Autor Wątek: Karpiowa Jazda - Relacja sezonu 2020  (Przeczytany 18092 razy)

Offline Karpiowa Jazda

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 194
  • Reputacja: 81
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Karpiowa Jazda - Relacja sezonu 2020
« dnia: 16.06.2020, 16:40 »
Siemka! Trochę nas tu nie było, ale wracamy z relacjami! Ja lubię to opisywać i wiem, że są na tym forum osoby, które lubią to czytać, a przynajmniej tak było w zeszłym sezonie. :) Poczytałem trochę wpisów na forum i widziałem, że naprawdę ładnie łowicie! Dla nas niestety ten sezon łaskawy nie jest, ale powolutku coś zaczyna się dziać.

Dobra, jak to było? - A, no tak, numer, tytuł i jazda!

#1 - Pechowa ryba
To był chyba pierwszy, ciepły majowy dzień. Na naszej wodzie regularnie nęciliśmy już od jakiegoś czasu, zanęta znikała z dna, a ryby nie brały. Prawdopodobnie wchodziły w nocy, ale niestety przez regulamin łowiska (zakaz nocek do końca maja) musieliśmy zwijać się zawsze najpóźniej o 22. Tym razem warunki zdawały się być perfekcyjne. Wiatr wschodni - idealny w kierunku naszej linii brzegowej, gwałtowny spadek ciśnienia, duża wilgotność powietrza i duża temperatura. Około godziny 20:30 odjazd na wędce Kacpra! Zestaw leżał pół metra od trzcin, więc oczywistym było, że walka najprzyjemniejsza nie będzie. Ryba zaparkowała momentalnie w zaczepie i nie lada wyzwaniem było dotrzeć do niej, bo z każdym razem, gdy już było ją widać, wpływała głębiej w trzcinowisko, ale ostatecznie udało się! Pierwszy karp w sezonie ląduje w podbieraku! Powoli zaczynało się już ściemniać, więc zrobiliśmy szybką sesję, wypuściliśmy go do wody i zaczęliśmy zwijać sprzęt.



Podczas zwijania jedna wędka ugrzęzła w zaczepie. Postanowiliśmy wsiąść na ponton, popłynąć po zestaw i przy okazji zanęcić miejscówkę. Może ktoś z was zaczął zastanawiać się, dlaczego tytuł wpisu jest taki a nie inny? No właśnie, bo to był początek naszego "nieszczęścia". Gdy wróciliśmy na brzeg, okazało się, że zniknęło praktycznie wszystko co zostawiliśmy na zewnątrz, przy samochodzie. Niestety, jakiś odpad ludzki po prostu przyczaił się i nas okradł. Brzeg, z którego łowimy to teren prywatny, do tego w okolicy było w tym dniu sporo osób, które znamy, więc nie spodziewaliśmy się, że gdy spuścimy sprzęt z oczu na 5 minut, to stanie się coś takiego. No cóż, nauczka na całe życie. Na naszym facebooku wstawiliśmy post dotyczący tego zdarzenia i zamieściliśmy tam listę skradzionego sprzętu, jeśli komuś chce się tam wejść i sprawdzić, to zapraszam, może akurat ktoś z was kupił po taniości którąś z tych rzeczy, albo widział jakieś ogłoszenie na internecie, za każdą informację będziemy wdzięczni, a nagroda którą na stronie umieściliśmy nadal jest aktualna.

