Podstawową sprawą jest powstrzymanie się od negatywnych wypowiedzi ad personam. Pozostaje jednak ustalić, co to znaczy. Dla jednych będzie to wypowiedź o postaci "ty jesteś taki a taki", na przykład, nierozumny, głupi etc., dla kogoś innego "głupio się wypowiadasz", "Twoja wypowiedź jest nierozumna". Jeżeli w dialogu ktoś się wypowiada na jakiś temat i spotyka się z odpowiedzią "to są brednie", można oczywiście powiedzieć, że nie jest to ocena osoby, a jedynie ocena jej wypowiedzi. Problem polega na tym, że jej twórcą jest konkretną osobą, bo nie ma wypowiedzi bez tego, kto ją wypowiada. Komunikat ma swojego nadawcę, czyn ma swojego sprawcę. Można by powiedzieć, że wypowiedź jest znakiem np. sposobu myślenia człowieka, działanie jest znakiem np. prawości. Ale powiemy, przecież myślenie to nie to samo, co człowiek - ono jest pewną aktywnością ludzką - a więc też można je zrugać i powiedzieć, że "nie myślisz", "nie rozumiesz" etc. zasłaniając się tym, że przecież ocena nie dotyczy osoby, lecz jakiejś jej własności, sposobu działania czy czegoś innego, co jej przynależy. Jeślibyśmy tak jednoznacznie odróżniali czyny od osób i potępiali jedynie czyny, do więzień szłyby te czyny właśnie a nie ludzie, którzy są ich sprawcami. Raczej zachowywałbym daleko idącą ostrożność w tym rozróżnieniu osoby i tego, co ona robi, a więc jej czynów, działań, sposobu myślenia, bo to organiczna całość.
Myślę, że jeżeli nie zgadzamy się ze sobą, co do pewnych kwestii, to naprawdę nie musimy sobie wzajemnie zarzucać tego, czy tamtego, ale rozmawiać przedmiotowo, czyli o problemie. Jeśli moje dziecko popełniło błąd w zadaniu matematycznym, bo, dajmy na to, nie rozumie go, nie zaczynam z nim rozmowy od słów, "pokrętna jest twoja logika", ale staram się zdiagnozować miejsce, w którym został popełniony błąd i z czego ten błąd wynika. Oceniając na głos zdolność myślenia, w najlepszym wypadku jedynie stawiałbym barierę między mną a dzieckiem, a po kilku takich zagraniach niechybnie prowadziłoby to do konfliktu.