Zjawisko bezrobocia, czy to naturalnego, czy dobrowolnego będzie istniało zawsze. Tutaj nie ma wątpliwości. Natomiast w wielu obszarach rynku pracy można zaobserwować spory deficyt siły roboczej. Tutaj napływ pracowników z Ukrainy, wcale nie poprawia sytuacji na rynku pracy i raczej nie wpływa na wzrost płac w wielu obszarach.
Maciek, jak wyjeżdżałem z Polski w roku 2003, to bezrobocie miało 20%, u nas w pracy płacono mało, pensje się zmniejszały przez kilka lat, w przeciwieństwie do cen, które szły w górę. Moje zarobki w ciągu dwóch lat (2002-2003) zmalały o 20%, pomimo awansu na kierownika opolskiej placówki. Do tego ojro poszło w górę, kredyt bolał i był niczym kula u nogi, z miesiąca na miesiąc cięższa.
Po wejściu do UE Polska odzyskała stabilność, pojawiła się nadzieja, ludzie się budowali, płace szły w górę, było prawie 7 lat tłustych. Potem znów dopadł nas kryzys światowy, aczkolwiek w Polsce nie było źle tak naprawdę (wiem, zaraz usłyszę jak to było strasznie). Teraz znów się polepsza, choć rząd robi co może aby pójść na dno jak Titanic
Co do pracy. Cokolwiek by nie mówić, skoro nie ma rąk do pracy - nie może się okazać, że rynek jest gorszy. Jest najniższa krajowa przecież. To, że ludzie nie chcą pracować za takie pieniądze, to co innego. Jednak niezmienna i nieubłagana jest demografia. Wyże demograficzne idą na emeryturę, młodych ludzi jest mniej. Więc wraz z rosnącym zapotrzebowaniem muszą wzrastać płace. I wiele stanowisk musi być lepiej opłacanych, zwłaszcza tych w prywatnych firmach. Bo tam liczą się umiejętności a nie znajomości. Słyszę od znajomych, że znowu budowlaniec ma lepiej, w dużych miastach potrzeba fachowców, płace są dobre. Tak musi być też w innych sektorach. Jest to nieuniknione. Teraz mamy rok 2016, jego koniec, i bezrobocie w wielu rejonach jest tak naprawdę minimalne. Praca jest, może nie ta 'marzeń' - ale na pewno nie jest źle.
A co do Ukraińców. To najlepsi z emigrantów jakich możemy mieć. Powinniśmy ich szanować, bo bez nich będzie ciężko, bardzo ciężko. Podobno mają dostać pozwolenie na pracę w UE, i wielu z Polski odpali kitę do Niemiec, Holandii. Kto wykona za nich pracę? Odbije się to fatalnie na polskich firmach, przedsiębiorstwach, czyli na tych, co są siłą napędową gospodarki. Program 500+ rozleniwi ludzi, zadziała tutaj jako hamulec.
A handlowiec? To najczęściej uprawiany zawód praktycznie. Od sprzedawcy, po doradcę, przedstawiciela handlowego. Sprzedaje się wiele rzeczy. W Polsce brak jest szkół uczących handlu, dlatego mamy taką sytuację jak sklep na 'Gie', w którym ostatnią rzeczą jaką powinien zrobić właściciel, to mieć kontakt handlowy z ludźmi. Z drugiej mamy już Drapieżnika, który działa jak złoto, i dzięki świetnemu podejściu do klienta, jest już o wiele większym sklepem niż ten wspomniany, asortymentem bije go już na głowę. Twierdzę więc, że dobry handlowiec pracę na pewno znajdzie, a zarobki zależeć będą od niego samego często, jego zaangażowania i umiejętności. I nie mówię tu o pracy jako kasjer w Biedronce, bo to nie handel