W ten sposób skończył się wyjazd, w którym złowiliśmy pierwszego karpia w tym sezonie. Niedługo wstawię kolejny, w którym wydarzyła się naprawdę bardzo ciekawa sytuacja.
 :beer: :beer: :beer:


Zapraszamy do naszego sklepu online! www.carpride.pl
Bartek i Kacper
Duet braci współpracujących nad wodą 🎣
Kacper PB : Amur 24,200 kg 118 cm
Bartek PB : Amur 23,700 kg 117 cm

Online e-MarioBros

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 899
  • Reputacja: 413
  • Lokalizacja: Jaworzno
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Karpiowa Jazda - Relacja sezonu 2020
« Odpowiedź #1 dnia: 16.06.2020, 17:58 »
niemiła sytuacja, ... "Polak" potrafi ... :(
;)

Offline kordi

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 790
  • Reputacja: 74
  • Lokalizacja: Małopolska
Odp: Karpiowa Jazda - Relacja sezonu 2020
« Odpowiedź #2 dnia: 16.06.2020, 18:16 »
Fajnie że wróciliście na forum, brakowało mi Waszych opowiadań!
I mam nadzieję, że mimo fatalnego początku będziecie mieli mega udany sezon!
Pzdr

Offline tomasz 38

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 958
  • Reputacja: 542
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Karpiowa Jazda - Relacja sezonu 2020
« Odpowiedź #3 dnia: 16.06.2020, 20:09 »
Witam ponownie chłopaki :beer:,i czekam na więcej opowiadań ;)

Offline Berez

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 792
  • Reputacja: 121
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Chojnów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Karpiowa Jazda - Relacja sezonu 2020
« Odpowiedź #4 dnia: 16.06.2020, 20:17 »
Coraz częściej się słyszy o kradzieży z nad wody. Poszukajcie w lombardach. 
- Arek -

Online Shreku82

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 010
  • Reputacja: 704
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grybów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Karpiowa Jazda - Relacja sezonu 2020
« Odpowiedź #5 dnia: 16.06.2020, 20:37 »
Super że wróciliście :thumbup: Zawsze miło się czytało Wasze opowiadania :)

Życzę powodzenia po tym niemiłym zdarzeniu i mam nadzieję że uda się Wam coś odzyskać😇
Patryk

