Po pierwsze to jestem pełen podziwu, że kolega jest w stanie używać żyłki 0,20 pod feederem. Ja nie potrafiłem zejść poniżej 0,23, po paru rzutach i rybkach mi się to rwało już. Stąd nawet na pickerze mam 0,24
Tak czy inaczej zdarzało mi się, na niektórych łowiskach, że na żyłce zostaje jakby osad. Nie, nie roślinność, nie żadne zabrudzenia, tylko jakiś taki osad, jakby glinka, piaseczek?
Druga sprawa to Preston.
Nie jestem przeciwnikiem marki, a sam posiadam tylko jeden kijek z tej stajni- C-Drome 11ft Power Method (czy jakoś tak). Gdyby nie fakt, że ciężko o mocny feeder na rynku w takiej długości, to drugi raz bym tej wędki nie kupił. Słabo to jakoś wygląda, osprzęt ma kiepski, co chwila rozlatuje się rękojeść, uchwyt na kołowrotek też jest słaby, szczytówki mają jakieś niedorzeczne oznaczenia. Praca wędki też nie poraża, taki nieco "pałowaty" progres, ale do walenia kabanów na mniejszych łowiskach się nadaje. Odnośnie przelotek ciężko mi się wypowiedzieć jednoznacznie, bo używam żyłki ponad 0,30, to pewnie wiele wybacza. Mając jednak na uwadze ogólnie słabe wykonanie, możliwe, że przelotki są również kiepskie- jak też podpowiadają koledzy.
Nie jest to droga wędka, mam świadomość, ale jeśli dla odmiany weźmie się do ręki Daiwy za 2-3 stówki, to jest to jednak spora różnica, na niekorzyść Prestona
Oczywiście to tylko moje zdanie, na dodatek wyrobione na jednej tylko wędce