Spławik i Grunt - Forum
NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: Rebrith w 16.05.2019, 17:07
-
Na początku zaznaczam - komentarz dotyczy tego, co widać na filmie. Jeśli poza kadrem i nagraniem ktoś te śmieci łapał/zbierał to szacunek ale mówiąc szczerze... nie wygląda na to.
A mianowicie... zawodowi wędkarze nagrywają filmy. Uczą, dzielą się wiedzą za darmo, robią świetną robotę. I przy okazji śmiecą. Jak to jest możliwe? Łowię od 7 roku życia, nie pamiętam kto, czy ojciec czy jeszcze dziadek już wtedy dał mi jasne przekazanie - żyłki nie wolno wyrzucać na ziemię, bo wkręca się ptakom w skrzydła. Oczywista oczywistość, że nie wolno zostawiać śmieci ale to akurat ( ten powód ) wbił mi się na pamięć na całe życie. Dziś w skrzynce wędkarskiej poza wszystkim co potrzeba, leży też pełno kłębków odciętej żyłki.
Nie mogę pojąć jak można tak zawodowo łowić, być profesjonalistą i jednocześnie... ech, sami zobaczcie. Widziałem tego w życiu więcej ale akurat te 3 przykłady ostatnio zapadł mi na tyle w pamięć, że szybko udało mi się je znaleźć i przywołać.
Pan Horemski:
Żyłka: www.youtube.com/watch?v=NvQi9Ux7CLc&feature=youtu.be&t=978
Pan Konopasek na oczach Pana Górka:
Żyłka: www.youtube.com/watch?v=OLnki31GIXc&feature=youtu.be&t=1090
Antenka: www.youtube.com/watch?v=OLnki31GIXc&feature=youtu.be&t=1162
Cadence fishing:
Żyłka: www.youtube.com/watch?v=ZStI6LTGB7w&feature=youtu.be&t=353
-
Czy ty czasem nie przesadzasz?
Ten centymetr odciętej żyłki żadnemu ptakowi nie zaszkodzi , w przeciwieństwie do choćby petów po papierosach czy innym syfom które niektórzy zostawiają nad wodami .
Na jednym forum nawet jeden "nieogar" potrafił doczepić się do stoperów do kulek proteinowych które to zatruwają wodę :facepalm: .
-
Chodzi o te pięć centymetrów żyłki odciętej przez Horemskiego? Nastawiłem się bojowo, a tu klops.
-
Komentarze brzmią jakby zabolały personalnie, ciekawe dlaczego?
Czyli odcinanie żyłek i antenek i wyrzucanie pod nogi/do wody to "przesadne czepialstwo" i "klops"?
Tego się na tym forum nie spodziewałem, ale człowiek uczy się całe życie... :facepalm:
-
Prowadziliśmy tu kiedyś ożywioną dyskusję piętnującą wyrzucanie niepociętej żyłki DO ŚMIECI nawet. Jest to bardzo nierozsądny proceder powodujący śmierć w męczarniach wielu zwierząt zaplątanych potem w taką pułapkę na wysypiskach śmieci. Taka żyłka potem wcina się powolutku w kończyny, szyje... psów, ptaków... i innych stworzeń. Ciało im gnije... Coś potwornego.
W każdym razie też po przeczytaniu Twojego postu myślałem, że chodzi o coś takiego. Natomiast kilka centymetrów żyłki, które bezmyślnie trafia na ziemię? Po prostu przy tym, co przed chwilą opisałem, jest to problem zwyczajnie pomijalny.
Nie chodzi o to, że można tak robić, ale sam, mam nadzieję, rozumiesz już teraz, skąd taka reakcja.
-
Kol Rebrith nie ma tu przynajmniej z mojej strony żadnej personalnej wycieczki.
Jeśli tak to odebrałeś to sory ale nie było to moim celem.
Ja też myślałem o "zwojach żyłki " ale z tego co pokazane na filmiku 5 cm żyłki to kropla w morzu syfu jaki codziennie nawet nieświadomie trafia czy to na ziemie czy do wody.
