Autor Wątek: Raport NIK-u dotyczący gospodarki rybackiej na mazurskich jeziorach  (Przeczytany 19726 razy)

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Operaty są potrzebne, bo to plan działań długoterminowych.
Przecież to plan działań długoterminowych, który nie zdał egzaminu w długoterminowej perspektywie. A to, że za niestosowanie się do obowiązujących przepisów grożą sankcje, to zupełnie inna sprawa. Nie znaczy to, że operat jest potrzebny. Prawo sankcjonuje wiele rzeczy, bez których moglibyśmy się w życiu obyć.
Ja rozumiem intencje prawodawcy - wody z ryb są łupione, a więc trzeba je uzupełniać w sposób pozwalający na zachowanie jako takiej równowagi. Jeżeli jednak dotychczasowa polityka nie jest skuteczna, trzeba ją zmienić. Stąd postulat wypowiadany przez wiele osób na forum, żeby skończyć z rybactwem, zwiększyć kontrole, które wyeliminują kłusownictwo, zaś wędkarzom podnieść limity. Oczywiście, trzeba dbać również o usunięcie innych czynników, które przyczyniają się do pustoszenia wód, jak choćby kormorany, zanieczyszczenia, zarybianie gatunkami obcymi, jak choćby karpiem, który, pływając w nadmiarze, niszczy jeziora.
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Kotwic

  • Gość
Co do pozwoleń... Ludzie zapłacą, jak będzie za co. Kotwic, czy wziąłeś pod uwage jak wiele można zyskać na osobach stosujących C&R? Płacą a ryby wpuszczają z powrotem, czysty zysk.
A zdajesz sobie sprawę ile ton zanęt, ołowiu pojawią się przy okazji wędkowania?
Ile ton zanęt i ołowiu zostanie po tych co rybę tylko nakarmili, wymęczyli i wypuścili?
Czy w naszej naturze głównym celem jest tylko zabawa z ofiarą i frajda łowcy, że zamęczonego "trupa" wypuścił?
Może jednak wędkarstwo jest formą kontaktu z naturą i łowiectwa, a  nie perfidnym nękaniem ofiar.
Ja nie mam nic przeciwko wędkarzom bo sam ryby łowię, ale wolę by ci łowcy więcej myśleli niż żądali.

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 234
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder

Co do pozwoleń... Ludzie zapłacą, jak będzie za co. Kotwic, czy wziąłeś pod uwage jak wiele można zyskać na osobach stosujących C&R? Płacą a ryby wpuszczają z powrotem, czysty zysk.
A zdajesz sobie sprawę ile ton zanęt, ołowiu pojawią się przy okazji wędkowania?
Ile ton zanęt i ołowiu zostanie po tych co rybę tylko nakarmili, wymęczyli i wypuścili?
Czy w naszej naturze głównym celem jest tylko zabawa z ofiarą i frajda łowcy, że zamęczonego "trupa" wypuścił?
Może jednak wędkarstwo jest formą kontaktu z naturą i łowiectwa, a  nie perfidnym nękaniem ofiar.
Ja nie mam nic przeciwko wędkarzom bo sam ryby łowię, ale wolę by ci łowcy więcej myśleli niż żądali.

Jak dla mnie po temacie po co ta dyskusja -i tak swoje zdanie ma kazdy z nas ...........
Maciek

Grendziu

  • Gość
Lucjan nie da się uzdrowić większymi składkami naszych wód i gospodarowaniem wód przez gminy, wciąż podchodzisz idealistycznie do zagadnienia.  Polska to biedny i chory kraj pod tym względem niestety, rybak na etacie gminy faktycznie mógłby kontrolować wodę, ale  nikt tego nie robi, bo nawet Policja się boi wkraczać tam gdzie są wędkarze i nagminnie kłusują, z rękawa podaje na szybko 2/3 przykłady:

1. Kamień Pomorski - zalew kamieński, regulowany przez rzekę Dziwną - most pomiędzy Wyspą Chrząszczewską - miejsce gromadzenia ryb. Non stop na moście "tubylcy" wędkarze na potęgę czeszą wodę, policja, urzędnicy są bezradni. Specjalnie nie prowadzą akcji przeciwko osobą z których nie idze egzekwować mandatów, kar, komornik nie ma z czego ściągać (słowa policjanta przy luźniej rozmowie na wspólnej kolacji).

