A ja mam inne pytanie, czy jest możliwość, że leszcz przyzwyczajony jest do tanich zanęt i starych, śmierdzących robaków tak bardzo, że źle reaguje na teoretycznie lepsze zanęty i świeże robaki?
Miałem ostatnio taką sytuację na wodą. Byłem na rybach z moim znajomym wędkarzem, starszy Pan, ja łowiłem na Gros Gardons wymieszanym z bułką tartą i Magnetic Bream. Zestawy to helikopter i klasyczny przelotowy, przynęty biały i pinka. Znajomy łowił na najzwyklejszego trapera z bułką tartą i na ohydnie śmierdzące stare białe robaki zleżałe w samochodzie, smród po otwarciu pudełka byl odpychający. Po godzinie łowienia u niego zaczął brać mały leszczyk u mnie nic. Po 3 godzinach poprosiłem go o trochę zanęty i kilka robaków, miałem branie w pierwszym rzucie.
Czy to możliwe, że w mętnej, kwitnącej wodzie na głębokości około 4-5 m leszcz lepiej kojarzył te zapachy z jedzeniem? Niby u mnie wszyscy starsi wędkarze łowią w ten właśnie sposób, ta sama zanęta te same przynęty.
Mimo wszystko i tak mam mieszane uczucia, ja dodawałem do zanęty pellety 2mm, kukurydzę, pęczak i robaki, do każdego koszyka i przy każdym rzucie, on dawał samą zanętę, zresztą powiedział, że nigdy niczego nie daje bo mu szkoda pieniędzy.
Co według Was mogło być powodem takiego zachowania leszczy?