Życie jest zbyt krótkie, by nie jeździć na ryby 😀

Offline Karpiowa Jazda

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 194
  • Reputacja: 81
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Karpiowa Jazda - Relacja sezonu 2020
« Odpowiedź #6 dnia: 17.06.2020, 13:42 »
Dzięki za ponowne pozytywne przyjęcie! Fajnie, że lubicie czytać te wypociny :beer: Aż przypomniały mi się pierwsze wpisy na tym forum, sentymentalnie!
Zanim przejdę do kolejnej relacji - rok temu pokazywaliśmy, że łowienie na tani sprzęt jest możliwe, nawet w trudnych warunkach trafiały się ryby 20+. W tym sezonie postanowiliśmy jednak trochę w sprzęt zainwestować. Mimo wszystko nadal nie są to najdroższe możliwe modele kołowrotków, czy wędzisk. Jak na standardy karpiowe - są to nadal wersje budżetowe. Rok temu pojawiały się pytania o sprzęt jaki używamy, dlatego teraz w ramach wstępu, gdyby kogoś to interesowało, napiszę jakiego sprzętu używać będziemy w tym sezonie.
Kołowrotki jakich używamy to :
-Wszystkim dobrze znane i popularne Okumy 8k. Udało nam się te egzemplarze kupić jeszcze przed wzrostem cen, wyhaczone po niecałe 300zł. W tej cenie jest to chyba najwyższa możliwa półka. Jedyny mankament tego kołowrotka to jego waga, ale paradoksalnie "ciężko" o lekkie big pity :D
-Używamy też kołowrotki Delphin Mantra 12000, też powszechnie znane kręcioły, z świetnymi bebechami i dobrą ceną. Bardzo fajnie pracują, nawet lepiej i płynniej niż w.w. okumy, ale mają jeden "mankament", tj. nawój żyłki na szpulę. Niestety nie jest on idealnie równomierny, przez co np. w przypadku dowiązanej strzałówki żyłka podczas rzutu/wywózki potrafi się haczyć. Jednak jest to do przeżycia i też polecam ten kołowrotek.
Wędki:
Kacper używa Wychwoody Rioty - 3,6m i 3m. Bardzo fajne wędki, ich cena jest naprawdę rozsądna, fajna praca, oczywiście krótsza wersja raczej nie ma większego sensu jeśli chodzi o hol z brzegu. Plusem tej firmy jest dożywotnia gwarancja.
Jeśli chodzi o mnie - Też używam Riota w wersji 3,6m, a drugą wędką jest Nash KNX Colt 12ft 3,5lb. I tą wędkę po prostu pokochałem. Świetna paraboliczna praca, idealnie czuć na niej rybę, świetnie nadaje się do holu z brzegu jak i łodzi. Wiadomo, że nie jest to wędka rzutowa, ale celowo chciałem jedną wędkę bardziej "delikatną".
Zanim ktoś napisze, że w wędkarstwie karpiowym powinno się używać dwóch identycznych zestawów - Ja tak nie uważam. Używam dwóch innych zestawów i świetnie się przy tym bawię. Kacper zresztą też. (W sumie Kacper używał dwóch identycznych zestawów, ale niestety w sprzęcie który skradziono był wychwood i okuma, a przy odkupywaniu sprzętu zdecydował się na krótszego wychwooda i mantrę i też nie narzeka).
Kupiliśmy też ponton - bardzo chcemy złowić karpia 20+ na tym naszym jeziorze, a z racji że jest ono ogromne, to niestety bez wywózek nie mamy dużego pola manewru.
Podbierak - Mikado XL z sztywną ramą i gumową siatką. Skradziono nam poprzedni, więc byliśmy zmuszeni do kupna nowego i szczerze? Ten podbierak jest świetny, szeroki, gumowa siatka nie rani ryby, w dodatku w ogóle nie śmierdzi no i sztywna rama świetnie pomaga podbierać rybę w zaczepach.
Jeśli chodzi o żyłki itd. to dokładnie opisywać nie ma sensu, zestawy opisywałem w artykule "Amurowe A do Z", wiele się nie zmieniło. Poza tym w zasadzie w tym sezonie testujemy wiele nowych przyponów, żyłek itd. Jeśli kogoś to zainteresuje to mogę ewentualnie opisać. Dobra - koniec tych wypocin. Dodam tylko, że nic tutaj nie było sponsorowane, żadnej reklamy tu nie ma, po prostu wiem, że są osoby które też takie rzeczy interesują, także mniej więcej chciałem to opisać.

#2 - "Jeszcze raz i kawa?"

