Widzę,że powstaje dobry wątek, bo możemy dojść do pewnych ciekawych wniosków
Selektor, Baca -dla was
Ja teraz dodam coś od siebie, jakby nanosząc na to co napisał Arek, pewien pozytywny scenariusz zmian w Polsce. A jest on taki:
To fakt, że jestesmy obecnie w doopie, ciemnej jak pochmurna listopadowa noc, bez księżyca i gwiazd. Prawo jest złe i chore, broni go grupa ludzi mieniących się naukowcami, którzy od 30 lat piszą prace 'nałkowe' udowadniające kwadraturę koła. Zrównoważona gospodarka rybacka, z wpisanymi wędkarzami jako rybakami łowiącymi aby zjeść, jest po prostu idiotyczna. Ale zmienić to teraz to jak siłować się z niedźwiedziem, jesteśmy na to zbyt słabi. Taki rozwój kormorana to w dużej mierze zasługa tejże gospodarki, ale co tam, winę zawsze można zwalić na ekologów i wędkarzy
Rządzący nie mają zamiaru porywać się na wielkie reformy, bo z jednej strony nie mają wiedzy (to fakt), z drugiej nie pali się im do wielkich reform, bo polski system gospodarki wodami zrzuca wszelkie obowiązki na użytkownika. Więc PZW jest dla nich super, bo płaci za większość wód. Jak się uderzy w rybaków, to wiele jezior może stracić opiekunów, kto się nimi zajmie? Państwo nie chce tu dopłacać, dlatego brakuje środków na PSR, naukowców z prawdziwego zdarzenia.
Mamy więc jakby sytuację patową i marzenia o reformach odgórnych należy uważać za marzenia. Do tego w samym PZW wciąż siedzą te same ryje przy korycie, którzy kombinują jak mogą jak tu zrobić kasę. PZW bierze udział w hodowli jesiotra, którego nikt chyba jeszcze w polskich rzekach nie złowił. Natomiast jest go sporo na komercjach
Ci sami goście są na stołkach od lat, tworząc sitwę, broniąca swego. Na Mazurach GR Suwałki może robić bardzo dużo, można tu więc przewalac sporo kasy, i wędkarze nie dojdą do niczego, bo dostęp do papierów jest ograniczony, praktycznie do zera. Podobnie Wiadomości Wędkarskie mogą wiele robić poprzez kontakty ze sponsorami. Tu też można porządzić, umawiając się z różnymi firmami na legalne łapówki - jakimi moga być reklamy itd. Niech więc nie dziwi, że to ZG trzyma nad tym pieczę. Rudnik na wejściu, po swoich obietnicach i szczerzenu zębów na zdjęciach, zderzył się z nie lada tematem, musiał wydać zgodę na kupno patroszalni i fileciarni, której koszta były olbrzymie. I nie miał wiele do powiedzenia
Co jednak można zrobić? I tu właśnie może pomóc rozbicie na 44 bodajże okręgi
Otóż
możemy przejąć w części nich władzę, po czym przeniknąć do ZG. I wtedy stworzyć lobby wędkarskie, które może się legitymować konkretnym poparciem, a więc ilością członków. Jeżeli w PZW przejmie się władzę, sprawi, ze WW będą pisać pod wędkarzy a nie pod ZG PZW, wtedy może wszystko ruszyć. Bo jako wędkarze uzyskamy możliwość wpływania na rządzących i urzędy. Możemy więc przestać być częścią loby rybackiego a stać się lobby wędkarskim.
Zobaczcie co może zrobić oczyszczone z sitwy PZW. Może zatrudnić ichtiologów, między innymi w Radzie Naukowej PZW, którzy stworzą przeciwwagę dla myśli rybackiej rodem z Olsztyna, z IRŚ i UWM. PZW da tym ludziom oparcie (w postaci zatrudnienia na stałe), obecnie na naszym forum mieliśmy przykład, jak myślącego inaczej pracownika IRŚ zwolniono za wpisy tutaj, krytykowały bowiem one obecny system gospodarki wodami. Więc możemy mieć swoich ichtiologów i uzyskać naukowe poparcie dla naszych postulatów. Nie trzeba atakować rybaków idąc na otwarta wojnę, wystarczy wywalczyć miejsce dla innego modelu gospodarki na wodach dzierżawionych przez wędkarzy
Ja się absolutnie nie zgadzam z poglądem, że tych co wypuszczają jest bardzo mało. Zależy gdzie Tam gdzie dużo karpiarzy, feederowców łowiących w nowoczesny sposób, spławikowców, rozumiejących 'dużo' spinninnigistów - tam jest spory procent tych co mają całkiem inne spojrzenie. Wg mnie są okręgi, gdzie liczba ludzi wypuszczających połów (nie zawsze ale zazwyczaj), sięga do 30%. I z każdym rokiem ten stosunek będzie się zmieniał na korzyść tych co chcą 'nowego'. Dawniej, za PRL ryba była świetnym urozmaiceniem w jadłospisie, dzisiaj wielu młodych wędkarzy nawet nie pomyśli aby ryby jeść. Pomyślcie kto będzie szkolił młodych. O ile ojciec 'mięsiarz' tego nie uczyni, adepci wędkarstwa będa patrzeć na wędkarstwo nie jako na sposób pozyskanie mięsa, ale jako na hobby.
