Spławik i Grunt - Forum
TECHNIKI WĘDKARSKIE => Sposób na... => Wątek zaczęty przez: Macios95 w 17.11.2019, 21:17
-
Witam! Jaka metoda jest według was skuteczniejsza przy połowie linów?
-
Zdecydowanie Metoda. Sprawdzone na kilkuset linach :)
-
Zdecydowanie klasyk. Sprawdzone na sporej ilości linów.
Pytanie z gatunku wyższości świąt takich nad takimi.
-
Jak dla mnie Święta Bożego Narodzenia zdecydowanie górują nad Wielkanocą ;)
Co do linów - w przypadku łowienia ich feederem Metoda jest tutaj zdecydowanie lepsza, gdyż lin to ryba większa, mająca spory pysk i dobrze zasysająca przynętę. Inaczej jest z płocią czy karasiem. Do tego pułapka jest o wiele lepsza przy Metodzie, zwłaszcza samozacięcie robi grę. O ile leszcz często pikuje na przynętę, lin żeruje bardziej spokojnie, dość majestatycznie płynąc nad nęconym miejscem. Nie żyje też w tak dużych stadach jak leszcz. Dlatego może być ostrożny. Leszcze natomiast odkurzają miejsce dość szybko, i tu zestaw z koszykiem może być znacznie skuteczniejszy. Do tego lina się łowi zazwyczaj na płytszej wodzie, gdzie Metoda jest działa maksymalnie.
Podobnie jest z karpiem. Zdecydowanie lepiej się je łowi na Metodę lub inne 'krótkie' zestawy.
-
Posiadając dwie wędki możesz porobić eksperymenty.
Ne jednej wedce metoda, na drugiej zestaw helikopterowy z podajnikiem do białych, lub tradycyjnym koszyczkiem którym możesz wprowadzać w łowisko np. konopie, mady, siekane dendrobeny, czy kukurydzę. Czyli przysmaki linków. I nie tylko.
Taki pojedynek podpowie Ci w która stronę iść na Twojej wodzie. W metodę i robić grę peletami, czy helikopter (moim zdaniem skuteczniejeszy od klasyka w ciepłe dni) i łowienie z tradycyjnym wsadem.
Oczywiście, nie wolno zamykać się w żadnych ramach, i np miejscówkę pod metodę można wcześniej zanecic również ziarnem czy robakmi. :)
Nie mniej, stosowanie tych dwóch zestawów da Ci dobre porównanie i odpowiedzi. Zwłaszcza polecam zestaw helikopterowy z białym robakmi w kolorze czerwonym. Na kilka godzin łowienia dobrze miec ok litra robaków. Takie minimum to 0,5 litra.
Powodzenia!
-
Co do świąt, to lekki off top.
Święta Bożego Narodzenia nie miały by kompletnie sensu i racji bytu gdyby nie Wielkanoc. To nie przez Narodziny ludzkość otrzyma zbawienie, ale przez Zmartwychwstanie. Więc z perspektywy Chrześcijan Zmartwychwstanie to najważniejsze wydarzenie w dziejach świata. Na drugie najważniejsze czekamy :) Czyli Powrót Króla na ziemię :)
-
Jak dla mnie Święta Bożego Narodzenia zdecydowanie górują nad Wielkanocą ;)
Wiesz, że jako katolik powinieneś pójść do spowiedzi i przyjąć komunię w czasie oktawy Świąt Wielkanocnych?
Co do linów, na dzikich wodach, pomimo tego, że ma mięsiste wargi, które umożliwiają samozacięcie,
o wiele lepiej sprawdza mi się zestaw "klasyczny zawodniczy", czyli przypon minimum 50 cm, na skrętce.
U was na wyspach każda woda, oprócz rzek to woda podobna naszym komercjom.
Pamiętam filmik Ani która próbowała "komercyjne" dumbelsy i metode przenieść na nowo otwartą komercję.
Dopiero jak przeszła na klasyk i kuku na haku to coś złowiła.
Nie spieram się, że to ja bezwzględnie mam rację, bo obaj ją mamy.