Znacie to powiedzenie? Rok temu pisałem jak Kacper złowił dwukrotnie tego samego lina. Jak było tym razem?
Przenosimy się w czasie z maja do czerwca - tak, karp z ostatniego wpisu był jedynym majowym karpiem jakiego udało nam się wypracować. Po kradzieży musieliśmy się trochę odbudować sprzętowo. Wreszcie nadszedł ten pierwszy letni miesiąc, w którym śmiało i legalnie możemy robić u nas nocki. Warunki bardzo dobre, noc miała być ciepła. Liczyliśmy na branie może nawet jeszcze przed zmierzchem. Zestawy wywiezione idealnie, miejscówki wybrane bardzo dobrze, widać było w nich aktywność ryb, no ale niestety... z godziny na godzinę wiara zaczynała gasnąć. Mówi się, że cierpliwość to główna cecha karpiarzy, bynajmniej! My mamy wątpliwości czy czegoś nie robimy źle, gdy brania nie ma przez 2-3 godziny.. śmieszne, nie? Rok temu pokazywaliśmy wam też fajne ryby łowione na spławik, piękne medalowe liny, wzdręgi czy karasie i to już w połowie maja! A teraz? Jest już czerwiec a nawet na spławik, na delikatny zestaw nic nie skubie. Około północy poszliśmy do auta się przespać. Nagle sygnalizator zaczyna szaleć, wybiegamy i ... cisza. Przynajmniej 6-7 szybkich wydźwięków, typowe na odjazd, ale niestety, ryba się najwidoczniej nie zacięła. Około godziny 2, kolejne 3-4 piki i kolejny raz cisza. Jak już w tym wpisie jesteśmy przy różnych powiedzeniach, to przytoczę kolejne - "do trzech razy sztuka". Dwa puste brania, ale za to o godzinie 2:40 - momentalny, szalony, dziki odjazd. W takich momentach człowiekowi coś się przestawia, jak zaprogramowany biegnie do wędki, można by podstawić mu betonowy mur a on i tak by rozwalił go głową i do tej wędki dobiegł, tak też było ze mną, bo na moim zestawie było branie. Na włosie miałem 16mm kulkę proffesa o smaku ochotki, podbitą połową popupa citruza z Nasha. Po podniesieniu wędki ryba nie zamierzała się zatrzymać, była już jakieś 20-30 metrów w liliach i mimo to dalej jechała jak szalona. Kacper uszykował ponton, wsiadamy i płyniemy. Było dużo odplątywania żyłki, za każdym razem gdy zbliżyliśmy się do ryby - ona po prostu wyskakiwała z wody jak delfin i wpływała kolejne 10 metrów w lilie. Niebezpiecznie zbliżała się do trzcin, a tam hol byłby jeszcze cięższy, cały czas płynęliśmy za nią, aż w końcu udało się ją podebrać! Wygrana walka w takich warunkach cieszy podwójnie, ale stało się coś co ucieszyło mnie 10 razy bardziej. Gdy spojrzałem na tą rybę w podbieraku od góry, mówię:
-Kacper, to on!
-Co?
-To ten stary karp, którego złowiłem rok temu!
-Serio? Skąd wiesz?
-No na bank, go się nie da nie rozróżnić od innych ryb!

Tak, złowiłem tego samego karpia, którego udało mi się skusić rok temu na naszej roboty kulki, wtedy też dał mi popalić, teraz jeszcze bardziej. Nie dość, że to ta sama ryba, to jeszcze tak nietypowa i charakterystyczna! Mega sprawa. Po czym poznaję, że to ten sam osobnik? Przede wszystkim po jego kształcie. Patrząc na niego od góry ma on totalnie skrzywiony grzbiet, a płetwa ogonowa jest strasznie skierowana do dołu, to wygląda tak, jakby jakiś samochód go potrącił. Do tego na brzuchu ma masę blizn i charakterystyczne ułożenie łusek, które zaraz wam pokażę.





Zdjęcie z poprzedniego roku:



I teraz po czym łatwo poznać, że to ta sama ryba? Po Pojedynczej łusce nad skrzelami, 2 charakterystycznych łuskach i bliznach na jego brzuchu. Niestety jakość zdjęć jest dość słaba i tych blizn może nie być widać, ale gwarantuje wam, że to jest ten sam karp.



Ryba przybrała na wadzę kilogram. Jej waga rok temu wynosiła 10,5kg, tym razem 11,5. Takie ponowne spotkania to mega fajne przeżycie i życzę każdemu z was, żeby coś takiego się przytrafiło. Chciałbym złowić tego karpia jeszcze jeden raz, wtedy postawię mu kawę! no i mam nadzieję, że będzie miał te 15 kilogramów!
Tymczasem. :beer:



Zapraszamy do naszego sklepu online! www.carpride.pl
Bartek i Kacper
Duet braci współpracujących nad wodą 🎣
Kacper PB : Amur 24,200 kg 118 cm
Bartek PB : Amur 23,700 kg 117 cm

Offline Medunamun

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 338
  • Reputacja: 60
  • Płeć: Mężczyzna
  • Feeder Klub Mazowsze
  • Lokalizacja: WPR
Odp: Karpiowa Jazda - Relacja sezonu 2020
« Odpowiedź #7 dnia: 18.06.2020, 08:41 »
Fajnie, że jesteście. Będzie się znów miło czytać Wasze relacje. :beer: :thumbup: :bravo:
Pozdrawiam :)