Ryby tam się wyciąga tonami dziennie jak i w poniższych przykładach.

2. Szczecin - dolna Odra - pod mostem ( nie chcę mi się szukać teraz w google dokładnej lokalizacji ) zimowisko ryb od końca września ludzie potrafią wyciągać po 10-50kg ryb dziennie w tym leszcze 2/3kg płocie ponad 1kg - Policja goni tylko osoby łowiące na szarpaka - boją się sami o siebie... Osób łowiących codziennie do 150, o pierwszej w nocy zajmujesz miejscówkę.To jest zwykła mini mafia wędkarska.

3. Oborniki - miejsce gdzie mieszkałem - stary port na Warcie, tak jak w Szczecinie zimowisko ryb, gdy tylko się pojawią to igły nie wciśniesz - rzeź ryb przez niby wędkarzy...

Takich miejsc gdzie ryby są jest pewnie sporo w każdym miejscowości, gdzie można łatwo zlokalizować ryby i je tłuc na potęgę - nikt z tymi ludźmi nie walczy.



Ten portal to wędkarze tzw postępowi (tak się ponoć sami nazywamy) a ich w Polsce jest naprawdę promil. Tylko internet dudni o takich problemach, za 2/3/4 dekady może to się jednak zmieni...

Małe towarzystwa wędkarskie mają rację bytu tylko jeśli zbiorą się fanatycy wędkarstwa i bezinteresownie wpompują kasę w wodę i czas na ochronę tego łowiska.

Np. Jezioro Czarne i uchybienia - gdy ryba "jak głupia" (tak było z pstrągiem czy karpiem) bierze to wszystkie pomosty są zajęte, wędkarze sami dzwonią do rodziny aby dojeżdżały po siatki z rybami, bo niby limity są, ale nikt wtedy na to nie patrzy, bo każdy boi się o własne zęby, czy też opony i lakier w samochodzie....

Nie da się, uwierzcie, nie da się walczyć skutecznie z wiatrakami w tym kraju :'( :'( :'(

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 234
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Z drugiej strony panowie obecie łowie na dwoch stawach wlasnosci pzw super przejżysty regulamin
jest tylko 150 pozwolen na rok oplata dodatkowe kilka stowek co skutecznie ogranicza ilosc chetnych moznamwziasc 20 ryb dolne i gorne wymiary
na takich przykladach mozna budowac nowy realny system w tym kraju
co do pilnowania wszyscy w kolo sie pilnuja i jest porzadek
Maciek

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
[...] zimowisko ryb od końca września ludzie potrafią wyciągać po 10-50kg ryb dziennie [...]
Oborniki - miejsce gdzie mieszkałem - stary port na Warcie, tak jak w Szczecinie zimowisko ryb, gdy tylko się pojawią to igły nie wciśniesz - rzeź ryb przez niby wędkarzy...

Z zimowiskami to powszechny proceder w całej Polsce. Podobnie jest z Narwią i Wiśłą. Mimo, że są zakazy połowu na pewnych fragmentach rzeki od listopada do końca marca, niewiele osób sobie coś z tego robi.

