Nie namawiam nikogo,sam też się wachałem,bo są dość drogie szczególnie te z zapasowymi antenkami(około 27zł),ale będąc na zawodach towarzyskich trafiłem na dość trudne warunki i nie ciekawe stanowisko,a do tego na miejscu okazało się,,że uklejka się nie liczy. A akurat ta ryba robi wynik(są takie po 15cm i większe)i na nią się ustawiłem. Na szczęście po wcześniejszej konsultacji w miejscowym sklepie oprócz batów wziąłem odległościówkę i zanętę leszczową. Miejsca były oddaalone od brzegu o około 25-30m ,spławiki które ze sobą zabrałem były dobre tylko zmienne warunki powodowały,że albo spływały,albo były słabo widoczne,albo były za lekkie,a do tego chyba najlepsze(gutka-miały jakąś wadę lakieru i pękały) na te zmienne warunki pił wodę i nie można go było dobrze wyważyć na stałe. Brały piękne płocie i wzdręgi z opadu,ale tylko mnie
a tu jak nie pada to wieje,to znowu spławik tonie itd. Najwięcej czasu straciłem na zmianach spławika i wyważaniu go od nowa.Zanęta to była mieszanina zanęty leszczowej na rzekę z uklejową. Trochę dziwna kompozycja,ale działała jak nic innego. Pierwsze co zrobiłem po wizycie w sklepie to kupiłem 2 różne cralusso w różnych wagach i kolorach. Wydaje się,że w tych warunkach sprawdziły by się idealnie. Mam spławików ...więcej niż żona swoich błyskotek,a wodzie było tylko kilka.