Spławik i Grunt - Forum
TECHNIKI WĘDKARSKIE => Grunt => Wątek zaczęty przez: s7 w 18.05.2015, 11:35
-
Witam.
Znalazłem w internecie taką oto informację:
Mało kto wie, że płaski koszyk leci dnem do góry i wpada do wody uderzając pelletem o powierzchnię. Takie niekontrolowane uderzenie może spowodować rozsypanie się pelletu zanim dotrze on do dna. Aby temu zapobiec należy...
No i teraz się zastanawiam czy to prawda? Ma może ktoś jakieś potwierdzone informacje na ten temat albo filmik.
Jak zachowuje się podajnik w locie, bo jeżeli tak jak jest napisane to rzeczywiście może to być przyczyną niepowodzeń niektórych wędkarzy stosujących Method Feeder.
-
Według mnie podajnik w powietrzu leci haotycznie i tak tez spada na powierzchnię wody - raz tak a raz tak i nie bardzo da się cokolwiek zrobić w tym temacie. Dopiero w wodzie podajnik obraca się cięższą stroną do dołu i tak siada na dnie
Żeby to sprawdzić dokładnie to chyba by trzeba pogadać z kimś kto ma prywatny basen z wodą koło 2m - wtedy można by było dokładnie zaobserwować jak to faktycznie wygląda
-
Czytałem artykuł bodajże w Angler's Mail i tam jeden z angielskich profesjonalistów nazwiska niestety nie pamiętam pisał że żeby podajnik wpadł do wody cięzarkiem w dół żyłka powinna być zaklipowana. Właśnie moment zatrzymania na klipie obraca podajnik do tej pozycji...
-
To, co ja czytałem, też tak było tam napisane, tylko nie chciałem kopiować całości bez zgody autora.
-
Czytałem artykuł bodajże w Angler's Mail i tam jeden z angielskich profesjonalistów nazwiska niestety nie pamiętam pisał że żeby podajnik wpadł do wody cięzarkiem w dół żyłka powinna być zaklipowana. Właśnie moment zatrzymania na klipie obraca podajnik do tej pozycji...
Ja prawdę powiedziawszy trochę tego nie rozumiem. Dla mnie zaklipowanie i rzut do pierwszego oporu zawsze w jakimś stopniu spowoduje sprzężenie zwrotne i choć minimalny skok podajnika w kierunku rzucającego! Dla mnie (jak ktoś tu już kiedyś mądrze zauważył) podajnik obraca się ołowiem w dół w czasie opadu! A to dzięki powietrzu uwięzionemu w zanęcie,które to miedzy innymi również ułatwia rozpad jej po opadnięciu podajnika!
-
W którymś odcinku Absolute Match Fishing chyba, Tommy Pickering też mówil o tym, że żyłka musi być zaklipowana żeby podajnik wpadł do wody w prawidłowy sposób, mówił też, że można to poznać po tym jaki dźwięk wydaje podajnik po uderzeniu w wodę. Wpadając prawidłowo powinien wydać dźwięk który on określił jako "plop" ^_^
Co do cofania się podajnika to myślę, że to kwestia rzutu, wyczucia, siły. Jeżeli żyłka zatrzyma się na klipie jak podajnik leci 5m nad wodą to pewnie trochę się cofnie ;)
-
Jednego w tym nie rozumiem i proszę mi to wytłumaczyć
Klipujemy żyłkę - rzucamy, podajnik spada na dno
Nie możemy go podciągać bo to reguła łowienia metodą
Bierze karp np 5 kilo i robi odjazd
no i co sie wtedy dzieje ? Jest czas na szarpanie się z żyłką zapięta na klipa ?
-
Kiedyś fajnie Gochu z Feeder Team Rzeszów pokazał jak w prosty i szybki sposób da się ściągnąć żyłkę z klipsa. Twierdził on, że to nic trudnego i, że jest to w stanie zrobić nawet przy większej rybie tak żeby jej nie stracić. To było na filmie u Lucia.
Tutaj, dokładnie.
