Co do starszego pana to mówił prawde. Co do tego co ty mówisz po 2004 roku to bredzisz lub powielasz bzdury Daily Mail
Nie są to same bzdury. Wędkarze nas nie lubią i mają ku temu swoje powody. Bardzo dużo zrobiliśmy dzięki Polish Anglers Association, ale nie wszystko da się zatuszować. Po 2004 Polacy zabrali masę ryb z brytyjskich wód, często w ordynarny sposób tłumacząc dlaczego
Angole mają często problem z imigrantami, gdyz ich kraj przezywał kilka razy zalew nimi, jak nie Jamajczykami, to Hindusami i Pakistańczykami z upadających kolonii, potem głównie Polakami po włączeniu do UE krajów byłego bloku wschodniego. Wiele rzeczy słusznie ich bulwersuje. Ale nie róbmy tu 'propagandy', bo wielu z tych, co pokazuje na złych Brytoli, źle traktujących Polaków, sami są przeciwko Ukraińcom czy Białorusinom, nie wspomnę o tych co mają 'śniadą' skórę
Na pewno jednak mamy lepszą opinię na Wyspach niż w Niemczech. Nie daliśmy się poznać po 1989 roku jako kraj złodziei i kombinatorów, ale jako bardzo pracowici ludzie. Dlatego Polacy są mile widziani w wielu firmach, bo mają bardzo dobre zdanie o nas. Do tego wspieraliśmy Brytoli w walce z faszyzmem. W mieście gdzie mieszkam stacjonowali polscy piloci z dywizjonów bombowych, i zostawiliśmy tu trwały ślad. Wielu pozostało i wtopiło się w lokalną społeczność. Niestety, nie brakowało tych co zmienili nazwiska przyjmując je od żon. To dlatego, że po wojnie było ciężko imigrantom. Angole niby wojnę wygrali, ale ekonomicznie byli wykończeni, a imperium się sypało. Dlatego łatwo było obwiniać o wiele rzeczy właśnie imigrantów, którzy zabierali im pracę. Tu należy wspomnieć o Churchillu, który nam jednak wiele tu pomógł, aczkolwiek nie miał o naszych 'liderach' dobrego zdania, gdyż widział jak się traktują polskie elity. Dla niego wybuch powstania w Warszawie był aktem czystej głupoty, i trudno nie przyznać mu racji. Wywołali powstanie i przylecieli po pomoc, jakby alianci mogli tu pomóc (nie mówię o Sowietach, bo to byli nasi wrogowie).
Nie zapominajmy też o podziałach wśród Polonii. Wspomniany Churchill podczas wojny ostrzegał Polaków, że sami siebie niszczą wewnętrznymi walkami. Tu zaś był taki Anders i Bór-Komorowski, ostatni wódz naczelny. Wielu oskarżało Bora o wybuch powstania w Warszawie i hekatombę mieszkańców stolicy, i całkiem słusznie. Anders miał problem z tym, że pułkownik kawalerii Komorowski został wodzem naczelnym (zagrywka polityczna)...
A przed II WŚ na Wyspach nie mieliśmy w ogóle dobrych opinii, byliśmy sojusznikami Hitlera między innymi. I jest to do dziś ukrywane przez naszą historię, bo rzeczywiście działaliśmy w jego interesie (i swoim).