Jedne wody to tylko klasyk, a inne methoda.
Ja także wolę Boże Narodzenie! :D
-
Wiesz, że jako katolik powinieneś pójść do spowiedzi i przyjąć komunię w czasie oktawy Świąt Wielkanocnych?
Lucjan jest gorliwym metodystą.
-
Wiesz, że jako katolik powinieneś pójść do spowiedzi i przyjąć komunię w czasie oktawy Świąt Wielkanocnych?
Lucjan jest gorliwym metodystą.
Jestem gorliwym Metodystą Drugiego Podajnika Prestonowskiego, jeżeli już wchodzimy w szczegóły :) 8) :P
Co do samego pytania, to uważam, że nie jest głupie. Podobno nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi :) Ogólnie jednak gdyby mnie ktoś pytał który zestaw wybrać na lina, zdecydowanie optowałbym za Metodą. Taki jest lin, czy to w Polsce, UK, Francji czy Białorusi, na komercji czy też na wodzie naturalnej. Specyfika jego żerowania, budowy ciała, zwłaszcza wielkości pyska idealnie wpisuje się w Metodę. Podobnie co do zestawu będzie z karpiem, jednak już inaczej z leszczem, karasiem czy płocią. Większość łowców linów używa 'krótkich ' zestawów nie zaś długich. Jedynie łowienie na mulistym dnie może być wyjątkiem, jednak takich łowisk jest stosunkowo mało. Oczywiście spławik jest też bardzo skuteczny, ale mowa jest tu o wyborze metody gruntowej.
Oczywiście zestaw z długim przyponem, czy to skrętka, pętla czy też zestaw 'prosty' też będą dobre, jednak niekoniecznie w taki sam sposób. Jasne jest, że ktoś wprawiony w taką skrętkę da sobie radę lepiej, jednak ktoś kto nie jest wybitnym specjalistą będzie miał wg mnie znacznie lepsze wyniki z Metodą. Jeżeli stosować małe torebki PVA, wtedy skuteczność skrętki czy pętli również rośnie i może być równa Metodzie. Co do działania samego zestawu to ważne jest, że podajnik można o wiele łatwiej lokować w trudnych miejscach, co też przemawia na jego korzyść tutaj. Łowienie przy zielsku, grążelach, liliach sprawdzi się znacznie lepiej. Jeden wywłócznik i zestaw ze skrętką ma złą prezentację, Metoda zaś nie. Co innego leszcz, ten nie lubi za bardzo grążeli czy zielska i woli otwartą wodę. A lin to często łowienie na płytkiej wodzie, gdzie zestaw z długim przyponem może się nie 'napiąć' odpowiednio. Dlatego właśnie Metoda jest poręczniejsza. Jeżeli rozpoczniemy od zanęcenia koszykiem, wprowadzając grubszą frakcję, to potem jest z górki ;)
-
Na pewno lepszą metodą na lina będzie ta, którą masz lepiej opanowaną. Metoda i klasyk mają swoje pewne ograniczenia. Odleglosci, głebokosci, uciąg wody, warunki itp. Pozornie bardzo podobne metody, ale róznic bardzo dużo.
Na PZW możesz robić sobie pojedynek co Ci sie lepiej sprawdzi. Luk nagrał niejeden film z pojedynkiem wielu technik.
Miłego oglądania i połamania nad wodą.
-
W którymś z tegorocznych numerów Wędkarstwa 360 był artykuł o tym jak A. Niemiec i P. Lorenc łowili liny na metodę. I pamiętam, że P. Lorenc mówił, że zanęca sobie miejscówki samymi pelletami, po czym po paru dniach łowi tam na metodę.
