Autor Wątek: O PZW rozmów ciąg dalszy  (Przeczytany 35450 razy)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 734
  • Reputacja: 1988
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: O PZW rozmów ciąg dalszy
« Odpowiedź #30 dnia: 19.01.2017, 20:56 »

Kolega chyba troszkę przesadził. Nie każdy jest na rybach raz w tygodniu, miałem sezony gdzie może ze dwa razy nad wodą byłem, jest jeszcze okres zimowy, gdzie niewielu łowi. Ale mniejsza z tym. Wszystko sprowadza się do jednego - pieniędzy, dajmy na to taki polski emeryt dostaje często niewiele powyżej 1000 zł na miesiąc i co, on ma dać 700 stów za możliwość wędkowania? I jeszcze zabrońmy mu ryb zabierać. Nie tędy droga Panowie. Płacę 200 za sezon/okręg, ryb nie biorę praktycznie, uważacie, że to mało? Chciałbym podzielać optymizm Lucjana, lecz jakoś mi trudno. Chociaż by i 100 tys. egzemplarzy puścił, betonu głową nie rozwalisz, żeby nie wyszło odwrotnie - nauczą się lepiej łowić i jeszcze więcej ryb z naszych wód zniknie. Edukacja, ok. ale sporo czasu musi chyba  minąć >:(. Tak od siebie.

Darek, podpowiem Ci co można zrobić za 200 złotych. MOżna tak zarybiać kilka zbiorników, aby ryba tam była. Non stop. Walnąć karpia do wód należących do PZW (nie objętych operatem) trzy, cztery razy do roku, dac limit 2 ryb i trzymac tam strażników. Szybko nie odłowią, a będą siedzieć. Jednocześnie na innych wodach trzeba stworzyć dobre warunki do tarła, wyłączyć jakiś mały odcinek zbiornika z łowienia na dwa-trzy miesiące (teoretycznie i tak nie wolno łowić w miejscach gdzie trze się ryba). Zmniejszyć limity na wielu łowiskach i stworzyć wody no kill. W ciągu kilku lat wody no kill przyciągną ludzi do PZW, ryba się rozmnoży na zbiornikach chronionych, i będzie więcej kasy na dawanie wędkarzom okazji do zabierania karpi z 'wanien'. Proste jak drut!

Inna rzecz, to taka, że nie ważne, że ktoś jest emeryt czy też nie. BYcie nim nie oznacza, że należy się komuś jakiś extra przydział ryb. To jest ekosystem, nie można brać ile się chce. Tak jak nie można pozwolić aby sobie wycinać las wg własnej woli, polować na zwierzęta i tak dalej. Dodam jeszcze, że emeryt płaci połowę składki, więc ne 200 czy 250, ale 100-120. Jak się do tego ma cena sprzętu czy paliwa w ogóle? 20 litrów benzyny w cenie pozwolenia? To dużo? Kilo kiełbasy kosztuje swoje... To, że emerytura jest niska, nie znaczy, ze emeryt powinien się żywić rybami. Jakby nie było, przy mądrym gospodarzeniu, da się pewne rzeczy pogodzić. Choć te 200 PLN to mało. Bo trzeba budować prawie od zera. W UK ryby są, często może nie jest to rewelacja, ale nie trzeba tyle inwestować. U nas jest ruina, zgliszcza, więc trzeba zainwestować wpierw, aby mieć 'kapitał'. Tak bym się odniósł do wód mazowieckich na przykład (ruina).
Lucjan

Offline Czarek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 550
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • FKM
    • Galeria
    • FKM
  • Lokalizacja: Wawa
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: O PZW rozmów ciąg dalszy
« Odpowiedź #31 dnia: 19.01.2017, 22:21 »
,,,
 Mi bardzo zależy na rozwoju wędkarstwa, na zachęcaniu młodzieży do wzięcia się za 'rybaczkę'. Ale ma to być na normalnych zasadach, nie zaś poprzez fatalny wyczyn spławikowy, skorumpowany i wypaczający poniekąd sama ideę wypoczynku nad wodą z wędką. Ludzi trzeba zachęcić czymś normalnym, nie łowieniem uklejek na bata....
.... Romantyzm nadciąga :D

