Wczoraj późno pojechałem na nockę bo zapomniałem, że już o 20 jest ciemno.
Przy wywózce zestawu moja łódka po starciu z liliami się zatrzymała. Było już ciemno i nie było jak wejść do wody. Cała noc była włączona na wodzie. O 2 kolega mnie budzi. Karp 12kg u niego wjeżdża. Potwór. Dzika woda. U mnie co godzinę było puknięcie na centralce i lipa.
Jako, że obaj tej samej nocy złapaliśmy katar to lipa było wchodzić. Próbowałem inną łódką ją wypchać lecz tak się wkręciła, że nie dało rady.
Kolega przypomniał sobie, że na końcu jeziora siedzą znajomi z pontonem i udało się wyciągnąć łódkę.
Spalił się bezpiecznik.
Słaba nocka dla mnie choć kolega ładnie.