Oba filmy tragiczne na całej linii. Od fabuły po efekty. Historycznie jak ktoś się interesuje 2 wojną też tragedia. Choćby zamiast bf 109 jest Bf108. Takich niesmaczków jest pełno w obu dziełach.
Ja oglądałem ten brytyjski i uważam, że nie jest zły. Interesuję się wojną jakby co i nie zauważyłem tam żadnego bf108, które są całkiem inne, były za to 109-ki
Były też 110-ki.
Film tyłka nie urywa, ale nie był zły. Brakowało czegoś scenariuszowi, ale gra aktorska była OK, efekty również były spoko. Dla mnie, wychowanego na na Dywizjonie 303 Fiedlera, taki film to już wielki postęp. Niestety, aby powstał film nieprzeciętny, potrzebny jest odpowiedni scenariusz, pomysł. Sam film rozkręca się dobrze, jest humor, są efekty ale w połowie zaczyna czegoś brakować. Sama postać Zumbacha jest zakreślona w dziwny dość sposób, nie do końca wiadomo jaki on jest. Ten Zumbach z 1940 roku nie jest tym samym z 1945, tutaj tego nie widać. Zbyt mało czasu aby rozbudować film, za to jest brak punktu zaczepienia - bo pokazuje się początek, Bitwę o Anglię, ale co dalej się działo z Polakami, co robili dalej?
Bardzo dobry jest natomiast komentarz po filmie, gdzie informuje się o tym, że Polaków nie zaproszono na defiladę sojuszników i potraktowano ich po macoszemu, podczas gdy ich wkład był tak wielki w zwycięstwo tej kluczowej dla losów świata bitwy.
Porównując ten film do Dunkierki, trzeba zauważyć jedno. Tam scenariusz jest bardzo dobry choć wpadek odnośnie realiów jest mnóstwo. Jeden pilot w Spitfire w podstawowej wersji, rozwala z pięć samolotów. Bujda na resorach. Ale całość trzyma się kupy, początek jest związany z końcem, są wątki wzajemnie się splatające i tworzące świetny klimat, gra aktorska jest po prostu rewelacyjna, ale opiera się na świetny scenariuszu. Film o Dywizjonie 303 tego właśnie nie ma, aktorom jest trudno zabłyszczeć.