I za to Cię Kolego Bardzo Szanujemy !!
Pozdrowienia
Czarek FKM

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 734
  • Reputacja: 1988
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: O PZW rozmów ciąg dalszy
« Odpowiedź #32 dnia: 20.01.2017, 08:20 »

Chytry plan ,tylko wędkarze nie chcą NO kill przynajmniej ta faktyczna większość.To że kilkudziesięciu pasjonatów się zebrało w jednym miejscu i sobie klaskają ,nie znaczy że zmieniła się mentalność większości nad wodą.I tu jest problem .
Skala w mocnym przybliżeniu 600 000 wędkarzy - 1000 na forum z tego 20 aktywnych w tematach PZW .


Żwir, wędkarze nie chcą no kill, b nie rozumieją jakie korzyści dałoby im takie łowisko. NIE ROZUMIEJĄ.

Wędkarze nie chcą rejestrów, bo nie rozumieją jakie korzyści daje im wypełnianie ich (chociażby fałszywe zawyżanie połowów). NIE ROZUMIEJĄ.

Wędkarze żądają zarybień a nie ochrony ryb i górnych wymiarów ochronnych, budowy krześlisk i otaczania opieką miejsc tarłowych. NIE ROZUMIEJĄ.

Wędkarze chcą jednej opłaty, bo spacyfikowali swoje lokalne wody, więc chcą zapuszczać sie dalej (większość wypadków).NIE ROZUMIEJĄ.

Wędkarze nie sprzeciwiają się odłowom sieciowym, bo w większości wypadków nie ma w ich okręgach takowych. Ale ZG PZW czerpie z tego zysk, dlatego też nie wprowadza reform. Gdyby odciąć ich od tego źródłą finansowania lub zażądać aby kasa weszła do wspólnej puli, skończyłyby się zagrywki w stylu montowania rybaków na Zalewie Zegrzyńskim, olewania wędkarzy i ich żądań. Wtedy musieliby albo odejść, albo zacząć działać dla pożytku wędkarzy, musieliby ich słuchać. Niestety. NIE ROZUMIEJĄ.

Wędkarze nie mają pojęcia, że obecny system gospodarki rybackiej, serwowany przez IRŚ, jest do bani. Trzeba chronić ryby i polegać na tarle naturalnym, dopomagać zaś zarybieniami, nie zaś polegać na zarybieniach. To właśnie przez ten niedziałający schemat działania operatów i ich zatwierdzania (spróbuj zrobić operat, że nie zarybiasz - ciekawe czy wygrasz). NIE ROZUMIEJĄ.

Wędkarze nie wiedzą jak ważna jest praca z młodzieżą, ale nie tylko przez wyczyn spławikowy, który jest po prostu do doopy. Młodzież to siła wędkarstwa za 10,20 i 30 lat. Jak sobie pościelesz, tak się wyspisz... Zachęca się młodych łowieniem fajnych ryb, do tego są potrzebne dobre łowiska a nie trzaskanie drobnicy na bata non stop, to nie jest trendy wśród młodzieży. Ta  siedzi przed komputerami, jak już coś ogląda, to nie relacje z MŚ na Kanale Żerańskim, ale jak się łowi karpie, szczupaki, większe ryby, nie tylko na tyczkę i odległościówkę, ale też na feedera, spina i wagglera. Są komercje z rybami i masa filmów jest stamtąd. Dzieciaki więc siłą rzeczy będą chcieli zaimponować innym nie zrobieniem wyniku 285 pkt na jakieś obsikanej przez psy wodzie PZW z drobnicą, ale z pokaźnym karpiem, szczupakiem lub leszczem. YT, Facebook, inne media społecznościowe - to rządzi dzisiaj ludźmi, trzeba to zrozumieć i się do tego dopasować. Fota z dużą rybą, z siatka z wieloma ładnymi - to jest cool, to jest coś! Od tego (bacika) można zacząć, ale później trzeba z młodzieżą iść dalej. Wyczyn spławikowy to ślepa uliczka. PZW już nie jest stowarzyszeniem sportowym, więc skończyć wypada ciągnąć ten temat na jeden sposób. A gdzie łowić ktoś zapyta z tą młodzieżą? Na łowisku no kill baranie, którego nie chcesz! NIE ROZUMIEJĄ. 

