Spławik i Grunt - Forum
NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: S76 w 11.11.2019, 23:14
-
Witam Panie i Panów,
przeglądając różne strony fora czy strony internetowe widzę nieraz fotografie siatek / wiader pełnych ryb wykonane przez zawodników po treningu. Ryby zwykle są ważone, fotografowane i następnie wypuszczane do wody. Nieraz jednak "gołym okiem" widać, że tych ryb w siatce było zdecydowanie więcej, niż pozwala regulamin amatorskiego połowu ryb. Znajomy pokazał mi niedawno zdjęcie wykonane po takim treningu - ponad 20 kg płoci złowionych w 4 godziny. Niemal 2 pełne 17L wiadra ryb, które po zważeniu wypuścił. Pytam znajomego - a co by było, gdyby pod koniec treningu przyszła kontrola SSR/PSR? Konsternacja .......... nigdy się nad tym nie zastanawiał ! Jak dla mnie przechowywanie takiej ilości ryb w siatce jest naruszeniem RAPR i nie ma tu znaczenia, czy zrobił to zwykły "gumofilc" czy wyczynowiec.
Zastanawiam się, czy wędkarze wyczynowi są traktowani podczas kontroli na równi z innymi, "zwykłymi" kolegami po kiju, czy też stosowana jest wobec nich jakaś niepisana taryfa ulgowa. Może jest na forum ktoś, kto należy bądź należał do Społecznej/Państwowej Straży Rybackiej i mógłby się wypowiedzieć w tej kwestii?
Pozdrawiam
-
Limity wagowe i ilościowe złowionych ryb nie obowiązują w czasie trwania zawodów. Wymiar ochronny i okres obowiązują. Podejrzewam, że jeżeli jest to oficjalny trening zgłoszonego zawodnika na łowisku wyłączonym spod ogólnego wędkowania na czas trwania zawodów to można nie trzymać się limitów. Organizator zawodów to wszystko określa. Jednak jeżeli zawodnik trenuje na łowisku gdzie mają odbyć się zawody żeby je poznać, ustalić taktykę itp. i nie jest to oficjalny trening, to nic nie zwalnia go z przestrzegania regulaminu. Straż społeczna i państwowa powinna traktować takie przypadki jako łamanie regulaminu.
-
Wielu chłopaków od nas trzyma w siatkach cały urobek, by potem go wypuścić. Wiedzą, że mogą dostać za to karę, bo jest to wbrew regulaminowi. Większość z nich jest dobrze znana strażnikom, którzy wiedzą, że oni wszystkie ryby wypuszczają, więc nie robią im z tego powodu problemów.
Czy tak powinno być? Nie mnie oceniać. Ja sam jestem przeciwko przetrzymywaniu ryb w siatce, ale to jest moja prywatna opinia i nie zamierzam na nikim tego wymuszać. Najważniejsze, że ryby wracają do wody.
-
Regulamin RAPR to kpina w dzisiejszych czasach. Nie jest on dopasowany do rzeczywistości. Wg mnie wyczynowcy powinni być zwolnieni z pewnych zapisów. Dodajmy, że obecny regulamin niewiele wspomina o tym jak należy dbać o ryby po złowieniu. Trzeba mieć wypychacz :facepalm:
Jak pisze Michał, należy liczyć na zrozumienie przez PSR i SSR. Bo nie piszesz o innej rzeczy, te ryby na treningach nie są wpisywane do rejestru. Tak więc jakiś upierdliwiec mógłby zrobić zadymę. Ilość problemów jest jednak znikoma, co pokazuje jak mało jest kontroli :)
-
Straż społeczna i państwowa powinna traktować takie przypadki jako łamanie regulaminu.
Według mnie strażnicy przede wszystkim powinni się skupić na walce z kłusownikami, tymi co pozyskują ryby wędkami lub za pomocą innych narzędzi. Szukanie problemów u tych, co trenują przed zawodami, jest ślepą uliczką i do niczego pozytywnego nie doprowadzi. Myślę, że ogarnięci dobrze wiedzą kogo tutaj kontrolować a na co przymknąć oko :) Czyli potraktować to jako łamanie regulaminu, ale nieszkodliwe dla zbiornika.
-
No właśnie Panowie, doprecyzowując, mam na myśli trening o charakterze "nieoficjalnym", na ogólnodostępnych wodach PZW, na takiej zasadzie, jak opisał kolega marian190975. Zakładam także, że wędkujący nie zna osobiście miejscowych strażników rybackich ;).
Rozumiem, że w takiej sytuacji kontrolujący najprawdopodobniej potraktuje to jako łamanie regulaminu z wszelkimi tego konsekwencjami :facepalm:.
Co do samego RAPR to oczywiście zgadzam się ze stwierdzeniem, że nie przystaje do rzeczywistości. Dobrze by było, aby wędkarze łowiący sportowo / wyczynowo byli traktowani w trochę odmienny sposób.
Założyłem ten wątek ponieważ sam nieraz trenuję, natomiast w obawie przed potencjalnymi problemami wszystkie złowione ryby od razu wypuszczam do wody. Skuteczność łowienia oceniam licząc złowione ryby w pamięci.
-
Nigdy nie byłem i nie jestem fanem miętolenia ryb w siatce, aby później sobie je zważyć. Można wykorzystać licznik i bez problemu oszacować masę ryb nie korzystając z siatki. Przy okazji uczymy się szacować wagę ryb i jakie mamy tempo łowienia. O mniejszej robocie z suszeniem i transportem siatki nawet nie ma co wspominać.