Konrad, Feeder Klub Mazowsze

PB: karp 9,07 kg, Łowisko Kamień

Online Shreku82

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 010
  • Reputacja: 704
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grybów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Karpiowa Jazda - Relacja sezonu 2020
« Odpowiedź #8 dnia: 18.06.2020, 16:27 »
Super przygoda chłopaki 👍👏
Patryk

Życie jest zbyt krótkie, by nie jeździć na ryby 😀

Offline Karpiowa Jazda

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 194
  • Reputacja: 81
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Karpiowa Jazda - Relacja sezonu 2020
« Odpowiedź #9 dnia: 23.06.2020, 15:12 »
#3 - Ciekawa nocka.
Okolice połowy czerwca. Pojechaliśmy na nockę, znów z fałszywymi nadziejami na to, że karpie wreszcie na naszej wodzie zaczynają żerować. Te ryby to chyba najlepsi nauczyciele pokory. Rozwinęliśmy się na spokojnie, wywieźliśmy zestawy, wszystko było ogarnięte w okolicach godziny 19. Od razu możemy przenieść się w czasie o kilka godzin w przód, nic nie stracicie. Z jednej strony nudne czekanie, z drugiej - relaks i odpoczynek, przecież po to głównie jeździmy na ryby! Jednak nasz głód spowodowany brakiem aktywności ryb bardzo szybko doprowadza nas ostatnio do frustracji. Przecież na tej wodzie maj i czerwiec to zawsze były dla nas najbardziej efektowne i efektywne miesiące, a teraz? Dramat.
Godzina 22:30, staliśmy w wodzie, przy wędkach i widać delikatne opuszczenie swingera na wędce Kacpra, po czym gwałtowne szarpnięcie i delikatny odjazd. Kacper szybko podbiegł do wędki i zaciął. Ryba poszła na wodę, nie w lilie. Tak karpie nie robią. Kacper czuł opór, ale bez odjazdów. Myśleliśmy, że to amur i oczekiwaliśmy tylko na potężną ucieczkę na 50 metrów, jednak to nie nastąpiło. W podbieraku wylądował srebrny karaś, ale za to jaki okazały! Po położeniu go na matę od razu w głowach zaświtał nam ślad na jego brzuchu.
-Przecież to jest ten sam, którego złowiłeś rok temu,
-To są jakieś jaja.
Rok temu, Kacper złowił tego samego karasia. Też dodawaliśmy zdjęcie w wątku naszych relacji z 2019 roku. Kilka dni prędzej ja złowiłem tego samego karpia, z którym spotkałem się w poprzednim sezonie, a teraz Kacper złowił drugi raz tego samego, złoto medalowego karasia! Nakręciło nas to na resztę nocy, taka ryba to przecież dobry znak! Może wreszcie się ruszyły!
Karaś urósł o kilka centymetrów i lekko przybrał na wadze względem poprzedniego roku. Jego aktualne wymiary to : 51cm i 2,5kg.


Dla porównania dodam zdjęcie z 2019 roku, niestety jest kiepskiej jakości.


Cała noc przebiegała spokojnie, bez brań. Początkowo chcieliśmy zwijać się o świcie. Dlaczego? Nigdy nie zdarzyło nam się branie na tej wodzie później niż o godzinie 3. Często, bardzo często zostawaliśmy do późnego poranka, ale nigdy nie dało nam to brania dużej ryby, dlatego jak jeździmy na szybkie nocki, to z reguły zostajemy tylko do świtu. Na większości jezior, łowisk ta pora dnia jest jedną z najlepszych na karpia, a u nas? Cóż, na tym jeziorze wszystkie karpiowe teorie się nie sprawdzają.
Jednak coś nas podkusiło, żeby zostać chociaż do tej 4 godziny. Tak też postanowiliśmy. I wiecie co? Opłaciło się! O 3:40 swinger na Kacpra wędce maksymalnie się uniósł, a szczytówka zaczęła się bardzo szybko uginać. Kacper szybko dobiegł do wędki - siedzi! Coś większego! Szybka decyzja o wskoczeniu na ponton. Ryba dała naprawdę dobrą walkę, ale wszystko było pod kontrolą. Udało się! Kolejny karp w tym sezonie zaliczony! Nie należał do gigantów, ale jednak - w takiej sytuacji i przy takich wynikach każda ryba cieszy! Jego waga przekroczyła 10 kilogramów.