W okręgach, wielu kołach, w ZG, siedzą stare świnie przy korytach, zgarniające kasę za to, że jest coraz gorzej co roku (taka jest prawda - opłaca się działaczy za coraz gorsze wyniki). Wielu nie ma pojęcia o wędkarstwie i nie rozumie wędkarstwa i wędkarzy. Są oderwani od rzeczywistości. Zabezpieczyli się statutem PZW, który nie pozwala na pozbycie się ich, wszelkich wybranych reformatorów, ZG usuwa szybciej lub później (olsztyński okręg, ostatnia interwencja we Wrocławiu). Wędkarze pomimo to nie  buntują się (opróćz wyjątkowych sytuacji) ani nie chcą zmian. Cholera wie na co liczą, może jakiś cud? NIE ROZUMIEJĄ. 

...........................

Kolego, to są wg mnie fakty. Wędkarze NIE ROZUMIEJĄ. Możesz być dobrym wyczynowcem i działać w swoim kole i okręgu prężnie, podstawą do zmian jednak jest zmiana pewnych warunków. Wędkarze muszą zrozumieć wpierw. Nie ma sensu siać tam, gdzie jest nie przygotowana do tego ziemia. Trzeba zadbać, przygotować  grunt i dopiero wtedy siać. Na nic działania w kole, chodzenia na zebrania, jeżeli wędkarze nie wiedzą o czym do nich 'rozmawiasz'. PZW nie edukuje wędkarzy, to jest największy problem. Betony nie potrafią dbać o związek i jego przyszłość, oni klepią kasę na wędkarzach, zrobili sobie swój własny folwark i trzymac się będą stołków jak długo to możliwe.

Dlatego to co krytykujesz poniekąd, nazywanie takich osób jak ja marzycielem i mitomanem a siebie zaś działaczem i praktykiem nie jest trafne. I Ty i ja działamy aby było lepiej. Ja mam doświadczenie, bo mieszkam w kraju, gdzie związek wędkarski i koła dbają o swoje wody, o przyszłość, inwestują w wędkarstwo, nie w ośrodki zarybieniowe. Ja uważam, że tacy właśnie jak Ty są często mitomanami i marzycielami. Wiesz czemu? Bo liczysz, że na nieprzygotowanej ziemi coś wyrośnie. Ludzie nie zaczną sami z siebie wypuszczać ryb i dbać o tarło. Nauczono ich brać ile wlezie, daje się im ryby na żer, pozwala łamać prawo i regulaminy, nie wyedukowano. I chcesz aby było lepiej? To jesteś mitoman i marzyciel! :D

Nie wszystko na forum nam wychodzi, popełniamy błędy, czasami duże, jesteśmy ludźmi.  Ale zapewniam, że to jest dobry kierunek. Ja na przykład zrozumiałem, że ja mam taki poziom wiedzy, że 'wiem'. Widzę dlaczego jest źle, widzę jak to naprawić. Nie każdy jednak potrafi tak spojrzeć. To PZW właśnie często robi wszystko, aby wędkarze nie zrozumieli.  I tu nie chodzi o to, aby wprowadzić C&R. Chodzi o umiar i rozsądek. O takie gospodarowanie, żeby brać tylko tyle, na ile pozwalają warunki, a nie regulamin sprzed 30 lat. Wędkarze muszą zrozumieć, ze trzeba zasiać i poczekać, aby zebrać plony. A będa obfite, jak u wszystkich naszych sąsiadów w Europie.

