Spławik i Grunt - Forum
NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: Luk w 08.03.2019, 08:40
-
Będąc w Polsce miesiąc temu miałem okazję zawitać na łowisko Śródlesie 2, wodę no kill okręgu opolskiego. Chciałem przejść się brzegami w ramach spaceru aby się przewietrzyć. To co zobaczyłem mnie po prostu zatkało...
Aby dotrzeć na łowisko trzeba przejechać drogą zbudowaną z płyt, wzdłuż łowiska Śródlesie 1. I tam właśnie zobaczyłem obraz niezwykły, jakby z miejsca, gdzie urzędują drwale i trwa w najlepsze wycinka... Jak się okazało, sprawcami są bobry, które powalają największe drzewa, głównie te najcenniejsze - buki, dęby. Najwidoczniej mają swoje nory gdzieś przy brzegu zbiornika i wychodzą aby 'obalić' drzewko lub dwa :o Te białe ślady były dość świeże, jest jednak sporo pochodzących sprzed kilku miesięcy, może roku. Na Śródlesiu 2 sytuacja nie była tak dramatyczna, ale najwidoczniej dzięki wędkarzom, którzy otoczyli praktycznie każde drzewo przy brzegu metalową siatką. Jednak i tak wiele zostało 'zagryzionych', pozostały po nich pniaki. Między innymi poległy drzewa przy których łowiłem z Kamilem w czerwcu 2018 roku...
To jest szok, co potrafią zrobić te zwierzaki. Wyobraźcie sobie drzewo mające z 30 lat, o średnicy pnia 40 cm około... Nie jest to żaden kłopot dla bobra jak się okazuje! Jak się dowiedziałem od jednej z osób opiekujących się zbiornikiem, bobry są problemem, zwłaszcza jak się okazuje, że obaliły drzewo które przewróciło się na drogę. Ciekawi mnie też czy bezpiecznie jest tam, gdyż bóbr nie jest takim miluśkim zwierzaczkiem, ma bardzo mocne zębiska i potrafi mocno ugryźć. Podobno daje radę nawet 'ostrym' psom i słyszałem opowieść o tym, jak jeden gość, średniorozgarnięty, poszczuł swoje dwa 'świniopsy' na bobra, i te powróciły z poważnymi ranami, a ten sobie odpłynął po tym w najlepsze...
Naliczyłem kilkadziesiąt obalonych drzew, małych nie liczę nawet. Po prostu szok, zerknijcie sami!
(https://imagizer.imageshack.com/v2/640x480q90/921/EEvCN8.jpg) (https://imageshack.com/i/plEEvCN8j)
(https://imagizer.imageshack.com/v2/640x480q90/921/UI7hix.jpg) (https://imageshack.com/i/plUI7hixj)
(https://imagizer.imageshack.com/v2/640x480q90/923/UpmAwf.jpg) (https://imageshack.com/i/pnUpmAwfj)
(https://imagizer.imageshack.com/v2/640x480q90/922/7fz0NY.jpg) (https://imageshack.com/i/pm7fz0NYj)
-
Akurat z bobrami miałem bardzo nieprzyjemną przygodę:
Pojechałem na noc na Wisłę, na wyspę przy której utworzyła się bardzo ładna przykosa, która była tak blisko brzegu, że woda prawie stała.
Piękne złote leszcze ... , ale nie o tym miało być.
Rozłożyłem namiot wydawało by się w bezpiecznym miejscu.
W nocy zaczęła się burza, ja w namiocie i nagle głośny łaskot.
Wybiegam z namiotu z latarką i patrzę ... dosłownie trzy metry od namiotu przewaliło się drzewo podżarte przez bobry.
Sam jak palec, ciemno, zimno, ale do samego świtu nie wylazłem ze swojej pychówki, którą zacumowałem na przykosie z dala od drzew ... .
Do dziś mam ciarki.
-
No cóż bobry mają fajny wizerunek, choćby w bajkach dla dzieci, w przeciwieństwie do np. wilków. To dzikie zwierzęta i chyba jedyne rozwiązanie to ochrona drzew jakimiś metalowymi osłonami plus przenosiny bobrów w inne miejsca.
-
Bobry nie robią tego specjalnie aby nam dokuczyc. To ich sposób na życie. Tak żerują i takie są tego efekty. Tam gdzie są bobry nie ma wydr. A te drugie choć słodko wyglądają są bardzo skutecznymi myśliwymi, których główne menu to ryby.
Oczywiście należałoby trzymać rękę na pulsie, bo choć pomagaja nam w utrzymaniu populacji wierzby i topoli nad wodą, niekontrolowane, zbyt liczne populacje wyrządzą mnóstwo szkód. Dzisiaj nie potrafimy poradzić sobie z dzikami, a one w najlepsze spędzają sen z oczu rolnikom.
Moim zdaniem nie są takie złe i złośliwe ale nie proponuje głaskać.
-
Bobry nie robią tego specjalnie aby nam dokuczyc. To ich sposób na życie. Tak żerują i takie są tego efekty. Tam gdzie są bobry nie ma wydr. A te drugie choć słodko wyglądają są bardzo skutecznymi myśliwymi, których główne menu to ryby.
Oczywiście należałoby trzymać rękę na pulsie, bo choć pomagaja nam w utrzymaniu populacji wierzby i topoli nad wodą, niekontrolowane, zbyt liczne populacje wyrządzą mnóstwo szkód. Dzisiaj nie potrafimy poradzić sobie z dzikami, a one w najlepsze spędzają sen z oczu rolnikom.
Moim zdaniem nie są takie złe i złośliwe ale nie proponuje głaskać.
Jakie są zależności ?
-
Bobry nie robią tego specjalnie aby nam dokuczyc. To ich sposób na życie. Tak żerują i takie są tego efekty. Tam gdzie są bobry nie ma wydr. A te drugie choć słodko wyglądają są bardzo skutecznymi myśliwymi, których główne menu to ryby.
Zapraszam Ciebie nad Zalew wstępny w Nieliszu, zobaczysz w jakiej komitywie żyją i bobry i wydry, fakt, może nie wchodzą sobie w drogę (na swoje tereny), ale zapewniam Ciebie że na płyciznach przy lesie bobry "rąbią" drzewo za drzewem aż miło, a kilka metrów dalej wydry śmiejąc się w twarz przepływają obok naszych spławików. I wcale nie przeszkadzają im "odstraszacze" dzików rozstawione ok 50 m dalej i ładujące wystrzały co 15min, zresztą dziki tez nie wiele z tego sobie robią.
-
O ile pamiętam to w latach 60-tych ktoś ważny i z tytułami wymyślił, że trzeba z powrotem wprowadzić bobry do polskich rzek. W tamtych czasach nasze rodzime bobry występowały tylko w Pasłęce i jej dorzeczu. Sprowadzono więc bobry z zagranicy zdaje mi się że z Kanady (przynajmniej tak niosła wieść). To podobno jest inna rasa niż bóbr europejski. Nie mają wrogów naturalnych, są pod ochroną, środowisko im odpowiada więc zaczęły się szybko rozmnażać. Teraz mamy to co mamy, bobry są wszędzie, jak króliki w Australii. A będzie ich coraz szybciej przybywać. To nie tylko nasz problem, np. podobnie stało się w Niemczech.
Pewnie moje wiadomości nie są ścisłe. Warto poprosić kol. Wojtka (ProBono) o skorygowanie tego co napisałem "z pamięci".
-
No niestety. To my wchodzimy na ich tereny a nie odwrotnie. Więc to my powinniśmy się dostosować. U mnie na rzece bobry grasują od 3 może 4 lat. Rzeka rok w rok zmienia się o 180 stopni, nie ma opcji żeby łowić tak samo na tych samych stanowiskach przez dwa lata. Czy mi to przeszkadza? Trochę tak. Czy wyrządzają one szkody? Według mnie tak i to na coraz to większym terenie. Czy uważam, że ktoś powinien usunąć lub przenieść te bobry? Nie.
