Jak nie ma? Przecież ośrodki zarybieniowe PZW to jest złoty interes. Sami od siebie za nasze pieniądze kupują narybek.
Jest to promil w skali kraju i głównie narybek drapieżnika.
To nie jest prawda. PZW jest największym producentem materiału zarybieniowego w Polsce. Oczywiście operaty rybackie obligują do zarybień konkretnymi gatunkami ryb, które nie muszą być w posiadaniu ośrodków zarybieniowych PZW i często są trudno dostępne na rynku. Dlatego w praktyce PZW często idzie na łatwiznę i tak konstruuje swoje operaty rybackie, aby walić najtańszego i najpowszechniejszego kroczka karpia do większości swoich wód w kraju. A reszta kasy wędkarzy idzie na utrzymanie całości zwanej PZW.
Poza tym zerknij sobie w KRS poszczególnych okręgów PZW. Zdziwisz się
Uświadomisz sobie, że niektóre okręgi PZW, które jeszcze do tej pory nie podejmowały działalności gospodarczej, dopiero teraz zaczynają podejmować tę działalność gospodarczą
To oznacza, że po coś chcą się stać właśnie teraz przedsiębiorcami (a większość od dawna już nimi jest). Sądzę, że podejmują działalność gospodarczą po to, aby właśnie handlować materiałem zarybieniowym i rybami.
Niedługo bowiem będą potężne środki unijne do wzięcia, przeznaczone na akwakulturę. A tu PZW jako producent m.in. karpia, jesiotra i pstrąga z przeznaczeniem na tucz, będzie mógł zbijać potężny kapitał finansowy. Problem jest w tym, co się później dzieje z tą kasą pozyskaną z Unii Europejskiej. Przykładowo Okręg Mazowiecki PZW potrafił inwestować unijne środki w cele niewędkarskie, w cele w ogóle kolidujące z jakimkolwiek wędkarstwem
Kolejny przykład. Okręg PZW w Opolu. Prezes Okręgu "społecznie" dorabia sobie w PZW, obok etatu dyrektora szkoły w maleńkiej miejscowości. Ta "społeczna" praca, jak ktoś tam wyliczył, kosztuje wędkarzy rocznie ponad 44 tysięcy złotych (bez kilometrówek i innych środków finansowych, których nie wykazuje się w oświadczeniu majątkowym, a które uzyskuje się będąc w Prezydium Zarządu Okręgu). Na marginesie ilu jest członków Prezydium w okręgach PZW ? Dużo
To Prezydia dzielą i rządzą wszystkim co ma miejsce w PZW. Reszta osób w zarządach okręgów jest wyłącznie od składania podpisów.
I teraz Okręg PZW w Opolu ma ośrodek zarybieniowy, gdzie hoduje się i gospodaruje m.in. karpiem, pstrągiem tęczowym. Wiele ryb stamtąd idzie na tucz w ramach działania okręgu PZW w Lokalnej Grupie Rybackiej Opolszczyzna, czyli ryby te idą na potrzeby lokalnej gastronomii. Sprzedaje się je na łowiskach specjalnych i w smażalniach (Moszczanka, Jarnołtówek, Pokrzywna, Zastawie), do sklepów i gospodarstw agroturystycznych.
Są to ryby, które spokojnie mogłyby znaleźć się w zbiornikach wodnych, poza obwodami rybackimi, a więc w zbiornikach takich jak stawy, żwirownie. Można byłoby więc, jak to Lucjan mówi "grubiej zarybiać", prowadząc tam wręcz ekstensywną gospodarkę rybami, celem zdjęcia presji wędkarskiej z innych cenniejszych łowisk. Przecież dzięki gospodarce stawowej można "uzdrowić" wiele innych wód w Polsce. Gorzej jak tą gospodarkę przenosi się na rzeki i jeziora.
PZW w Opolu ma jedną z najnowocześniejszych patroszalni ryb w PZW. Ryby stamtąd idą na handel w ramach Rybackiej Lokalnej Grupy Działania "Opolszczyzna". I jeszcze mógłbym "przeżyć to", gdyby środki finansowe pozyskiwane w ramach funkcjonowania okręgu PZW Opole w ramach LGR Opolszczyzna, szły wyłącznie na potrzeby wędkarzy (no bo przecież niejako zabiera się wędkarzom te ryby - zabija się je i sprzedaje).
Jeżeli jednak
- prezes okręgu PZW w Opolu, "pracując społecznie" kilka godzin w tygodniu (a tak mówi cała masa świadków z tego okręgu), bierze rocznie kilkadziesiąt tysięcy złotych z tego tytułu;
- corocznie ze sprzedaży ryb przez okręg w Opolu oficjalnie wpływa kwota około 300 tysięcy złotych, zaś oficjalne koszty utrzymania Zarządu Okręgu w Opolu to rocznie kwota około 170 tysięcy złotych (bez kilometrówek i innych wydatków itp.);
- a ze składek wędkarzy wpływa kwota około 6 milionów złotych, zaś na zarybienia i ochronę wód jest z tego przeznaczana jedynie niewielka kwota,
TO COŚ JEST NIE TAK Z ZARZĄDZANIEM TYM OKRĘGIEM. I trzeba dziś zadać konkretne pytanie Prezesowi ZO w Opolu, gdzie rzeczywiście jest ta cała kasa, bo tam to w Okręgu Opole powinno być wędkarskie eldorado. I o to właśnie teraz pytają ludzie z Opola, bo takich jak Lucjan są tam już setki.