Ja łowię na różnych łowiskach. Od kanałów, rzek, jezior po małe stawy czy łowiska licencyjne PZW a wcześniej jakichś tam stowarzyszeń. Łowię i łowiłem na różnych wodach komercyjnych. Przyznam, że faktycznie o ile łowiska prywatne bądź też nazwijmy je - komercyjne są bogatsze rybostanem to wcale nie są to łowiska, na których rybę złowić jest łatwo. Duża ryba na haku zdarza się częściej, to fakt, ale wypracowanie słusznego wyniku wcale nie zależy od przypadku. Trzeba takie łowisko znać, znać zachowania ryb (a są różne w zależności od zbiornika), trzeba wiedzieć jak zanęcić, czym. Jak daleko łowić. To nie jest tak, że ryby z komercji są głupie, bo to te same ryby, którymi zarybia się wody PZW. Różnica jest jedynie taka, że ryby ze zbiorników PZW są zabierane i regularnie odławiane, przez co najzwyczajniej jest ich mniej. Na większości komercji ryb się nie zabiera a jak zabierają to nieliczni - bo muszą za nie zapłacić. Tam, gdzie łowię ja (komercje) ryb właściciele nie karmią, robią to wędkarze. Presja jest różna, myślę, że bardzo podobna do tej na zbiornikach PZW (nie wspomnę o tej, zaraz po zarybieniu).
Odnośnie pytania Lucjan, jak powinna wyglądać komercja dla każdego... Moim zdaniem zadanie bardzo trudne. Trzeba się zastanowić co znajduje się pod pojęciem każdy. Jeśli jest to każda grupa wędkarzy - od spławikowców po karpiarzy polujących na rekordowe sztuki a skończywszy na spiningistach to chyba najlepszą odpowiedzią na to pytanie jest zróżnicowany rybostan i zróżnicowana wielkość ryb. Czy to jest możliwe? Myślę, że tak. Znam takie łowisko, na którym łowię piękne leszcze, małe karpie ale również i fajne okazy. Zdarzają się szczupaki jako przyłów (spławik) a więc i dla łowców drapieżników woda jest odpowiednia.
Najważniejsze to chyba odpowiednia wielkość. To jest problem, z którym większość łowisk komercyjnych ma problem - przynajmniej w warunkach krajowych (PL). Jeśli jest to mały stawek to grunciarze tworzą swoisty kabaret, siadają w rogu rzucając pod przeciwległy przeg a Ci, którym spada sprężyna sąsiada przed nosem rzucają znów na odwrót, pod brzeg innego. Czasem zastanawiam się nad logiką i sensem ale ostatnio uznałem, że to po prostu głupota, siadam z boku i się śmieję. To jest problem tych wędkarzy, ale nie ma tutaj wątpliwości, wielkość łowiska się do tego przyczynia. Tak więc łowisko musi być przystosowane tak, by można tam było łowić swobodnie i nikt sobie nie przeszkadzał.
Rybostan powinien być mieszany. Spokojnie pochylił bym się nad takimi gatunkami jak karp, lin, leszcz, jaź, karaś pospolity. Amur, jeśli jest go stosowna ilość również nie wydaje mi się złym pomysłem. Znam łowiska, na których pływają te rybki i powiem, że to są najbardziej ciekawe i urozmaicone komercje. Nie biorą karpie, to biorą liny i leszcze, można trafić bonusa w postaci amurka. Nie biorą te, to biorą karpiki. Generalnie zawsze coś można złowić, w zależności od stosowanej przynęty, zanęty, taktyki.
Jeśli chodzi o samą budowę łowiska to z pewnością równa, wykopana wanna gwarantuje solidne połowy w każdym miejscu. Zróżnicowane dno, jakieś rowki, dołki sprawiają już, że te ryby przebywają w różnych miejscach w zależności od pogody, pory roku, temperatury. Oczywiście we wcześniejszym przypadku również, ale różnica ta nie jest aż tak mocno widoczna.
Wszelkiego rodzaju zatoczki, drzewa, zwisające konary, trzciny, grążele, zatopione w wodzie krzaki - to już wędkarskie eldorado. Jeśli ktoś zna trochę zachowania ryb, jeśli ktoś jest w stanie przeanalizować pogodę, nasłonecznienie w danym miejscu zbiornika, potrafi zlokalizować naturalne kryjówki ryb to nałowi się do bólu. Stąd też, na komercjach nierzadko brakuje mi takiego urozmaicenia, naturalnego wyglądu, naturalnych miejsc, w których ryba uwielbia przebywać.