Autor Wątek: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego  (Przeczytany 16721 razy)

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #15 dnia: 01.02.2015, 22:39 »
Nie komentowałbym tych słów, moim zdaniem napisano to w taki sposób żeby wzbudzić kontrowersje i dyskusje.
Oczywistym jest że to będzie cytowane i udostępniane na forach ( jak widać udało się )
A to wszystko dla podniesienia wejść na stronę. W internecie pisze się wszystko, za tydzień przeczytamy że Lewandowski złowił rekordowego szczupaka i usmażył :)
Ja się zgadzam z Jakubem. To nic więcej, jak prowokacja.
Pismo już upadło.
Pozdrawiam
Mateusz

Offline Skand

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 623
  • Reputacja: 19
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Wrocław /Stare Miasto - Szczepin/
  • Ulubione metody: feeder
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #16 dnia: 01.02.2015, 22:39 »
Pomijając wszystko - jak można jeść karpia 15+ ? . Toż to samo w sobie obrzydliwe

A co dopiero suma który waży 109kg, nie jestem zwolennikiem wypuszczania z  powrotem tak wielkich sumów bo taki potwór łyka pokaźną ilość ryb a np. populacja sumów w Odrze przechodzi powoli wszelkie granice, a PZW jeszcze nim dorybia co uważam za całkowicie bezsensowne działanie, ale z drugiej strony jak spożytkować taka ilość mięsa? filecik z suma przez 365 dni?
Janusz

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #17 dnia: 01.02.2015, 22:58 »
Wszystko da się zjeść... Brzanę, klenia, starego karpia czy suma. Niestety. Są tacy co niczemu nie przepuszczą.

Ogólnie ceniłem Wędkarza Polskiego za 'wkład' - ale obecne stanowisko redakcji jest  dla mnie idiotyczne. Argumentacja usprawiedliwiająca zabieranie ryb z serii '  mój pradziad i dzad łowił i zabierał ryby więc i jak tak robię' jest zabawna. Bo w ten sposób mozna powiedzieć, że mój pradziad i dziad chodzili za potrzebą za stodołę, więc i ja tak robić będę ;) Będę kąpał się raz w tygodniu, itd...

Czasy się zmieniają. 

Niestety panowie z WP strzelili sobie samobója. Nie zostawili sobie żadnej furtki. Teraz - jadą tylko i wyłącznie po to aby złowić coś i zeżreć ;)  Paranoja...

Idąc tropem 'sadyzmu' - mozna by powiedzieć, że trzymanie rybek w akwariach to sadyzm. Za niedługo jakis naukowiec udowodni, że rośliny też coś czują, i pozostana owoce i zboża. Rozumiem jeżeli tego typu argumentacja pochodzi od ekologa. Ale od wędkarza?  :D :D :D
Lucjan

elvis77

  • Gość
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #18 dnia: 01.02.2015, 23:03 »
Pewnie wielu to zaskoczy,ale w pewnym stopniu zgadzam się z autorem,że wędkarstwo w takiej formie posiada jakieś lekkie oznaki sadyzmu.Tylko ja w przeciwieństwie do wielu z was potrafię się do tego przyznać i nie szukam innych bardziej winnych.Nie jestem hipokrytą,nie oszukuję nikogo,a przede wszystkim samego siebie,że to co robię jest takie wspaniałe szczególnie dla ryb. Z samego założenia wędkarstwo jest pewną formą myślistwa,a to z kolei ma służyć zdobywaniu pokarmu,a nie potrzebie zaspakajania własnych emocjonalnych potrzeb.Jak nazwać łapanie ryb,sprawiając im ból,następnie je wypuszczając udając,że się im uratowało życie.
Lubie ryby nie tylko łapać,ale i od czasu do czasu zjeść.Nie zabieram wszystkiego co złapie(mam małą lodówkę i sąsiadów nie lubię)ale jak mam ochotę i jest to dozwolone to biorę.
Czy jak terroryści porywają kogoś,torturują następnie wypuszczają to co są Super bohaterami,bo uratowali życie?
Nie neguję tego,że ktoś łapie i wypuszcza,ale jeżeli twierdzi,że to co robi jest jedynie słuszne,a ci biorą ryby są źli to sory,ale jest to on jest większym"sadystą".Ja z resztą też,ale jak pisałem wcześniej nie oszukuję nikogo.Jestem zwolennikiem tworzenia jak największej ilości wód "no kill",zwiększania wymiarów,wprowadzania górnych wymiarów itd.Może faktycznie i ja jestem chory,ale nie jestem pozorantem,nie muszę nikogo udawać i nikomu się podlizywać.
Sory jeśli kogoś uraziłem.
Ps. To mi pachnie prowokacją.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #19 dnia: 01.02.2015, 23:22 »
No i masz podejście które jest normalne. Nie oszukujmy się, łowienie ryb to jakies tam znęcanie sie maleńkie nad rybami. Ale takiego znęcania może byc pełno. Pies chcący wyjśc na dwór za potrzebą  - i właściciel który nie chce z nim wyjść, to też sadysta. Jazda konna - sadyzm. takich przykładów może być mnóstwo.

