Jak już wspomniałem, w rozmowie z komendatem dowiedziałem się, że od niedawna prawnym właścielem wody jest Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie, a dowiedział się tego dzwoniąc do urzedu gminy, w której znajduje się ta woda. Nie będę ukrywał, że o tym nie miałem zielonego pojęcia i wędkowałem tam na podstawie słow innych, że można to można, bo im tak powiedziano. Komendant PSR twierdzi, że jak najbardziej mają prawo do kontroli na danej wodzie, ponieważ w świetle prawa jest to woda uprawniona do rybactwa. Dodaje zdjęcie mandatu i jak wygląda ta woda - wyraźnie widać, że nie ma jak być połączona z Odrą. Nie mam problemu z zapłacaniem kary, ba zrobię to, ponieważ faktycznie nie miałem przy sobie karty wędkarskiej, ale widnieje tam również, że brak pozwolenia, z czym dalej nie do końca się zgadzam.
https://imgur.com/a/WqWQ6tM
https://imgur.com/a/sjMEdAj
Komendant PSR ma rację odnośnie zagmatwanej sytuacji prawnej
A to dlatego, że ten komunistyczny gniot z 1985 r. jakim jest ustawa o rybactwie śródlądowym ma pełno luk i wielu miejscach jest niezgodna z Konstytucją.
Po pierwsze ustawodawca nie wskazał w art. 7, że amatorski połów ryb dotyczy wyłącznie wód publicznych (nie ma podziału na wody publiczne i niepubliczne). Wprowadził on jedynie ogólny zapis że
"amatorski połów ryb uważa się pozyskiwanie ryb wędką lub kuszą, przy czym dopuszcza się, w miejscu i w czasie prowadzenia połowu ryb wędką, pozyskiwanie ryb na przynętę przy użyciu podrywki wędkarskiej". (na marginesie nie ma czegoś takiego jak wędkarz w polskim prawie rybackim. Jest osoba uprawiająca amatorski połów ryb przez pozyskiwanie ich wędką. A jak ja te ryby będę po złowieniu wypuszczać, bo będę stosować C&R, to też będę je pozyskiwać, czy też może nie? )
Po drugie zgodnie z art. 4 ust. 1 ustawy o rybactwie śródlądowym za uprawnionego do rybactwa uważa się:
1) władającego wodami w sztucznym zbiorniku wodnym przeznaczonym do chowu lub hodowli ryb i usytuowanym na publicznych śródlądowych wodach płynących,
2)
właściciela albo posiadacz gruntów pod wodami stojącymi lub gruntów pod wodami, do których stosuje się odpowiednio art. 23 ust. 2 ustawy z dnia 20 lipca 2017 r. – Prawo wodne (Dz. U. poz. 1566 i 2180 oraz z 2018 r. poz. 650 i 710), zwanej dalej „ustawą – Prawo wodne”,
3) właściciela albo posiadacza gruntów
pod stawami rybnymi lub innymi urządzeniami w gospodarstwie rolnym przeznaczonymi do chowu lub hodowli ryb;
Już z tych zapisów wielu wywodzi, że każdy właściciel gruntu pod wodą stojącą może być uznany za uprawnionego do rybactwa. W mojej ocenie jest to wykładnia niezgodna z obowiązującą w Polsce Konstytucją, ale i również samą ustawą. W ogóle jest to niezgodne z ratio legis wprowadzenia tego przepisu. Uznanie kogoś za uprawnionego do rybactwa tylko dlatego, że posiada grunt pod wodą stojącą i prowadzi hodowlę ryb, nakłada z mocy prawa na niego określone obowiązki np. w zakresie prowadzenia właściwej dokumentacji, przepisów weterynaryjnych, konieczności poddania się chociażby kontroli PSR, gospodarki ściekami itp.
Byłoby to kuriozalne, aby np. do oczka wodnego pełnego "złotych" rybek stosować przepisy ustawy o rybactwie śródlądowym, no bo przecież takie oczko wodne jest obiektem przeznaczonym do chowu lub hodowli ryb, czyż nie ? A akwarium w domu to nie obiekt przeznaczony do hodowli ryb? No chyba nie. Dlatego ten komunistyczny gniot nie odpowiada aktualnej rzeczywistości. Czy każdy właściciel oczka wodnego/stawiku w przydomowym ogródku w Polsce jest z mocy prawa uprawnionym do rybactwa ? Czy taki właściciel oczka wodnego pozyskuje ryby wędką lub sieciami?
