Krótki filmik o łowieniu leszczy na wędkach z alarmem. Jeżeli chcemy łowić te ryby, to musimy mieć na uwadze, że rzadko kiedy leszcze będą dawać nam mocne brania. Leszcz jest rybą, która po samozacięciu (Metoda, zestawy karpiowe, helikopter itp.) stara się uwolnić szarpiąc łbem. Krótki przypon sprawia, że ryba może wykorzystywać ciężar podajnika do usunięcia haka z pyska, takie szarpnięcie może właśnie sprawić, że hak zostanie usunięty. Dlatego warto szybko reagować. Karp, amur czy lin natomiast, w większości przypadków po wbiciu sobie haka w pysk, rozpoczynają ucieczkę, ciągnąc zestaw na sporą nawet odległość.
Na dystansie 40-60 metrów brania leszczy są to delikatne pociągnięcia, które często mogą być mylone ze wskazaniami. Na takiej odległości jednak trudno o takie, naprężona żyłka jest sprężysta i tłumi takie drobne ciągnięcie. Dlatego piknięcia alarmów oznaczają zazwyczaj jedno - leszcz się uwiesił
Na 8-10 brań, jedno jest mocniejsze, zdarza się też, że leszcz 'pociągnie'. Są to jednak delikatniejsze odjazdy, w przeciwieństwie do takich karpi, linów czy amurów, które są zazwyczaj 'wściekłe'...
Do tego aby widzieć dobrze brania leszczy na takim dystansie, konieczny jest hanger, sam alarm to za mało. Jego skoki góra - dół, na alarmach bez ustawianej czułości, mogą nawet nie powodować jego uruchomienia. Dlatego o wiele skuteczniej łowi się widząc skoki hangera, pokazuje też często krótkie przesunięcia podajnika w naszą stronę. Ustawiana czułość w alarmie zaś pozwoli na rejestrację delikatnych szarpnięć, dlatego warto kierować się przy zakupie sygnalizatorów elektronicznych tą opcją, która wg mnie jest istotna. Alarmy bez ustawianej czułości mogą po prostu nie pokazywać połowy leszczowych brań!