Spławik i Grunt - Forum
NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: MetiusMate w 03.11.2019, 21:00
-
Dożywotni zakaz wędkowania, grzywna liczona za każdy rok z tych 30-stu, publikacja wizerunku w wędkarskiej prasie. Może setki kłusoli zrezygnują z mięsiarstwa. Szacun dla straży rybackiej, tylko szkoda że tak mało mają takich spektakularnych akcji.
https://beskidzka24.pl/klusownik-lowil-na-osiem-wedek/
-
Rozwiązanie jest proste - wysokość kar powinna to czynić kompletnie ekonomicznie nieopłacalnym.Taki pacjent mając zasądzone 30-40 tys. więcej by nie próbował. W miesiąc sprawa by się rozwiązała.
-
Uważam, że nie trzeba wcale kar finansowych. Jeżeli zasądzano by na przykład 100 godzin do odprawcowania społecznie, większość byłaby przykładnymi obywatelami, co zawsze przestrzegają regulaminów, prawa. Bo obecnie wielu może się wykpić od płacenia, a od takiej pracy już łatwo nie jest. Jeżeli by nie mogli pracować z powodu jakieś choroby, wtedy w grę wchodziłyby kary finansowe.
Jednak największym problemem jest to, że w PZW nie dąży się do karania ludzi, zwłaszcza czarnych owiec, czyli zadeklarowanych kłusowników. PZW powinno usuwać takich delikwentów. Wtedy podczas kolejnej już wpadki mieliby oni o wiele większe problemy, ponieważ łowiliby bez pozwolenia, co jest poważnym wykroczeniem. Teraz jedynie łamią regulamin.
-
Uważam, że nie trzeba wcale kar finansowych. Jeżeli zasądzano by na przykład 100 godzin do odprawcowania społecznie, większość byłaby przykładnymi obywatelami, co zawsze przestrzegają regulaminów, prawa. Bo obecnie wielu może się wykpić od płacenia, a od takiej pracy już łatwo nie jest. Jeżeli by nie mogli pracować z powodu jakieś choroby, wtedy w grę wchodziłyby kary finansowe.
Jednak największym problemem jest to, że w PZW nie dąży się do karania ludzi, zwłaszcza czarnych owiec, czyli zadeklarowanych kłusowników. PZW powinno usuwać takich delikwentów. Wtedy podczas kolejnej już wpadki mieliby oni o wiele większe problemy, ponieważ łowiliby bez pozwolenia, co jest poważnym wykroczeniem. Teraz jedynie łamią regulamin.
Piszesz z doświadczeń brytyjskich, inna mentalność...
Kolega w Polsce miał do czynienia zawodowo z takim pacjentami którym zasądzono prace społeczne i spływało to po nich jak woda po kaczce. Do tego stopnia iż woleli iść siedzieć niż symulować machanie miotłą. Taka kara może trafić do pacjenta który ma jakieś resztki moralności i choć ciut rozumu. Z ogłoszeń w gazecie niektórzy byli wprost dumni i sami pokazywali kolegom...A jedyne co trafia do wyobraźni to komornik albo długa paka. A tacy emeryci wszystko przeliczają w wartościach pieniężnych i groźba sporej straty finansowej działa doskonale. Z doświadczeń na niektórych zbiornikach: niektórym "niesfornym wędkarzom" wystarczyło raz uzmysłowić wysokość straty finansowej i nagle nabierali manier.
-
Masz rację, piszę jednak o sytuacji, gdzie kłusol nie płaci bo nie pracuje i nie ma środków. To znaczy kombinuje na czarno :) Takich artystów jest wielu, zwłaszcza na wsiach, gdzie ryby pozyskuje się wszelkimi sposobami.
Co do UK - tutaj nie jest wcale kolorowo, bo nie ma prac społecznych dla tych co kłusują lub łowią bez pozwoleń, jest procesik i kara, zazwyczaj mała. Jednak jedna rzecz odstrasza bardzo- mianowicie sam fakt, że ktoś jest karany. W UK nie dostanie się po czymś takim kredytu, zwłaszcza takiego jak mieszkaniowy. Jeżeli ktoś pożyczy tu pieniądze, to na spory procent. Do tego to pozostaje w papierach. Dlatego zdecydowana większość nie chce mieć problemów.
Ogólnie jednak kary w Uk są śmiesznie niskie. Co to jest jakieś 500-600 funtów plus koszta sądowe kolejne 80? Jest jeszcze coś takiego, że imię i nazwisko ukaranego może zostać podane do publicznej wiadomości. Gazety wędkarskie więc piszą o takich gościach. Niestety, jest to grupa typowych tumanów na zasiłkach lub po tutejszych zawodówkach, często po nich ścieka jak woda po kaczce. Polacy wpadają rzadko :)
-
Co byście nie proponowali to nic nie da,moim zdaniem to pisanie dla samego pisania.
Najpierw musi być zmienione prawo w tej kwestii,kary więzienia,kary finansowe.Wody należą do skarbu państwa i to państwo powinno chronić wody,PZW jest dzierżawcą i też powinno się dołożyć.Ale jak znam życie, z pijakami na drogach (mordercami) nie może sobie poradzić (nie chce) to i tego tematu nie ruszą.Wielka szkoda,jest coraz gorzej,widzę to w swoim okręgu.
-
Mnie ciekawi, jakim cudem on sobie postawił taka budę nad samym brzegiem jeziora. :facepalm:
-
Mnie ciekawi, jakim cudem on sobie postawił taka budę nad samym brzegiem jeziora. :facepalm:
Biwakuje i chyba podłogi tam nie ma, więc to nawet nie jest namiot;)
Jak go przycisną to powie, że tego nie budował, tylko tak akurat "przechodził z tragarzami", zaczęło lać - słabo mu się zrobiło, głowę przytulił i przysnął i dopiero kontrola go obudziła, na głowę mu spadli nawet bez "dzieńdobry" wpadli i go tak przestraszyli, że do dziś się leczyć musi. O wędkach nic nie wie, widocznie ten co je postawił uciekł.
Poważnie: PZW jako oskarżyciel posiłkowy powinno zażądać 20 tys minimum. Trzeba dzwonić do okręgu i ich cisnąć o to. Koleś niegramotny jak adwokata nie weźmie i się posypie w zeznaniach to i 40 000 można żądać albo i więcej (przez 30 lat mu się uzbierało tych ryb).
-
Mnie ciekawi, jakim cudem on sobie postawił taka budę nad samym brzegiem jeziora. :facepalm:
Akurat mój akwen :) Na żywieckim w wielu niedostępnych miejscach(pionowe klify i skały mogą stanowić z 15 % lini brzegowej) stoją budki porobione z kamieni foli i innego badziewia. Stoją tak od kilkunastu lat każdy kto chce z nich korzysta więc duża szansa ,że ten kłusol nie postawił sobie tej budki tylko skorzystał z już zastanej