Panowie - to że rejestry nie działają, i że ryb nie ma w wodzie - zawdzięczamy po części władzom PZW, po części samemu RZGW czy też państwu. Oczywiście też wędkarzom...
PZW nie chce wypełniania rejestrów, ten obowiązek narzuca prawo na dzierżawcę. Niestety państwo nie potrafi zobligować okręgi do rzetelności, okręgi zaś nie umieją zobligować do tego wędkarzy.
Wszystko ma początek w tym, że koszt dzierżawy jest śmiesznie niski, jest to parodia. W wyniku tego, pieniędzmi za użytkowanie wód operuje PZW a nie państwo. Przez to brakuje strażników. W UK każdy kupuje licencję od państwa, oprócz tego płaci w klubach. I jest kasa na to aby dbać o wody. Bo jak będą kontrole (jak w Czechach - nawet kilka razy dziennie) - rejestry będą wypełniane rzetelnie.
Sprawę można poniekąd też załatwić inaczej. Za brak rejestrów i rzetelnych danych, RZGW mogłoby ukarać okręg mandatem. Wtedy okręgi same by pilnowały wód , wyznaczając odpowiednie do tego osoby. Ale kar nie ma, więc PZW olewa pewne rzeczy i się ślizga. Stąd brak rejestrów w pozwoleniach jednodniowych. Tutaj znowu problemem jest status związku jakim jest PZW. NIe płaci on podatku, pomimo sprzedaży pozwoleń. To jest niewłaściwe. Płacić powinni.
Ktoś wykupujący pozwolenie, musi podać swoje dane itd. Więc za brak rejestru, możnaby karać mandatem jak za wykroczenie drogowe - kierując go do chociażby Urzędu Skarbowego (aby dodał do kwoty podatku do zapłacenia). A normalnie trzeba by wypełnić odpowiedni formularz on-line, bądź wysłać druk pocztą na adres siedziby okręgu. Na pewno się da!
Tak więc problem w tym, że w Polsce jest prawo, którego się nie egzekwuje. Sami wędkarze są naiwni i nie rozumieją, że brak rejestrów działa na ich niekorzyść. To przez to właśnie nie uzupełnia się braków, degraduje wody. Oczywiście PZW też nie chce aby dane były pełne. Bo wtedy musieliby zarybić więcej, niekoniecznie mając na to środki. Więc trwa wielka ściema, i ryb ubywa.
Ja uważam, że wszystko się da zrobić. Podam przykład. U mnie są pewne hipermarkety, i tam aby zaparkować, trzeba zapłacić kasę. Zwracają ją gdy się dokona zakupów. Tak więc kupuję bilet parkingowy, potem daję to kasjerce. Bez tego mogę zarobić mandat. NIkt nie kwestionuje tego. Jeżeli nie chcesz płacić - pojedź do innego marketu. Na pewno jednak dzięki temu są miejsca, nie jest tak, ze parking jest zawalony, bo ktoś sobie zaparkował i lata po okolicznych urzędach czy sklepach, czy tez zostawił furę na cały dzień. Wszyscy płacą, robia ekstra robotę, i nie narzekają. Podobnie byłoby z rejestrami. Ludzie mogą nawyknąć do ich wypełniania i zdawania. Zwłaszcza, ze to dobra rzecz. Dodatkowo - masz status wędkarza 'no kill' - rejestr Cię nie obowiązuje
Panowie, trudno zarybiać wody na pałę. Podobno często tak jest u Czechów, gdzie zbyt dużo karpia wędruje do wody. Aby wody były zdrowe, trzeba prowadzić statystyki. Zbiornik wodny to dość zależny od wielu warunków ekosystem. Nie powinno się wprowadzić zbyt wielu ryb, nie powinno zakłócać pewnej równowagi. Dlatego ich prowadzenie pozwala na utrzymanie łowiska w najlepszej formie. Straszna pomocą są tu dolne i górne wymiary ochronne. Wtedy zabrane ryby pochodzą z pewnego przedziału tylko, duże zaś osobniki są gwarantem udanego tarła.