Dobra, co mi tam. Byłem na weselu w ostatni weekend. Rozmawiałem z dziewczyną, która jest asystentką wice prezesa jednej ze spółek podzielonej PKP. (Swoją drogą PKP będzie się teraz konsolidować.) Kierownictwo jest z mianowania. Ni cholery nie nadają się na stanowisko, które obejmują. To jest oddolne spojrzenie na dobrą zmianę. Lokowanie pociotków w spółkach państwowych. Jeden prezes od daty mianowania ani razu nie pojawił się w pracy, nie podejmował żadnych decyzji, nie zrobił nic, a od dwóch lat pobiera 40 tysięcy miesięcznie.
Pamiętacie strajk kobiet? W państwowej firmie jaką są PKP wdrożone zostało polowanie na czarownice. Zwolnieni byli pracownicy, którzy w mediach społecznościowych (czytaj FB) mieli w swoim profilu nakładki na zdjęcie profilowe z piorunem. Pod różnymi pretekstami. Nawet redukcji etatów. Po tygodniu te etaty były już potrzebne. Zepsucie jakie zafundował nam obecnie panujący zestaw nowych milionerów przyprawia mnie o mdłości. Najbardziej mnie boli stopień rozkładu państwa jaki się za nimi niesie. Potrzeba będzie dekady, aby przywrócić normalność w podstawowych strukturach.