Dlatego jeżeli przejmiemy władzę, będziemy mogli tworzyć lobby wędkarskie i stać się graczem, który będzie mógł zasiąść do rozgrywek. I to mając niejednego asa w rękawie Jeżeli więc po przejęciu władzy PZW miałoby upaść, wtedy mamy struktury które mogą ten związek zastąpić. Teraz, Bedyński i spółka mogliby 'pozamiatać' wędkarzy, bo sitwa ma poparcie 'nałkowców' z IRŚ, przychylność części urzędników i rządzących. Jak się uwali sitwę, to nie będzie mogła ona się utuczyć na schedzie po PZW. Dlatego trzeba umiejętnie robić tak, aby tych gości wysłać na zielona trawkę. Wielu z nich i tak powinno iść na emeryturę.
Kolejna ważna rzecz to nie wystawiać się na strzał, czyli dbać o to aby przestrzegać to co należy. Chodzi o rejestry połowowe a więc zbiorcze dane o połowach. Tutaj należy sprawić, aby to zaczęło działać Od tego zależy nie tylko wielkość zarybień określana 10-letnim operatem, jak i możliwość dopasowania regulaminu do danego zbiornika. Chodzi o to, aby wytrącić lobby rybackiemu główną broń jaką dysponuja przeciwko wędkrarzom, a jest nią właśnie olewanie rejestrów. Za fatalny stan zbiorników więc można obarczyć winą użytkownika wędkarskiego, co 'Olsztyn' właśnie robi. I w ten sposób każdy rząd nie będzie ufał wędkarzom.
Inną nieziernie istotną rzeczą będzie konsolidacja braci wędkarskiej. Trzeba zacząć się jednoczyć, nie zaś walczyć. Wielką szkodę wyrządzać będą ludzie, nawołujący do upadku PZW i walczący z PZW jako takim. Niektórzy mają klapki na oczach, i odrzucają wszystko co robi PZW, każdy praktycznie aspekt, uważając go za zły. To wielki błąd, bo jak pisałem, upadek PZW teraz to utrata większości wód. Prawo pozostanie takie samo, ci sami ludzie będą dzielić i rządzić. Tylko wędkarze stracą możliwość bycia równorzędnym graczem, bo zostaną sprowadzeni do roli petenta, któremu państwo (rząd, urzędy, naukowcy i nałkowcy) będa dawać tyle, z ile uznają za słuszne.
Zobaczcie- jak sprawić, aby wędkarze zrozumieli co jest dobre a co złe? Ostatnio w podobnym wątku jeden wędkarz spotkał się z lekki ostracyzmem, bo przyznaje, że ryby zabiera - on jest poprostuwędkarzem
Chodzi o to, że wielu nie rozumie dlaczego należy ryby chronić. Może dla wielu tutaj to oczywiste, ale zapewniam, że wiele osób tego nie rozumie, nie zna realiów. Obracając się w towarzystwie podobnych sobie nie mają kontaktu z innym sposobem myślenia. Lata działalności PZW sprawiły, że wędkarze w Polsce cierpią na zaćmienie umysłu. To nie jest wcale coś osobnego, bo np. w sprawie smogu przez wiele lat nie robiono nic, ludzie palili w swoich piecach co tylko chcieli. Dlatego trzeba wędkarzy edukować, pisać wciąż o wielu aspektach skutecznej gospodarki wędkarskiej, bez bzdur o konieczności odgazowywania dna sieciami czy szkodliwości jaką wyrządzają np. duże szczupaki. Nie wiem, czy jest jakikolwiek związek wędkarski w jakimś kraju, który ogłasza, że duży szczupak to szkodnik. W Polsce jest to możliwe! Należy stawiać na wody no kill tak jak to robią w Opolu (a więc oznacza to myślenie również o wędkarzach co biorą, tak aby i oni na tym korzystali!), bez siłowego robienia odcinków no kill. Tutaj trzeba działać jak na wojnie, przed atakiem trzeba opór zmiękczyć artylerią i lotnictwem, czyli przygotować pod taki atak grunt (uświadomić).
Dlatego musimy iść na wybory w przyszłym roku i dobrze wybrać. Po raz pierwszy będize się wybierać delegatów w normalny sposób i można naprawdę sporo uzyskać. Najważniejsze to uwalić wąsatych dziadów po 60-tce i postawić na młodszych, myślących po wędkarsku. Bedyński urodził się w roku 1953, ma 66 lat. Tak więc jego czas już nadszedł
Inne dziady są w podobnym wieku.
Dlatego czas to nasz sprzymierzeniec. Upadek PZW teraz to uaktywnienie największych szkodników pod jednym sztandarem. Dajmy im przejść na (nie)zasłużoną emeryturę i nie wykonujmy zbyt wielu nerwowych ruchów.