Rozpisałem się, ale dawno nie było takich tematów, więc z zadowoleniem stwierdzam, ze nie wyszedłem z wprawy. Na ten off top można przymknąć oko :D
Lucjan

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 261
  • Reputacja: 898
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: O PZW rozmów ciąg dalszy
« Odpowiedź #33 dnia: 20.01.2017, 08:53 »
cyt."regulamin sprzed 30 lat"
Moim zdaniem to clou programu !!!! (zresztą członkowie PZW to średnia wieku 50+) także lubią i chwalą co mają - nie znoszą zmian !!!
Z tym, że w ciągu tych 30 lat postęp poszedł tak do przodu w wędkarstwie, że PZW jest tam gdzie jest .....a ryb nima :'(
Maciek

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: O PZW rozmów ciąg dalszy
« Odpowiedź #34 dnia: 20.01.2017, 08:58 »
cyt."regulamin sprzed 30 lat"
Moim zdaniem to cluo programu !!!! (zresztą członkowie PZW to średnia wieku 50+) także lubią i chwalą co mają - nie znoszą zmian !!!
Z tym, że w ciągu tych 30 lat postęp poszedł tak do przodu w wędkarstwie, że PZW jest tam gdzie jest .....a ryb nima :'(



Pierwszym jest do zmiany RARP, najlepiej ustawa. Od tego powinno się zacząć.

Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 561
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: O PZW rozmów ciąg dalszy
« Odpowiedź #35 dnia: 20.01.2017, 09:04 »
No przecież zmieniają. Wprowadzają na przykład limit dzienny na leszcza... 8 kg :D Czy można być aż takim idiotą? Czy to jest bezczelne plucie nam w twarz? Odpowiedź jest chyba oczywista.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 734
  • Reputacja: 1988
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: O PZW rozmów ciąg dalszy
« Odpowiedź #36 dnia: 20.01.2017, 09:13 »
No przecież zmieniają. Wprowadzają na przykład limit dzienny na leszcza... 8 kg :D Czy można być aż takim idiotą? Czy to jest bezczelne plucie nam w twarz? Odpowiedź jest chyba oczywista.

Problem w tym, że każde łowisko jest inne. Tam gdzie leszcz jest w przewadze i jest plagą, limit dzienny może być 8 kg, ale już na innej wodzie leszcz może być przetrzebiony i rzadki, i limit 2-3 kilo byłby maksymalny.

RAPR powinien być ustalany indywidualnie dla danych zbiorników, regularnie aktualizowany. Wtedy mamy pewność, że jest OK. I tu jest pies pogrzebany. Bo kto miałby ustalać takie limity? Trzeba by zatrudnić ichtiologów, robić częste kontrole, dzięki którym rejestry byłyby dobrze wypełnione, i na danych z nich możnaby polegać. Za 200 ze składki zeta się nie da.
Lucjan

Offline fEeDeReK

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 248
  • Reputacja: 60
  • Wędkuj, a będą ryby :))))
  • Lokalizacja: Zamojszczyzna
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: O PZW rozmów ciąg dalszy
« Odpowiedź #37 dnia: 20.01.2017, 09:26 »
Ale ZG dotego nic nie ma :) Proste każdy okręg ma ileś tam kół , a koła opiekują się daną liczbą zbiorników i pomyśl ,jakby każde koło miało tylko jedno łowisko no kill i jedno łowisko gdzie mozna zabierać ryby z rozsądnymi limitami  plus widełki i fajne wymiary.

Ale trzeba chcieć , bo to mentalność ludzi na dole jest problemem , anie paru dziadków na stołkach w Warszawie

Zgadzam się.

Bo to jest prawdziwy problem , zebrali się redaktorzy gazet wedkraskich pod siedzibą dołączyło do nich kilku wędkarzy i pomyśleli o reformie.
Nie tędy droga bo są w mniejszości. Większość ma w du... co sie dzieje chcą łowić i tyle.
Tu trzeba zacząć na szczeblach koła , później okręgu i można wprowadzać piękne zmiany w regulaminach łowisk . Ale wystarczy popatrzeć na ilości osób na zebranaich :facepalm:

Trzeba bybyło zainteresowania i chęć i można mieć w okręgu cuda wianki , a gdyby w każdym okregu w Polsce zaczeły powstawać takie zorganizowane poprawy to ZG co mógłby zrobic? NIC!!!
Feeder & spinning

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: O PZW rozmów ciąg dalszy
« Odpowiedź #38 dnia: 20.01.2017, 09:38 »
Pierwszym jest do zmiany RARP, najlepiej ustawa. Od tego powinno się zacząć.

