Basp, myślę, że myślimy podobnie, jednak nie do końca mnie rozumiesz.
Po pierwsze. Nie chodzi mi o to aby opłacać łowiska licencyjne. To o którym piszesz jest jednym z niewielu na Śląsku, o czym świadczy fakt, ze będę do niego raczej należał (też sa inne powody). Cena 300 PLN za rok to kpina przy składce rocznej w Katowicach (221 PLN). Pokazuje to chyba wyraźnie jak mało warte są wody okręgu w porównaniu do jednej żwirowni, co?
Po drugie - ja nie chcę narzekać, tylko pokazywać jak można działać aby coś się działo. Ty podajesz kontrargumenty, ale one czego dowodzą? Że ZG PZW robi co może? Uważasz, że nie da się zrobić niczego więcej? W okręgu katowickim na głowę średnio przypada 4 kg ryby zarybieniowej. Czyli kroczek, palczak itd. Małe rybki, co po roku ważą dwa razy tyle. Jeżeli koło ma 1000 osób, to ma 4 tony na swoje kilka łowisk. Gdzie są te ryby? To proste - rządzą tępe dziady często, co nie potrafią zrobić tak aby ryb było więcej. Nie kontrolują na przykład, pozwalając chociażby na proceder jakim jest wybijanie zarybieniowego karpia w kilka dni po wpuszczeniu go do wody. A przeciez można zarybić i wprowadzić zakaz odłowu, na wiosnę zaś posyłać SSR na częste kontrole. Efekt murowany, wody są rybne o miesiąc dłużej
I wracamy do sedna - "wszyscy narzekają, a robić ni ma komu" .
Ja tylko zastanawiam się jak pomrą dziadki z naszego koła to co będzie dalej, bo naprawdę u nas najmłodszy to ma z 60 lat.
Powiedz, czy czułbyś się dobrze obejmując posadę w zarządzie koła, mając za towarzyszy wędkarzy o 20 lat starszych, z charakterystycznym światopoglądzie który nakazuje rybę tłuc? Oczywiście, że nie. Najlepiej jest zmienić cały zarząd. Młodzi się nie garną, bo mało kto chce się ścierać. Nie po to żyjemy aby się denerwować i użerać z tetrykami lub jajogłowcami. Ale jakby w zarządzie mieli zasiąść ludzie młodzi? Spokojnie - zasiądą i zrobią swoje, ale trzeba im dać szanse. Absolutnie nie mam tutaj pretensji do tych co działają w kole i mają lata - po prostu ktoś młodszy nie czuje się raczej dobrze. Ja osobiście bym się nie pchał. Nie jestem masochistą
U nas w klubie jest ponad 100 osób (PAA) - ale 10% to ci co chcą działać, reszta chce należeć. Wymaganie aby wszyscy się udzielali w zebraniach to proszenie się o coś strasznego, bo jak jest 4 Polaków to 5 opinii
Według mnie tutaj powinno być jak w gospodarce. ZG niczym rząd powinien stworzyć jak najlepsze warunki aby małemu i średniemu biznesowi było jak najlepiej, wszystko dalej się pięknie potoczy. Tutakj więc ZG powinien myslec jak na wędkarzy i koła zrzucić jak najwięcej odpowiedzialności. Oczywiście - w obecnej sytuacji oznaczałoby to po części ze zrezygnowania z wielkiego biznesu jakim są ośrodki zarybieniowe (przypominam - 3/5 kasy ze składek idzie na zarybienia - są jakieś faktury i takie tam? Nie ma raczej, więc co się może dziać...), i poleganie tylko na gołej pensji ze skromnymi dietami
Ale baronowie powinni dać radę
Szansą na zmiany jest branie odpowiedzialności za wody przez koła. To one powinny sobie zarybiać i pilnowac aby ryby były. Powinny konkurować między sobą, te lepsze zabierałyby wędkarzy tym słabszym kołom, mając więcej sieki na pilnowanie łowisk i gospodarzenie nimi... Nie wiem jak Wy - ale wg mnie lepiej aby dobre koła inwestowały kasę tam gdzie trzeba, niż marnowały je slabe zarządy. I tak just jeż wielu chcących zmiany, przemiana się wydarza... Zapewniam, dobry zarząd potrafi zrobić tak, aby ryba była, starczyło na zawody czy sport, i jeszcze była górka czyli inwestycje w przyszłość.
Nie rozumiem dlaczego kilku z Was uważa, że podstawy są dobre, brakuje 'chciejstwa'. Według mnie podstawy dobre nie są. To są sztywne ramy, które nie pozwalają wiele zadziałać. To dlatego nie ma 'chciejstwa'! Potrzeba naprawdę dobrego zarządu jak ten z Raciborza, aby pójść drogą mocnych 'przemian'. Gdyby była pomoc odgórna, więcej byłoby takich kół. Wielu wedkarzy zapłaci więcej, ale jak będzie wiedziało za co płacą...