P.S. Ja myślę, że odczuwalne podwyższenie składek przyniosłoby odpływ tzw. wakacyjno-świątecznych wędkarzy, no i może tych starszych, którzy balansują na granicy przeżywalności utrzymując się z emerytur. Znaleźliby sobie dzikie miejsca, nie należące do PZW. Koniec końców, pieniędzy byłoby pewnie w kasie tyle samo, co wówczas, gdyby wszyscy płacili. Zysk? Może taki, że byłoby mniej zabranych ryb, ale też i więcej sfrustrowanych starszych ludzi. 
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 700
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Grendziu - w interesie gminy jest aby pojawili się turyści-wędkarze i płacili kasę. To nic innego jak inwestycja :D Przykładem jest właśnie gmina Lubniewice - która dzierżawi jezioro i o nie dba, aby wędkarzy nie brakowało... A, że gminy nie widzą tego do końca? Skoro IRŚ nie widzi... :D
Ogólnie nie chodzi mi o to aby gminy dbały o każde wody, raczej o te które przyniosą jej zysk. Chodzi mi o takie Mazury na przykład... Nie każda gmina powinna inwestować w wędkarskie wody, koła same mają sobie dawać radę. Jeżeli jednak baza agrotrystyczna się rozwinie, ilość sklepów itd - to wtedy mozna coś wspierać, mowa więc o dużych jeziorach, o znaczeniu strategicznym dla regionu. NIe każde koło będzie też  chciało większej presji wędkarskiej.

Kotwic - o jakim ołowiu mówisz? Mazurskie jeziora są tak wielkie, że wędkarze musili by nęcić ołowiem aby powstał problem. Jakby co to większość ciężarków ołowianych, tzw. karpiowych jest powlekanych, i są 'bezpieczne'. A tony zanęty? Będą ryby to ją zjedzą... :) Teraz też idzie sporo zanęty. Tak naprawdę to mazurskie jeziora powinny być w większości wypadków odwiedzane przez spinningistów, a ci nie sprawiają takiego problemu.
Lucjan

Grendziu

  • Gość
Luk zgadzam się aby tak było, Lubniewice to świetny przykład tak jak i Margonin który zarządza własną wodą, dodatkowo zorganizował wokoło jeziora świetną infrastrukturę z działkami budowlanymi, tak aby przyciągnąć wczasowiczów nie tylko na czas urlopu ale na każdy ciepły weekend. ( na wrześenowy magazyn chciałbym zrobić wywiad z Burmistrze Miasta i Gminy Margonin, więc pytania czysto wędkarskie, czy związane z zarządzaniem wody na priv mile widziane)

Jeśli się nie mylę, to gmina aktualnie nie może przystąpić do przetargu jeśli chciałaby wydzierżawić wody od RZGW. Wyjątkiem ponoć jest przedłużenie dzierżawy - w RZGW gdy gmina jest już dzierżawcą, przy takiej wodzie napisane jest: BRAK UŻYTKOWNIKA - taki chory bubel prawny od czasu gdy wody są we władaniu RZGW - informacja do sprawdzenie w lokalnym RZGW.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 700
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Nie zawsze musi tez chodzić o dzierżawę wody przez gminę. Jeżeli gmina dogada się z takim PZW lub innym dzierżawcą odnośnie wody, to może od siebie coś dołożyć, właśnie aby wędkarstwo rozruszać.

Czyli wyobraźmy sobie, że polegało by to na rozbudowie infrastruktury wędkarskiej - pomosty, wynajem łodzi etc. plus rozbudowa strony www, reklama regionu, mocniejsze zarybienia (tu już w momencie przygotowywania operatu). Takie dofinansowanie mogłoby sprawić, że lokalny biznes będzie miał więcej klientów, zaś gmina kasę z podatków. Nie jest to jakaś fantazja - przecież to zwykłe działania, które robi wiele regionów aby ściągnąć turystów. Przy wjeździe do Lubniewic jest wielki znak - godło miasta i napis Lubniewice - wędkarskie eldorado (czy coś w ty stylu). Taki napis każdemu kto tam przejeżdża da wiele do myślenia! Jeżeli jeszcze pojawią się ładne ryby w wynikach znad wody, będzie się czym pochwalić - to wtedy już w ogóle będzie rewelacja.

Oczywiście jest problem z tym jak utrzymać taką wodę w formie. Sam byłem świadkiem jak pewni wędkarze w Lubniewcach każdą złowiona rybę nieśli do domku, jednym słowem beretowali wszystko :( Niestety, trzeba i sprostać takim problemom. Ogólnie powinno się promować zasadę złap i wypuść uważam, przynajmniej odnośnie kilku gatunków, bądź tez górne wymiary ochronne. wtedy woda jest atrakcyjna wędkarsko cały czas.