-
Dla mnie co prawda te wypinanie jest troszkę kłopotliwe, może nie tyle co kłopotliwe w samym wypięciu żyłki co " moja pamięć aby to zrobić" po prostu zapominam :'(. Miałem już dwie takie sytuacje w tym roku że ryba wyciągnęła luz i hamulec stanął, dobrze że kij dobrą amortyzację zrobił i oprzytomniałem aby wypiąć żyłkę :P. Mam nadzieję że to kwestia czasu, wprawy i zakodowania w głowie że żyłka na klipie :)
-
Jednego w tym nie rozumiem i proszę mi to wytłumaczyć
Klipujemy żyłkę - rzucamy, podajnik spada na dno
Nie możemy go podciągać bo to reguła łowienia metodą
Bierze karp np 5 kilo i robi odjazd
no i co sie wtedy dzieje ? Jest czas na szarpanie się z żyłką zapięta na klipa ?
To po pierwsze :thumbup: . Po drugie , żyłka w miejscu klipowania mocno się zużywa . Teraz pomyślcie , kilka wypraw i kilka miejsc klipowania - żyłka jest osłabiona na sporym odcinku . Mnie to nie przekonuje w żadnym calu . Najlepsze wyjście to marker . Co do podajnika i jego prawidłowego położenia na wodzie , wystarczy wyhamować jego lot i wtedy usłyszymy ten '' klaps '' , upada ołowiem na lustro wody .
-
Wydajemy na jeden wypad kilkadziesiat zl na zatety, robaki, ziarna . Nie widze problemu co trzeci wyjazd wymienic calkiem zylke zq kilkanascie zloty. Ja coprawda lowie splawikami ale tak wlasnie robie bo nie mam zaufania do zylek i nie chce sie irytowac gdy cos sie zrywa. Tak wiec niszczenie zylki na klipie nie jest dla mnie argumentem. Wszystko zalezy tez od kolowrotka. Mam np penn battle i tam jest taki klip ze kazde zaczepienie zylki ja przecina. Drennan fd4000 natomiast ma taki klip ze wystarczy mocniej naciagnac zylke i sama spada.
-
Wydajemy na jeden wypad kilkadziesiat zl na zatety, robaki, ziarna . Nie widze problemu co trzeci wyjazd wymienic calkiem zylke zq kilkanascie zloty. Ja coprawda lowie splawikami ale tak wlasnie robie bo nie mam zaufania do zylek i nie chce sie irytowac gdy cos sie zrywa. Tak wiec niszczenie zylki na klipie nie jest dla mnie argumentem. Wszystko zalezy tez od kolowrotka. Mam np penn battle i tam jest taki klip ze kazde zaczepienie zylki ja przecina. Drennan fd4000 natomiast ma taki klip ze wystarczy mocniej naciagnac zylke i sama spada.
Rozwaliłeś mi Kolego system ;D Co trzeci raz wymienić żyłkę ? To w moim przypadku jakieś 25 razy w roku ? To jakieś 500 zł na samą żyłkę w sezonie . Nieeee , dziękuję bardzo za takie rozwiązania i pozwolisz , że zostanę przy swoim .
-
Coś mi te cytowanie nie idzie :(
-
Próbowalem teraz na sucho to zdejmowanie żyłki z klipa i wniosek jest jeden - wszystko zależy od konkretnego kołowrotka i im jest większy tym łatwiej to zrobić
Wydaje mi się też że niektórzy producenci kołowrotków trochę zbagatelizowali ten szczegół i klip jest byle był tak jakby nie brano pod uwagę klipowania żyłki w czasie łowienia a tylko by klipować wtedy gdy kołowrotek leży sobie luzem po to by żyłka nie spadała ze szpuli
Z moich 4 kołowrotków tylko w jednym widzę że jestem w stanie rozklipować szybko żyłkę a nie jestem pewny czy to zrobię wtedy gdy będzie akcja z rybą bo dochodzą emocje
-
Jeśli macie problemy z klipsem na kołowrotku można zastąpić go kawałkiem dętki rowerowej. Ja tak robiłem dopóki nie kupiłem kołowrotka z odpowiednim klipem. Zresztą było to już omawiane na forum, nawet na filmie z YouTube jest to pokazane bodajże MRM.cz.