Bardziej chodzi o to, że oni uzasadniają w idiotyczny sposób dlaczego zabieraja ryby. Wszystkie. To mi pachnie jakims morderczym instynktem. Bo w mysl takiego postepowania jakie prezentyuje WP, trzeba zabijac wszystko - aby nie byc sadystą.

Jak dla mnie sa i sadystami i kłamcami. Bo można powiedzieć po prostu - lubie ryby jeść i je zabieram, tak jak uwielbiam je łowić. A nie walić ściemę o zabijaniu w imię etyki.
Lucjan

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #20 dnia: 01.02.2015, 23:34 »
Na początku napiszę, że nie jestem zwolennikiem C&R. Samo C&R jest inicjatywą bardzo pożyteczną, dopóki nie stanie się ideologią na kształt niektórych ruchów lewacko-ekologicznych. I jedynie w tej pożytecznej stronie staram się uczestniczyć(ale nie chcę tego tematu rozwijać). Zastanawiam się jednak, o jaką najczystszą formę sadyzmu chodzi? Sadyzm w potocznym rozumieniu polega chyba na znęcaniu się nad kimś/czymś dla własnej przyjemności. No więc przyjemność może być bezpośrednia lub pośrednia w tym wypadku. Bezpośrednia, polegałaby na uczuciu przyjemności, satysfakcji, czy jakby to nazwać inaczej, ze złapania ryby. Pośrednia polegałaby natomiast na uczuciu przyjemności, satysfakcji etc. ze zjedzonej ryby. Więc w obydwu wypadkach jesteśmy sadystami, bo łowimy dla jakiejś przyjemności. Podkreślam, że należy chyba termin „sadyzm” rozumieć w potocznym znaczeniu, a nie w sensie właściwym (nie chodziło chyba autorowi o czerpanie satysfakcji seksualnej z poławiania ryb). Chodziło mu najwyraźniej tylko o to, że zwolennicy C&R są czystymi sadystami z naciskiem na „czystymi”, bo nie czerpią innej korzyści ze złowienia ryby, jak tylko tą, że ją złowili (w domyśle: pokaleczyli, poranili bezcelowo – ponieważ celem jest zjedzenie ryby).
Mnie w tym wszystkim martwi co innego. Brak miarodajnych badań dotyczących przeżywalności ryb wypuszczonych po złowieniu. Jeśli jakoś by można oznaczać ryby, mniej więcej byłoby wiadomo. Tego się jednak chyba nie robi, przynajmniej jeśli chodzi o ryby słodkowodne i o niewielkich gabarytach (co innego taki rekin, czy płaszczka jakaś). Jestem sceptyczny, co do antropomorfizowania sposobu odczuwania bólu przez ryby. Czytałem gdzieś kiedyś artykuł o układzie nerwowym ryb. Wyczytałem, że ryby posiadają odruchy obronne, ale bólu nie odczuwają. To tak jak z człowiekiem, któremu frezarka palce obcięła (przypadek prawdziwy mojego kolegi), który nie czuł w ogóle bólu, ale miał odruch polegający na „ucieczce” – gwałtownym wycofaniu ręki. Inne ośrodki w mózgu odpowiadają za odruchy bezwarunkowe, a inne za odczuwanie bólu. Ryby po prostu ośrodków odpowiadających za odczuwanie bólu nie mają, ale posiadają odruchy dzięki którym mogą unikać niebezpieczeństw. Tak czytałem. Być może się mylę, ale potwierdza to wiele z moich obserwacji. Na przykład, złowiłem małego szczupaka (20cm) na wobler. Szarpał się straszliwie, tak, że nabił się na drugą kotwicę podstawą płetwy ogonowej. Ponieważ się szamotał, mocno się poharatał. Wypuściłem go. Po 5. minutach złowiłem go na wahadłówkę.
Z przeżywalnością chyba też nie jest tak źle. Najważniejsze, żeby obchodzić się z nimi delikatnie. Jakoś w hodowlach wyciskają ikrę z ryb itp. zabiegi im robią. i ryby mają się raczej dobrze.
Najogólniej mówiąc, nie można traktować ryb jak ludzi, ani jak karaluchy. Bo ani ryby nie myślą i nie odczuwają jak ludzie, ani nie są tak wstrętne i niepożyteczne jak karaluchy, które zabija się tylko dlatego, że znajdują się obok człowieka.
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