Trudno mi sobie wyobrazić aby takie Mazury przeżywały najazd turystów od września do maja. Jak dla mnie turystyka wędkarska to świetne pole do popisu. Oczywiście trzeba sporo zrobić, zainwestować w propagowanie pewnych zasad, idei - ale na pewno przyniosłoby to efekty. Ludzi wypuszczających ryby jest coraz więcej, wielu gotowych jest zapłacić aby móc po prostu połowić. Jak na razie w Polsce nie wychodzi się naprzeciw takim pomysłom, są jedynie wyjątki potwierdzające regułę, jak chociażby Lubniewice czy Wersminia. Dlatego właśnie wsparcie IRŚ wiele by tutaj pomogło. Jak na razie jednak są oni oporni. Z jednej strony mówią o równowadze, nadmiernych odłowach wędkarskich, z drugiej przyłożyli rękę do zarybień karasiem srebrzystym lub pomagają w instalowaniu ekip rybackich na zaporówkach (Zalew Zegrzyński). Jak dla mnie spora sprzeczność - bo powinni opracowywać program nowoczesnego wykorzystywania wód właśnie! I nie chodzi o usunięcie rybaków z wód - bo ci są często potrzebni - bardziej o znalezienie rozwiązania, gdzie wszyscy są zadowoleni, zaś woda na tym'korzysta'.

Opracowania odnośnie wpływu wędkarstwa na wody są znane - warto jednak szukać rozwiązań - tak aby poprawić obecny stan. Jak na razie przypomina mi to sytuację, gdzie lekarz niby wie co zrobić, jednak stan pacjenta wciąż się pogarsza. Warto zacząć to zmieniać... Co ciekawe - jest tyle wód, gdzie można by prowadzić badania - na przykład zbiornik z górnymi wymiarami ochronnymi, zbiornik 'no kill'. Warto by mieć takie opracowania, nie zaś opierać się na jakiś bassach żyjących w morzu. Mieszkam w UK i widzę, że w wielu przypadkach 'no kill' świetnie się sprawdza, ichtiofauna nie cierpi wcale, wręcz ma się świetnie. Zadowoleni są wszyscy. Takiego sposobu zagospodarowania wody brakuje w Polsce.
Lucjan

Grendziu

  • Gość
Widzę że nasz wątek co do przyszłości naszych wód rozłożył się na kilka wpisów już na forum :)

Luk masz rację, tak można zrobić, może PZW oddać w dzierżawę wodę dla gminy lub gmina jak jest już dzierżawcą do PZW ( tak chyba wzięło koło PZW nadnoteckie pod opiekę jezioro Żońskie od gminy Margonin) . Niestety większość radnych czy zarządzających wodą twierdzi, że to nie jest rentowne.  Wiadomo, urzędnicy idą na łatwiznę, bo działy promocji w gminie mogły poprzez wody nie tylko rozwinąć się turystycznie ale też może docelowo przyciągnąć prywatnych inwestorów, którzy zakochując się w przyrodzie otwieraliby jakieś firmy na danym terenie i dany region zgodnie z naturą pewnie by się fajnie rozwijał. Niestety wymagać od urzędników kreatywnego myślenia, to jakby mieć nadzieję, że nad wodą każdy wędkarz będzie przestrzegał norm związanych z przepisami połowu ryb... Nie realne na dziś, ale możliwe do zrobienia jeśli się chcę...

Nie rozumiem, dlaczego krytykujemy ichtiologów za ich pracę, wiadomo popełniają błędy jak każdy w życiu, ale oni przynajmniej coś robią aby było lepiej...