-
Bobry nie robią tego specjalnie aby nam dokuczyc. To ich sposób na życie. Tak żerują i takie są tego efekty. Tam gdzie są bobry nie ma wydr. A te drugie choć słodko wyglądają są bardzo skutecznymi myśliwymi, których główne menu to ryby.
Oczywiście należałoby trzymać rękę na pulsie, bo choć pomagaja nam w utrzymaniu populacji wierzby i topoli nad wodą, niekontrolowane, zbyt liczne populacje wyrządzą mnóstwo szkód. Dzisiaj nie potrafimy poradzić sobie z dzikami, a one w najlepsze spędzają sen z oczu rolnikom.
Moim zdaniem nie są takie złe i złośliwe ale nie proponuje głaskać.
Jakie są zależności ?
Zapewne nie przepadają za sobą. Znajomy ktory miał niegdyś stawy hodowlane walczył z wydrami. Od kiedy wprowadziły mu się bobry problem znikł. Ale tak jak ktoś powyżej napisał, że jedne i drugie żyją obok siebie - nie wiem, nie widziałem, wierzę na słowo. Być może stosunek osobników do ilości przestrzeni życiowej się zachwiał i zmuszone są żyć kolo siebie. Ja też mieszkam w jednym domu z teściową co nie znaczy, że za sobą przepadamy ;) ale tolerujemy swoją obecność. Świat idzie do przodu. Cały czas mówi się o tolerancji.
-
Ja też mieszkam w jednym domu z teściową co nie znaczy, że za sobą przepadamy ;) ale tolerujemy swoją obecność. Świat idzie do przodu. Cały czas mówi się o tolerancji.
Hahaha ;D ;D :bravo: :thumbup: :beer:
-
Bobry są silniejsze od wydr?
-
Bobry są silniejsze od wydr?
To zupełnie inne stworzenia. Wydra jest cwana, bystra i zwinna. Ma inne gabaryty.
-
Te ścięte drzewa pokazują jeszcze jedno zagrożenie. Pokazują jakie bobry mają silne szczęki i ostre zębiska. Było kilka przypadków, kiedy gość podszedł za blisko do bobra i ten go udziabał w tętnicę udową. Szans na przeżycie wówczas jest mało albo wcale.
-
https://66.media.tumblr.com/b6565314266d892b6dbd1500704bd746/tumblr_nocs0ncfHZ1qhttpto2_1280.jpg
-
Te ścięte drzewa pokazują jeszcze jedno zagrożenie. Pokazują jakie bobry mają silne szczęki i ostre zębiska. Było kilka przypadków, kiedy gość podszedł za blisko do bobra i ten go udziabał w tętnicę udową. Szans na przeżycie wówczas jest mało albo wcale.
Po co podchodził? :)
Z natury nie są agresywne, stąd charakterystyczne uderzenie ogonem o taflę wody jako próba odstraszenia zagrożenia, a potem ucieczka. Prawie wszystkie dzikie zwierzęta są groźne, kiedy je zapędzić w kąt.
-
Tutaj fotka znad Odry (niemal centrum Wrocławia) Był fajny zagajnik z odrobiną cienia. Już nie ma :)
-
kiedyś często wędkowałem na Pilicy za dnia jak i w nocy.Jakieś 20-25 lat do tyłu żeremie bobrów oraz ślady ich obecności występowały bardzo nielicznie, powiedzmy co 3km-4km. Obecnie na każdym kroku widać ścięte drzewa, zarówno liściaste jak i iglaste (kiedyś myślałem, że iglastych nie ścinają). Ścinają wszystko jak leci, również dorodne dęby. W pewnym miejscu rósł stary dąb, którego 3 w chłopa można było objąć , boberki dorwały się do niego i podcięły do połowy, przyszły wiatry i dokończyły robotę.
