Spławik i Grunt - Forum
SPRZĘT i AKCESORIA => Giełda => Ogłoszenia nieaktualne => Wątek zaczęty przez: rzeznik2555 w 10.07.2018, 23:02
-
Jak w temacie kajak składany Tajmen cena to 400 zł do negocjacji namiary. Wartkowice jest to duży składany kajak mieszczący się spokojnie w bagażniku samochodowym czas składania 30 min waga 30 kg .
-
nowa cena 350 zł plus kw
-
Znasz rok produkcji?
-
ciężko powiedzieć a gdzie tego szukać
-
ciężko powiedzieć a gdzie tego szukać
Nie wiem. Przecież to Ty sprzedajesz.
Ale jeżeli ten kajak pochodzi z importu z lat 80-tych, to dam Ci dobrą radę: Wywal go do śmietnika i nie narażaj kupującego na pogrzeb. Te kajaki nie mają komór wypornościowych. Toną jak dziurawe wiadro. Guma parcieje, materiał się utlenia. Rok temu miałem dwa pontony z tego okresu. Jeden kupiłem, drugi dostałem. Oba sprawdzałem. Nawet jeżeli zawory trzymały, to przez noc robiły się flaki z komór. Pomyślałem sobie wtedy, że wypływam czymś takim z synem. Pod nami 20 m, a tu od upału pizga poszycie... Wyp... oba te pontony do śmieci i nie żałuję.
Jest firma, która szyje poszycie do tych kajaków. To kosztuje. Więc może napisz po prostu, że sprzedajesz aluminiowy stelaż ze sparciałą powłoką?
Nie gniewaj się za ten wpis. Nie mam nic do Ciebie. Ale tu nie chodzi o 3 stówy. Tu chodzi o bezpieczeństwo.
Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz :beer:
-
Nie gniewaj się za ten wpis. Nie mam nic do Ciebie. Ale tu nie chodzi o 3 stówy. Tu chodzi o bezpieczeństwo.
Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz :beer:
Kapoki -> to bezpieczeństwo, oczywiście założone.
-
Nie gniewaj się za ten wpis. Nie mam nic do Ciebie. Ale tu nie chodzi o 3 stówy. Tu chodzi o bezpieczeństwo.
Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz :beer:
Kapoki -> to bezpieczeństwo, oczywiście założone.
Z pół roku temu pływałem w kapoku, ratunkowym, nie asekuracyjnym. Jak masz kilometr do brzegu, to pomimo kapoka i porządnej łajby, przy prawdziwym dmuchańcu kończy się kozakowanie. Kto tego nie rozumie, nie powinien w ogóle pływać. Chyba że w wannie z motylkami na bicach :P
-
Z pół roku temu pływałem w kapoku, ratunkowym, nie asekuracyjnym. Jak masz kilometr do brzegu, to pomimo kapoka i porządnej łajby, przy prawdziwym dmuchańcu kończy się kozakowanie. Kto tego nie rozumie, nie powinien w ogóle pływać. Chyba że w wannie z motylkami na bicach :P
Nie przesadzaj, 20 lat jeździłem na spływy (z małżonką i trzy letnią wówczas córką, to były jej początki), pływałem na różnych kajakach i na różnych wodach (jeziora, rzeki, sam posiadam składaczka "jantar"), niektórzy zaliczali też wywrotki (mi się upiekło). A wiadomo, jak to na spływach, wieczorami troszkę zakrapiane "wodą ognistą" i nikomu nic się nie stało, bo kapok to podstawa.
Więc nie siej defektyzmu, przed "zejściem" na wodę zawsze trzeba sprawdzić stan jednostki pływającej oraz dostosować jej konstrukcję do warunków spływu tzn; nie pływa się pompowanym kajakiem jak i składaczkiem stelażowym na rzekach, gdzie jest dużo zwałek i kołków.