Rozumiem, że interesuje Was łowienie w morzu, a nie w rzekach, czy jeziorach, których jednak na wybrzeżu jak na lekarstwo...
Do Chorwacji jeździmy niemal co roku, pierwszy raz w 1996 r., (łącznie ponad 22 razy), a wędka towarzyszy mi tam zawsze... Zwiedziliśmy wielokrotnie całe wybrzeże, od północno-zachodnich krańców Istrii, po granicę z Czarnogórą. Jeśli chodzi o sprawy wędkarskie, to powiedziałbym, że mają się tak samo na całej linii wybrzeża.
Jak dotąd łowiłem tylko na wędkę i zawsze z brzegu; raczej od świtu do zmroku (w nocy nigdy nie próbowałem). Łowiłem ze skalistego brzegu, na tzw. "plażach", z falochronów, w portach (marinach) itd. Nigdy nie starałem się o zezwolenia (choć wiem, że to niezgodne z prawem) ale też nigdy nie spotkałem się z jakąkolwiek kontrolą (czy to przez policję, czy obsługę portu) lub choćby jakąkolwiek uwagą.
Zauważyłem wszak, że tubylcy raczej z politowaniem patrzą na wędkarzy, bo doskonale wiedzą, że tą metodą żadnej szkody w rybostanie nie da się uczynić. To w jakimś sensie tłumaczyć może zupełną - moim zdaniem - obojętność policji na widok faceta z wędką!
A teraz trochę o samym wędkowaniu (zjawisko obce miejscowym).
Powiedziałbym, że rybki (bo nazwa ryby raczej tu nie pasuje) biorą niemal zawsze i wszędzie, w sposób energiczny. Skuteczność zacięć jest jednak- moim zdaniem - bardzo niewielka: 2-3 na 10 brań. Długo nie mogłem zrozumieć, dlaczego tak się dzieje... Zmieniałem haczyki, spławiki, sposób mocowania przynęty... Teraz wiem, że niemal wszystkie występujące tam rybki to mali zabójcy. Mają opancerzone chityną mordki aż do gardzieli; podwójne rzędy zębów, którymi z łatwością odcinają znaczną część nawet twardej przynęty... Nawet, gdy rybka ma całą przynętę w pyszczku i energicznie zatapia spławik to podczas "zacięcia" haczyk ześlizguje się po chitynowym pancerzu, zamiast wbić się w mięsistą wargę. Zatem większość skutecznych zacięć jest dopiero wtedy, gdy rybka połknie już przynętę dość głęboko...
Zauważyłem, że dobra jest praktycznie każda przynęta: od zwierzęcych po zbożowe. Na południowym wybrzeżu praktycznie nie sposób jest zdobyć czerwone robaki; białe trzeba sobie samemu wyhodować. Łowimy zatem na mięso ślimaków, mikro-rybki, rybie wnętrzności...
Rybki dobrze biorą na najzwyklejsze ciasto z chleba, czy gotowaną pszenicę ale już kukurydza nie jest specjalnie "lubianą".
Zauważyłem, że połów z gruntu jest niemal niemożliwy: przynęta i obciążenie wpadają w rozpadliny skalistego dna. Być może warto próbować na piaszczystych plażach (których jest na lekarstwo ) ale tylko wcześnie rano, bo już o 6 jest wielu zwolenników porannej kąpieli. W ten sposób udało mi się złowić największą jak dotąd rybkę: 30 cm Obladę.
W metodzie spławikowej także bardzo trudno jest łowić przy dnie ze względu na jego nierówność i ciągłe pływy. Przynęta co rusz zahacza o skały i zakleszcza się w nich. Poza tym, zanim przynęta opadnie w dół już jest niemal w 80% obgryziona przez malutkie rybki... Najskuteczniejsze jest mniej-więcej 1/2 gruntu; rybki żerują na każdej wysokości od dna...
Nie warto też łowić od strony otwartego morza: silny wiatr i krótka, bardzo ostra fala skutecznie zmęczą każdego już po godzinie. Trzeba szukać zacisznych zatoczek...
Co najczęściej można złowić? 10-15 cm Oblady, podobnej wielkości Amarele i czasem żółto-pasiastą Sarpę. Ta ostatnia ryba jest bardzo silna; 30 cm z łatwością zrywa żyłkę 0,15 mm. Wszystkie one sa za to bardzo smaczne... Wdzięczne w połowach bywają też okonio-podobne (choć z okoniowatymi nie maja wiele wspólnego) Strzepiele Pisarze; biorą dobrze także na obrotówkę...
Teraz coś na temat uroków, czy jak kto woli atrakcyjności wybrzeża chorwackiego. My - z definicji - unikamy kurortów; szukaliśmy miejsc, w którym atrakcją jest nie tylko woda, ale także lasy, winnice, gaje oliwne no i - przede wszystkim - brak tłumów! Takie miejsca znaleźliśmy na półwyspie Peljesac oraz na wyspie Korcula.
W tym roku zamierzam wypróbować "metodę", gdyż wybieramy się na wyspę Korcula, do miejscowości Lumbarda, gdzie jest trochę piaszczystego dna...
pozdr. W.