O nawet jest film
Ja tu gdzieś opisywałem swoje doświadczenia odnośnie obserwacji linów pod wodą w trakcie nurkowań (freedivingu). Dla mnie sama metoda połowu jest mniej ważna. Ważne jest odnalezienie właściwej miejscówki bytności tych ryb, bo czym starsze osobniki tym są ostrożniejsze (mówię tu o naturalnych wodach) i zwykle nie są one skore do opuszczania bezpiecznych miejscówek, przynajmniej nie w dzień. W mojej ocenie przy łowieniu linów niesamowicie ważne jest punktowe podawanie zanęty, a nie tworzenie dywanu niczym pod kątem łowienia karpia. Zauważyli to również znani łowcy linów z Anglii np. dr Paul Garner twierdząc, że znaczna ilość zanęty, ziaren nie wpływa wcale lepiej na ilość brań. Jego sposób odżywiania powoduje, że daje mu się zbyt dużą szansę na wybór smakowitych kąsków i niekoniecznie musi wziąć to co jest na haczyku. Lin często jedynie krąży bardzo wolno i bardzo nisko nad polem zanęty podrywając płetwami do góry drobiny zanęty, czy też robaki i smakuje je, a następnie.... wypluwa. I znowu tak krąży. Dlatego metoda na klipie może być niesamowicie skuteczna przy połowie linów z tą jej wisienką na torcie ;)
-
No właśnie bardzo ciekawie to wygląda jak panowie Adam i Piotr lowią liny na metodę aczkolwiek muszę to przemyśleć, bo jakoś od zawsze łowiłem klasykiem wypełnionym robactwem oraz różnym innym wkładem :D chociaż nie mówie nie dla metody :)
-
Ło matko, właśnie obejrzałem filmik Adama i Piotrka.
Jak zaczynało świtać i Adam taki zmęczony do kamery gadał ... .
Kurde jak lubię nocki nad wodą.
Kiedy ta wiosna :'(
-
No właśnie bardzo ciekawie to wygląda jak panowie Adam i Piotr lowią liny na metodę aczkolwiek muszę to przemyśleć, bo jakoś od zawsze łowiłem klasykiem wypełnionym robactwem oraz różnym innym wkładem :D chociaż nie mówie nie dla metody :)
Są specjalne "metodowe" koszyki na białe robaczki.
-
Jak dla mnie zdecydowanie metoda ma przewagę, w tym roku łowiłem jedną wędka metodą, jedna klasyk no i większość linów na metodę, na klasyk częściej czepiały się leszcze i płocie, no i ogólnie na metodę więcej brań, być może przez to ze łowiłem najczęściej na płytkich zbiornikach, max 2 metry głębokości.
-
Patrząc szerzej jak tylko komercja to zdecydowanie najlepsze rezultaty przyniesie zwykła rosówka/dendrobena na dużym haczyku bez podajnika (jak ktoś się uprze to może zrobić kebaba i pokrojonych czerwonych robaków w podajniku ale to przyniesie brania mikro okonków). Rosówka będzie skuteczna wszędzie i przyniesie najlepsze rezultaty w każdych warunkach.
Wspaniałe rezultaty daje także ziemniak gotowany w mleku ale wymaga nęcenia i w efekcie zabawy z leszczykami a rosówka postawiona w niedużej odległości od grążeli w 100% zapewni sukces.
-
Patrząc szerzej jak tylko komercja to zdecydowanie najlepsze rezultaty przyniesie zwykła rosówka/dendrobena na dużym haczyku bez podajnika (jak ktoś się uprze to może zrobić kebaba i pokrojonych czerwonych robaków w podajniku ale to przyniesie brania mikro okonków). Rosówka będzie skuteczna wszędzie i przyniesie najlepsze rezultaty w każdych warunkach.
Wspaniałe rezultaty daje także ziemniak gotowany w mleku ale wymaga nęcenia i w efekcie zabawy z leszczykami a rosówka postawiona w niedużej odległości od grążeli w 100% zapewni sukces.
Dużo skuteczniej jest umieścić rosówke na pushstopie, by odsłonięty haczyk mógł lepiej penetrować pysk.
Skuteczność też podnosi obciecie obu końcówek w rosowce tak by wyciekal z niej sok.
Z moich krótkich PZW doświadczeń wynika, że nie ma skuteczniejszego zestawu na lina jak helikopter z białym i podajnikiem do białych.
