Studia medyczne w Polsce trwają 6 lat. W okresach wakacyjnych odbywa się praktyki. [...]
Po ich ukończeniu uzyskuje się wprawdzie dyplom z tytułem lekarza, ale nie uzyskuje się pełnego prawa wykonywania tego zawodu. Trzeba bowiem odbyć 1,5-roczny staż podyplomowy. [...] Trzeba bowiem zapisać się na tzw. Lekarski Egzamin Państwowy, którego nazwę ostatnio zmieniono na Lekarski Egzamin Końcowy. [...]
Kiedy już się uda zdać, można odebrać pełne prawo wykonywania zawodu i rozpocząć starania o przyjęcie na specjalizację. Nie jest to łatwe, bo miejsc brakuje i często trzeba czekać 2-3 lata, żeby się dostać. Po zaliczeniu egzaminu wstępnego, można rozpocząć podstawową, trwającą 5-6 lat (w zależności od dziedziny) specjalizację z danej dziedziny. W tym czasie pracuje się różnych szpitalach, odbywając staże oraz wyjeżdżając na specjalne tygodniowe kursy organizowane w dużych miastach (Warszawa, Poznań, Łódź, Lublin). Oczywiście wyjazdy na te kursy trzeba samemu sobie opłacać. Trzeba też odbywać odpowiednią liczbę dyżurów. Kiedy okres specjalizacyjny zbliża się ku końcowi, bardzo często przedsiębiorczy dyrektorzy szpitali (głównych jednostek specjalizacyjnych) składają specjalizującemu się propozycję nie do odrzucenia, czyli przejście na umowę cywilno-prawną (tzw. wolontariat). Chcesz dokończyć specjalizację, musisz popracować trochę za darmo. [...] Po tych 5-6 latach można przystąpić do egzaminu specjalizacyjnego. Jest to naprawdę ciężki egzamin, wymagający sporego wysiłku, poświęcenia i solidnego przygotowania.[...] Oczywiście potem jest jeszcze odrębny egzamin tzw. "praktyczny" zdawany w losowo wybranym mieście przed komisją profesorską, który również składa się z części ustnej i praktycznej.
[...] W USA kurs na lekarza medycyny trwa 4 lata. 2 lata teorii i 2 lata praktyki. Po 3 roku można już składać wnioski na tzw. rezydencję (specjalizację), która zwykle trwa 3 lata. Na Ukrainie nasz staż podyplomowy to u nich już specjalizacja, która trwa 2 lata.
To wszystko świadczy, według mnie, tylko o tym, że cały system szkolnictwa wyższego w Polsce wymaga gruntownej reformy. W obecnym stanie należałoby powiedzieć, reformy reformy, która została wprowadzona kilka lat temu. Wśród decydentów istnieje jakieś chore przekonanie, że im więcej egzaminów człowiek zda, im więcej się namorduje w trakcie studiów i początkowej ścieżki zawodowej, tym lepiej będzie wykształcony, a to najzwyczajniej nieprawda. Po pierwsze dlatego, że ludzka pamięć jest zawodna i lwią część wkutej wiedzy najzwyczajniej się zapomina, a po drugie, nie ma możliwości czasowych na badania i pogłębianie wiedzy w dziedzinie, którą jest się zainteresowanym i wiąże się z nią plany zawodowe na przyszłość. W różnych naukach różnie to oczywiście wygląda, ale z tego, co pisze Mateusz, w medycynie to droga przez mękę. Myślę, że na innych studiach, przede wszystkim w naukach teoretycznych, nie ma takiej presji na to, żeby „wiedzieć wszystko”, bo i odpowiedzialność jest mniejsza, niż w medycynie. Strach przed wykształceniem niewykształconych lekarzy, którzy nie będą potrafili bezpiecznie leczyć pacjentów leży chyba u podstaw niechęci do zmian. Pewnie jest też i tak, że istnieje lobby tzw. starych wyg, które pilnie strzeże obecnego stanu rzeczy. Tak jest zresztą wszędzie.
Model amerykański pokazuje jednak, że można inaczej. Nie tylko w medycynie. I efekty są porażające w stosunku do tego, co dzieje się w Polsce, czy nawet Europie. Oczywiście, chodzi również o pieniądze, których tutaj nie mamy (albo może inaczej: państwo niespecjalnie chce rzeczywiście tę sferę finansować).
Mateusz, fajnie to wszystko opisałeś i połamałeś wiele stereotypów.