elvis77

  • Gość
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #21 dnia: 01.02.2015, 23:36 »
Ja uważam,że to jest nadinterpretacja,tam nie ma nic złego.Nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji.Jedno i drugie nie jest złe,ani dobre to jest po prostu normalne,tylko niektórzy pewne sprawy sprowadzają do absurdu i marginalizują.Nie wyobrażam sobie wędkarstwa tylko w jednej formie.Trzeba mieć wybór i starać się aby to nasze hobby sprawiało jak najmniej bólu i cierpienia rybom i dawało im jakieś szanse jak np.haki bez zadziorowe które powinny być obowiązkowe.
Tak jak któryś z kolegów zauważył  temat ten jest kontrowersyjny i podniesiony tylko i wyłącznie po to żeby wprowadzić zamęt i zaistnieć.
Dajemy tylko agrumęnty eko-terrorystom.

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 418
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #22 dnia: 01.02.2015, 23:37 »
Może więc lepszy byłby model niemiecki ? Mam kolegę łowiącego na Renie - przepisy poszły właśnie w kierunku tego ,,sadyzmu" . Nie wolno stosować czegos takiego jak siatka na ryby - złowiona ryba albo dostaje w łeb ( obowiazkowo trzeba mieć pałkę do głuszenia) i do torby. Albo - uwalnia się ją natychmiast. Nie wolno też z tego samego względu łowić na żywca a martwa ryba musi mieć odciętą głowę ( by rozwiać wątpliwości czy przed zarzuceniem była żywa)
Co sądzicie ?
Pozdrawiam - Gienek

elvis77

  • Gość
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #23 dnia: 01.02.2015, 23:43 »
Bardzo ciekawe rozwiązanie.Banalnie proste,a jakie skuteczne.Ja bym dodał do tego bez wględny zakaz używania haków z grotem w każdej metodzie.

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #24 dnia: 01.02.2015, 23:45 »
Jedno i drugie nie jest złe,ani dobre to jest po prostu normalne,tylko niektórzy pewne sprawy sprowadzają do absurdu i marginalizują.Nie wyobrażam sobie wędkarstwa tylko w jednej formie.Trzeba mieć wybór i starać się aby to nasze hobby sprawiało jak najmniej bólu i cierpienia rybom i dawało im jakieś szanse jak np.haki bez zadziorowe które powinny być obowiązkowe.
Jak najbardziej się zgadzam z Tobą.
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 418
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #25 dnia: 01.02.2015, 23:54 »
Popatrzmy też na to zjawisko od strony ludzi którzy nie mają nic wspólnego z wędkarstwem. Gdy rozmawiam z kimś takim to w 9 przypadkach na 10 jest conajmniej zdziwiony gdy mowię że nie zabieram złowionych ryb. Też kilka razy spotkalem sie z opinią ,,tego ktory niepotrzebnie męczy biedne rybki". Większość ludzi w Polsce sądzi że wędkarz chodzi na ryby po to by je zabrać i zjeść
Pozdrawiam - Gienek

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #26 dnia: 02.02.2015, 00:08 »
Popatrzmy też na to zjawisko od strony ludzi którzy nie mają nic wspólnego z wędkarstwem. Gdy rozmawiam z kimś takim to w 9 przypadkach na 10 jest conajmniej zdziwiony gdy mowię że nie zabieram złowionych ryb. Też kilka razy spotkalem sie z opinią ,,tego ktory niepotrzebnie męczy biedne rybki". Większość ludzi w Polsce sądzi że wędkarz chodzi na ryby po to by je zabrać i zjeść

