Spławik i Grunt - Forum
INNE => Hyde Park => Wątek zaczęty przez: grzesiek76 w 04.08.2015, 13:07
-
I było zdecydowanie więcej ryb w wodzie!! :D
https://www.facebook.com/433643950027658/videos/433981123327274/
-
:bravo: :bravo: :thumbup: I komu to przeszkadzało??/ :( ;)
-
Teraz wszyscy się trzęsą i wymyślają coraz głupsze przepisy, żeby chronić wszystko i wszystkich i żeby było politycznie poprawne.
Kilka lat temu u mnie na osiedlu zlikwidowano takie betonowe schody na górce prowadzące na ogródki działkowe, myślałem że się rozsypały ze starości, jak się ostatnio dowiedziałem zlikwidowano je żeby jakieś dziecko nie spadło - przez 30 lat żadne dziecko nie spadło, ale widocznie teraz dzieci są jakieś inne ???
-
Należy zakazać dzieciom wychodzić z domów bez ochraniaczy. Schody zlikwidowali, a krawężniki zostały!
-
Ostatnio miałem taką niechcącą rozmowę nt. dobra dzieci i tego, że nikt o tym nie wie lepiej, jak urzędnik. Naprawdę. Czasami człowiekowi się wydaje, że takie głupoty można usłyszeć tylko w TV. A tu wystarczy wyjść do ludzi. Ręce opadają.
-
Wiem, o czym piszesz...
-
Jako kilkuletni chłopiec w latach 70tych, stałem od switu w kolejce pod wędkarskim by wyśnione haki Mustada dostać. Żyłeczka tęczówka Stilonowska z racji mieszkania w Gorzowie i dzięki znajomym nie była szczytem marzeń! Miałem tokarkę samodziełkę w piwnicy do spławików. Zimą się nie nudziło! Trzeba było poprawiać skuwki, matować i lakierować wędziska bambusowe , wiązać przypony i z foli żelazkiem robić na nie portfele!
-
Arunio to ty spekulant,po znajomości tęczówkę
-
;) Się kombinowało!
-
W tamtych latach wszystko cieszyło, co człowiek zdobył, jak urwałem korbkę od kołowrotka albo haczyk się wyprostował czy żyłko gruba jak sznurek od prania się na leszczyku urwała to nie narzekałem na producenta tylko mówił, jaka to wielka ryba była. :D
-
bo :D ryby były wielkie
-
Ja tych lat nie wspominam miło. Miałem wtedy młodą żonę i dwa stare samochody, można się było zarypać na śmierć
-
A teraz co nowy samochód i reszta na odwrót :)
-
Ja tych lat nie wspominam miło. Miałem wtedy młodą żonę i dwa stare samochody, można się było zarypać na śmierć
hm... dobre.
-
Gieniu chcesz żebym skonał ze śmiechu? :D :D :D
-
Na początku lat 80tych miałem 3 latka, ponoć najstarsi góral się śmieją, że zanim zacząłem chodzić to już łowiłem na wędkę ryby :P
Oj to były beztroskie czasy :)
-
W 85. Poszedłem w kamasze :'( ;)!
-
Ja jestem z '78 i doskonale pamiętam, jak kiedyś spokojniej się żyło. Chodzi mi o pracę. Ludzie normalnie wracali do domów, kwitło życie rodzinne. Większość żyła biedniej/skromniej, ale żyła, a nie funkcjonowała przez 5-6 dni w tygodniu jak automat.
-
Jako kilkuletni chłopiec w latach 70tych, stałem od switu w kolejce pod wędkarskim by wyśnione haki Mustada dostać. Żyłeczka tęczówka Stilonowska z racji mieszkania w Gorzowie i dzięki znajomym nie była szczytem marzeń! Miałem tokarkę samodziełkę w piwnicy do spławików. Zimą się nie nudziło! Trzeba było poprawiać skuwki, matować i lakierować wędziska bambusowe , wiązać przypony i z foli żelazkiem robić na nie portfele!
