Spławik i Grunt - Forum
TECHNIKI WĘDKARSKIE => Sposób na... => Wątek zaczęty przez: elvis77 w 02.06.2015, 20:00
-
Właśnie siedzę nad wodą,co prawda bez wędkę,ale na obserwacji. I jestem w szoku. Na mojej wygrabionej miejscówce pływa tyle ryb,że szok
Karpie od około 1kg do około 10kg liny od 35 do około 50-55cm(2,0-3,0kg). Tyle ryb co widziałem w ciągu 20 minut nie widziałem przez ostatnie dwa lata.
To jest woda PZW
Pływają dwa,trzy metry od brzegu i na głębokości od 50-100cm od powierzchni. Głębokość w tym miejscu to 2,5-3,0m
I teraz pytanie. Jak się do nich dobrać? Jak łapać,nęcić i czym łapać? To jest oczko 5x5 i pełno roślin i krzaki w wodzie(wierzba). Są też leszcze około 1-1,5 kg
(http://images.tapatalk-cdn.com/15/06/02/4c546aed0cfa51c70cec52341a45fd2f.jpg)(http://images.tapatalk-cdn.com/15/06/02/a303ea5e629e7b5f2a05ef1102435240.jpg)
(http://images.tapatalk-cdn.com/15/06/02/740206b63f8866b5d168aebe5571a4d2.jpg)
-
Myślę że leciutko z pływającą przynętą,bez spławika lub zamiast spławika niewielkie pływadełko,bez żadnych obciążeń,cichutko zza krzaka bo cię widzą ,może natłuścić żyłkę żeby pływała i przy roślinności podawać na skraju wody i roślinności
-
Największy problem może być z wyciągnięciem.
Dużo ryb pływa parami,nawet karpie. Jeden duży i jeden mniejszy. Linów widziałem kilka par. Leszcze pływają pojedyńczo.
-
To już inna historia,to łowisko jednej ryby,reszta ucieknie
-
Wędkowanie najwcześniej dopiero w poniedziałek więc mam jeszcze chwilę na przemyślenia. Ale jestem w szoku. Takich ryb się nie spodziewałem,mimo,że kilka razy mi sprzęt porwało. Bynajmniej nie w takiej ilości.
-
Pzw to pzw, nie mylić z zg pzw
-
Chyba nigdy nie brakowało mi tak wędki jak dzisiaj.
Tak jak piszesz Stasiu,do dziura jednej ryby. Ale nawet jedna mnie zadowoli ,ba nawet nie muszę jej mieć w podbieraku. Wystarczy,że dociągnę do brzegu,choć parę fotek by się przydało.
-
Elvis ale tam bajkowo :)
-
Trzymam kciuki,niezły totolotek
-
Znalazłem wreszcie cel na ten sezon. Oj,będzie się działo. Zamiast nowego pickera jadę chyba po jakąś tanią kamerkę podwodną.
-
To też sposób na ryby :thumbup:
-
Miejscówka faktycznie kapitalna. Marzenie :)
Jeżeli masz możliwość podjechać tam w niedzielę, to sypnij ze 3-4 litry gotowanej pszenicy i puszkę kukurydzy. Lin, leszcz i karp wejdą w pszenice i będą ją długo zbierać. W poniedziałek przed łowieniem ponownie sypnąć pszenicę, ale już około litra wystarczy. Plus jakaś sypka zanęta w niewielkiej ilości. Na hak rosówka, bądź pęk czerwonych, a na drugiej kukurydza.
Natomiast jeżeli niedzielne nęcenie jest niemożliwe, to przed łowieniem jakaś dobra sypka zanęta pod grubszą rybę. Np Stil - Leśniowolski Turbo lock Schleie, i trochę puszkowej kukurydzy. Na hak rosówka, pęk czerwonych, białych, kukurydza...
Przypon 0,14 -0,16. Na liny i leszcze wystarczy. Karp...z 10kilowym w tym łowisku nawet na super 0,20 nie wygrasz...
To oczywiście tylko moje sugestie.
-
Miejscówka fajna, ale nie chwal się za mocno, bo ktoś podejrzy i nie połowisz i cała operacja może pójść na darmo :-X.
Wiesz jak jest na wodzie pizetwu. Fajne miejsce wyczaiłeś i oby przyniosło sporo okazów, kibicuję Ci i trzymam kciuki ;).
-
Dziękuję panowie. Teraz jest długi weekend,jak wrócę do pracy po niedzieli to nie omieszkam się sprawdzić. No i oczywiście sprzęt. Teść ma gołębie więc z pszenicą nie mam problemu.
A jak z pelletem? Sypać? Łapać? Czy skupić się na ziarnach,których jestem zwolennikiem,choć kulek i pelletów ci u mnie dostatek.
Pozostaje jeszcze kwestia sprzętu. Grunt odpada,bo za blisko i za głęboko. Łowisko ma kilka hektarów,więc nie jest małe. Więcej nie będę pisał,bo....(ewentualnie na PW)
-
Chyba się wybiorę przed Tobą bo mam pustą zamrażarkę. :d
A może siatkę dałoby radę
Ciekawe czy pobierają pokarm z powierzchni? Można by było na skórkę od chleba spróbować swoich sił?
