Chcesz dramatu ? To Ci go podam w kilku aktach
Takich "kwiatków" w PZW jest cała masa. Dobrze pokazana jest tu cała patologia związana ze strukturą PZW i jego sądownictwem.
Obwinionego w PZW uważa się za niewinnego, dopóki wina jego nie zostanie udowodniona
i stwierdzona prawomocnym orzeczeniem sądu koleżeńskiego PZW. Główny Sąd Koleżeński rozstrzyga jedynie w przedmiocie
rewizji od prawomocnych orzeczeń. A orzeczenie sądu uprawomocnia się po 14 dniach od daty odczytania orzeczenia. Inaczej mówiąc np. sąd koleżeński w okręgu wydaje orzeczenie - orzeka kare i to orzeczenie staje się prawomocne (podlega wykonaniu) już po 2 tygodniach od daty jego wydania. I rzecznik dyscyplinarny w okręgu już może działać, bo jest zobowiązany do wykonywania i nadzoru nad wykonaniem prawomocnych orzeczeń sądów koleżeńskich.
W PZW orzeczenie staje się prawomocne, nawet jeżeli Ty zechcesz je później zaskarżyć (sic!). W PZW rodzi to określony problem. SB-cy i inni cwaniacy przenieśli bowiem rewizję wyroku znaną z czasów PRL-u do przepisów PZW. I teraz nie masz tu instytucji odwołania, apelacji, czy też skargi, jak ma to miejsce w prawie powszechnie obowiązującym w Polsce. Masz za to komunistyczny twór, czyli rewizję - taki odpowiednik obecnej kasacji do Sądu Najwyższego lub skargi kasacyjnej do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Rodzi to określone konsekwencje. Po pierwsze znana z czasów komuny rewizja, podlega wielu ograniczeniom. W PZW bowiem ukarany sam nie może wnieść rewizji do Głównego Sądu Koleżeńskiego. Może to zrobić jedynie za pośrednictwem:
1) Prezesa Zarządu Głównego PZW,
2) Rzecznika Dyscyplinarnego Zarządu Głównego PZW,
3) Przewodniczącego Głównego Sądu Koleżeńskiego PZW,
Inaczej mówiąc ukarany nie może sam odwołać się od orzeczenia. Ukarany musi bowiem napisać wniosek np. do Rzecznika Dyscyplinarnego w ZG PZW, a ten kieruje go dalej.....Jednak Pan Rzecznik z ZG nie musi wcale skierować pisma ukaranego dalej, gdyż może on uznać, że jego zdaniem nie doszło do rażącego naruszenia przepisów postępowania w PZW. Dlatego to od Rzecznika lub Prezesa ZG i Przewodniczącego GSK będzie zależało to, czy ten nasz wniosek zostanie w ogóle rozpoznany przez sąd koleżeński. Szach mat wędkarzu, bo swój wniosek możesz złożyć tylko raz
I co ciekawe, to na taką odmowę wniesienia wniosku o rewizję zażalenie nie przysługuje
Jeżeli więc Pan Rzecznik Dyscyplinarny ZG uzna, że wniosek ukaranego nie zasługuje na rozpoznanie przez GSK, to sprawa się kończy, a Ty już tego nie zaskarżysz kolego lub towarzyszu (co kto woli
). Ładna patologia w przepisach.
I teraz podam Wam przykład. W przypadku kar orzeczonych wobec ludzi z Opola, to oni muszą odwoływać się od swoich kar za pośrednictwem m.in. byłego SB-ka, który od lat działa tam u nich w okręgu i jest jednocześnie w Zarządzie Głównym PZW, bo Prezes ZG PZW T. Rudnik tak postanowił
Mogą się też odwołać za pośrednictwem Pana T. Rudnika, który powołał tam tego byłego SB-ka. Ostatecznie zostaje im możliwość złożenia wniosku za pośrednictwem Przewodniczącego Głównego Sądu Koleżeńskiego PZW, który to sąd będzie rozpoznawał tę sprawę....o ile w ogóle ta sprawa tam trafi. Jednak nie jestem pewien, czy tam w GSK również nie zasiada ktoś z Opola, więc ukarani z Opola będą mieć "ciekawe" postępowanie. To się w praktyce nazywa sprawiedliwy proces
Przecież te rozwiązania proceduralne są patologiczne. We wszystkich procedurach w Polsce np. karnej, administracyjnej, czy cywilnej jest tak, że orzeczenie nie staje się prawomocne, gdy ktoś się od niego odwołał do II instancji. Dopiero z chwilą rozpoznania jego odwołania/apelacji/skargi itp. orzeczenie staje się prawomocne i podlega wykonaniu. W Polsce w różnych procedurach jest zasada, że nie wykonuje się orzeczeń nieprawomocnych (z pewnymi nielicznymi wyjątkami jak np. klauzula natychmiastowej wykonalności) dając obywatelom możliwość zaskarżenia orzeczenia i rozpoznania ich odwołania/apelacji/skargi przez organ wyższego rzędu.
W PZW uznali inaczej
Czas odbywania kary liczy się bowiem już od dnia następnego po uprawomocnieniu się orzeczenia
Jaka to jest patologia, to aż mnie głowa boli. Orzeczenie staje się więc prawomocne i podlega wykonaniu, tuż po tym jak koledzy Pana Rzecznika Dyscyplinarego ZG PZW orzekną w okręgu karę wobec kogokolwiek z okręgu Opole. Nawet jak zechcesz się "odwołać", to robisz to już od orzeczenia, które może zostać wobec Ciebie wykonane.
Nie dziwię się, że obecnie wręcz hurtowo wywalają z PZW swoich przeciwników, skoro mają obsadzony swoimi ludźmi ZG, GKR, GSK i osobę rzecznika dyscyplinarnego ZG PZW
W dodatku paragraf 32 tego śmiesznego i wręcz patologicznego regulaminu postępowania stanowi, że "członek Związku,
ukarany prawomocnym orzeczeniem sądu koleżeńskiego karą określoną w § 27 ust. 2 pkt 2-3, lub skazany prawomocnym wyrokiem sądu powszechnego za przestępstwo popełnione z winy umyślnej, ścigane z oskarżenia publicznego,
traci prawo do pełnienia funkcji we władzach i organach Związku, łącznie z pozbawieniem mandatu delegata. Ukarany nie może być wybierany do władz i organów Związku do czasu zatarcia kary"
Zatarcie kary najwcześniej następuje po roku od daty wydania orzeczenia. Jednak dotyczy to tylko takich "lekkich" kar np. upomnienia i nagany. W praktyce więc tak można sobie dopasować terminy związane z prowadzeniem tej patologicznej procedury, aby móc "uwalić" każdego tuż przed wyborami, takiego który będzie chciał kandydować do m.in. okręgu lub ZG, GSK, czy GKR. W ten sposób w ciągu jedynie jednego dnia rozprawy przed sądem koleżeńskim w okręgu można "załatwić" każdego w PZW. Nie tylko go wywalić z PZW, ale przede wszystkim spowodować to, że nie będzie on mógł później kandydować. To jest jedna wielka patologia organizacyjna przypominająca lata głębokiego PRL-u. Brawo za pomysł towarzysze