A ja Ci mówię, że nie można
Gdybyś jechał po absolutnie pustej trasie, to tak. Ale nie w normalnym ruchu. Ryzykując życie swoje i innych, zyskujesz na 50 km kilkadziesiąt sekund maksymalnie.
Tu nie chodzi o Hołowczyca. Po prostu z nim robili taki eksperyment. Każdy inny wariat może też tak pojechać (tyle że raczej mniej bezpiecznie) w trasie.
Łukaszu, jeszcze rozwinę swoją wypowiedź, żebyśmy mieli przejrzystość sytuacji.
Dość często jeżdżę na trasie Żyrardów-Zawady pod Białymstokiem. Mój rekord to 2:10, a przeważnie robi się tę trasę w 2:30-3:00. Czy to znaczy, że na tych niecałych 300 km można zyskać aż 50 minut? Absolutnie nie! Bo to wszystko zależy od ruchu. Mój rekord ustanowiłem, wyjeżdżając w weekend przed 4 rano. Myślę, że dałoby się, jadąc na wariata, uzyskać wtedy 2 godziny.
Gdy przejeżdżam tę trasę w 3 h, jadąc na wariata dałoby się zrobić w 2:45 - z wielkim MOŻE. Wszystko zależy od ruchu, czego nie potrafią ogarnąć osoby, które wyprzedzają na trasie sznury pojazdów.
Najlepiej jeszcze jak potem zatrzymują się na stacjach na papieroska i mijam takich idiotów po kilka razy (a potem mnie znowu wyprzedzają).
Wszystko jest kwestią natężenia ruchu.