Hehe. Mam podobne wspomnienia. Choć te dotyczące kolejek w sklepach wędkarskich dotyczą jeszcze początku lat 90tych. W piątek bywało ciężko. Czasem nawet 2 godziny
Stilonowska tęczówka...Tak :) Miałem taką w rozmiarze 0,40 lub 0,45. Moja pierwsza żyłka na szczupaka :) Wcześniej ojciec używał jej do odrzańskej gruntówki. Żyłka przeszła z ojca na syna. Kurczę, jak ją wziąłem od taty, to była już słabawa. Ale kombinowałem wtedy z węzłami, hehe :)
-
Na początku lat osiemdziesiątych poszedłem do szkoły średniej. W mojej miejscowości nie można było praktycznie nic kupić na ryby. Żyłka gorzowska (po znajomości). Haki kupowaliśmy od faceta, któremu rodzina przywoziła z Francji. Dopiero jak zacząłem jeździć do NRD na zawody, to zaopatrzyłem się w sprzęt. Kołowrotki REX, kije Germina. To były czasy. :P
-
Forelle,Nixe!A Germina to fakt ,jak ktoś nad wodą z tym wyskoczył to teraz jakby z najdroższym Drennanem. ;D A kąpiele starej żyłki w gorącej wodzie bo niby poprawiały parametry?
-
Wciąż mam 2 częściową gruntówkę Germiny 2,10m z pełnego włókna szklanego - od czasu do czasu nawet ją używam :)
-
Stoi jeszcze 4m nasadówka płociowa i 4.60 uzbrojona oryginalnie. Teraz to ciężar ale drzewiej przy sowieckich teleskopach było to pióro! :-[
-
Jak mawiają Czesi - to se Pane ne vrati :'(
-
Ja pamiętam jak chodziłem do sklepu wędkarskiego który znajdował się w pawilonie handlowym na Rondzie w Opolu. Pamiętam jak dziś, jak sprzedawano drabinki, z nawiniętążyłką około 4-5 metrów, i zestawem - spławik pióro, ołów i hak, toporny jak cholera :D Pamiętam taśmy ołowianie które wtedy sprzedawali, o różnej szerokości. Żyłka Gorzów, jakies kije, spłąwiki na żywca ze stryopianu, kotwice. Mieli tez około 40-50 końcówek bambusowych, takie 1.5-2 metry, z których można było sobie zrobić bata.
Ech - ile człowiek musiał się nakombinować w tamtych czasach. Dostałem haki nr16-20 z Zachodu - pamiętam jakim problemem było je zawiązać na żyłce 0.15 z Gorzowa. Miała 'parametry', nie powiem... :D
-
Pamiętam, za małolata przyjeżdżali do nas ruskie, autobusami na plac chandlować.alez oni tego mieli a haczyki u ojca to dalej leża w pudełeczkach okrągłych i wszystkie chaki z oczkiem. Teleskopy które ważyły tonę :D
-
Takie haczyki mam do dziś jako eksponat
-
Ha ha ha będąc ostatnio w Polsce na urlopie tescio zawołał mnie do garażu i zadowolony mówi, że coś mi da :D nie wiem skąd to wygrzebał ale dałmi 3 pudełeczka takich haczyków i ołów w tasiemce :D :D
-
Eech to były czasy. Gdyby w tamtych latach ludziska mieli dostęp do sprzętu, zanęt i przynęt jak dziś to szybko by się wody wyczyściły z ryb.
Pamiętam jak dziś pierwszą wędkę zrobioną z leszczyny sezonowanej pod obciążeniem przez cały rok. Szczytówkę miała z jałowca też tak sezonowanego a potem moczone to było wszystko w gorącym pokoście. Przelotki samoróbki z drutu mosiężnego a żyłka była pozyskana tzw druciaka i prostowana w gorącej wodzie. Zamiast kołowrotka nawijadełko. A po jakiś czasie jak kupiłem radziecką katuszkę z obrotową szpulę, którą można było ustawić prostopadle do kija i rzucać jak kołowrotkiem o stałej szpuli to dopiero był szpan w całym bloku.
Czasy nie były może łatwe ale ludzie byli dla siebie jacyś milsi.
-
Ja może dużo nie pamiętam z racji tego że urodziłem się w 1988 roku. Ale moja pierwsza wędka spiningowa to był 2 częściowy spinning z włókna szklanego z ala korkową rękojeścią. Wędka była mega ciężka. Miałem też teleskop taki brązowy od ruskich przelotki plastikowe... To były czasy :D. Kołowrotek Orion jakiś tam :D
-
Wciąż mam 2 częściową gruntówkę Germiny 2,10m z pełnego włókna szklanego - od czasu do czasu nawet ją używam :)
Ja również posiadam Germine 2.70,wujek mój kupił ja jako spinning.Ojciec używał jej na Pilicy jako brzanowke, a u mnie robi za sumówkę,po 250 gr i większe ciężarki miota.Typowa Wiślana wędka :narybki:
-
Miły temat.A jednak taki trochę smutny,nostalgiczny.