Zostało Ci trochę towaru ze zlotu to możesz podnecic ;d. Może po niedzieli na rybki się gdzieś ustawimy?
-
Mam podobne łowisko, niestety bardzo znane (woda sekcyjna, w sekcji ze 120 wędkarzy). Na finezyjne łapanie nie ma szans, większe ryby są od razu w zaczepie (w wodzie są dodatkowo pniaki drzew - przed zapadnięcie gruntu był tam las). Kiedyś przymierzałem się tam do połowu linów, ale za dużo miałem pracy i nie dałem rady. Znajomi (ojciec i syn) łowili w ten sposób: nęcili stanowiska koło zarośli, i chyba łowili bardzo wcześnie rano jak było mało ludzi (nie weekend), jak im zajęli miejsca, to przechodzili gdzieś obok. U nas jest też taki problem, że łowi bardzo dużo emerytów górniczych, młodzi mają dużo czasu i kasy, no i lubią dobrze zjeść...
-
Ja zbyt dużego doświadczenia to nie mam, ale raz podpatrzyłem jednego wiarusa wędkarskiego, który łowił w bardzo podobnym miejscu jak opisujesz - masa ryb w jednej dziurze. Łowił na spławik kuku z robakiem i wyjmował rybę co 5 minut. Następnego dnia pojechałem w to samo miejsce, znów pełno ryb, wiec rozłożyłem sprzęt i tak jak dziadzio zacząłem łowić i ... Cicho, głucho. Ryby owszem pływały. Ale zero zainteresowania moja przynęta ??? Wydedukowałem sobie, ze to porostu jego miejscówka, i musiał tak specyficzna zaneta je tam zwabić i przyzwyczaić, ze nie chciały pobierać nic innego. A moze poprosi brak talentu... Zestaw miałem jak na mnie finezyjny, bo żyłka 0,14 przypon 0,12 haczyk 16 - o zgrozo biały robak wyglądał na nim jak gigant, a wraz z kuku porostu nie było haka. Próbowałem pózniej na samego robala, samo kuku i nic...
3mam kciuki abyś pomówił dużo i dobrze
-
Witam elvis77.Wygrabiłeś zielsko,zrobiłeś miejsce,ryby się cieszą że mają gdzie popływać.Co możesz zrobić,daj im po prostu spokój.Jak ty je widzisz to i one cię widzą.
-
Wygrabiłeś zielsko,zrobiłeś miejsce,ryby się cieszą że mają gdzie popływać.Co możesz zrobić,daj im po prostu spokój.Jak ty je widzisz to i one cię widzą.
;D
Ta sugestia najbardziej mi się podoba :)
-
.... Ale one przecież będą dalej pływać. Tylko w głębokim tłuszczu
-
Jezeli sprawy tak sie przedstawiaja, to najlepiej sprawdzi sie agregat ;D
-
Wszyscy wiemy że ryby są nieprzewidywalne.Może być tak że w opisywanym przypadku ryby żerują w innym miejscu a tu przypływają na sjestę.A jak to jest to tylko one wiedzą.
-
Wszyscy wiemy że ryby są nieprzewidywalne.Może być tak że w opisywanym przypadku ryby żerują w innym miejscu a tu przypływają na sjestę.A jak to jest to tylko one wiedzą.
I za to je kochamy.
Nie sztuką jest je złapać,tylko zlokalizować. Szczególnie jeżeli chodzi o lina. Lokalizacja jego ścieżki to połowa sukcesu. Dopiero teraz będzie możliwość wykazania się wiedzą i umiejętnościami.
-
W zeszłym roku w sierpniu namierzyłem łowisko w podobnym typie. Rózni się ono jednak tym od twojego, że jest położone w centrum dużego miasta i nikt by się po nim nie spodziewał, że mogą być w nim jakiekolwiek ryby. Wynika to z tego, że są to po prostu odstojniki wody burzowej (no jednym słowem ściek). Mnie jednak głównie chodzi o emocje związane z walką (nie zawsze zabieram ryby do domu). Wracając do tematu w zeszłym roku wracając z ryb postanowiłem "wdepnąć" w to miejsce i je przetestować. Jakież było moje zdziwienie kiedy po około dziesięciu minutach uwiesił mi się karaś ok. 70dag. Nie dałem jednak rady go wyholować - żyłka główna 0,10, przypon 0,08 a hak nr 22. Za drugim razem to samo (podobny karaś i znowu zerwanie). Tego samego dnia złapałem jeszcze kilka płotek ok 20-25 cm. W tym roku ok 10 jazi (???) w tym największy ok 40 cm. Jednak mimo tego, iż od pierwszego razu byłem tam ze 20 razy to żaden karaś się już nie skusił. Konkluzje: 1. takie miejsce może dać rzeczywiście tylko jedną szansę (szczególnie w przypadku lina czy karasia) 2. warto więc żeby haczyki żyłki były w miarę możliwości dosyć "pancerne" 3. w moim przypadku mój podbierak okazał się za krótki i za toporny (powinien mieć min. 3 metry i siatkę żyłkową). To tyle. Mam nadzieję, że coś się przyda.
