Kemper, jako wędkarze musimy pewne rzeczy przełknąć. Dostawa wody dla ludności zawsze będzie priorytetem przed rybami, wytwarzanie prądu również. W przypadku o którym piszesz, to co należy zrobić to walczyć z RZGW o jak najlepszą 'metodologię' związaną ze spuszczaniem wody, o badania, i o jakiś remont, który na pewno może zostać zrobiony, jeżeli poprawiłby sytuację zwierząt. Teraz już nie można powiedzieć, ze 'nie ma kasy'. Dzięku UE środki w dużej części na takie rzeczy się znajdą.
Jednak tu jest druga strona medalu. Walczyć o to ma społeczność wędkarska. O ile nie będziemy mieli innej organizacji zrzeszającej wędkarzy, pro wędkarskiej, to właśnie PZW musi tu walczyć. Aby oni to robili musi być tam odpowiednia siła oddolna. Dotychczasowa taktyka ZG to siedzenie jak mysz pod miotłą, aby się do nich nikt nie dobrał z rządzących, i nie zażądał zrobienia porządku. Teraz mam nadzieję, że to się w jakimś stopniu zmieni.
Bo Panowie, takich sytuacji jest sporo. Wiele konstrukcji hydrotechnicznych jest nie ekologiczna, nie ma przepławek, przy zaporach są zwały trującego mułu, który spuszczony zatruje rzekę. Ale musimy zyskać inny wizerunek, być nieprzekupnymi (czego nie jestem pewien w odniesieniu do baronów, włodarzy, działaczy). Nie możemy być rybakami co beretują wszystko. Bo tak jest teraz, stąd też brak myślenia skąd się biorą ryby. Jest nas 600 tysięcy w samym PZW i to można wykorzystać jako wielką siłę nacisku. Ale trzeba zmian w podejściu, organizowaniu się. Chyba najważniejsze, aby sam wędkarz poczuł, że jest częścią społeczności, i ma zadania i obowiązki, nie tylko jeden cel, łowić i beretować