A przecież na każdym uprawnionym do rybactwa spoczywają ustawowe obowiązki, za których złamanie grozi odpowiedzialność karna. Przykładowo:
"art. 4a. 1. Uprawniony do rybactwa jest obowiązany:
1) dokumentować działania związane z prowadzoną gospodarką rybacką w sposób rzetelny, systematyczny i zgodny ze stanem faktycznym;
2) udostępniać dane dotyczące prowadzonej przez siebie działalności w celach statystycznych oraz badawczych podmiotom wykonującym zadania powierzone przez ministra właściwego do spraw rybołówstwa lub w celu dokonania kontroli przestrzegania przepisów o rybactwie śródlądowym."
Skoro Ci, jak J. Kolendowicz, twierdzą że wszyscy właściciele wód stojących są użytkownikami rybackimi z mocy prawa, no to takimi użytkownikami rybackimi muszą być też właściciele oczek wodnych i przydomowych stawików, w których odbywa się hodowla ryb, a więc muszą oni prowadzić gospodarkę rybacką w sposób właściwy (poczynając od dokumentacji), bo jak nie, to poniosą odpowiedzialność karną na gruncie ustawy o rybactwie śródlądowym
Takie rozumienie przepisów jest nie tylko niezgodne z ratio legis tej ustawy, ale i również Konstytucją.
Zgodnie z art. 214 Prawa wodnego śródlądowe wody stojące oraz woda w stawie, który nie jest napełniany w ramach usług wodnych, ale wyłącznie wodami opadowymi lub roztopowymi lub wodami gruntowymi, znajdujące się w granicach nieruchomości gruntowej stanowią własność właściciela tej nieruchomości. PSR to nie Policja. Nie ma takich uprawnień jak ona i nigdy ich mieć nie będzie. Zadaniem Państwowej Straży Rybackiej jest kontrola przestrzegania ustawy oraz przepisów wydanych na jej podstawie (art. 22 ust. 2 ustawy o rybactwie śródlądowym). Nie oznacza to, że PSR może wejść na cudzy grunt i bawić się w Policję w oparciu o art. 23 ustawy o rybactwie śródlądowym. Wręcz przeciwnie ustawodawca mocno ograniczył tam uprawnienia PSR związane chociażby z kontrolą, legitymowaniem, przeszukiwaniem osób i pomieszczeń i każda czynność jest tam dokładnie uregulowana, a do niektórych czynności musi być wręcz uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa lub wykroczenia z ustawy o rybactwie śródlądowym.
Jeżeli chcemy czytać zapisy tej ustawy tak jak to czynią Ci, którzy mówią, że PSR może kontrolować wszędzie, jak i wszystkich właścicieli zbiorników wodnych z rybami, bo są użytkownikami rybackimi z mocy prawa, no to czytajmy literalnie zapisy ustawy i róbmy kontrolę.... właścicieli oczek wodnych. Zaraz napiszę do PSR, aby wszczęła kontrolę w całym województwie mazowieckim, bo właściciele oczek wodnych nie przestrzegają ustawowych obowiązków i np. nie prowadzą w sposób właściwy dokumentacji i dlatego należy karać ich mandatami, tak jak to robią co niektórzy strażnicy PSR na prywatnych łowiskach dla podbicia statystyk
Ciekawe co mi odpiszą
Poza tym ustawodawca w art. 7 w ustępie 4 ustawy o rybactwie śródlądowym wyraźnie wskazał, że z obowiązku posiadania karty wędkarskiej lub karty łowiectwa podwodnego są zwolnione "osoby
uprawiające amatorski połów ryb w wodach znajdujących się w obiektach przeznaczonych do chowu lub hodowli ryb, jeżeli uzyskały od uprawnionego do rybactwa zezwolenie na połów w tych wodach.”
Problem w tym, że ustawa o rybactwie śródlądowym nie definiuje obiektów przeznaczonych do chowu lub hodowli ryb. Żeby było jeszcze śmieszniej w art. 1 ustawy o rybactwie śródlądowym, w którym wskazano zakres przedmiotowy ustawy, ustawodawca rozróżnił wody znajdujące się w obiektach przeznaczonych do chowu lub hodowli ryb od innego rodzaju wód, czyli 1) powierzchniowych wód śródlądowych oraz 2) wód znajdujących się w urządzeniach wodnych
Karty wędkarskiej można nie posiadać wyłącznie na obiektach, które są przeznaczone do chowu lub hodowli ryb
i jeżeli uzyska się zezwolenie od uprawnionego do rybactwa na połów w tych wodach ! Ustawodawca już w art. 1 rozróżnił obiekt przeznaczony do chowu lub hodowli ryb od powierzchniowych wód śródlądowych (
a więc wód płynących: w ciekach naturalnych, kanałach oraz w źródłach, jeziorach oraz innych naturalnych zbiornikach wodnych o ciągłym albo okresowym naturalnym dopływie lub odpływie wód powierzchniowych, sztucznych zbiornikach wodnych usytuowanych na wodach płynących,
jak i tych stojących: czyli jeziorach oraz innych naturalnych zbiornikach wodnych niezwiązanych bezpośrednio, w sposób naturalny, z powierzchni z powierzchniowymi śródlądowymi wodami płynącymi.
Starorzecze nie może zostać uznane za obiekt przeznaczony do chowu lub hodowli ryb, bo jest "innym naturalnym zbiornikiem wodnym", a więc powierzchniową wodą stojącą, czyli taką, którą w art. 1 ustawodawca rozróżnił od obiektu przeznaczonego do chowu i hodowli ryb. W mojej ocenie wody starorzeczy co do zasady mogą wchodzić w skład obwodu rybackim wówczas, gdy to starorzecze jest o ciągłym dopływie lub odpływie do wód odcinka rzeki przy której się ono znajduje. Trzeba byłoby sprawdzić w RZGW (Wody Polskie) albo na stronie internetowej RZGW co dokładnie wchodzi w skład tego obwodu rybackiego (tego dotyczącego rzeki i okolic starorzecza). Wątpię, aby to przedmiotowe starorzecze wchodziło w skład obwodu rybackiego.
Jednak zgodnie z ustawą karty wędkarskiej można nie posiadać wyłącznie na obiekcie przeznaczonym do chowu i hodowli ryb. Oznacza to, że łowiąc na starorzeczu
trzeba mieć kartę wędkarską + zezwolenie. Ty takiego zezwolenia nie posiadałeś? No chyba, że właściciel, czyli ASP udostępnił obiekt do wędkowania (np. wywiesił jakiś regulamin, udzielono Wam ustnej zgody na wędkowanie itp. itd.). Jednak PSR zapomniało, że jest to zbiornik prywatny. I stąd jest cały problem. To właściciel decyduje o tym kto tam może łowić, a kto nie. Zabieranie ryb, nie posiadając do tego zezwolenia, jest jednocześnie kradzieżą w rozumieniu kodeksu karnego.
Na pewno PSR nie ma prawa kontrolować pisemnych zezwoleń, skoro ustawodawca nie nałożył obowiązku ich prowadzenia w ten właśnie sposób, poza obwodami rybackimi. Jednak z tym zastrzeżeniem, że ASP musi być właścicielem zbiornika, a nie jego użytkownikiem, dzierżawcą. Nie może to być woda Skarbu Państwa oddana komuś w użytkowanie/dzierżawę, gdzie istnieje obwód rybacki, bo tam PSR ma prawo prowadzenia kontroli. PSR nie może więc żądać zaświadczeń, paragonów itp. od właścicieli zbiorników poza obwodem rybackim, bo wykracza poza swoje kompetencje kontrolne. Jeżeli zbiornik ten nie wchodzi w skład obwodu rybackiego, to właściciel nie musi wystawiać pisemnych zezwoleń. Wystarczy ustna umowa (zezwolenie), czyli zgoda na wędkowanie. Tak się dzieje np. na komercjach. Mamy ustne umowy (zezwolenia). Jak już wyżej wskazywałem ustawodawca wprost wskazał w ustawie o rybactwie śródlądowym, że pisemne i elektroniczne zezwolenia są wymagane wyłącznie w obwodach rybackich. Dlatego żaden strażnik PSR poza obwodem rybackim nie ma prawa żądać od Ciebie pisemnego zezwolenia.
To czy może kontrolować kartę wędkarską na prywatnym starorzeczu (podkreślam starorzeczu, a nie stawie, bo to jest różnica) jest kontrowersyjne. W mojej ocenie nie może z przyczyn jak wyżej.