Co do lina to według mnie Metoda jest bardzo skuteczna. Jasne, że nie działa wszędzie - ale ogólnie sprawuje się bardzo dobrze. Ostatnie dwa lata to już ostre wejście tej techniki. Wielu wędkarzy na tym forum zapewne potwierdzi, że Metoda to więcej ryb niektórzy nawet, że dużo więcej.
Co do lina, to dla mnie pułapka zastawiona w ten sposób jest bardzo skuteczna, on ma problemy z jej rozpoznaniem. Jako, że żeruje i przebywa głównie w płytszej wodzie, gdzie właśnie Metoda sprawdza się najlepiej, łatwo go oszukać. Jeżeli dodamy do tego zaawansowane przynęty - takie jak dumbellsy, pellety, kulki proteinowe - jest jeszcze łątwiej go złowić.
Wielu z nas na forum posiada umiejętności duże, na dodatek lin często jest jakby ryba priorytetową, na którą się nastawiamy. Ja łowiłem liny za każdym razem przez ostatnie trzy lata w Polsce, udało mi się - ale żaden nie miał więcej niż 35 cm. Łowiono je przy mnie - żaden też nie miał tylu, no może ciut więcej... Skoro tak rzadko gości on na tym forum - musi być tego powód. Nie robiłbym z lina ryby arcysprytnej. Nie jest go łatwo oszukać, ale o ile przy łowieniu na spławik mało i często, podciąganie zestawu, odpowiednie nęcenie jest ważne, umiejętności są istotne, bo lin ma żyłkę przed nosem, haczyk i tak dalej, to przy podajniku do Metody nie trzeba robić nic.
Dlatego jeżeli byłoby go dużo - gościłby w wynikach znad wody często. Zwłaszcza w okresie marzec-maj, kiedy nie ma roślinności - i Metoda zyskuje na skuteczności. A tu echo
Wiele osób tutaj łowi lepiej ode mnie, więc jestem pewien, że się nie mylę. Może nie jest aż tak źle? Oby... Obawiam się jednak, że ładowanie karpia do wody, będącego podstawą zarybień, amura - niszczących linowe siedliska, japoniec sam w sobie (czasem też zarybiany) plus fatalne w skutkach operaty rybackie, bazujące na nierzetelnie wypełnianych rejestrach prowadzą do powolnego zmniejszania populacji lina.Na pewno nie wszędzie, na północy nie ma tylu zarybień karpiem, jest jednak kormoran czarny i presja wędkarsko-rybacka. Sami wędkarze też odpowiadają za zmniejszenie się populacji lina, chyba nawet najbardziej.
Jestem pewien, że w wielu wodach wciąż jest sporo lina, i to takiego wielkiego, jednak ogólnie na pewno nie rośnie jego liczba w ogólnym ujęciu. Ichtiolodzy chyba nie robią wielu badań, nie zawsze są na to pieniądze przecież, nie wiem czy ktoś bije na alarm lub nie. Raczej jeszcze nie trzeba. Ale warto we własnych kołach na rocznych zebraniach wnioskować o podniesienie zarybień rym gatunkiem (kosztem karpia najlepiej), zwiększenie wymiaru ochronnego chociaż o 5 cm, może i o górne wymiary ochronne? Okres nie ma sensu, bo lin się może trzeć i w maju i w sierpniu. Jednak fakt, że najłatwiejszy jest do złowienia przed tarłem powinien dawać wiele do myślenia. Skuteczność samej zanęty teraz jest inna niż 3 lata temu, to musi się odbijać ujemnie na ilości łowionych linów! A gdzie lepsze kije, żyłki, nowe techniki, przynęty?