Jeśli o mnie chodzi, to cieszę się że ta dyskusja trwa, bo dzięki niej dużo wyciągam i się uczę.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 700
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
To nie jest tyle krytyka ichtiologów co raczej wskazanie, że oni też błędy popełniają i że nie robią tyle ile by mogli. Mamy tyle wątków bo Kotwic się wije niczym piskorz i nie chce odpowiadać rzeczowo na pewne pytania, skacze z z wątku na wątek ;D

IRŚ na pewno mógłby robić więcej w pewnych kwestiach ale wiadomo jak to jest na państwowych posadach... Gdyby za dobre pomysły i racjonalizatorskie rozwiązania płacono premie, byłoby calkiem inaczej. Mamy program restytucji jesiotra z jednej strony i jałowe wody z drugiej. Na obchodach  z okazji 65 lecia PZW wszyscy sobie gratulują i klepią po pleckach, a sytuacja się pogarsza...
Lucjan

Kotwic

  • Gość
Mamy program restytucji jesiotra z jednej strony i jałowe wody z drugiej.
A czemu cię ten program jesiotrowy tak drażni? Bo to ryba którą wędkarze rzadko łowią i nie widzą w tym pożytku? :o

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 522
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Jest to ryba piękna i każdy z nas chętnie by ją złowił. Po prostu są znacznie bardziej palące problemy niż restytucja jesiotra.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 700
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Mamy program restytucji jesiotra z jednej strony i jałowe wody z drugiej.
A czemu cię ten program jesiotrowy tak drażni? Bo to ryba którą wędkarze rzadko łowią i nie widzą w tym pożytku? :o


Mosteque już wyjaśnił po krótce o co nam chodzi (wędkarzom). Ja dodam, że branie kasy z UE na wszelkie projekty ma sens,jeżeli jest poprawa sytuacji w Polsce. Jak dla mnie jest coraz gorzej, a tu masa kasy idzie na jesiotra. Powinno się zadbać o rodzime gatunki, przepławki i stopnie wodne które by pozwalały na migrację tych ryb.
Im więcej się buduje ośrodków zarybieniowych, tym więcej jest wałków i przekrętów, zatrudnione zostają kolejne osoby, znajomi znajomych... Zarybienia wcale nie są odpowiedzią na złą sytuację wód, więc restytucja jesiotra jest co najmniej dziwna.

Ciekawe ile kasy z PZW pójdzie suma sumarum na tę rybę. Pamiętajmy, że środki unijne to nie są pieniądze z księżyca, to jest kasa którą zapłacili Polacy i dostaja ją z powrotem. Tak więc jeżeli w obecnej sytuacji ma to być jesiotr, to mi to przypomina kupowanie nowego dywanu do mieszkania, w którym  przecieka dach. Oczywiście z punktu widzenia kogoś z IRŚ to wspaniały program.Dla mnie żadna rewelacja. A co mnie niepokoi - to dziwna zbieżność - aktywność rybaków na Wiśle i program 'jesiotrowy'. Kto wie czy PZW i pewne kręgi rybackie nie budują sobie gruntu pod biznes kawiorowy. Skoro car miał na swoim stole kawior z wislanych jesiotrów, może i Putin się na niego załapie? :D

Oczywiście, że patrzę na to z wędkarskiego punktu widzenia. Czy jednak jesiotr przetrwa, czy nie będzie to ładowanie olbrrzymiej kasy w przysłowiowe błoto? Skoro brakuje pieniędzy na ochronę wód, jaki jest sens ładować olbrzymie środki w projekty mające małą szansę na powodzenie? Czy liczą się tu czyjeś sny o potędze i kolejne budowanie na siłę byle wyrwac kasę z Unii?

Kotwic, a znasz cenę narybku jesiotra z Grzmięcy (tam się go hoduje, nieprawdaż)? Ciekawi mnie jego cena...
Lucjan

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Ryb w wodach PZW jest coraz mniej , trzeba mocno się nachodzić aby coś wyhaczyć a tu jakieś kombinacje z jesiotrem . No tak jak Luk pisze o tym dywanie i dachu...   :thumbup: Normalnie nie wiem co powiedzieć :-X :'(