Na koniec mieliśmy okazję podziwiać piękny wschód słońca. Ten wyjazd był naprawdę udany!



PS: Macie jakiś pomysł co mogło tak zranić tego karasia na ogonie? Jakiś drapieżnik?
Zapraszamy do naszego sklepu online! www.carpride.pl
Bartek i Kacper
Duet braci współpracujących nad wodą 🎣
Kacper PB : Amur 24,200 kg 118 cm
Bartek PB : Amur 23,700 kg 117 cm

Online Shreku82

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 010
  • Reputacja: 704
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grybów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Karpiowa Jazda - Relacja sezonu 2020
« Odpowiedź #10 dnia: 23.06.2020, 15:41 »
Fajna relacja chlopaki 🖒 👏 

Co do karasia, to najpewniej sum go dziabnął choć mogę się mylić 😉
Patryk

Życie jest zbyt krótkie, by nie jeździć na ryby 😀

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 050
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Karpiowa Jazda - Relacja sezonu 2020
« Odpowiedź #11 dnia: 23.06.2020, 16:09 »
Panowie szacun.
Pasja to życie, życie to pasja ta zasada u was chodzi na maxa.
Maciek

Offline Karpiowa Jazda

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 194
  • Reputacja: 81
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Karpiowa Jazda - Relacja sezonu 2020
« Odpowiedź #12 dnia: 02.07.2020, 15:10 »
Shreku, właśnie też nas to zastanawiało. Wyglądało to jakby ktoś mu to równo nożem wyciął, dosłownie.
Maciej, dokładnie! Pasja daje w życiu cel i radość, a w przypadku wędkarstwa dodatkowo uczy!

#4 - Rozmiar nie ma znaczenia

Niezależnie od tego na jakie ryby człowiek się nastawia, czy to karpie, leszcze, albo płocie - zawsze coś w środku sprawia, że chce się łowić coraz to większe sztuki. Jest to oczywiście normalne i (chyba) dobre, bo przecież o to w tym chodzi, chęci polepszania swoich umiejętności, a co jest lepszym dowodem na to, że wędkarz zna się na swoim fachu, jak nie okazowe ryby z danego gatunku? Ta chęć łowienia rekordów wzrasta wraz z dobrą passą. Pytanie brzmi - co, jeśli tej passy nie ma? Wtedy człowiek pokornieje i cieszy się z ryb, które prędzej wypuszczał z podbieraka. Dokładnie rok temu miałem już na swoim koncie ponad 20 karpi, 5 ponad 20 kilogramowych amurów i wiele fajnych ryb z innych gatunków. A teraz? Cieszę się z około 4 kilogramowego karpia, jakby był moim sukcesem, albo czymś na miarę przełamania. Szczególnie w karpiowaniu, bardzo łatwo zatracić przyjemność z tej pasji. Człowiek jest przyzwyczajony do tak dużych ryb, że 10 kilogramowe karpie potrafi po prostu wypuścić z podbieraka. Ten sezon jest bardzo słaby, ale to dobrze, bo znów cieszą mnie ryby, które sprawiały mi niesamowitą frajdę jak zaczynałem przygodę z karpiowaniem.