Być może, co kraj to obyczaj. W Anglii pewnie jest zupełnie odwrotnie.
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

elvis77

  • Gość
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #27 dnia: 02.02.2015, 00:14 »
Takie myślenie jest jak najbardziej logiczne,bo wędkarstwo jak pisałem jest,a bynajmniej powinno być częścią myślistwa i z tym jest utożsamiane.Myśliwy idzie do lasu nie po to,żeby sobie tylko postrzelać,on ma misję.Chroni zwierzęta,las i jego zasoby.To samo powinno dotyczyć wędkarstwa.
Jak byłem dwa tygodnie temu na rybach z dziećmi  to wracający z ryb wędkarz zatrzymał się na chwilę koło nas i rzucił z przekąsem,że u mnie w domu to ryb pewnie nie brakuje,bo każdy z nas łapie. Jakież było jego zdziwienie jak mu powiedziałem,że my ryb nie zabieramy (zdarza mi się,ale rzadko).to był wędkarz który chwilę wcześniej złapał linka 28cm i musiał go wypuścić(mamy podniesiony wymiar do 30)bo staliśmy za jego plecami,a jemu to było nie w smak.Zajmowałem się kilkanaście lat handlem karpiem i mam sporo krwi na rękach,ale to głównie dlatego,że wolałem zabić takiego karpia od razu niż miał on cały dzień się męczyć w reklamówce bez wody u pani która dopiero zaczęła zakupy,a do domu wróci wieczorem.Powinienem mieć znieczulicę,ale jest odwrotnie.Jestem raczej wrażliwy na ból i cierpienie.
Sprawa odczuwania bólu nie jest do końca wyjaśniona i tak jak pisał Logarytm nie powinniśmy traktować zwierząt instrumentalnie.
Słyszałem kiedyś,że ponoć psy nie posiadają receptorów zimna,ale jeżeli nawet tak jest to nie oznacza,że możemy ich wyrzucić na dwór na mróz,bo jak nie zmarzną to zamarzną.

Offline Modus

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 632
  • Reputacja: 1123
  • Ulubione metody: trotting
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #28 dnia: 02.02.2015, 00:19 »
Pan Wiesław nie rozumie najwyraźniej, że mianem "sadysty" określa się osobnika, dla którego poczucie zadawania bólu/cierpienia jest źródłem przyjemności. Na dokładkę w świetle pomysłów Pana Wiesława nawet rybę niezjadliwą lub o niskich walorach kulinarnych należy bezwzględnie zatłuc raczej niż ostrożnie wypuścić - dotyczy to również przyłowu w postaci pozbawionej wymiaru ochronnego drobnicy, której Pan Wiesław wypuszczać nie pozwala (pod groźbą naruszenia zasad etyki wędkarskiej i ustawy o ochronie zwierząt).

Rozumiemy, że Panu Wiesławowi cieknie ślinka na widok otłuszczonego karpiowego czy sumowego giganta, a ościstemu krąpikowi Pan Wiesław też nie przepuści - dlatego proponujemy, by reaktywował swe pismo jako "Mięsiarz Polski" i pod jego patronatem medialnym utworzył łowisko specjalne typu "catch and kill them all"  :P



Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #29 dnia: 02.02.2015, 00:25 »
Co do odczuwania przez ryby bólu, to nie natknąłem się na żadne konkretne badania, ale też nie czyniłem nigdy szeroko zakrojonych poszukiwań. Może takie badania istnieją, a ja po prostu o nich nie wiem.
Myślę sobie jednak, że ból należy rozpatrywać w dwóch wymiarach. Ból jako zjawisko czysto fizyczne powstające pod wpływem bodźców uszkadzających tkankę i działających na receptory bólowe oraz ból jako wrażenie zmysłowe i emocjonalne powstające po zadziałaniu tego bodźca. Jedno nie wyklucza drugiego. Zwierzę może mieć receptory bólowe, a może odczuwać ból jako zupełnie coś innego, pozbawionego tych przykrych wrażeń. To właśnie te dokuczliwe wrażenia i związane z nimi emocje typowe są raczej dla zwierząt wyższych.
Gdyby takowe towarzyszyły rybie, to z pewnością przypadek ze szczupakiem, który opisał Darek, nie miałby miejsca.
Mi również takie rzeczy się przytrafiały.
Tak więc mi się wydaje, że najprawdopodobniej ryba czuje ból, ale ją nie boli :)
Pozdrawiam
Mateusz