Jakby tak dogłębnie się zastanowić to bardziej zatruwają opary z pojazdów którymi wędkarze jeżdżą na ryby czy nawet przypadkowo zgubiony ciężarek ołowiany niż kawałek żyłki.
-
A ja tam wstawię się za kolegą :P Dobrze, że piętnuje takie zachowania. Już ma dość patrzenia na tą patologię śmieciarsko-wędkarską w tym kraju. Naprawdę, byłem w wielu krajach i z takimi syfiarzami nad wodami spotkałem się wyłącznie w Polsce :( A żyłka ze środowiska nie zniknie...nawet ta 5-cio centymetrowa.
-
A ja tam wstawię się za kolegą
Dobrze, że piętnuje takie zachowania. Już ma dość patrzenia na tą patologię śmieciarsko-wędkarską w tym kraju. Naprawdę, byłem w wielu krajach i z takimi syfiarzami nad wodami spotkałem się wyłącznie w Polsce :( A żyłka ze środowiska nie zniknie...nawet ta 5-cio centymetrowa.
I ja sie wstawię za kolegą, bo ma rację. W torbie na podbieraki mam osobną kieszeń na wędkarskie śmieci. Trafiają tam puszki po kukurydzy, pudełka po robakach, zanęcie, czy właśnie takie pięcio centymetrowe kawałki żyłki.
Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka
-
Ile czasu może się rozkładać taka żyłka ?
-
600 lat.
-
Co?? ???
-
Amerykanie robili takie wyliczenia.
http://cmore.soest.hawaii.edu/cruises/super/biodegradation.htm
https://www.des.nh.gov/
-
Też uważam że kolega Rebrith ma rację, niech trzydziestu odetnie taki kawałek żyłki w przeciągu tygodnia w tym samym miejscu, nazbiera się :)
Właśnie od takich małych szczegółów zaczyna się dobre wychowanie ;)
Wolę takie podejście i to się chwali :thumbup:
-
Ja również zgadzam się z Rebrith'em :thumbup:
Jeśli 100 tys wędkarzy wyrzuci przy każdym wypadzie 5 cm żyłki na ziemie, to uzbiera się 5 km :( Jak weźmiemy pod uwagę efekt skali, to jednak wygląda to trochę inaczej :(
-
Ależ nikt nie twierdzi że zostawianie choć kawałeczka żyłki ,innego plastiku czy ciężarka ołowianego jest "cacy" j jest to na pewno zatruwanie środowiska ,ale nie popadajmy w paranoje.
Nikt po stracie ciężarka nie nurkuje w jeziorze , taki ciężarek też za pewne rozkłada się z 1000 lat (strzelam)
żyłka nie rozłoży sie w wodzie ale jak ją wywalisz do kubła i trafi na śmietnik to tam tak samo długo będzie sie rozkładać.
A śmietniki przyciągają do siebie mewy i inne ptaki ,zwierzęta poszukujące pokarmu.zwierze może kawałek plastiku zażreć i w konsekwencji paść.Więc co zrobić z nie segregowanymi odpadami?
A Samochody? nie zatruwają powietrza ,wody i ziemi ? a spalanie paliw kopalnych? a produkcja różnych dóbr (także i w wędkarskich) nie zatruwa?
-
Jarek, jest jednak spora różnica, między spadkiem ołowiu z żyłki (nieintencjonalnym przecież) czy używaniem samochodu (chcemy czy nie, 99% z nas musi ich używać), a bezczelnym w 100% świadomym i intencjonalnym śmieceniem w wykonaniu nie tylko "zwykłych Kowalskich" ale jak pokazują załączone filmy, ludzi dla których wędkarstwo jest pracą, a sami zawodnicy dla nie jednych "młodych adeptów" są wzorami - techniki, przygotowania, strategii... mogliby być też wzorami kulturalnego zachowania, czyż nie?
-
Jeśli nie ma potrzeby śmiecić to po co to robić?
https://www.anglingdirect.co.uk/community/other-stuff/17005_angling-direct-anglers-national-line-recycling-scheme
(https://fxy1ur-ehu5khbi8blg.cloudmaestro.com/sVXazVeYE/wp/wp-content/uploads/2018/04/aBlog-ANGLRS.jpg.pagespeed.ic.dzj6RPmv9V.webp)
https://www.anglers-nlrs.co.uk/
Sam jeszcze tak sprawy nie załatwiałem, ale to się zmieni. Wystarczy zanieść do wędkarskiego starą żyłkę.
-
Ołów pozostawiony w wodzie jednak bardziej truje ryby, niż ścinki żyłki. Podajniki in-line wykonane ze stopu cynku sa bardziej neutralne dla środowiska,niz te z plastiku z ołowionym spodem, ciężarki też bywaja powlekane neutralną powłoką. Warto wziąć to pod uwagę podczas doboru akcesoriów.
-
Ołów pozostawiony w wodzie jednak bardziej truje ryby, niż ścinki żyłki. Podajniki in-line wykonane ze stopu cynku sa bardziej neutralne dla środowiska,niz te z plastiku z ołowionym spodem, ciężarki też bywaja powlekane neutralną powłoką. Warto wziąć to pod uwagę podczas doboru akcesoriów.
Co nie znaczy, że warto bez sensu śmiecić kawałkami żyłek. Nikt do nikogo nie ma pretensji jak np. urwie żyłkę w wodzie. Nie mniej jednak należy mówić o tym żeby nie śmiecić. Oczywiście kawałek żyłki to też nie tony śmieci jakie wielu zostawia nad wodą. Opakowania po zanętach, robakach , jedzeniu i alkoholu - tego jest pełno nad polskimi wodami.
-
Mi się zdarza takie kawałki żyłki zostawiać na łowisku i nie uważam, że dzieje się coś złego. Z jakiegoś powodu takich kawałków nigdy nie widać później.
Nie żebym się tłumaczył, ale jak pisali poprzednicy, problem żyłki to zaplątywanie się w nich zwierząt, głównie ptaków, dlatego dłuższe odcinki należy usuwać wraz ze śmieciami, a kawałki po kilka centymetrów raczej nikomu nie szkodzą. To nie jest wg mnie żaden problem, ten dotyczy plastików głównie.
Problem z ołowiem też jest rozdmuchiwany. Kto się nim zatruł, kto umarł? Straszy się tylko ludzi, a wszystko się wzięło od łabędzi, które nie do końca wiadomo czy zeżarły śrut wędkarski czy też myśliwski. Do rzek czy stawów ludzie wrzucają rowery, topią samochody, wrzucają masę innych śmieci. Nie mówiąc o tym co ścieki opadowe wprowadzają do rzek. Po co rozczulać się nad kilkoma śrucinami? Kaman, to jest rozdmuchany na siłę problem.
-
Związki metali ciężkich to nie arszenik. To bomba z opóźnionym zapłonem.
JKarp
-
Ale w jakim sensie bomba z opóźnionym zapłonem? Takich bomb są tysiące wokół nas (plastiki, paliwa, smogi i tak dalej i dalej). Jeden spinningista zostawia w wodzie średnio kilkanaście gram ołowiu na sesję (nie powlekanego, w przeciwieństwie do karpiarzy) - zrywając kilka przynęt, jak więc zaszkodzimy zostawiając kilka śrucin nie ważących jednego grama? Do tego wiele śrucin to już nie ołów...
-
Byłem wczoraj obejrzeć piękny mały zbiornik na obrzeżach miasta. Graniczy ten zbiornik ze strzelnicą. Dwóch chłopaków bawiło się spławikiem zdziwiłem się, że mają kaptury na głowach a pogoda śliczna. Okazało się, że dlatego mają kaptury bo ze strzelnicy co chwila przylatuje masę śrutu. Wpada do wody, generalnie to jak by deszcz padał śrutowy. :'( ;D. Mówię do nich czy się nie boją a oni, że zawsze tak tu jest. 8)
-
Jarek, jest jednak spora różnica, między spadkiem ołowiu z żyłki (nieintencjonalnym przecież) czy używaniem samochodu (chcemy czy nie, 99% z nas musi ich używać), a bezczelnym w 100% świadomym i intencjonalnym śmieceniem w wykonaniu nie tylko "zwykłych Kowalskich" ale jak pokazują załączone filmy, ludzi dla których wędkarstwo jest pracą, a sami zawodnicy dla nie jednych "młodych adeptów" są wzorami - techniki, przygotowania, strategii... mogliby być też wzorami kulturalnego zachowania, czyż nie?