-
No tak, ale jak w wodzie jest sporo niewielkiego leszcza i na bieżąco wypuszczamy ryby,
to taki trening nie jest miarodajny.
Spięte lub wypuszczone leszczyki potrafią na parę minut odstraszyć pozostałe.
-
Spięte lub wypuszczone leszczyki potrafią na parę minut odstraszyć pozostałe.
Jest to przesąd powtarzany na okrągło, a obalany przez wszystkich, którzy ryby wypuszczają ;)
Takie zjawisko w ogóle nie ma miejsca. Kiedyś już o tym dyskutowaliśmy.
-
Nie będę się sperał, bo to temat nie o tym.
Jest jeszcze proste wyjście z sytuacji.
Nie wiem jak u Was, ale u mnie nawet w szczeblu koła,
coraz częściej potrzebuję zgłosić chęć uczestnictwa i wpisania na listę startową.
Nic by mnie nie kosztowało pójście osobiście, zgłoszenie chęci startu, a dostałbym dodatkowy rejestr połowu "Trening".
Idę sobie i w razie kontroli mam blankiecik, że ryby po skończonym łowieniu będą wypuszczone, a trenuję przed zawodami.
Oczywiście, byłby on potrzebny w prywatnym, a nie oficjalnym treningu.
Zdaję sobie także sprawę, że musiała by być na to ustawa jakaś czy coś, bo tak to i tak będzie nielegalne zgodnie z obowiązującymi przepisami.
-
Podobnie jestem zdania, że trzymanie ryb w siatkach to przesada...
W dobry dzień spec wędkarstwa uciuła te kilkadziesiąt (może 20,moze 30 albo więcej) ryb w siatce, i po kilku godzinach łowienia, w trakcie wypuszczania widać jaka to mordega dla ryb i jak wyglądają po takim "treningu".
Faktycznie, są liczniki, można pewne rzeczy określić w przybliżeniu, nie potrzeba męczyć 300gramowa płotke w worze z pół kilowymi leszczami...
-
Ryba, rybie nie równa. Jedna lepiej znosi pobyt w siatce inna gorzej. Wystarczy spojrzeć jak wyglądają leszcze po pobycie w siatce a i tak niektórzy twierdzą, że nic im nie dzieje...
-
Zawody zawodami ale przecież jest masa filmów na yt gdzie ci sami wyczynowcy trzymają ryby w siatkach podczas prywatnego łowienia tylko po to by na koniec zrobić zdjęcie i je wypuścić. Tylko tutaj też powiedzmy sobie szczerze - w 95% są to leszcze, które zgodnie z RAPR można "walić" bez ograniczeń.
-
Jeśli tak bardzo uważacie że ryby przechowywane w siatkach przeżywają taką mordęgę, to zawsze możecie użyć 2 lub 3 siatki. Panowie nie popadajmy w paranoje. Ludzie co trenują wiadomo że ryby wypuszczają i tym rybom naprawdę nic się nie dzieje. Skupmy się na tym co pisze Lucjan , kłusownicy , ryby przetrzymywane w wiadrach itd.
-
Na wodach, gdzie regularnie rozgrywane są zawody spławikowe nie ma problemu, i straż odpuszcza. Na wodach "dzikich" można mieć grube problemy. Jeśli ryba dobrze "żre", to warto skrócić trening i nie przekraczać limitów. Można też na słabo znanym łowisku, połowić ze 2h, policzyć/zważyć i wypuścić ryby, a następnie przenieść się gdzieś indziej min 20m w bok i przetrenować np drugi wariant (nie dotyczy to oczywiście oficjalnych treningów). Patent z licznikiem nie zawsze się sprawdza, niestety..np w momencie gdy chcemy sprawdzić czy lepiej łowić ukleje, czy drobną/średnią płotkę - tu bez wagi się nie obejdzie.
-
Dziękuję wszystkim Kolegom za udział w dyskusji. Podsumowując - potwierdziliście moje odczucia / przypuszczenia w tym temacie :P. Dziękuję również za podsunięcie pomysłów z licznikami, większą ilością siatek czy skracaniem czasu treningu. Po raz kolejny forum SiG okazało się prawdziwą kopalnią praktycznej wiedzy :bravo: :thumbup:.
Wracając do mojego znajomego - wynik zrobił na łowisku, na którym często odbywają się zawody, ale i obleganym przez wszelkiej maści "mięsiarstwo", mieszkające w promieniu 50-60 km od łowiska. Jest to niewielka rzeczka na dopływie do jeziora i okresowo (wiosną oraz jesienią) występuje tam bardzo duża ilość ryb, głównie płoci. Osobiście bałbym się tam pakować do siatki taką ilość płoci. Teoretycznie każdy "mięsiarz" podczas kontroli może powiedzieć, że trenuje przed zawodami ;), a strażnicy, przy tak dużej presji nie są w stanie znać wszystkich wędkujących.
Pozdrawiam
-
Oto chodzi :thumbup: to, że ktoś ma "dobre" intencje nie może stawiać się ponad przepisy. I zasłanianie się innymi tu nie powinno mieć miejsca. Każdy musi dbać o nasze wody, i również Ci "prawi" mogą się jeszcze poprawić ;D
-
Takich "zawodników" to w Szczecinie cała masa. :D