P.S. Mam namierzone takie jedno "leśne oczko", które na pewno w tym roku odwiedzę i mam nadzieję nie popełnić wcześniejszych błędów. Coś czuję, że takie nieodkryte miejsca staną się moim hobby :)
-
Ciekawa opowieść i ciekawe doświadczenia Adam! :thumbup:
-
I jak, udało się dobrać do mieszkańców podwodnego lasu? :) Sam mam na oku podobną miejscówkę, ponoć jest tam sporo ładnych wzdręg i planuję spróbować z użyciem kuli wodnej
-
Sory. Zapomniałem,ale to dlatego,że nie było o czym pisać
Więc tak. Nęciłem trochę kuku,pszenicą,konopią i mieszanką pelletów. Po kilku dniach wybrałem się na ryby. I nic. Zero. Jedna płoć około 20-22cm. Póżniej znów się wybrałem tylko tym razem z jedną wędką ustawioną na grunt i też nic. Jedną płoć na kuku. Próbowałem na chleb,robaki czerwone i białe z toni i z opadu,ale za każdym razem jak tylko wyjąłem zestaw z wody przepływała obok ryba. Jak zestaw był w wodzie nic nie przepływało. Wzdręgi nie dawały mi spokoju i musiałem zejść niżej,a tam z kolei żyletki(krąpie). Byłem jeszcze raz ponad tydzień temu,ale już zarosło to co wygrabiłem,więc nie dało się łapać.
W drodze powrotnej około 22:30 spotkałem spiningistow na plaży. Łapali w nocy na gumy i złapali...klenia około 45-50cm Duży był,a polowali na sandacze i okonie w nocy. Oczywiście zabrali,bo jak to jeden stwierdził: obiecał żonie,że jej rybę przyniesie i nie ważne czy da się zjeść,ale obiecał.
-
Może jak spróbowała klenia z patelni, to już nie będzie chciała więcej ryb w przyszłości. Ech...
-
Nie myślałeś by spróbować bez nęcenia? Myślę że jesli nikt nigdy nie nęcił i nagle w wodzie pojawia się sporo szamy to ryby są mocno podejrzliwe ? Może lepiej spróbować metody "bardzo mało i niezbyt często"?:)
Jako, że z ryb uznaję tylko kurczaka :P to nie wiem o co chodzi z kleniem. Jest jakiś wybitnie niesmaczny? Słyszałem, że wzdręgi mimo ładnego wyglądu posiadają nikłe walory smakowe, natomiast co do klenia to nie miałem pojęcia. Sam wypuszczam wszystko chyba że szczupak łyknie tak głęboko, że nie ma szans na przeżycie ale to nie zdarza się prawie nigdy.
-
Nie jadam ryb słodkowodnych, ale podobno kleń smakuje parszywie... W przeciwieństwie do wzdręg czy płotek na masełku :D
-
Po tym Daniel, co napisałeś na wstępie wątku, to większą skuteczność mógłbyś mieć brodząc w wodzie z kijem waląc ryby prosto w łeb :D
-
Dominik,sam kij ciężko w wodę wchodzi. Znacznie lepiej wchodzi zamocowany do niego kawałek łańcucha od roweru....ups
Dawno,dawno temu zabrałem do domu ładnego jazia. I to byl pierwszy i ostatni raz.
Ja lubię ryby nie tylko łapać,ale mam własną sadzawkę,sąsiedzi mają trochę większe stawy,a ryby z Pzw śmierdzą malizną. Wolę z puszki,wiaderka lub słoika. Ewentualnie filet z morskiej ryby.
Co do łapania w tej mojej
"dziurce" to próbowałem różnych technik i sposobów. Było nęcone dłużej i wcale,mało i często,z wierzchu,z toni,z opadu i z dna,na spławik i na grunt(choć to 5-8m od brzegu i głęboko 2,5-3,5m) i na methode. Poprostu nie trafiłem albo z czasem,albo ze sposobem.
Jeszcze tylko jedno mi przychodzi do głowy. Nie łapałem rano,zawsze popołudniu i na wieczór. Być może ryby tam żerują właśnie rano. Tym bardziej,że sąsiad z za pleców w tamtym czasie złapał karpia 3,200kg właśnie rano. Na razie dam sobie z nimi spokój. Spróbuje po wakacjach,bo za plecami jest plaża i wieczorem jest trochę niebezpiecznie.
-
Nie jadam ryb słodkowodnych, ale podobno kleń smakuje parszywie... W przeciwieństwie do wzdręg czy płotek na masełku :D
Płoteczki na masełku są wspaniałe.Najlepsze w przedziale 20 do 22cm. :thumbup: