Spławik i Grunt - Forum
NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: Daavid w 08.02.2019, 17:43
-
Wędkarze też trują
Oprócz ran postrzałowych nagminne jest zatrucie ołowiem. – Drapieżniki, jak myszołowy, rybołowy, wrony czy bieliki już rutynowo prześwietlamy na obecność śrutu w żołądku, nawet jeśli zabieg dotyczy czegoś innego. Zatrucia są nagminne. Drapieżniki żerują na padlinie zastrzelonej, ale nie podjętej przez myśliwych. Wystarczy kilka śrucin, żeby zatruć ptaka – mówi szefowa Azylu. Rutynowe prześwietlenia dotyczą też łabędzi. – One z kolej zatruwają się ciężarkami wędkarzy, które zaplątują się w wodorosty i są połykane podczas żerowania. Normalne, że w przewodzie pokarmowym znajdujemy haczyk, żyłkę i ołowiany ciężarek – opowiada.
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,24442169,bielik-postrzelony-przez-mysliwych-wrocil-na-wolnosc-powinni.html#s=BoxOpLink
-
Jaka gazeta taka merytoryka artykułu.
-
Jaka gazeta taka merytoryka artykułu.
Najwyraźniej "Gazeta Wyborcza" ma potężne wpływy w UK, gdzie zakazano używania ciężarków ołowianych większych od śruciny nr 8.
-
Tak na marginesie, to widzę ciężarki Prestona w sklepie w Newark, stotze nr 6 i większe i się dziwię :) Pytam sprzedawcę, czy coś się zmieniło w przepisach, a ten mi powiedział, że to już coś innego niż ołów, i dlatego mogą być w sprzedaży. Ciekawe czy mówił prawdę?
-
Chyba tak. Wyobrażasz sobie karę, jaką mogliby zainkasować, gdyby to był ołów? Mówię o producencie.
-
Nie wiem. Nie znam się. Ale coś mi się zdaje, że można dodać przyjmijmy 1% do ołowiu czegoś co nie będzie go już czyniło ołowiem i karta czysta.
-
Dinsmores, ma śruciny - Non Toxic.
-
Jaka gazeta taka merytoryka artykułu.
Najwyraźniej "Gazeta Wyborcza" ma potężne wpływy w UK, gdzie zakazane jest używanie ciężarków ołowianych większych od śruciny nr 8.
Myśliwi i rządzący w Stanach Zjednoczonych też czytają GW i to od 1991 r. ;)
https://www.fws.gov/birds/bird-enthusiasts/hunting/nontoxic.php
https://www.cabelas.com/product/Non-Toxic-Shot-Buyers-Guide/532009.uts
https://www.outdoorlife.com/new-non-toxic-upland-bird-hunting-loads-2018
O i w UK też czytają ;)
https://basc.org.uk/lead/
-
Jaka gazeta taka merytoryka artykułu.
Chcesz negować informacje o złym wpływie ołowiu na środowisko?
Nie wiem. Nie znam się. Ale coś mi się zdaje, że można dodać przyjmijmy 1% do ołowiu czegoś co nie będzie go już czyniło ołowiem i karta czysta.
Nie wydaje mi się, żeby w UK przeszły takie numery.
-
Skądże. Tylko gdzie dowody? Zdjęcia bielika i łabędzi? Tylko puste slogany obciążające myśliwych i wędkarzy.
-
Akurat na myśliwych trwa od jakiegoś czasu nagonka ze strony... pewnych środowisk. Całkiem skuteczna - wystarczy poczytać komentarze pod artykułem.
-
Ani chybi spisek. W trzeciej minucie artykułu słychać strzały.
-
Skądże. Tylko gdzie dowody?
Można zapodać do wyszukiwarki np. słowa "lead poisoning swans", błyskawicznie uzyskując namiary na teksty naukowe, w których przedstawiono wyniki stosownych badań. Sprytne, nieprawdaż? ;)
-
Wystarczy samemu zjeść śrut ołowiany, a później stać się obiektem badań i prac naukowych. Ktoś chętny ? ;)
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1278491/
-
Można. Czekam aż takie gazeta wyborcza będzie odsyłać do takich źródeł.
