Powtórze ponownie, będzie to kolejny martwy przepis po zakazie używania żywca z innego akwenu, zakazie wywózki powyżej 40m czy też zakazie stawiania markerów. Miałem w zeszłym roku kontrolę akurat wracałem z wywózki spod drugiego brzegu i co? No i nic, sprawdzili dokumentu j pojechali. Kiedyś nawet spytałem jak to z zakazem wywózki i markerów. Strażnicy samo powiedzieli, że lepiej gdy markery są na postawione a to na jaką odległośx wywoże zestawy ich nie interesuje bo nie mają nawet tego jak sprawdzić.
To nie jest metoda.
Jak pisałem dawniej, należy powołać organizację wędkarską której zadaniem jest działanie na rzecz rozwoju wędkarstwa i ochrony jego interesów. Jesteśmy wielka grupą bez żadnych przedstawicieli, PZW, który niby nim jest, jest filarem lobby rybackiego, bo ZG PZW prowadzi rybacką działalność na ponad 140 jeziorach Warmii, Mazur i Suwalszczyzny. Jeżeli spraw nie weźmiemy w swoje ręce, będzie tylko gorzej.
Nie chodzi o to aby powoływać PZW bis, które sprzedaje pozwolenia, to ma być organizacja na wzór innych krajów, gdzie jej członkowie robią co można aby dbać o żywotny interes wędkarzy. I tu podstawą jest dogadanie się wszystkich grup wędkarskich (karpiarzy, wyczynowców, feederowców etc) aby reprezentować wszystkich wędkarzy w Polsce, nie ważne czy zabierają czy wypuszczają. Podstawowe plusy to:
- dogadanie się i wypracowanie porozumienia, kończącego szereg wojenek (jak o karpia, pomiędzy spinningistami i karpiarzami) i pozwalającego organizacji być przedstawicielem wędkarskich interesów polskich wędkarzy.
- współpraca z biznesem wędkarskim, który jedzie na ty, samym wózku. Oni poprą takie działania mocno, ale warunek jest taki, że to ma być działanie na rzecz wędkarstwa, a nie wojna z PZW czy PW. Kto robi dobrze wędkarzom ten ma być chwalony i głaskany po główce, a jak nie robi tak, to się odpowiednio reaguje. Tu można mieć środki i ludzi do szkolenia młodzieży kasę na ichtiologów.
- współpraca z ichtiologami jest bardzo istotna, ponieważ można wtedy skupić wokół wędkarzy tych, którzy nie są wyznawcami 'ideologii rybackiej' i są za normalnością. Oni musza mieć kasę na badania, i wtedy można właśnie walczyć z idiotyzmami jak zakazy nęcenia. Przypomnę, że prekursorem tej szkodliwości jest rybakoznawca Wołos, który napisał pseudonaukowego gniota, w którym wykorzystał badania z innego kraju, dopasowując je sobie do polskiej rzeczywistości. Nie zbadał wody, tylko zrobił ankietę ile wędkarze nęcą. W ten sposób można na podstawie innej pracy ichtiologów zrobić dokładnie odwrotną rzecz, udowodnić, że nie zanieczyszczamy wód. PZW nie oponowało przeciwko temu gniotowi, co pokazuje, że mają w rzyci wędkarzy i ich interesy.
- współpraca z ekologami. W 80% mamy zbieżne cele, jednak jeśli nie będziemy współpracować, to oni mogą nas atakować, a będa tylko rośli w siłę a my słabli. Łącząc siły mamy wielką moc. Polecam pomyśleć co zrobią niektórzy z nich, jak przeczytają komentarze o tym, że wędkarze mają w doopie takie zakazy. A na takiej Odrze mają one sens, jeśli będzie upał i niska woda. Bez sensownego działąnia sami stajemy się celem, a taka Sylwia SPurek, europosłanka już chce delegalizacji wędkarstwa.
Jesteśmy stadem baranów, które potrafi tylko głośno beczeć, zaś dwie grupy juhasów, PZW i PW walczą kto będzie te barany strzygł z kasy, bo o to mniej więcej chodzi. To niestety dzisiejszy obraz wędkarstwa w Polsce, gdzie nie mamy swoich reprezentantów, nie ma kto bronić naszych interesów. Powodzenia tym, którzy uważają, że to rola PZW i taki Heliniak ich obroni. Przypomnę, że atak Polskich Wód na PZW to pokłosie walki koryto w związku, gdzie przegrani odeszli, i jeden z nich, Dionizy Ziemiecki, znalazł pracę u ministra Gróbarczyka i trafił do PW. To on, jako były prezes zna słabe punkty związku, i zapewne to on podpowiadał ministrowi jak populizmem uderzyć. Na pamiętnej konferencji półtorej roku temu nie bez kozery wyskoczył z zarybieniami za 5 mln (populizm nr 1), tym że karta wędkarska jest zbyt droga (nie jest, bo nic nie kosztuje, chodziło o PZW, więc sugestia była, że będzie taniej - populizm nr 2), i wizją jednej składki (populizm nr 3). Nigdy w życiu PW ni zaatakowały by PZW, gdyby władze związku miały poparcie wędkarzy, a to jest na poziomie katastrofalnie niskim. Należy rozumieć, że dziś z jednej średniej składki członka PZW, w kwocie około 350 zeta, do państwa czy PW trafia w formie opłat dzierżawnych może z 30-50 złotych. Jeśli PW zniszczą związek, to wtedy wędkarze będą płacić im 350 zeta od głowy. I o to się toczy wojna. Wg mnie zakaz nęcenia ma doprowadzić do szybszego upadku PZW. Podziękowania dla Heliniaków, Misiów, Olejarzowych i innych, co grabią pod siebie i rozpieprzyli związek.
Odnośnie zanieczyszczenia wód i eutrofizacji. Podstawowym trucicielem jest tu rolnictwo, kolejnym powodem są zrzuty ścieków, legalne i nielegalne. Nasze zanęty, pellety czy ziarna to wg mnie nie jest nawet 1% tego, to jakieś promile. Ale łatwo zaatakować wędkarzy, nieprawdaż? I kto ma nas obronić? Heliniak 'co wejdzie cały na biało'? To zadanie właśnie takiej organizacji. Albo będziemy przy stole negocjacyjnym i wspólnie decydować, albo będziemy jak barany,m co mogą tylko głośno beczeć i robić będą co im nakażą. A można wiele pomóc, chociażby wprowadzając zakaz wrzucania do wody resztek po łowieniu, wcześniej tłumacząc dlaczego to jest złe. Można zdziałać dużo więcej logicznym działaniem niż zakazami. Ale kto ma rozmawiać z Polskimi Wodami dziś? No właśnie, nie mamy naukowych tytułów rybackich i łatwo nas zlać. A warto rozumieć, że zniszczono Mazury, tam nie ma wielu ryb (średnich i dużych), tak jakby na pustyni piachu zabrakło. Rozjebali masę jezior i udają Greka, a tam powinien wkroczyć NIK, nie mamy w Polsce turystyki wędkarskiej, bo wody są tak kiepskie. I nikt nic nie robi, bo lobby rybackie jest silne, biorą udział w komisjach sejmowych, mają wsparcie polityków, za to paluchem swym wskazują nas jako wszelkich winowajców. A nas jest pod 2 mln w Polsce i nic nie możemy, jesteśmy celem ataków i nie potrafimy się bronić. To nie jest do pomyślenia w innych krajach, jak w UK. Tutaj nawet nie wyskoczą z takim pomysłem, bo ich związek dałby 'z bańki' tym, co na coś takiego wpadli. U nas wszystko można.