-
Czytałem artykuł bodajże w Angler's Mail i tam jeden z angielskich profesjonalistów nazwiska niestety nie pamiętam pisał że żeby podajnik wpadł do wody cięzarkiem w dół żyłka powinna być zaklipowana. Właśnie moment zatrzymania na klipie obraca podajnik do tej pozycji...
Ja prawdę powiedziawszy trochę tego nie rozumiem. Dla mnie zaklipowanie i rzut do pierwszego oporu zawsze w jakimś stopniu spowoduje sprzężenie zwrotne i choć minimalny skok podajnika w kierunku rzucającego! Dla mnie (jak ktoś tu już kiedyś mądrze zauważył) podajnik obraca się ołowiem w dół w czasie opadu! A to dzięki powietrzu uwięzionemu w zanęcie,które to miedzy innymi również ułatwia rozpad jej po opadnięciu podajnika!
Szczytówka w feederze jest miękka. Jeśli po uderzeniu żyłki o klip płynnie obniżymy wędkę, to nie będzie żadnego odbicia. Będzie jedynie stopniowe wyhamowanie zestawu. Wprawne posługiwanie się klipem umożliwia naprawdę delikatne położenie zestawu na wodzie.
Jednego w tym nie rozumiem i proszę mi to wytłumaczyć
Klipujemy żyłkę - rzucamy, podajnik spada na dno
Nie możemy go podciągać bo to reguła łowienia metodą
Bierze karp np 5 kilo i robi odjazd
no i co sie wtedy dzieje ? Jest czas na szarpanie się z żyłką zapięta na klipa ?
Jeśli żyłka i wędka są w miarę mocne, to można w ten sposób efektywnie łowić mniejsze i średnie karpie, nawet bez konieczności zdejmowania żyłki z klipa. Oczywiście, trzeba też być bardziej czujnym i pilnować kija. Jeśli jednak spodziewamy się ryb większych i mamy zamiar oddalać się od wędki, to klipowanie nie jest za dobrym pomysłem.
Można też rzucać w taki sposób, że wędka w momencie uderzenia żyłki o klip znajduje się mocno do tyłu, co da nam dodatkowy metr, dwa luzu po wylądowaniu zestawu.
Można też po zarzuceniu zestawu odpiąć żyłkę z klipu i zaznaczyć na niej markerem punkt klipowania. Kiedy nie ma brania, znowu zapinamy na klip przed zwinięciem. Kiedy jest branie, to walczymy bez klipu i po zakończonym holu rzucamy dalej pustym podajnikiem, klipujemy w miejscu oznaczonym markerem, zwijamy, nabijamy podajnik i rzucamy znowu na klipie.
-
Jędrula - teoria to jedno, praktyka to drugie...
Jakub ma zupełna rację - żyłka sie zuzywa i powinno sie ja wymieniac często. Ja robię to co 2-3 miesiące. Piszesz, że klipowanie nie ma sensu bo liczy się żyłka? E tam.... Według mnie łowi się tak aby byc jak najskuteczniejszym, jakbym się martwił o żyłkę to wyniki nie byłyby tak dobre :D
Mój rekord na jednym z jezior na Bonds Lake to 29 karpi dwa lata temu na jedną wędkę. Sąsiedzi złowili do 6-7 karpi (na dwie), ale nie klipowali i nie rzucali pod wyspę. Karpiarze nie mieli nawet mozliwości łowić połowy tego co ja, mając wyszukane taktyki.
Absolutnie odpuściłbym sobie myślenie 'co by było gdyby' skoro można łowić jak się patrzy. Co do żyłek - to u mnie mają one żywotność uzależnioną od ilości łowionych ryb. Nawet po kilkudziesięciu karpiach nie przerywa mi się żyłka, zaś wyczepiać z klipu muszę kilka razy w ciagu roku . Aby było śmieszniej, straciłem brzanę na Tamizie - urywając żyłkę na 6-8 metrze około, a nie łowiłem z klipem! ;D
Jakby co to mozna zobaczyć jakie efekty daje łowienie z klipem tutaj:
-
Luk , ja to wszystko rozumiem ale nie stać mnie na wymianę żyłki z częstotliwością jaką zaproponował Jakub . Doskonale rozumiem też , z jaką skutecznością łowi się ryby podając co raz zestaw w to samo miejsce i tego nie neguję . Po drugie , (już o tym pisałem ) nie trzeba ryzykować i klipować żyłki , wystarczy zaznaczyć odległość łowienia na żyłce markerem - proste , skuteczne i o wiele tańsze rozwiązanie dla wprawionego wędkarza .