To była nasza ostatnia czerwcowa nocka. Do ostatniej chwili wątpliwe było, czy w ogóle pojedziemy, bo był to okres ogromnych burz. Do godziny 19 wiało, grzmiało i lało, ale zaufaliśmy prognozom i intuicji (albo własnej głupocie) i pojechaliśmy. Faktycznie, uspokoiło się. Postanowiliśmy, że wrócimy do najprostszej metody, która rok temu była gwarantem dobrych wyników. Po prostu kukurydza. Wszystkie zestawy we wszystkich miejscówkach postawiliśmy na 4 ziarna kukurydzy na włosie. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Około godziny 22:30 delikatne branie, swinger maksymalnie się naprężył, zdążyłem rybę zaciąć i po krótkim holu w podbieraku wylądował ładny leszczyk. Ledwo przerzuciłem zestaw i opuszczenie na wędce Kacpra. Tym razem był to karp, niewielki, ale jednak ucieszył. 2 ryby w krótkim odstępie czasu, przed północą - takiego czegoś jeszcze w tym sezonie nie mieliśmy. To dało naprawdę spore nadzieje na resztę nocy. Poszliśmy spać. Około 1 godziny centralka zaczęła pikać. około 5-6 piknięć i cisza. Niestety. Jednak godzinę później kolejna pobudka, tym razem zdecydowanie intensywniejsze branie, ale jednak nadal dość niepewne. Poszedłem do wędki, gdy do niej dochodziłem zauważyłem, że swinger jest maksymalnie napięty, pomyślałem o kolejnym leszczu, ale chwile przed zacięciem zaczęła się intensywna rolka. Czułem dość spory opór, walka była naprawdę fajna, ale ryba do największych nie należała. Kolejny niewielki karp, około 4-5 kilogramów. Mimo wszystko ucieszył mnie. To była dość intensywna nocka, jak najbardziej udana. Mimo wszystko, cierpliwie czekamy na tego karpiowego potwora, o wadze przekraczającej 20 kilogramów. Może ten sezon nie będzie obfitował w ilość ryb, ale w ich wagę? Zobaczymy! Połamania! :beer:






Zapraszamy do naszego sklepu online! www.carpride.pl
Bartek i Kacper
Duet braci współpracujących nad wodą 🎣
Kacper PB : Amur 24,200 kg 118 cm
Bartek PB : Amur 23,700 kg 117 cm

Online Shreku82

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 010
  • Reputacja: 704
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grybów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Karpiowa Jazda - Relacja sezonu 2020
« Odpowiedź #13 dnia: 02.07.2020, 15:30 »
Brawo chlopaki 👏👏👏
Patryk

Życie jest zbyt krótkie, by nie jeździć na ryby 😀

Offline Karpiowa Jazda

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 194
  • Reputacja: 81
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Karpiowa Jazda - Relacja sezonu 2020
« Odpowiedź #14 dnia: 05.07.2020, 11:24 »
#5 Okolice pełni

Generalnie jest tak, że każdy z kim rozmawiam na temat wędkarstwa twierdzi, że w pełni księżyca i okolicach tego okresu ryby słabo żerują. U nas jakoś zawsze było zupełnie na odwrót. Jak było tym razem?

Ciągle wspominam, że ten sezon jest słaby. Jednak początek lipca, póki co jest dla nas przełomowy... do rzeczy.

2 lipca. do pełni już niespełna 3 dni, księżyc oświetlony już praktycznie w całej okazałości, bezchmurne niebo. Takie warunki były tej nocy. Jak zawsze jadąc na nockę, rozwinięci byliśmy dopiero około godziny 21. Byliśmy zmęczeni, więc szybko poszliśmy spać. Cała noc przebiegała spokojnie, aż do godziny 3:00. Wtedy ze snu wybudził nas przepotężny odjazd. Centralka wyła jak szalona. Ryba odwijała żyłkę z takim impetem, że jak Kacper biegł do wędki, to dźwięk hamulca przebijał się przez wycie sygnalizatora. Po chwili holu okazało się, że ryba weszła w zaczep. Popłynęliśmy po nią. Na tym jeziorze zaczepy niestety są nawet na otwartej wodzie. Po drodze żyłka była powcinana w podwodne zielsko, ale udało się ją uwolnić. Po chwili fajnej walki ryba wylądowała w podbieraku!


