Zdumiewający jest fakt, że w kraju, w którym naprawdę ogromna część społeczeństwa mieszka w blokach, nigdy nie powstało odpowiednie prawo, które skutecznie usuwałoby z bloku osobę, zakłócającą spokój wielu rodzinom wokół siebie.
Ostatnio widziałem fragmenty jakiegoś dokumentu w TV, w którym babka miała nad głową sąsiadów patoli z dziesięcioma psami. Psy wyją i szczekają cały dzień. Srają i szczają na podłogę, aż babce od sufitu tynk odpada... I nic. Zgłaszała to wszędzie... I nic. Przychodzą tam z kamerą, próbują rozmawiać i tylko groźby i przekleństwa lecą. Jak to jest możliwe?