Wędkarze, których znam, zazwyczaj mają w poważaniu wszelkie ustawy, regulaminy i zapisy. Prawo pisane nie ma dla nich jakiegokolwiek znaczenia, w związku z tym żadnych zmian z ich strony nie przewiduję. Nie liczą się dla nich wymiary ochronne, okresy ochronne ani limity ilościowe. Będą zabijali ryby na łowiskach z zakazem zabierania ryb. Będą kradli, będą kombinowali, a co najważniejsze, będą z tego dumni. Nadal będą przykładnymi obywatelami, których księża będą chwalić z ambom kościołów.

Przez wszystkie lata wędkowania dużo widziałem, ale jednego zdarzenia nie zapomnę do końca życia. Jesienią, walcząc w zasadzie dzień w dzień, marznąc, stojąc w wodzie po pas, czekając na swojego sandacza, mimowolnie zostałem uczestnikiem sceny mającej mieć dla mnie pewne konsekwencje w przyszłości... Znajomego wędkarza odwiedził radny z pobliskiego miasteczka, gość teoretycznie mnie reprezentujący. Obywatel wielce szanowany, znający wszystkich, znany przez wszystkich. Po kilku kąśliwych, w jego mniemaniu serdecznych, uwagach na temat naszej głupoty, pochwalił się, że właśnie wraca z "rybkami" od miejscowego kłusownika. "Chodźta chłopaki, zobaczyta prawdziwe ryby" - rubaszny osobnik wyrechotał. Ja i kolega spojrzeliśmy na siebie, podeszliśmy do reklamówki, której zawartość z dumą prezentował ten troglodyta, i... W reklamówce było dobre pięć kilogramów sandaczy. Ryby miały między 25 a 30 cm długości. Był to mój jedyny raz w życiu, gdy tak naprawdę miałem zamiar komuś przypierdielić. Tak po ludzku. Niczym ten Wokulski chamowi. Z tą różnicą, że w ataku furii, to oczywiste. Kolega był jednak rozsądniejszy.

Takim to sposobem stałem się personą non grata w kręgach lokalnego samorządu :)
Nigdy frajerowi tego nie daruję.

Jacek

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 734
  • Reputacja: 1988
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: O PZW rozmów ciąg dalszy
« Odpowiedź #39 dnia: 20.01.2017, 09:39 »
Federek, ważne jest jednak też i to, że aby iść na zebranie i zaproponować coś, trzeba mieć chęci, jaja, i umieć się obronić. Dla wielu łatwo jest powiedzieć 'idź na zebranie - tam się wydarzą zmiany'. Nie każdy lubi być wrogiem publicznym na takim zebraniu. Dlatego też trzeba ludzi uzbroić w pewne rzeczy. Muszą mieć materiały, fakty, podparte czymś - aby nie przegrać dyskusji. Warto tez przygotować grunt. Na przykład na początku zebrania rozdać ulotki o ochronie karasia pospolitego lub o łowiskach no kill. Później zaś, jak już zebranie jest w toku, wystąpić i zaproponować, aby na przykład jeden zbiornik zarybić pospoliciakiem, nie dopuszczać nigdzie japońca, lub aby tu stworzyć łowisko no kill czy też 'sportowe'. Na takim zebraniu, jak będzie wędkarz Mietek, i wystąpimy z czymś bez przygotowania, to usłyszymy - 'nie pierdol kolego', wszyscy się zaśmieją - i jest po prezentacji, do tego jest się publicznie upokorzonym. Dlatego nie jest to takie łatwe, najlepiej mieć wsparcie :)

Niestety, aby coś zadziałało, trzeba się zorganizować. Trudno liczyć na inwencję pojedynczych ludzi. Trzeba się zorgnizować jakoś i sobie dopomóc. W okręgu katowickim, słynnym z zabierania, grupa zapaleńców utworzyła własne koło i zrobiła Dzierźno woda 'no kill'. Gdyby sami w swoich kołach występowali z takimi wnioskami, nic by się nie udało, ludzie zaś się zniechęcili.