Oczywiście z jednej strony masz racje.
Mnie raz zirytował filmik jak facet wyciął małe drzewko w lesie , po to aby zrobić podpórkę pod wędkę,tylko po to by
"poczuć klimat oldsholowy "
Ale nie wmówisz mi że facet który kupuje nową wędkę ,kołowrotek ,żyłkę ,1000 pudełek tylko dla tego że "wypuścili nowy model" nie ma świadomości że przyczynia się do degradacji środowiska.Tak samo jeśli kupujesz dwudziestą z kolei koszulkę tylko dla tego że ci się podoba,musisz wiedzieć że przyczyniasz się do degradacji środowiska i to w dużo większym stopniu niż 5cio cm kawałek żyłki.Każdy średnio rozgarnięty internauta który potrafi korzystać z internetu musi zdawać sobie z tego sprawę.
Co do samochodów ,jasne jak mus to mus ale kto musi? dostawcy towarów,usług,ktoś kto w pracy musi poruszać się , czy jak trzeba coś załatwić czy zajechać gdzieś dalej to ok.
Ale ilu nie musi nigdzie jechać autem a ryje d....pe i jedzie po fajki do kiosku 500 m dalej,albo do skl osiedlowego czy po bułki do piekarni?
Na ryby też nie zawsze musisz jechać autem.
-
Ale nie wmówisz mi że facet który kupuje nową wędkę ,kołowrotek ,żyłkę ,1000 pudełek tylko dla tego że "wypuścili nowy model" nie ma świadomości że przyczynia się do degradacji środowiska.
Jarku, nie chcę Ci nic wmawiać, ale dokładnie tak jest. Ten człowiek nie ma świadomości. 99,9% ludzi w ogóle w ten sposób nie myśli, nie zastanawia się nad tym. Ja zresztą też. Nie kupuję pierdyliarda towarów nie dlatego, że myślę o ochronie środowiska, tylko z oszczędności. Staram się ograniczać.
Nie palę w kominku śmieciami - o, tutaj to myślę o środowisku. Segreguję śmiecie - to samo. Ale niekupując sobie 30 podkoszulek, bo mam 5 w których chodzę... Nie. To robię, bo szkoda mi forsy na ciuchy leżące potem w szafie.
-
Co jakiś czas nawet na Onecie są artykuliki na ten temat ,a to w żołdu wieloryba znaleziono ileś kilo plastiku , a to po morzu dryfują tony plastiku.
Są tysiące zdjęć zwierząt morskich zaplątanych w sieci itd.Tak jak mówię każdy średnio rozgarnięty internauta musi wiedzieć o tym.
A że niektórzy nie myślą to zgadzam się ,niestety to fakt.
-
A NAJLEPIEJ JAK KAŻDY ZACZNIE OD SIEBIE, a nie jak w większości ten to a ten tamto, krzykaczy spotyka się na każdym kroku co sami siebie nie widzą , a póżniej śmieci za siebie ,haki jak na konie ,no kill szumnie a co się trafi na patelnie .
-
Ale w jakim sensie bomba z opóźnionym zapłonem? Takich bomb są tysiące wokół nas (plastiki, paliwa, smogi i tak dalej i dalej). Jeden spinningista zostawia w wodzie średnio kilkanaście gram ołowiu na sesję (nie powlekanego, w przeciwieństwie do karpiarzy) - zrywając kilka przynęt, jak więc zaszkodzimy zostawiając kilka śrucin nie ważących jednego grama? Do tego wiele śrucin to już nie ołów...
W sensie takim, że te związki odkładają się w organizmie. A chodzi konkretnie o to, że napisałeś jakoby nikt od ołowiu nie umarł.