Postanowiliśmy zostać jeszcze 2-3 godzinki, widać było aktywność ryb, a 3 zestawy nadal w wodzie, więc może akurat! Okazało się, że było warto! Około godziny 4:30 kolejny odjazd, tym razem na mojej wędce. Znów był problem z zielskiem, ale zestaw leżał blisko brzegu, więc udało się rybę przez nie przeholować. Bardzo waleczny karp! Przez 10 minut odjeżdżał spod podbieraka na 10-15 metrów i nie wyglądał jakby miał stracić siły, ale udało się wygrać tą walkę.


Udało się ustrzelić dublet w ciągu zaledwie 1,5 godziny. Obie rybki skusiły się na klasyczne 4 ziarna kukurydzy. Postanowiliśmy wrócić do tej przynęty i od razu mamy efekty. Jednak największy efekt padł w kolejną noc...

Podbudowani fajnym wynikiem skorzystaliśmy z kolejnego wolnego dnia i znów uderzyliśmy na nockę! Około godziny 23 miałem branie około 2 kilogramowego leszcza, ale postanowiłem odhaczyć go w wodzie i od razu wypuścić. Jednak najważniejszy moment nadszedł 2 godziny później. Kilka pojedynczych piknięć centralki... Kacper poszedł zobaczyć do wędki, swinger był mocno opuszczony. Po naprężeniu żyłki, znów zaczął się powoli opuszczać. Pomyśleliśmy, że to jakaś wzdręga albo leszczyk, no więc trzeba to ściągnąć... i wtedy, po uniesieniu wędki Kacper poczuł momentalne potężne uderzenie, jednak tylko jednorazowe. Ryba cały czas dała się ściągać, ale stawiała opór. Myśleliśmy, że na żyłce jest po prostu dużo zielska, ale jak okazało się przy brzegu, to był ciężar ryby. Domyślacie się już z zeszłorocznych relacji o jaką rybę chodzi? Dokładnie - amur. Gdy tylko go zobaczyliśmy momentalnie przygotowaliśmy się na potężny odjazd. Kacper poluzował hamulec, a ja czekałem z podbierakiem i wiecie co? Ryba obudziła się o sekundę za późno, bo zdążyłem ją podebrać zanim zaczęła szaleć. To co ten amur zaczął odstawiać w podbieraku przechodzi ludzkie pojęcie. We dwóch z Kacprem mieliśmy problem, żeby utrzymać ten podbierak nad wodą, myśleliśmy, że ta ryba go po prostu połamie. Hol bez walki, ale w podbieraku była po prostu wojna. Oboje byliśmy przemoczeni całkowicie, mimo ze mieliśmy na sobie wodery. Nigdy więcej nie podbiorę amura za pierwszym razem, nawet jak ma się spiąć podczas odjazdu, lepiej żeby tak było. Takiej ryby jest po prostu zwyczajnie szkoda, bo robi sobie niesamowitą krzywdę jeśli jej się nie wymęczy.
No ale udało się upolować pierwszego wielkiego azjatę w tym sezonie!


Piękne były te dwie nocki, piękne! tuż przed pełnią ryby brały jak szalone, aż żal, że nie mogliśmy jechać kolejnego dnia. Już zacieramy ręce na kolejny wyjazd na ryby! Tymczasem połamania! :beer:
Zapraszamy do naszego sklepu online! www.carpride.pl
Bartek i Kacper
Duet braci współpracujących nad wodą 🎣
Kacper PB : Amur 24,200 kg 118 cm
Bartek PB : Amur 23,700 kg 117 cm