Edit. Nie żebym negował zagrożenia zwierząt związane z ołowiem, ale po nie lubię formy w jaka jest ona przekazywana w GW. Jest wiele większych problemów niż połknięta srucina ołowiana przez łabędzia. A śmieci na brzegach? Dokarmianie dzikich zwierząt? Zachwiane łańcuchy troficzne? Zatrucia rzek przez fabryki? Dlaczego o tym nie piszą?
-
Można. Czekam aż takie gazeta wyborcza będzie odsyłać do takich źródeł.
Może uważają, że ich czytelnicy potrafią obsługiwać wyszukiwarkę?
Dlaczego o tym nie piszą?
Pewnie dlatego, że to gazeta podejmująca różne tematy, ale jednak nie Codzienny Przegląd Ekologiczny.
-
Zgadzam się ;) uważają też że poza wyszukiwarka nie obsługują innych źródeł informacji, a z książkami naukowymi mieli ostatnio styczność w szkole średniej lub studiach.
-
Dobra, wystarczy.
-
Akurat na myśliwych trwa od jakiegoś czasu nagonka ze strony... pewnych środowisk. Całkiem skuteczna - wystarczy poczytać komentarze pod artykułem.
Na angielskim forum wędkarskim za postawienie wędkarzy koło myśliwych mógłbyś dostać bana. ;)
-
Można. Czekam aż takie gazeta wyborcza będzie odsyłać do takich źródeł.
Edit. Nie żebym negował zagrożenia zwierząt związane z ołowiem, ale po nie lubię formy w jaka jest ona przekazywana w GW. Jest wiele większych problemów niż połknięta srucina ołowiana przez łabędzia. A śmieci na brzegach? Dokarmianie dzikich zwierząt? Zachwiane łańcuchy troficzne? Zatrucia rzek przez fabryki? Dlaczego o tym nie piszą?
Można też w sposób logiczny wytłumaczyć czytelnikom ile ton ołowiu wrzucamy do wody. Wystarczy uzyskać dane od producentów ciężarków, tudzież np. koszyczków zanętowych i zacząć opierać się na liczbach.
---------
Celowo wkleiłem fragment tego artykułu. Moim zdaniem jeżeli w polskich wodach mają być ryby to musimy również skupiać się na ochronie wód. Stosując ołów niestety ale zatruwamy środowisko i żyjące w nim organizmy.
-
Wystarczy zobaczyć pierwszy lepszy filmik na youtube gościa z magnesem neodymowym, aby zobaczyć ile syfu jest w polskich wodach. A co do ołowiu, to wrzucone przeze mnie wcześniej badanie dobrze pokazuje, jakie spustoszenie w organizmie czyni ołów. Kobieta na początku lat 90 tych zjadła dziczyznę z kilku milimetrowym śrutem, który tkwił w niej przez wiele lat. Nie dziwi mnie więc fakt, że od Nowej Zelandii, po Stany Zjednoczone zakazuje się używania śrutu ołowianego, szczególnie przy polowaniach na ptactwo wodne. To właśnie Amerykanie i Kanadyjczycy odkryli wysoką śmiertelność ptactwa wodnego na skutek działania ołowiu. Także to oni zauważyli, że martwe ptaki z ołowiem mają dalszy wpływ na życie np. drapieżników, padlinożerców. Ptaki np. zjadają ołowiany śrut, myląc go ze żwirem, którego potrzebują do trawienia. Ołów magicznie nie znika ze środowiska :(
W Polsce największym problemem jest brak edukacji ekologicznej, no i oczywiście status ekonomiczny społeczeństwa. Im dane społeczeństwo będzie bogatsze, tym bardziej będzie starać się chronić środowisko, a nie czerpać z niego garściami. Kiedyś rozmawiałem z jednym z biegłych sądowych. Facet wędkował. Powiedział mi, że w życiu nie zjadłby leszcza z polskiej rzeki, z uwagi na sposób pobierania przez niego pokarmu - zasysanie zanieczyszczonych np. dioksynami, osadów dennych wraz z pokarmem. Wiadomo, że wraz z wiekiem wzrasta zawartość dioksyn w organizmach zwierząt, co