No chyba , że jest tak , iż zależy to od konkretnego kołowrotka tak jak pisze Kolega @Druid .
-
.
-
wystarczy zaznaczyć odległość łowienia na żyłce markerem - proste , skuteczne i o wiele tańsze rozwiązanie dla wprawionego wędkarza .
Nie tak do końca, ponieważ skuteczność metody polega na tym, że nie przesuwamy koszyka po zarzuceniu. Klipując masz zestaw zawsze w punkt, a łowiąc z zaznaczoną odległością tylko markerem jesteś zmuszony poruszyć koszyk.
-
wystarczy zaznaczyć odległość łowienia na żyłce markerem - proste , skuteczne i o wiele tańsze rozwiązanie dla wprawionego wędkarza .
Nie tak do końca, ponieważ skuteczność metody polega na tym, że nie przesuwamy koszyka po zarzuceniu. Klipując masz zestaw zawsze w punkt, a łowiąc z zaznaczoną odległością tylko markerem jesteś zmuszony poruszyć koszyk.
Dlatego napisałem , że jest to rozwiązanie dla wprawionego wędkarza . Potrafię skutecznie rzucać w to samo miejsce bez klipowania i poruszania zestawem na zaznaczonej markerem żyłce , wystarczy mi kila rzutów kontrolnych na pusto . Oczywiście nie jestem cudotwórcą , mowa o mniejszych i powiedzmy średnich odległościach .
-
Jędrula, nie ma wędkarza co zarzuca w to samo miejsce za każdym razem. Prosta sytuacja - pięć razy trafisz, za szóstym razem rzucasz w trzciny, masz zaczep i po rybach, spłoszone. A i tak jesteś mistrzem świata ;D
Nie rozumiem tych obaw przed klipem. Mi się nic nie uszkadza - jak pisał Mateo, przy feederze iekka szczytówka plus technika nie pozwolą na to aby żyłka sie uszkodziła.
To trochę jak zanegować zakładanie przynet na włosa :D Zarzucanie z klipem to dobre wyniki, bez niego - łowienie na chybił trafił. Dla mnie to jak złowić 10 ryb a pięć podczas sesji. Obawa o żyłkę w takim momencie jest nie na miejscu!
Polecam kupno żyłek na szpulach 1000 metrowych lub dłuższych. Jedna taka żyka to cztery nawinięcia żyłki na kołowrotek, starczy na cały rok. Pare zeta więcej - ale nie trzeba się martwić. Daiwa Sensor - najpopularniejsza żyłka w UK to koszt 9-10 funtów za 1855 metrów żyłki do feedera (8 lb), tyle samo za 6 lb, ale tu juz jest 2350 metrów. Jeden taki zakup i nie myślisz o kupowaniu żyłek przez dwa lata :D
-
Luk , raczej rzadko rzucam w trzciny ale faktycznie jeden na dziesięć rzutów mogę spartolić . Co do uszkodzeń żyłki , ja tego nie biorę z kosmosu , ja to sprawdziłem na moich zwijakach . Może dlatego tak jest , że moje kołowrotki nie są górnych lotów , nie wiem . Żyłka zaczyna mi się strzępić i uszkadzać w miejscu klipa - czy to nie jest powód do obaw ? Luk , powtarzam jeszcze raz :D ja wiem , że łowienie w tym samym miejscu jest bardzo skuteczne .
-
Panowie zazwyczaj wędkuję na jedną wędkę, łowię praktycznie w trzcinie pod wyspą i jeżeli ryba zrobiłaby mi odjazd to i tak pozrywam wszystko. Po wejściu ryb w łowisko już kija nie wypuszczam z ręki. Klupuję właściwie tylko na dętkę rowerową, (wybacza błędy). ;)
-
Panowie zazwyczaj wędkuję na jedną wędkę, łowię praktycznie w trzcinie pod wyspą i jeżeli ryba zrobiłaby mi odjazd to i tak pozrywam wszystko. Po wejściu ryb w łowisko już kija nie wypuszczam z ręki. Klupuję właściwie tylko na dętkę rowerową, (wybacza błędy). ;)
Słusznie Kolego . Jak przyglądam się tej dyskusji , zresztą nie tylko tej bo na kilku portalach już o tym wiele pisano , to mam wrażenie , iż ta dętka jest najlepszym kompromisem w tej sprawie .