Ponadto klasyka, konopie, mikro pellet, kukurydza świetnie wabia lina.
Trzeba albo celować w okolice lilli, albo przy brzegu szukać ich ścieżek, tam gdzie patroluja zbiornik.
No i nad brzegiem cicho trzeba siedzieć bo lin to bardzo ostrożna ryba
-
Patrząc szerzej jak tylko komercja to zdecydowanie najlepsze rezultaty przyniesie zwykła rosówka/dendrobena na dużym haczyku bez podajnika (jak ktoś się uprze to może zrobić kebaba i pokrojonych czerwonych robaków w podajniku ale to przyniesie brania mikro okonków). Rosówka będzie skuteczna wszędzie i przyniesie najlepsze rezultaty w każdych warunkach.
Wspaniałe rezultaty daje także ziemniak gotowany w mleku ale wymaga nęcenia i w efekcie zabawy z leszczykami a rosówka postawiona w niedużej odległości od grążeli w 100% zapewni sukces.
Mam wrażenie, że czytam jakiś poradnik z lat 90-tych :)
Ogólnie mam odmienne zdanie. Lin wcale nie woli rosówek ani dendrobeny, to znaczy nie jest to dla niego przynęta numer jeden. Łowiłem na wielu łowiskach liny, i rosówki szybko wypadły z mojego wachlarza przynęt. Podobnie jak dendrobena. Metoda o wiele lepiej się sprawdza, ciut bardziej niż helikopter, dużo lepiej niż zestawy 'klasyczne'.
Rosówka ma zalety ale i wady. Jak pisałem wcześniej, podstawą jest jej użycie na haku czy włosie. Jest za duża i często powoduje, że wygląda podejrzanie, z drugiej stronie przeszkadza w zacięciu. Na dodatek jest droga i kłopotliwa w przechowywaniu. Lin wcale nie jest taki głupi, to podejrzliwa ryba. Dlatego Metoda jest tak skuteczna. Wielokrotnie łowiłem spławikiem i z gruntu, i na spławik łowiło się gorzej liny. Bo widzą żyłkę, przynęty. Co tu jest też ważne - lin to ryba żerująca na płytszej wodzie. Dlatego często zarzuca się niedaleko. I tutaj właśnie Metoda może się sprawdzać gorzej, bo na krótkim dystansie nie topimy żyłki przy zestawie, i ryba się o nią ociera. Dlatego tak dobrze jest zarzucać z kilkanaście metrów, aby przy podajniku nie było unoszącej się żyłki :)
W mojej ocenie przy łowieniu linów niesamowicie ważne jest punktowe podawanie zanęty, a nie tworzenie dywanu niczym pod kątem łowienia karpia. Zauważyli to również znani łowcy linów z Anglii np. dr Paul Garner twierdząc, że znaczna ilość zanęty, ziaren nie wpływa wcale lepiej na ilość brań. Jego sposób odżywiania powoduje, że daje mu się zbyt dużą szansę na wybór smakowitych kąsków i niekoniecznie musi wziąć to co jest na haczyku.
Dlatego tak skuteczne jest nęcenie negatywne przy tym gatunku :) Ja zdecydowanie preferuję taki typ nęcenia i wiele razy miałem sporo linów na sesji, na różnych wodach. Właśnie jest większe prawdopodobieństwo, że ryba zdecyduje się pobrać naszą przynętę, jak zaś jest kilkaset kulek, ziaren kukurydzy i innych pelletów na dywanie, to trzeba czekać długo.