Kilka lat temu przyjechałem do rodziny na wieś, oczywiście z zamiarem wędkowania na Pilicy, długo się zastanawiałem jaką to miejscówkę następnego dnia rano atakować. Wybór padł na miejsce, które znałem ale dawno tam nie byłem, jeszcze po ciemku byłem nad wodą, feederki do wody i czekamy...Zdawałem sobie sprawę, że na tym odcinku są bobry. Czekając na pierwsze branie słyszę co chwila jak bobry dają znać, że są w pobliżu. Po ciemku nic nie widać, nawet nie widziałem dokładnie w które miejsce zarzucałem. Jak tylko się rozwidniło i zobaczyłem gdzie łowię to kopara mi opadła. Między zestawami pływały bobry, co chwila jakiś się wynurzył, z miejscówki na której siedziałem naliczyłem ich ponad 15szt. Nie wytrzymałem i dałem sobie spokój z dalszym wędkowaniem w tym miejscu. Właśnie najwięcej ich widać jak słońce zajdzie i rano zanim wzejdzie. Innym razem idę sobie z spinem i wpatruje się w wodę , szukając obecności ryb, nie bardzo patrzę gdzie stawiam nogi. W pewnym momencie wpadłem jedną noga po jaj...a do dziury w ziemi zrobionej przez bobry i złamałem kija. Jest ich mnóstwo nad rzeką , drzew ściętych i podciętych też mnóstwo.
Osobiście bobry mi nie przeszkadzają, powiem więcej, przez ścięte drzewa tworzą się ciekawe miejscówki. Populacja bobrów jest jednak bardzo duża i chyba ktoś powinien z tym zrobić porządek, straty w drzewostanie są bardzo duże.
-
A nie macie wrażenia, że ryby omijają szerokim łukiem okolice bobrowych żeremi? Miejscówki tworzą się tam zacne, ale ryby nigdy mi nie dopisywały w takich miejscach.
Wysłane z mojego SM-A510F przy użyciu Tapatalka
-
https://66.media.tumblr.com/b6565314266d892b6dbd1500704bd746/tumblr_nocs0ncfHZ1qhttpto2_1280.jpg
Scenka jak z Wiedźmina :D
-
Wkz - też zauważam taką prawidłowość, chociaż miejsc tych unikam z innego powodu.
Z jakiego?
Takie scenki sprzed kilkunastu lat:
1/ siedzę sobie nad Sanem bardzo wczesną wiosną i witam świnki tak średnio co godzinkę a więc lekka nuda, rozglądam się. Po przeciwnej stronie idzie brzegiem tuż nad wodą kolega, który d....ą szuka miejsca ponieważ w poprzednim mu nie brały.
W pewnej chwili usłyszałem zwyczajowe w takich sytuacjach zaklęcie "k......a" i facet znikł zaś czar nie zadziałał.
Przestraszyłem się ale po chwili karaska się z jamy sypiąc wiązankami niewysłowionymi.
Bobry.
2/ godzinę później śladami kolegi idzie spinningista ale zanim zdążyłem krzyknąć jego już nie było. W locie jednak "tą panią" zdążył był wezwać na pomoc, chociaż bezskutecznie.
Bobry.
Dlaczego obydwaj zaliczyli lot do wnętrza ziemi?
Bobry to raz ale po prostu to byli typowi wędkarze bo nie pod nogi ale na wodę patrzyli.
Dlatego też, mimo znajomości rozlicznych "zaklęć", unikam miejscówek w pobliżu żeremi.