szczególnie widać u drapieżników. Poprosiłem go o przesłanie pewnych badań o których mówił. Niektóre związki chloroorganiczne (np. DDT), polichlorowane bifenyle pomimo wycofania z użytku nadal „krążą” w środowisku kumulując się szczególnie w rybach pobierających pokarm z dna, no i w rybach drapieżnych. Takie DDT rozkłada się wolno, gdyż jego czas rozpadu dochodzi do sześćdziesięciu lat. A w Polsce do połowy lat siedemdziesiątych zużyto prawie 500 tysięcy ton DDT. To samo z innymi pestycydami, które często występują w wodach powierzchniowych i gruntowych, a największe stężenie tych związków obserwuje się w okresach wykonywania rolniczych oprysków, jak również w czasie roztopów i spływu wód. Co ciekawe to brak obecności pestycydów w wodzie nie świadczy o czystości danego zbiornika wodnego, gdyż kumulują się one przede wszystkim w osadach dennych oraz organizmach wodnych, które spożywają ryby. I o tym wszyscy już "trąbią" https://www.portalmorski.pl/inne/38037-dr-wachniew-polskie-wody-beda-zanieczyszczone-jeszcze-przez-kilkadziesiat-lat
Polskie społeczeństwo cechuje ogólny brak świadomości tego co ma wpływ na jego zdrowie, o czym świadczy chociażby ilość aptek przypadających na jednego obywatela. Wielu uważa, że smog to wymysł lewaków, a każda rybka z polskiej wody jest zdrowa ;)
-
:thumbup:
W sumie nigdy nie zastanawiałem się nad konsekwencjami wrzucania ołowiu do wody... Chyba przerzucę się na "non toxic"
Co do ryb, szczególnie tych z rzek, mam takie samo zdanie.
-
Przy np. koszyczkach zanętowych nie ma ani jednego argumentu żeby do obciążenia używać ołów.
-
Zauważyliście, że w badaniach pewnego instytutu cały czas przewija się kwestia eutrofizacji wód (oczywiście winę ponoszą w znacznej mierze wędkarze :P ), natomiast ryby cały czas pozostają smaczne i zdrowe :P
-
Tak, ale niektóre szczupaki są zdrowsze od innych ;)
-
Akurat na myśliwych trwa od jakiegoś czasu nagonka ze strony... pewnych środowisk. Całkiem skuteczna - wystarczy poczytać komentarze pod artykułem.
Na angielskim forum wędkarskim za postawienie wędkarzy koło myśliwych mógłbyś dostać bana. ;)
Za jakiekolwiek poruszenie tematu myśliwych też? Bo tutaj żadnego porównania nie było, jedynie stwierdzenie faktu.
Niemniej jednak, jeśli żarliwi obrońcy praw zwierząt kiedykolwiek uporają się z myśliwymi, to zgadnij, które grono hobbystów-sadystów znajdzie się potem na linii strzału?
Wracając do tematu, toksyczności ołowiu nie można kwestionować. Nam, wędkarzom pozostaje jedynie stosowanie obciążenia z materiałów bezpieczniejszych. Niestety nie każdy weźmie sobie to do serca i nadal wielu wędkarzy będzie stosowało ołów, wyrzucało śrucinki do wody itd. Szkoda tylko, że przez takich delikwentów cierpi reputacja wszystkich wędkarzy. Tak samo jak przez idiotów strzelających do bielików cierpi reputacja myśliwych.
-
@koras
Nie mówiłem tego do końca poważnie aczkolwiek znam wielu brytyjskich wędkarzy, którzy nie przepadają za myśliwymi.
Myślę, że w Polsce lobby myśliwskie ma się dobrze i nic im nie grozi.
Można brać różne rzeczy do serca, ale zmiana w prawie mogłaby wiele pomóc. Gdybyśmy mieli silną organizację walczącą o nasze prawa to być może wiele dałyby rozmowy z producentami. Ci słysząc o możliwej zmianie prawa sami by przestali wytwarzać toksyczne obciążenie no i po co narażać się na straty?