JKarp
-
Ja uważam, że choć moje 5 cm żyłki wyrzuconej na brzegu nie wpłynie w sposób znaczący na środowisko, to jeżeli znajdzie się wielu takich jak ja, to z czasem odczujemy efekt naszego działania (jak nie my to nasze wnuki).
Jak nurkuje przy brzegu polskich jezior, to widzę same śmieci. Można znaleźć tam dosłownie wszystko. Jednak jeżeli chodzi o śmieci "małogabarytowe", to są one śmieciami pozostawionymi głównie przez "wędkarzy". Śmieszy mnie też zajadanie się rybkami, z co niektórych polskich rzek i mówienie: łowię bo lubię zjeść świeżą zdrową rybkę. Super. Krzyż na drogę.
Dlatego też uważam, że nie zbawi mnie zabranie z sobą pozostałości po moim wędkowaniu. I żeby nie było, że robię tak od wielu lat, że jestem święty i ekologicznie walnięty. Nie skądże. Nie raz zdarzyło mi się pozostawić po sobie jakieś śmieci nad wodą. Jednak jak zwiedzałem troszkę tego świata, to zrozumiałem, że niedługo w Polsce odczujemy to co jest już w innych krajach, gdzie "kultura" postępowania ze śmieciami wygląda w ten sposób, że śmieci wyrzucamy tam gdzie popadnie, czyli głównie za siebie, do wody (bo odpłynie, utonie).
Jak rozmawiasz z "lokalsami" na małych oceanicznych wyspach, to zwykle z ich historii wynika to, że przecież każdy tak robi. Mówią ci, że dopiero od niedawna zauważyli, że jak każdy tak robi, to z czasem robi się z tego góra śmieci, no i turyści nie chcą do nich przyjeżdżać. Wow. Szok po prostu :facepalm:
Rajskie wybrzeża Bali obecnie wyglądają w wielu miejscach tak:
Dlatego jak nie muszę to nie dopier..alam "środowisku", tym bardziej, że są to miejsca, które w przyszłości będę nie raz odwiedzał.
-
Ale w jakim sensie bomba z opóźnionym zapłonem? Takich bomb są tysiące wokół nas (plastiki, paliwa, smogi i tak dalej i dalej). Jeden spinningista zostawia w wodzie średnio kilkanaście gram ołowiu na sesję (nie powlekanego, w przeciwieństwie do karpiarzy) - zrywając kilka przynęt, jak więc zaszkodzimy zostawiając kilka śrucin nie ważących jednego grama? Do tego wiele śrucin to już nie ołów...
Luk, prosta sprawa. Ile ołowiu nie wrzucamy do wody bo nie wolno (mówię o UK)? Ile ton ciężarków ect sprzedają na rynku brytyjskim (pewnie jeszcze więcej eksportują)?
Moim zdaniem brytyjskie rozwiązanie jest bardzo dobre i wcale nie jest uciążliwe dla wędkarzy.
-
W sensie takim, że te związki odkładają się w organizmie. A chodzi konkretnie o to, że napisałeś jakoby nikt od ołowiu nie umarł.
JKarp
Nie słyszałem nigdy o żadnym wędkarzu, co zmarł na skutek zatrucia ołowiem. Jako małolat pamiętam jak się rwało taśmę ołowianą zębami, przygryzało śruciny. Teraz nie mam praktycznie kontaktu z ołowiem.
Zastanówmy się teraz czy ołów w postaci kilku śrucin nr 4 lub 6 może komuś zagrozić. Jak? Przecież ich nie jemy, nie rozpuszczają się w wodzie, tej wody nie pijemy. Dlatego jest to przesada. A karpiowe ciężarki są teraz malowane, więc też nie powinny szkodzić. Ile syfu jest teraz w jedzeniu, to jest prawdziwa tablica Mendelejewa którą łykamy...
A same metale ciężkie odkładają się w organizmie, to fakt. Jednak nie tylko ołów, jest ich znacznie więcej i mamy z nimi kontakt na różne sposoby. Do tego wędkarzy jest coraz mniej, żyłki coraz mocniejsze, technologia idzie do przodu, więc i mniej tego ołowiu zostaje w wodzie. Jak dla mnie jest to wydumany problem 8)