Oj nie marudzimy. Poprzedni tydzień wiosna i w sobotę na ryby, bo napalony jak arab na kurs pilotażu. Rano -3 dojechałem nad wodę -1. Oczywiście zapomniałem kombinezonu. Łowisko zamarznięte tylko na dwóch stanowiskach oczka... Ale skoro jestem do dzieła... Namarzłem się jak nigdy dotąd. Po 10 właściciel łódką pokruszył lód... Przeniosłem się na tzw. łączkę. O 13 miałem pierwsze branie...