Ja też odnoszę wrażenie, że jest grupa wędkarzy, co byli na zebraniu lub działają w kole, i z wyższością patrzą na tych co na zebraniu nie byli lub nie działają. Na wędkujepeel jest wielu takich na przykład. A tutaj nie powinno się ganić, ale pokazywać jak pewne rzeczy osiągnąć, jak zadziałać aby były efekty.
Lucjan

Offline Sebula

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 619
  • Reputacja: 224
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: O PZW rozmów ciąg dalszy
« Odpowiedź #40 dnia: 20.01.2017, 10:12 »
Pierwszym jest do zmiany RARP, najlepiej ustawa. Od tego powinno się zacząć.

Wędkarze, których znam, zazwyczaj mają w poważaniu wszelkie ustawy, regulaminy i zapisy. Prawo pisane nie ma dla nich jakiegokolwiek znaczenia, w związku z tym żadnych zmian z ich strony nie przewiduję. Nie liczą się dla nich wymiary ochronne, okresy ochronne ani limity ilościowe. Będą zabijali ryby na łowiskach z zakazem zabierania ryb. Będą kradli, będą kombinowali, a co najważniejsze, będą z tego dumni. Nadal będą przykładnymi obywatelami, których księża będą chwalić z ambom kościołów.

Przez wszystkie lata wędkowania dużo widziałem, ale jednego zdarzenia nie zapomnę do końca życia. Jesienią, walcząc w zasadzie dzień w dzień, marznąc, stojąc w wodzie po pas, czekając na swojego sandacza, mimowolnie zostałem uczestnikiem sceny mającej mieć dla mnie pewne konsekwencje w przyszłości... Znajomego wędkarza odwiedził radny z pobliskiego miasteczka, gość teoretycznie mnie reprezentujący. Obywatel wielce szanowany, znający wszystkich, znany przez wszystkich. Po kilku kąśliwych, w jego mniemaniu serdecznych, uwagach na temat naszej głupoty, pochwalił się, że właśnie wraca z "rybkami" od miejscowego kłusownika. "Chodźta chłopaki, zobaczyta prawdziwe ryby" - rubaszny osobnik wyrechotał. Ja i kolega spojrzeliśmy na siebie, podeszliśmy do reklamówki, której zawartość z dumą prezentował ten troglodyta, i... W reklamówce było dobre pięć kilogramów sandaczy. Ryby miały między 25 a 30 cm długości. Był to mój jedyny raz w życiu, gdy tak naprawdę miałem zamiar komuś przypierdielić. Tak po ludzku. Niczym ten Wokulski chamowi. Z tą różnicą, że w ataku furii, to oczywiste. Kolega był jednak rozsądniejszy.

Takim to sposobem stałem się personą non grata w kręgach lokalnego samorządu :)
Nigdy frajerowi tego nie daruję.

Z innej beczki: Lubię Twoje posty Syborg. Prawdziwy z Ciebie erudyta. Naprawdę szacun. Co do treści i sytuacji - rzecz jasna pełna zgoda
Pozdrawiam Seba

Offline Enzo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 731
  • Reputacja: 302
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: O PZW rozmów ciąg dalszy
« Odpowiedź #41 dnia: 20.01.2017, 10:19 »
A ja mimo że mam czasami dosyć i najlepiej dałbym sobie spokój już z tym PZW to jestem optymistą i uważam że będzie lepiej, kropla drąży skałę.
A z ostatnich dobrych wiadomości utworzono na wniosek koła PZW nr 45 Racibórz Miasto, zbiornik no kill na stawie nr 5 .
-" wyczyn wg mnie stanowi o sile wędkarstwa - Luk "