Ja pamiętam koniec lat 80-tych (urodzony 81),trochę też epizodów z lat wcześniejszych.No i oczywiście początki lat 90. Te pierwsze tv japońskie,których nie trzeba było za dewizy kupić, pierwsze zagraniczne sprzęty w sklepach wędkarskich ( u mnie głownie DAM i Cormoran). Jako podrostki żeśmy ciągle chodzili do sklepu się "modlić" do nich.Jak już po jakimś czasie ktoś z kumpli kupił takiego zagranicznego sprzęta to każdy chociaż potrzymać chciał.A potem,po łowieniu ,mycie gąbeczką,suszenie,pod kocyk albo do woreczka i w meblościance "za szybą",jak święty graal :P
Teraz... świat na głowie postawiony. Wszystko do góry nogami. Tego nie wolno,tamtego nie wolno,to musisz ,tamto musisz - jak niewolnicy. Co gorsze ogromna liczba ludzi myśli ,że tak ma być ,jakoś tak przyjmuje ten stan rzeczy,nie zastanawia się,mimo że minione czasy też ich dotyczą.
No i te głęboko zakorzenione uczucie,które dotyczy każdego ,w mniejszym czy większym stopniu,mniej lub bardziej świadomie,że szczęście nierozerwalnie wiąże się ze stanem posiadania,kupowania,zarabiania... Niegdyś to tak nie wyglądało :'(
-
Pierwsza moja wędka to używana bambusówka kupiona na giełdzie na stadionie Skry w Warszawie. W latach 80 i 90-ych mieszkałem w Warszawie. Z tego co pamiętam szczególnie lata 90-te to na rynku wędkarskim górowal sprzęt takich marek jak Mitchel,DAM, Cormoran, Balzer czy tez Silstar o tej ostatniej to nie tak dawno jak w sklepie wędkarskim byłem to sprzedawca nawet nie słyszał. A pierwsze kije z drgająca szczytówka które miałem to były firmy DAM i Balzer. Pamiętam jak mi było szkoda jak złamałem jedną z szczytówek od DAM-ie i wtedy się nosiłem z zamiarem jechać do Bydgoszczy by sobie dokupić nową. Robiony na jakoś a nią na ilość wtedy sprzęt np. silstara wędeczka z DS posiadam i używam do dzisiaj. A teraz za 2-3 dni od kliknięcia myszką wędka, kolowrotek czy tez inny sprzęt wędkarski ręką kurjera puka do naszych drzwi.
-
Jak to wyglądało kiedyś. Przepiękny film, wspaniali ludzie. Materiał autorstwa wspaniałego wędkarza dedykuję moim Młodszym Kolegom… ale też dla Jurka z Warszawy…
-
W latach 80-tych to łowiłem już kijami wysokiej klasy (jak na te lata).Były to klejonki tonkinowe.Myślę że koledzy w wieku 50+ powinni znać te kije.To na spławik.Na drapieżnika miałem kije z włókna szklanego dług. 2,10 firmy FIVA to produkt niemiecki RFN.Lata 90-te to już włókna węglowe.Do lat 70-tych nie wracam bo to nie ten wątek.
-
Mam jeszcze w domu stare Skalary Ka tuszki i REXY :D no i Kije z włókna zakupywane na G. Nie powiem są To już antyki ale .... Miło sie na nie patrzy czasem pokręci to co te sprzęty wyjęły ryb .... Nawet mam jeszcze Haki z tamtych lat :) i powiem Mustad wtedy robił bardzo dobre haczyki zwłaszcza Kryształki czy jak im tam było :)
-
Witam. Ja całe swoje życie wędkarskie używam tylko haczyki MUSTADA.Seria 224 i 31380.
-
Jak to wyglądało kiedyś. Przepiękny film, wspaniali ludzie. Materiał autorstwa wspaniałego wędkarza dedykuję moim Młodszym Kolegom… ale też dla Jurka z Warszawy…
Ten program zawsze lubiłem oglądać :) i z tego co teraz widzę, mam kilka zaległych odcinków :)
-
Jak to wyglądało kiedyś. Przepiękny film, wspaniali ludzie. Materiał autorstwa wspaniałego wędkarza dedykuję moim Młodszym Kolegom… ale też dla Jurka z Warszawy…
Dzięki na te kołowrotki to chyba kiedyś wędkarze mówili katjusza czy tak ?