-
Pozdrawiam
-
-
Z bobrami mam do czynienia na co dzień, gdyż wiąże się to z moją pracą. Podczas konserwacji cieków wodnych często jesteśmy zmuszeni do rozbiórek tam bobrowych. Na ciekach podstawowych (rzeki pod nadzorem Wód Polskich) trzeba mieć na to specjalne zezwolenie, które można otrzymać tylko w pewnych okresach w roku. Na ciekach szczegółowych (rowy melioracyjne na gruntach rolnych, łąkach itp). na szczęście nie ma takiego obowiązku. Przez działalność bobrów (budowa tam, w celu spiętrzenia wody, co z kolei służy do budowy żeremii i nor w skarpach brzegowych) często grunty rolników są zalewane, nie ma odpowiedniego odprowadzenia wody z górnych odcinków rowów. Zalewane są także posesje itp. Dziurawione są wały przeciwpowodziowe itp. itd. Mieszkam na terenie parku krajobrazowego i bobrów jest tu w uj, a i tak prowadzone są introdukcje :facepalm:. Nie to żebym był przeciwko naturze (kończyłem m.in. ochronę środowiska), ale co za dużo to niezdrowo. Odstrzałów dla myśliwych jest jak na lekarstwo, a bobry chroni się jakby były na wymarciu. Uczono mnie zrównoważonej gospodarki, ale jeśli chodzi o bobry to jest niestety lobby szalonych ekologów i tyle. Dobro i bezpieczeństwo ludzi wydaje się tu drugorzędne :o :(. No cóż...
-
Te ścięte drzewa pokazują jeszcze jedno zagrożenie. Pokazują jakie bobry mają silne szczęki i ostre zębiska. Było kilka przypadków, kiedy gość podszedł za blisko do bobra i ten go udziabał w tętnicę udową. Szans na przeżycie wówczas jest mało albo wcale.
Po co podchodził? :)
Z natury nie są agresywne, stąd charakterystyczne uderzenie ogonem o taflę wody jako próba odstraszenia zagrożenia, a potem ucieczka. Prawie wszystkie dzikie zwierzęta są groźne, kiedy je zapędzić w kąt.
Ci co w ten sposób zmarli to podchodzili z ciekawości/głupoty, jeden o ile pamiętam chciał bobra ze stodoły wypędzić (Rosja). Ale to nie takie oczywiste jest i proste jak się wydaje. Mój kumpel kiedyś spinningował na Nieliszu, stojąc przy skarpie w wodzie i nie wiedział, że z tyłu pośród gałęzi jest wejscie do bobrzej nory. Bóbr wyłażąc z nory przepłynął mu między nogami !!! To tyle dobrze, że kumpel zamarł z przerażenia i bóbr chyba nawet nie załapał, że to człowiek a nie jakieś konary. Ale gdyby coś poszło nie tak ?
-
Nie przepadam za bobrami... >:(
mam działkę koło lasu przy stawach hodowlanych, a właściwie miałem... została zalana przez działalność bobrów.
Oprócz tego wycięły ponad 100 drzew liściastych, nie ma sztuki a były piękne brzozy, olszyny itp... >:( >:(
do tego w mojej miejscowości płynie Białka, rzeka górska z występującym pstrągiem potokowym ;D i w tamtym roku zarwała mi się pod nogami skarpa podkopana przez bobry. Wpadłem tylko pachy, na szczęście nie głębiej i nic nie złamałem... :-[
Podobne zamieszanie robią nad naszym zalewem.
W naszych stronach nigdy nie było bobrów, od leśniczego wiem ze "pseudoekolodzy" introdukowali ( chyba dobre słowo) bobra amerykańskiego, który jest większy od naszego i kopie nory... dodać do tego brak naturalnych wrogów i mamy problem...
-
Fishunter... Ale to u nas całkowicie normalne. Prawo działa z opóźnieniem przynajmniej dekady. Jest dokładnie tak samo, jak z kormoranem. Ta szarańcza też jest pod ochroną :D Każdy wie, jakie to zniszczenia powoduje, ale wg prawa gatunek na wymarciu. Absurd. Każdy wie, że to absurd. A prawo dalej obowiązuje.