-
Z racji tego, że nurkuje to często obserwowałem naprawdę duże liny pod wodą ukryte głęboko w trzcinach, a nawet bawiłem się w podwodne nęcenie ;) Podpisuje się pod tym co pisze Luk o linach. Po latach łowienia i obserwacji tych pięknych ryb twierdzę, że najgorszą rzeczą jaką można zrobić na polskim jeziorze nastawiając się stricte na liny, to walić kukurydzę jak przy łowieniu karpi, czyli nęcić pozytywnie tworząc duży krąg. Miałem sporo swoich nagrań linów, jednak na większości mało co było widać, bo wizura była tragiczna, ale najczęściej te duże bystrzaki krążyły sobie obok "kukurydzianego kręgu" i wybierały kukurydzę pojedynczo na uboczu. I na spławik łapały się zwykle te najmniejsze sztuki z całego stada, bo one były najbardziej pazerne i krążyły po całym polu zanęconego łowiska. Duże z chwilą brania uciekały w trzciny, bo się robił popłoch. I tyle było z łowienia okazów. A kilka razy widziałem pod wodą naprawdę kapitalne sztuki.
Świetne filmy o łowieniu linów nagrał znany w UK wędkarski dziennikarz, autor książek, no i gość, który zrobił doktorat z zakresu badań nad rybami, czyli dr Paul Garner. Dla znających angielski jest to jedna wielka kopalnia wiedzy odnośnie łowienia linów. Uważam, że te filmy niejednemu wywróciłyby spojrzenie na ich łowienie ( na marginesie kiedyś mógłbym je przetłumaczyć, ale nie wiem jak tam się to obrabia razem z filmem, no i jeszcze dochodzą kwestie praw autorskich - mi nie wypada ich naruszać :P )
1) Wymiana doświadczeń w łowieniu linów z kolejnym bardzo znanym w UK wędkarzem i publicystą Duncanem Charman'em
2) Ujęcia podwodne linów wraz z komentarzem co z nich wynika dla wędkarza
3) Linowe przynęty w zależności od typu łowiska, warunków itp.
-
Arek - na YouTubie masz opcje dodawania napisów.
-
:beer: Czyli chodzi o to, że muszę najpierw poprosić o zgodę autora filmu i on może je dopiero dodać do filmu, czy o to, że ściągam film, dodaje napisy i wrzucam na swój własny profil, bo wiecie mi nie wypada naruszać praw autorskich, a poza tym youtube teraz mocno zwraca uwagę na ten aspekt i kasuje takie filmy ;)
-
Jeżeli zapytasz go o to, czy pozwoli tłumaczyć filmy, to raczej się nie zgodzi. Chodzi o to, abyś dał mu co najmniej połowę wpływów z pokazania filmów na YT. Wtedy będzie na tak :) W tym cały numer, aby on miał z tego coś. Garner jest wędkarskim publicystą, dziennikarzem w Angling Times. Dla niego więc filmy to podreperowanie budżetu.
Jeżeli opublikujesz film bez jego wiedzy, to szybko ci go zablokują. Mi zablokowali film o brzanach w rzecze Lea, mimo, że tłumaczyłem, że chciałem aby wędkarze poznali temat, zwłaszcza Polacy mieszkający w UK. Nie ma zmiłuj, chodzi o kasę :)
-
Czemu zaraz tak stygmatyzować ludzi, że każdy to materialista. Zapytać zawsze warto - akurat to nic nie kosztuje :)
-
Nigdy nie tłumaczyłem na YT, ale czy nie jest tak, że można dodać napisy u kogoś na kanale? Wtedy na pewno się zgodzi.
-
Mi chodziło o dodaniu napisów do jego filmów - bez pobierania i umieszczania na nowo. Youtube ma taka opcję. Można dodawać napisy w przeróżnych językach.
-
Właśnie mi Mirek pokazał przez telefon, jak to się robi. Tam nawet wypowiedzi są podzielone od razu z TC (time code), że tylko wpisujemy.
Klikamy na kółko zębate, wybieramy subtitles i dalej prowadzi za rękę.
-
Nawet nie wiedziałem o tym. Tak wygląda procedura
https://support.google.com/youtube/answer/6054623?hl=pl
-
Nie wiem jak to jest w Polsce ale w UK od początku maja do końca sierpnia złowiłem ponad 100 linów i 90% ryb było na dumbellsa tutti frutti od drenana,wszystko zapisywałem po każdej sesji,na dendrobene brały tylko okonie i wzdręgi,kuku zero ryb,maggot dawał tez trochę brań,ale metoda z tutti frutti to była masakra.