Janusz

Offline Tomsza

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 602
  • Reputacja: 49
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Radomia okolice
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: O PZW rozmów ciąg dalszy
« Odpowiedź #42 dnia: 20.01.2017, 10:25 »
Wędkarze, których znam, zazwyczaj mają w poważaniu wszelkie ustawy, regulaminy i zapisy. Prawo pisane nie ma dla nich jakiegokolwiek znaczenia, w związku z tym żadnych zmian z ich strony nie przewiduję. Nie liczą się dla nich wymiary ochronne, okresy ochronne ani limity ilościowe. Będą zabijali ryby na łowiskach z zakazem zabierania ryb. Będą kradli, będą kombinowali, a co najważniejsze, będą z tego dumni. Nadal będą przykładnymi obywatelami, których księża będą chwalić z ambom kościołów.
Powinni kiedyś wymrzeć (dziady), nie ma wyjścia, choć czasem to "wiedza" przekazywana z ojca na syna i bez edukacji młodzieży niestety niewiele można zrobić. Nawet zastosowanie groźby wysokiej kary na nie wiele się zda bo ciężko jest monitorować wszystko i wszystkich nad wodą. Dopóki nie złapią takiego delikwenta to nic się nie zmieni, po zapłaceniu kary proceder się prawdopodobnie nasili bo przecież "odkuć się trzeba".
Słowa które ja słyszę  "Czemu nie bierzesz? Przecież zapłaciłeś za to (PZW). Jak Ty nie weźmiesz weźmie inny"

Przez wszystkie lata wędkowania dużo widziałem, ale jednego zdarzenia nie zapomnę do końca życia. Jesienią, walcząc w zasadzie dzień w dzień, marznąc, stojąc w wodzie po pas, czekając na swojego sandacza, mimowolnie zostałem uczestnikiem sceny mającej mieć dla mnie pewne konsekwencje w przyszłości... Znajomego wędkarza odwiedził radny z pobliskiego miasteczka, gość teoretycznie mnie reprezentujący. Obywatel wielce szanowany, znający wszystkich, znany przez wszystkich. Po kilku kąśliwych, w jego mniemaniu serdecznych, uwagach na temat naszej głupoty, pochwalił się, że właśnie wraca z "rybkami" od miejscowego kłusownika. "Chodźta chłopaki, zobaczyta prawdziwe ryby" - rubaszny osobnik wyrechotał. Ja i kolega spojrzeliśmy na siebie, podeszliśmy do reklamówki, której zawartość z dumą prezentował ten troglodyta, i... W reklamówce było dobre pięć kilogramów sandaczy. Ryby miały między 25 a 30 cm długości. Był to mój jedyny raz w życiu, gdy tak naprawdę miałem zamiar komuś przypierdolić. Tak po ludzku. Niczym ten Wokulski chamowi. Z tą różnicą, że w ataku furii, to oczywiste. Kolega był jednak rozsądniejszy.

Takim to sposobem stałem się personą non grata w kręgach lokalnego samorządu :)
Nigdy frajerowi tego nie daruję.
Oczyma wyobraźni widzę, że kolega mu przypierdolił i proszę nie wyprowadzaj mnie z tego stanu ;)
Ale żeby go nawet nie opluć... :facepalm:
Tomsza

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: O PZW rozmów ciąg dalszy
« Odpowiedź #43 dnia: 20.01.2017, 10:33 »
A ja mimo że mam czasami dosyć i najlepiej dałbym sobie spokój już z tym PZW to jestem optymistą i uważam że będzie lepiej, kropla drąży skałę.
A z ostatnich dobrych wiadomości utworzono na wniosek koła PZW nr 45 Racibórz Miasto, zbiornik no kill na stawie nr 5 .


Chyba zmienię koło - http://www.pzw.org.pl/raciborz_miasto/wiadomosci/142702/60/zostan_czlonkiem_kola_pzw_nr_45_raciborzmiasto