-
Takie czasy za psa więcej dostaniesz jak za człowieka :facepalm: no ale co by robili ekoterroryści jak by wszędzie był beton :P oczywiście wszystko to wina człowieka :bravo: jak nie globalne ocieplenie to koniec świata :P Majowie też dieslami jeździli i palili węglem , całą cywilizację uj strzelił :o
-
Kormorany, czaple, norki amerykańskie... hmmm, skąd ja to znam. Stawy Milickie nie otrzymują ani złotówki od Marszałka w ramach odszkodowania za szkody (zjedzona pasza i ryby) wyrządzone przez te zwierzęta. A są to straty liczone w setkach tysięcy , jeśli nie w kwotach siedmiocyfrowych. Kormorany często okaleczają ryby, bo nie są w stanie ich zjeść w całości, a te z kolei giną. Mamy park krajobrazowy, naturę 2000 itp. a korzyści z tego nie widać. Turystyka pomimo powolnego rozwoju, stanowi tu nikły % gospodarki. Za to zakazy, obostrzenia (m. in. brak przemysłu i miejsc pracy) na każdym kroku. Znowu powtórzę - nie jestem przeciwnikiem przyrody, wręcz przeciwnie. Mam wody i lasy wokół siebie, nie wyobrażam sobie życia bez tego, ale wszystko jest źle zorganizowane. Pomijam już PZW, bo szkoda słów. Ot taki mały raj w szklanej butelce :(...
-
Też ma bobry przy działce. Także znam ich możliwości. Dla mnie to są nienormalne sytuacje. O ile się nie mylę to ochroną objęli je ze względu na mały stan populacji. Teraz nie mogą się pomieścić.
Natomiast ekolodzy problemem jest brak odpowiedzialności i konsekwencji za decyzje.
-
Tak jakoś mnie naszło ;)
Sorki Panowie moderatorzy.
-
http://www.bobry.pl/?wplyw-bobrow-na-srodowisko-i-gospodarke-czlowieka,27
-
http://polnocna.tv/news/22233-pomorskie-wojewodzki-sztab-kryzysowy-z-wojewoda-o-powodzi-i-bobrach-na-zulawach
Wysłane z mojego Nexus 5X przy użyciu Tapatalka
-
Te ścięte drzewa pokazują jeszcze jedno zagrożenie. Pokazują jakie bobry mają silne szczęki i ostre zębiska. Było kilka przypadków, kiedy gość podszedł za blisko do bobra i ten go udziabał w tętnicę udową. Szans na przeżycie wówczas jest mało albo wcale.
no no
-
Myślę, że z bobrami nic jeszcze nie zrobiono, bo od kilku lat nie było konkretnej powodzi, która zweryfikowałaby to na ile ich dziury robione w wałach są niebezpieczne.
Wysłane z mojego SM-A510F przy użyciu Tapatalka
-
Tak, wtedy zebrałaby się specjalna komisja sejmowa i przez dwa miesiące debatowała (po tysiaku dniówki dla każdego) nad tym niezwykle skomplikowanym ciągiem przyczynowo-skutkowym. Powołano by licznych ekspertów, ekolodzy dowodziliby, że kiedyś bobrów było więcej, a powodzi mniej... I ostatecznie komisja doszłaby do wniosku, że to wina Tuska.
-
Co do powodzi to bobry chyba kiedyś pracowały na rzecz ich osłabienia. Woda z górnych odcinków rzek spływała dużo dłużej i bobry chyba ten efekt dodatkowo wzmacniały. Teraz mamy rzeki proste, wody szybciutko spływają a bobry faktycznie mogą uszkadzać budowle przeciwpowodziowe.
Mimo wszystko uważam, że błędem było budowanie domów ect. na terenach gdzie kiedyś były tereny zalewowe.
-
Tymczasem w UK, bobry z przychylnością od rządu.
Po pięciu latach badań nad bobrami, jaki mają wpływ na środowisko naturalne/lokalne - wynik zaskakujący. Organizacja charytatywna !, Devon Wildlife Trust prowadziła badania.
"Sprowadzenie bobrów w rejon rzeki Otter miało doprowadzić do wzbogacenia tamtejszego biosystemu. Bobry zwiększyły "biomasę ryb" i poprawiły jakość wody. W efekcie występujące w tym rejonie wydry miały więcej żywności."
https://www.rp.pl/Ekologia/200809725-Anglia-Rzad-przyznal-bobrom-prawo-stalego-pobytu.html
-
Na pewnym jeziorze koło Giżycka gdzie łowię, sieją takie spustoszenie że głowa mała. Łowiąc nocami widzę, co się dzieje. Kursują jeden po drugim, przy brzegu trzeba uważać, żeby sobie nóg nie połamać. Nie wspomnę o naostrzonych palach czy potężnych drzewach zwalonych do wody. Szczerze mówiąc sam z chęcią bym uszczuplił ich populację, zresztą spójrzmy na łosie. Ta sama sytuacja, jeszcze 7 może 8 lat temu na oczy nie widziałem na ,,wolnym wybiegu,, teraz trzeba oczy mieć dookoła głowy na drodze żeby nie przywalić w takie bydle.
