Nie do końca rozumiem, co tam się stało.
Gościa aż wciągało do wody, wędka w łuk wygięta, a ten za kołowrotek sobie trzyma i nim manewruje na luzaczku, jakby nic za niego nie ciągnęło.
Jesiotr był zapięty za grzbiet. To pokazuje, jaka jest różnica w walce z rybą zapiętą za grzbiet lub ogon, a normalnie za pysk