Dodam coś od siebie. Nie wierzę w nieprzeciętną inteligencję ryb, biorąc pod uwagę chociażby budowę ich mózgów
. Uprawiając freediving nieraz byłem świadkiem zachowań ryb na bakier z ludzką logiką, bo jak sobie dać wytłumaczyć np. fakt, że duże szczupaki da się pod wodą pogłaskać (choć potem uciekają hehe), jak wytłumaczyć że naprawdę duże bassy wielkogębowe w Stanach da się złowić przy powierzchni trzymając w ręku przynętę (i tą samą rybę można w ten sposób wielokrotnie złapać), jak wytłumaczyć fakt, że liny, które wielu uważa za jedne z najpłochliwszych ryb - jak jesteś pod wodą - nic nie robią sobie z Twojej obecności jak sobie pływasz z metr od nich, podczas gdy karpie zawijają się gdy zrobisz chociażby ruch i spierdzielają w długą, jak wytłumaczyć że zawsze w tym samym miejscu można znaleźć stada płoci i to nawet pomimo tego, że wiedzą one że w tym miejscu mogą zostać zjedzone bo na spadzie czyha szczupak - ten sam szczupak zawsze w tym samym miejscu uderzający w to samo stado płoci. I co i nic, nie płyną kilometr dalej. Zostają bo tam mają co jeść.
Mam przyjaciela, który od 2 lat wędkuje. Bardzo mnie to cieszy, bo wkręcił się sam. Nie musiałem mu w tym pomagać. Kilka razy do roku wspólnie wędkujemy na jeziorze. Wtedy jak wizura pomaga on rzuca 2 zestawy – na spławik i grunt, a ja daje nura w dół na te kilka minut i obserwuje. Powiem tak z moich bardzo krótkich obserwacji wynika, iż najważniejszą kwestią jest zlokalizowanie ryb, a najlepiej całego stada i utrzymanie ich w łowisku. Powiecie truizm, ale to jest olbrzymi problem. Pod powierzchnią wody często spotkałem się z tym, że przy dużych sztukach możesz sypać nawet kilogramy zanęty a kilka metrów dalej będą pływać właśnie te duże sztuki to i tak nie podpłyną do twojego towaru nawet jak widać, że żerują. Dlaczego ?
Po pierwsze w tym miejscu w którym pływają mają już co jeść, po drugie są już najedzone (w tym miejscu mała lekcja anatomii
U ryb, które nie posiadają wyodrębnionego żołądka a takimi rybami są np. karpiowate trawienie odbywa się w jelicie. To teraz mi powiedzcie ile one mogą zjeść waszego towaru, który ładujecie do wody tak aby po chwili nie być syte. A no niewiele, bo mają takie a nie inne ograniczenia ewolucyjne). Po drugie mają dobrą kryjówkę i nie chcą jej opuszczać gdy nie muszą, bo to może się dla nich skończyć tragicznie. Samotniki, duże sztuki w małych stadach uwielbiają kryjówki bo tam czują się bezpiecznie, a my co często robimy jak łowimy w zaczepach. Uciekamy stamtąd ze swoimi finezyjnymi zestawami bo boimy się że potracimy sprzęt, a na grubą żyłkę nic połowimy i a do tego stracimy przyjemność z holu.
Dodatkowo dochodzi kwestia żyłek szczególnie przy spławiku, wystarczy że duża sztuka obetrze się o żyłkę i daje w długą, a o to naprawdę jest łatwo przy tej metodzie. Dlatego ważne jest aby znaleźć jakieś stado białorybu, bo jedna się obetrze zacznie uciekać jak reszta nie zauważy jakiejś anomalii w tym zachowaniu to kontynuuje żerowanie. Ważna jest ekspozycja przynęty (dlatego wymyślono np. taki włos). Ryby grupują się w stada bo czują się bezpieczne i to pozwala im na przeżycie. Dlatego nie lubią odpływać od stada. Taka mała dygresja co do „grubych” zestawów. Będąc na Węgrzech na wakacjach jadąc z Hajduszoboszlo do Egeru zatrzymaliśmy się autem nad jednym z łowisk. Tak wiecie z czystej wędkarskiej ciekawości, chciałem zobaczyć jak oni tam łowią na tym wietrze, bo wtedy wiało jak cholera. Oprócz karpiarzy sporo osób łowiło odległościówką. Podszedłem do faceta spytać się po angielsku jakim spławikiem on łowi, bo ten spławior mnie zaciekawił. Angielskiego nie znał, ale ja po polsku on po madziarsku i jakoś się dogadaliśmy. Spławik miał wyporność 45 gram. 45 gramowym spławikiem ciągnął małe płotki. Nawet nie wiecie jaki szok wtedy przeżyłem. To był dokładnie ten spławik, bo sobie go później wygooglowałem
https://www.fishingfloats.eu/?152,exner-horizon-match-float-80910 . To wszystko to nie jest jakaś nad przeciętna inteligencja ryb to jest instynkt, ilość pożywienia i kryjówek oraz cała masa innych czynników dla których jeden łowi drugi nie. Zobaczcie ile razy karpiarze ciągną na kule tego samego dużego miśka. Czy nauczył się przez te swoje lata życia żeby nie jeść tych cholernych kul. A no nie.