-
Wędkuję na jeziorze, które od lat 1990-2000 nie było użytkowane. Na środku jeziora jest wyspa, w której bobry urzędują. Często je słyszę w nocy. W dzień również. Wykopały sporej głębokości nory - tak że zabić się można. Podczas jednego wędkowania jeden z bobrów 'przewiózł' mi zestaw dobre 30 metrów w lewo. Podchodzę z dużą dozą ostrożności do tych zwierząt. Głównie przez ich możliwości rąbania drzewa, oraz co za tym idzie siły/wigoru do dalszych działań. Jakich? A niech mnie dziabnie taki :D Śmierć w Wenecji...
-
Nie ma żarów, są przypadki śmiertelne ugryzień przez bobry. Kolegi znajomy, który ,,był,, myśliwym nie przeżył takiego spotkania, przegryzł mu tętnice w nodze i niestety się wykrwawił. Mi raz przewrócił rod poda z wędkami w nocy, myślałem, że się zesram ze strachu :).
-
Mam inne podejście. Tam, gdzie naturalne tereny, rozlewiska, rzeczki były i żerowiska bobrów, człowiek je przegonił. Szukają innego miejsca. U nas, najważniejsze są tereny inwestycyjne w naturalnych miejscach, niż dbanie o nie - domki, hotele, strefy ekonomiczne, betonowanie rzek.
Drugie, co jest istotne, to gdy bobry się przenoszą i budują swoje zapory, to na pewno, są uciążliwe dla rolników. Zalewa im pola i się nie dziwię, że są źli.
Respekt do tych zwierząt mam również. Nie chciałbym się spotkać z takim drwalem, oko w oko. ;)
-
Ktoś mądry kiedyś powiedział - wyginą owady, zginie życie na ziemi, zginą Zwierzęta życie wraz z nimi, zginie człowiek życie się się rozwinie. Świat się odrodzi.
-
Ktoś mądry kiedyś powiedział - wyginą owady, zginie życie na ziemi, zginą Zwierzęta życie wraz z nimi, zginie człowiek życie się się rozwinie. Świat się odrodzi.
Coś w podobie Jesiostrów... ryb, które przeżyły większość 'WSZYSTKIEGO' na tym świecie (rozwoju, kataklizmów globalnych etc)... przeżyły wszystko... zaadaptowały się... Dopóty, dopóty pojawił się na ich drodze człowiek i chęć zjedzenia przepysznego... KAWIORU.
-
Co do bobrów, to obawiam się, że za kilka lat wędkarze będą mieli naprawdę o co się martwić, nie wspominając o rolnikach. Z drugiej strony przy dzisiejszym problemie z suszą, obecność tych zwierząt może wiele pomóc. Ale Brytole nie rozumieją tego co się wydarzy, że bobry niszczą drzewostan, że rozmnożą się szybko i ich populacja będzie rosnąć w postępie geometrycznym. Więc będą na pewno straty jak i zyski.
Tak na marginesie, to poziom rzeki Trent jest niski i takiego nie pamiętam, podobnie mój znajomy bailiff Bartek, który mieszka tu od kilkunastu lat. Jest masakra, i to pomimo deszczy których trochę jest. Z tego co widzę dziś na gaugemap, na Trencie pływowym, gdzie koszyk 120 gramów jest podstawą, uciąg wynosi 28 m3/s. Czyli koszyki 50-60 gramów będą wystarczające. To po prostu szok. :P Można jechać na Trent z lekkimi feederami...