Ostatnio na forum pojawiło się kilka wątków, w których wspominano o zastosowaniu stoperów na żyłce głównej, powyżej podajnika.
Może zatem zrodzić się pytanie, w jakiej odległości taki stoper umieścić. Ile żyłki ryba może pociągnąć, do momentu, w którym zauważymy branie. Dotyczy to nie tylko łowienia na metodę. W przypadku każdego rodzaju karmnika lub obciążenia zamocowanego przelotowo ryba może pociągnąć przynętę na pewną odległość. Moment, w którym zdecydujemy się zaciąć, zależy oczywiście od rodzaju zestawu, przynęty, gatunku ryby, na który się nastawiamy.
Ostatnio, zupełnie przypadkowo, zaobserwowałem pewną rzecz.
Łowiłem klasycznym koszykiem zamocowanym przelotowo. Przypon 30 cm, 3 kawałki grubej dendrobeny na włosie. Dystans ok. 35 metrów na wodzie o głębokości ok. 3 metrów. Szczytówka Drennana 1,5 oz, co odpowiada 0,75 oz w przypadku szczytówek wielu innych producentów.
Obserwacji tej by nie było, gdyby nie fakt, że zdecydowałem się na zastosowanie tzw. dopinek. Niektórzy z Was na pewno też stosują taką metodę montażu zestawów końcowych.
Chodzi o to, że na żyłce głównej umieszczamy krętlik z agrafką, zaś nasz zestaw jest zbudowany na pewnym odcinku linki zakończonej krętlikiem. Umożliwia to łatwą wymianę zestawów, czy np. podpinanie spomba.
W moim przypadku dopinka miała długość ok. 50 cm.
Pierwsze branie, ładne i pewne przygięcie szczytówki. Holuję linka. Przy brzegu okazało się, że krętlik, na którym poruszał się przelotowo koszyczek, zablokował się w krętliku doczepki. Mój błąd przy montażu. Oczko krętlika koszyczka było za duże w stosunku do krętlika rozpoczynającego dopinkę. Zdziwiłem się więc, widząc, że w końcowej fazie holu nad wodą pojawił się najpierw koszyk, potem długo nic i dopiero ryba. Kolejne brania i hole kończyły się w ten san sposób.
Oznacza to, że od momentu pochwycenia przez rybę przynęty, do momentu, w którym decydowałem się na zacięcie, ryba zdążyła przesunąć żyłkę o co najmniej 50 cm. Co najmniej, ponieważ odległość ta mogła być jeszcze większa. Ryba mogła bowiem nieco powlec po dnie koszyk.
Oczywiście w przypadku łowienia na tego typu przynętę niekoniecznie zależało mi na samozacięciu. Dlatego na początku napisałem, że te rozważania nie dotyczą tylko metody i niekoniecznie zestawu z samozacięciem. Na pewno jednak rzucają one pewne światło na to, co dzieje się pod wodą.
Obserwatorzy MŚ w feederze relacjonowali mi niedawno, że właśnie dlatego wielu zawodników stawia na plecionki, dzięki którym możliwa jest rejestracja najdelikatniejszych brań drobnych rybek.
To tylko tak na marginesie, bo sam nie łowię małych rybek na zawodach i bardziej komfortowo łowi mi się żyłką niż plecionką, więc przy żyłce pozostanę.