To już wiem, że poza okoniami są też karasie srebrzyste.
Jak spojrzycie na zdjęcie satelitarne, to w lewym górnym rogu jest drugi staw - ma kilkaset metrów - taki mały stawik w porównaniu do tego "właściwego", ale to własnie w tym małym stawie zostały złowione trzy ładne karasie złociste (ok 20 cm) - co do tamtych nie mam wątpliwości, bo były pięknie wybarwione złota barwą. Wiem też, że w tym malym stawie jest drapieżnik, bo widać było jak gania ryby, a poza tym jeden ze złowionych karasi był nieźle pokiereszowany przez inna rybę. Myślę, że okoń by takiej krzywdy nie zrobił karasiowi trzy razy większemu od niego.
Co do dużego stawu mam pewne przemyślenia i informacje
Na robaka nie dało się łowić, ze względu na ogromną ilość okoni - czyli mój poprzedni wypad nie był wyjątkowym dniem, gdzie było zatrzęsienie okoni. Po prostu jest ich tam masa. Przerzuciłem się na kukurydzę. Cisza... Ale stwierdziłem, że wolę nie mieć ciągłego brania, niż przez cały czas męczyć się z okoniami, z których wyciąganie haczyka to katorga!
Przez cały czas rzucałem kukurydzę wraz koszykiem zanętowym. Co ok pół godziny ściągałem zestaw i od nowa koszyk i kukurydza. Jak na laika trochę mnie to drażniło, bo wiadomo - im wędkarz mniej doświadczony tym bardziej irytuje go brak brań i się zastanawia co robi źle
Ale stwierdziłem, że wolę popatrzeć na szczytówkę i na otaczającą mnie przyrodę, niż męczyć się z okoniami (na nie z czasem znajdę sposób:)
Jednak po jakimś czasie z każdym moim rzutem w ciągu kilku minut miałem branie, najczęściej źle zacięte
ale jakie było u mnie szczęście, jak te brania widziałem! Jakaż była radość, że coś w tym stawie pływa poza okoniem!!
Kolejne branie! Zacięcie udane! Jest ryba! Niestety poszła w krzaki, mój błąd jako niedoświadczonego wędkarza, ze jej na to pozwoliłem... Łzy same płyną do oczu. Potem kolejne brania. Znowu zacięcie, ta ryba stwierdziła, że odbije w drugą stronę, co poskutkowało splataniem się dwóch wędek - słowa jakie płynęły z ust są zabronione w regulaminie forum, więc ich nie przytoczę. Kolejna nauczka dla mnie. Odstawiłem wędkę matchową i łowiłem tylko feederem.
Dodam tylko, że wszystko to działo się z dużymi przerwami na mocne deszcze i porządne dwie burze, podczas których uciekaliśmy (byłem z dwoma kolegami) do samochodu.
Kolegom zaczęło jakoś iść, jeden w tym małym stawie złowił wspomniane trzy karasie złociste.
W końcu po kolejnych próbach udało mi się dobrze zaciąć! Hol, ryba przy brzegu, naprowadzam na podbierak... i jest! Siedzi w siatce!
Moim oczom ukazał się piękny - jak na moje standardy - karaś srebrzysty! Z jednej strony radość ogromna, z drugiej trochę zmartwienie, bo taki karaś oznacza plagę tych ryb w zbiorniku!
Kolejne brania były z lepszym bądź gorszym skutkiem. Finalnie udało mi się złowić 7 karasi srebrzystych, mniej więcej takich jak na zdjęciu. Nie miałem miarki, ani wagi, ale na oko (moje i moich kolegów) karasie te miały mniej więcej 30-40 cm i ważyły ok 0,5 do 1 kg. (chociaż z waga to chyba bliżej 0,5 niż 1)
Kolega stwierdził, że skoro w małym zbiorniku jest karaś złoty i szczupak, to w dużym też pewnie jest, dla mnie ma to jakiś sens:)
Czyli mogę powiedzieć, że w wodzie jest szczupak, jest okoń, jest karaś srebrzysty i karaś złocisty.
Miłym zaskoczeniem były trzy rzeczy.
Pierwsza. Tych brań w pewnym momencie było naprawdę sporo, więc trochę tych ryb tam jest. Napiszecie, że nie ma się z czego cieszyć, jeśli mowa a takim karasiu.
Druga. Brały same duże karasie, nie złowiliśmy ani jednego małego, tak jakby w ogóle nie było narybku. Czyli jakiś sukces, że okonie jednak robią robotę i skutecznie pozbywają się małych rybek - mam nadzieje, tylko, że nie wszystkich, bo fajnie jakby kolejne mogły urosnąć.
Trzecia. Patrząc na strony internetowe jednak żałuje, że nie wziąłem miarki, bo wiadomo, że ludzkie oko jest omylne i mocno optymistyczne, ale niektóre naprawdę miałem wrażenie, że mają ok 40 cm., a to jak czytam to juz naprawdę ładna sztuka podlegająca nawet pod brązowy medal.
Ogólnie, gdyby nie te deszcze, to wypad zaliczyłbym do bardzo udanych, ale i tak jestem mega zadowolony. I napiszę Wam jeszcze jedną rzecz, człowiek strasznie się cieszy jak złowi coś o czym nie wie, że jest w wodzie. Dlatego stwierdziłem, że nie chcę badać tego zbiornika pod kątem zarybienia. Nie chcę do końca wiedzieć co w tej wodzie się znajduje