Liverpool był zdecydowanie cieniem dawnego pogromcy klubów Premiership, pomimo dobrego początku i sporego posiadania piłki. Chelsea wyprowadzała silne kontry i mogła strzelić więcej bramek, dobrze bronił też ich goalkeeper, który chyba powróci do podstawowej jedenastki. Adrian za to wpuścił pierwszą bramkę w przedziwny sposób, osłabiając The Reds juz na początku, zmuszając do ataku.
Drużynę Kloppa chyba dopadł kryzys, kto wie czy to przesilenie nie spowoduje, że odpadną z innych rozgrywek. U siebie są bardzo mocni, ale Atletico może się nie dać ograć, widać zadyszkę, i to mocną. Lampard za to zdobywa zasłużone uznanie za wyeliminowanie Liverpoolu, jego przyszłość na Stamford Bridge wygląda dużo lepiej po tym zwycięstwie.