Edycja administratora (pisownia):
http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=1878.0
http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=2757.0
-
Najwyższy czas, by w końcu dodać jakiś wpis w wątku o tematyce wędkarskiej :-)
Ostatnio cały czas siedzę po drugiej stronie, czyli na serwerze i w dziale administracyjnym. Przenieśliśmy się na nowy system operacyjny, niektóre rzeczy wymagają zmian w konfiguracji, przygotowujemy się do postawienia nowej strony głównej. Chcąc sprawnie zarządzać linuksowym serwerem, muszę się cały czas dokształcać, co zajmuje bardzo dużo czasu. Stąd od dłuższego już czasu mało moich wpisów w ogólnodostępnych działach wędkarskich :-(
Nie dodałem nawet relacji z moich ostatnich linowych wypraw.
Lin obok płoci to mój ulubiony gatunek ryb spokojnego żeru.
Tego typu porównania metod wymagają przeprowadzenia odpowiednich testów. To, że ktoś ma bardzo rewelacyjne wyniki i łowi techniką X po 20 linów, nie upoważnia nas do wyciągnięcia wniosków, że te ta technika jest lepsza od innych. Być może zastosowanie techniki Y pozwoliłoby na złowienie 40 linów.
Często robię różne doświadczenia, więc mogę się podzielić swoimi obserwacjami.
Kiedy łowię na dwie gruntówki, to w ramach tych doświadczeń czasem umieszczam dwa różne zestawy w tym samym miejscu. Ostatnio w ten sposób porównywałem przegruntowany odległościowy zestaw spławikowy z metodą. Czasem takie testy wcale nie są łatwe i przyjemne. Staram się jednak często takie przeprowadzać. Nawet kosztem uzyskania dobrego połowu.
Gdybym był zmuszony do wybrania jednej gruntowej metody przy połowie lina, to myślę, że byłaby to metoda. Choć nie zawsze w moich testach wygrywała ona z zestawem klasycznym.
Wydaje mi się, że w przypadku lina znaczącą rolę odgrywa też przynęta. Na podwodnych filmach widać, że lin bywa wybredny i niezdecydowany. Coś tam skubnie, odejdzie, by po dłuższej nieobecności znowu powrócić. Myślę, że cenne są obserwacje dra Gardnera wspomniane przez Arka. Również subskrybuję jego kanał. Jak wiemy, lin uwielbia czerwone robaki. Tego rodzaju przynętę ciężko jest zastosować przy metodzie. Zdarzało mi się, że umieszczałem blisko siebie zestaw z metodą i dumbellsem/kulką/kukurydzą oraz zestaw klasyczny z czerwonymi robakami. W takich przypadkach wygrywał zestaw z robakiem lub wyniki były porównywalne. Jeśli jednak na zestaw klasyczny poszła jedna z ww. przynęt roślinnych, to metoda znamiennie wygrywała.
Ktoś mógłby powiedzieć, znając mnie, że Mateo łowi tylko na wodach PZW, więc jakie to testy może przeprowadzać, skoro przy dobrych wiatrach złowi 3 liny w ciągu 7-godzinnej zasiadki. Zgadza się. To nie są warunki do testów.
Jednak w ostatnich 2 latach opłacałem również pewne łowisko specjalne PZW, gdzie linów jest bardzo dużo. Można złowić nawet 15 sztuk w ciągu 4 godzin. To już stwarza warunki do cenniejszych doświadczeń.