-
witam klipuję tylko na dętkę rowerową, używam dużych podajników zazwyczaj ponad 100 g z zanętą i na krótszych rzutach bałbym się, aby nie wyrwać klipsa. :fish:
-
Ja robię jeszcze inaczej jeżeli łapię na spławik to klipuje dalej niż zamierzam łowić 4-5 obrotów korbką i po zatrzymaniu na klipie zwijam zawsze o dokładnie tyle samo obrotów ten zapas do tej pory zawsze mi wystraszał ryba za czym podejmie ostrą walkę to też chwile trwa
Jeżeli łapie na zestaw samo zacinający i wtedy spodziewam się odjazdów to nęcę z klipem i zarzucam z klipem po zarzuceniu maluje żyłkę i zdejmuje żyłkę z klipa. Jak chce przerzucić zestaw to klipuje i zwijam
-
Polecam kupno żyłek na szpulach 1000 metrowych lub dłuższych. Jedna taka żyka to cztery nawinięcia żyłki na kołowrotek, starczy na cały rok. Pare zeta więcej - ale nie trzeba się martwić. Daiwa Sensor - najpopularniejsza żyłka w UK to koszt 9-10 funtów za 1855 metrów żyłki do feedera (8 lb), tyle samo za 6 lb, ale tu juz jest 2350 metrów. Jeden taki zakup i nie myślisz o kupowaniu żyłek przez dwa lata :D
http://www.wedkarskisprzet.pl/product_info.php?products_id=5044
-
Wow żyłka 0.26 i 3,6 kg wytrzymałości... Polscy producenci naprawdę robią nas w wała. A jak jest z jakością tej żyłki?
Ja od tego roku zacząłem łowić z klipsem i muszę powiedzieć, że jak na razie wszystko jest ok, po 5 wypadach. I ja dość często przerzucam, co 5-10 min.
-
Co do tematu przewodniego, to zastanawiam się dlaczego przy zahamowaniu żyłki podajnik miałby obracać się akurat ciężarkiem do dołu, a zanętą do góry...
-
Ja się zastanawiam co zostaje z naszej zanęty w chwili uderzenia koszyka o wodę. I ile tej zanęty dociera w nienaruszonym stanie na dno.
-
Co do tematu przewodniego, to zastanawiam się dlaczego przy zahamowaniu żyłki podajnik miałby obracać się akurat ciężarkiem do dołu, a zanętą do góry...
Do tego piłem w mojej wypowiedzi wcześniejszej którą cytowałeś. No może niezbyt czytelnie, ale jednak po mimo niejasności to i tak jestem za tym że podajnik ustawi się odpowiednio dopiero w opadzie!
-
Ja się zastanawiam co zostaje z naszej zanęty w chwili uderzenia koszyka o wodę. I ile tej zanęty dociera w nienaruszonym stanie na dno.
Załaduj podajnik i rzuć nim o wodę z mniej więcej zrównoważona siłą w okolicy brzegu!! Zapodaj wyniki obserwacji!! :)
-
Ja się zastanawiam co zostaje z naszej zanęty w chwili uderzenia koszyka o wodę. I ile tej zanęty dociera w nienaruszonym stanie na dno.
Ja robiłem takie różne testy. Na ile warunki mi pozwalały na bardzo przejrzystej wodzie.
Zależy jak się przygotuje miks i jak nabije podajnik. Jeśli miks się dobrze trzyma, to na niezbyt głębokiej wodzie powinien dolatywać do dna cały z towarem.