Na innym moim linowym łowisku (to już zapomniana przez Boga woda PZW), liny najlepiej biorą na czerwone robaki, ale najlepsze efekty można uzyskać, łowiąc na metodę z dumbellsem/pelletem/kulką. Nielogiczne? Bynajmniej. Woda, o której mowa, zdominowana została przez żarłoczną krasnopiórkę, której stada patrolują niemal każdy zakątek zbiornika. Czasem udaje się wstrzelić w takie miejsce, gdzie przez pewien czas można sobie połowić na czerwone robaki. Wtedy metoda z dumbellsem nie ma szans z koszykiem i czerwonym robakiem. Różnice te były na tyle znamienne, że usilnie poszukiwałem możliwości łowienia właśnie na robaki. Doszedłem już do momentu, w którym wiązałem haki nr 2-4 z zadziorami na trzonku i przeszywałem igłą rosówki. Bez szans. Po kilkunastu minutach zostawały strzępki mięsa na haku. Łowiąc na metodę z króciutkim przyponem i twardą, dużą, ukrytą w podajniku, a przez to mniej atrakcyjną dla krasnopióry przynętą typu kulka, pellet, dumbells, jesteśmy w stanie uchronić się przez wzdręgami i sprawić, że przynęta doczeka momentu, w którym pojawi się lin.
Tak więc czasem najskuteczniejsza okazuje się ta technika/przynęta, która jest w ogóle możliwa do zastosowania w danych okolicznościach.
Podobnie jest z łowieniem karpi na kulki proteinowe. Najwięcej karpi łowi się na tę właśnie przynętę. A czy to oznacza, że dla karpia jest to najsmaczniejsza przynęta. Na pewno nie. Zapewne karp wolały sobie wszamać smacznego gotowanego ziemniaka, sprzątnąć kilka rosówek czy małży. Ale jak tu czekać z takimi przynętami wiele godzin na medalowego karpia, kiedy w wodzie pełno leszczy, okoni, węgorzy. Kulka czy ostatnio popularne twarde orzechy tygrysie pozwalają na odpowiednią selekcję i to często właśnie ta selekcja ma większe znaczenie niż preferencje żywieniowe danego gatunku.
Korzystając z okazji, wstawię jakiegoś linka z tegorocznych wypraw, którymi nie zdołałem się pochwalić na forum. Resztę wstawię może w jakimś wątku podsumowującym ten sezon.
(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/16_22_12_19_7_36_48.jpeg)
Się rozpisałem. Trzeba wracać do nauki o konfiguracji serwera Apache. Ale było miło zamienić z Wami parę słów. Wyobraziłem sobie, że siedzimy sobie przy ognisku i gadamy o linach :-)
-
Mateo :bravo:
Żebyście, Panowie, wiedzieli, ile Mateo czasu poświęca, byśmy sobie mogli tutaj beztrosko pisać o pierdołach...
-
Witam! Jaka metoda jest według was skuteczniejsza przy połowie linów?
Z moich skromnych osiągnięć to 50/50
ja na metodę a teściu na klasyka ale woda bardzo wymagająca bo super dzika, mocno zarośnięta i do tego głęboko (po 3 m od brzegu jest już z 5m głębokości i stromy spadek nawet do 12m)
-
Ja stawiam tylko na metodę :)
Mateo ma racje, że należałoby robi" dokładne testy obiema metodami obtym samym czasie i w tym samym miejscu. Jednak zgodnie z zasadą - ""nie znam się to się wypowiem" - stawiam na metodę :)
Przed chwilą wrzuciłem fotkę do innego tematu linowego, jednak powinna się znaleźć tu.
Nocny Lin na metodę. Przyjemne łowienie do 3m. Głębiej i tak ich nie łowię :) Kocham płycizny i roślinność a metoda pozwala na komfortowe łowienie w takich miejscach.
-
U mnie z kolei lin to klasyk przeważnie ;),na metodę wyniki gorsze miałem zdecydowanie.
-
U mnie było w tamtym roku tylko metoda jak na lina, klasyk tylko leszcz się czepiał
-
Zwykle to jest tak, że jak ktoś doprowadzi jakąś technikę do mistrzostwa, to może lać w połowach wszystkich na około - mimo różnic w sprzęcie etc.
Prawda jest też taka, że każda pliszka swój ogonek chwali :) Mam kolegę, arcyzdolnego muszkarza, który pewnie by mi wlał łowiąc obok liny na muchę. Dlatego wierzę że niejeden klasyk byłby skuteczniejszy od mojej metody.
Jako uparciuszek - pozostanę jednak przy niej - chyba że podejmę próbę z muchówką.