-
Ja uważam,że z normalną ilością zanęty w podajniku nie ma problemu z jego pozycjonowaniem na dnie. Problem się pojawia jak ubijemy podajnik np.podwójną porcją zanęty lub jak już Luk pisał łapiemy na większych spadach. Robiłem małe testy i kiedyś je opisywałem. Ważne,żeby nie zmienić środka ciężkości podajnika z zanętą,bo to on decyduje czy podajnik prawidłowo osiądzie na dnie. Ryzyko nieprawidłowego ustawienia rośnie, szczególnie wtedy gdy mamy lekki podajnik,a dużo(podwójną porcję) zanęty i do tego dość ciężkiej (mokrej).
-
też mi to się nie trzyma kupy ... bardziej aerodynamiczny kształt ma strona z zanetą i ta strona będzie skierowana podczas lotu zestawu w dól to oczywiste...co tu zmieni klipsowanie , tak czy siak żylka jest rozciągliwa , kij swoje też amortyzuje - jak nagle podajnik wytraca pęd (przez stopnowe zatrzymanie i w końcu przeciwne przyłożenie siły) i zbliża się do tafli wody to nadal będzie miał skierowana w kierunku ruchu stroną bardziej opływową .. jedyne co może się dziać to tzw kołyskowanie na boki jak zmieni sie gwałtownie trajektoria. Za mało tu czasu by środek cięzkości mógł zdominować aerodynamiczny kształt (tutaj nie ma miejsca tzw swobodny opad)
Z reszta całe te dochodzenie i tak znaczenia nie ma przy dobrych technicznie rzutach, gdy podajnik na minimalnej wysokości i tak na prawde z minimalnym już pędem jest dopiero stopowany (bez znaczenia czy klpem czy ręką). Tu ryzyko rozbicia towaru praktycznie nie istnieje (bez znaczenia którą stroną upadnie) do tego dużo ciszej wszystko się odbywa.
-
Problemu może nie ma jak, łapiemy na 0,5 m wodzie, ale na 2 m to już problem. Żaneta się rozsypie na dość znacznym obszarze przy uderzeniu o lustro wody.
-
Marcin co do żyłki Sensor, to łowie na nią cały czas i jest w porządku. Bez zachwytów - spełnia swoje zadanie. To w Polsce żyłki maja super właściwości, na opakowaniu tylko.
Co do samego podajnika to tutaj chciałbym powiedziec jedną rzecz - otóż pellety się rozwalaja często. Niestety jest tak, że same pellety nie wytrzymują dobrze kontaktu z wodą. Na filmach z UK zobaczycie, że wszystko jest ładnie i pięknie - ale na głębokości do 1,2 - 1,4 metra. A jak to często bywa ktoś łowi przy brzegu gdzie nie ma nawet metra. Nie bez powodu wymyślono pellet feedera - gdyby trzymał się podajnika taki patent byłby niepotrzebny.
Na moich łowiskach podajniki działają, świadczą o tym częste brania. jak coś jest nie tak, brań nie ma. Wielu wędkarzy łowi Metoda na głębokościach powyżej 2 metrów - a podajniki nie są skonstruowane do łowienia na takiej wodzie. Dlatego trzeba sobie pomagać.
Ważne jest też jaki podajnik mamy. Browning , Avanti - to podajniki płytkie, jeżeli nie wytnie się im żeberka na środku, to jako tako trzymaja zanętę. Ale po 'operacji' - już będzie kiepsko... Dlatego Preston lub Drennan mają taka przewagę - bo ich konstrukcja pozwala na ładowanie większą ilością zanęty - maja też 'wszystkie' żeberka.
-
Odnośnie samego ułożenia podajnika podczas lotu i wpadania do wody...
Ciekawe dlaczego nikt nie robi takich nagrań kamerą, żeby rozwiać wątpliwości wędkarzy. Mają teraz ludzie (a tym bardziej firmy) przeróżne kamery i można by było to nagrać i odtworzyć w zwolnionym tempie.
Zapewne dla niektórych nie ma to znaczenia z punktu wiedzenia praktycznego, ale jestem pewien, że wielu dociekliwych wędkarzy chętnie obejrzałoby taki materiał.
-
Próbowałem podejrzeć na różnych filmikach, ale nic nie dojrzałem :(
-
Ostatnio wklejony filmik Lucia przez Pawła! Coś tam widać ale to na płytkiej wodzie!!