-
U nas mówiło się "katuszka". Mam ich kilka na pamiątkę, poprzerabiane, mają prowadnice żyłki, wmontowane łożyska kulkowe. Aby były lżejsze wierciło się więcej, lub większe otwory. Tokarze toczyli nowe szpule z jednego kawałka duraluminium, które pozyskiwało się z tłoków ciągnika Ursus, następnie topiło i odlewało walec do przetoczenia. Przy okazji robiło się formy aluminiowe do odlewania śrutu.
Oj, to były czasy. Nic w sklepach nie było. Ja po żyłkę jeździłem do Gorzowa do Stilonu i ją kupowałem wraz z taśmami magnetofonowymi.
Może dlatego wędkarstwo tak wciągało, bo trzeba było znać wiele fachów (oczywiście pobieżnie) jak ślusarstwo ogólne precyzyjne, złotnictwo, materiałoznawstwo itd. itd.
-
A teraz włączasz komputer, zamawiasz co chcesz, odbierasz i jesteś szczęśliwy :). Bez kombinowania .
-
Tak Krzysztofie, to prawda, ale takie "akcje" wiązały koleżeństwo. Miało się masę kolegów w realu, a nie w sieci.
Po drugie, takie samodziełki, to były cacuszka. Ja do dzisiaj nie kupuję wędzisk, tylko sam robię (pod każde łowisko nawet). Przerabiam kołowrotki, sam odlewam ołowie itd. itd.
Wyobraź sobie, że mam jeszcze na pamiątkę zostawione kotwiczki na suma i szczupaka, które sam wykonałem z drutu sprężynowego. Żadnej śniedzi, najprawdziwszym złotem i srebrem pokryte, ostre jak cholera do dziś. Pamiętam jak dziś problemy, które wynikały z braku doświadczenia w hartowaniu stali węglowej czy innej stopowej. Ale doszedłem do perfekcji i wszyscy koledzy używali moich haków i kotwic. To rozmiary około nr 5/0 ale jednak.
-
To fakt, więcej kombinacji to możliwość poznawania ludzi którzy załatwią materiał, coś przerobią, itp itd :)... Ah kiedyś będę wspominał aktualne czasy... Co to będzie kiedyś .. ? :)
-
Ja zauważyłem u siebie, że im człowiek starszy, to tym bardziej robi się nostalgiczny do mijającego czasu. Do dzisiaj mam pierwszy mój numer "Wiadomości Wędkarskich" kupione /raczej trzeba powiedzieć upolowane/ w latach 70. Moją Biblią Wędkarską w tamtych latach była książka Tadeusza Andrzejczyka "Wędkarstwo Jeziorowe" przeczytana dziesiątki razy. Jak patrzę na olbrzymią ilość obecnie swojego sprzętu wędek, kołowrotķów, bo ta wędka taka długość ta do takiego ciężaru wyrzutu sam się już zastanawiam, czy nie powinienem się w końcu leczyć na głowę /przynajmniej tak rodzina twierdzi/ bo jak pewnie też to macie, że bez "tego" jak się nie kupi to ciężko będzie złapać rybę. Dawniej jako szczeniak jak pojechałem do cioci na wieś gdzie jest jezioro, robiło się wędki z leszczyny przywiązywało się ciężko zdobytą żyłkę, zakładało się, spławik z gęsi, jeszcze nakopać robaków do puszki i pędziło się nad jeziorko pachnące grążelami i którego zapach do dziś pamiętam. Z czasem kupiłem teleskop i kołowrotek radziecki, później była wędka Germina kołowrotki "Elwa" "Prexer" i marzyło się z kumplem wędkarskich wypadów , o najlepszym wtedy sprzęcie firmy "Abu ". I co zauważyłem przez te lata wędkowania to to, że od zawsze się mówiło "dawniej to były ryby".
-
Abu Garcia - Pamiętam tą firmę do dziś, dostawałem kołowrotki kiedy mój ojciec wymieniał na nowsze wersje Firmy D.A.M np :) to w spadku dostawałem te kręciołki Garcia. Jeden mam chyba w piwnicy jeszcze z tych starszych wersji
-
Ja mam pełno sprzętu z tamtych lat.
Np. wędki i kołowrotki Abu (kupione na G) używam do połowu na rzekach do dziś. Chodza przyzwoicie.
-
Ja mam pełno sprzętu z tamtych lat.
Np. wędki i kołowrotki Abu (kupione na G) używam do połowu na rzekach do dziś. Chodza przyzwoicie.
Też do tej pory posiadam wędki i kołowrotki wymarzonej wówczas firmy "Abu Garcia" ,kupione w Pewexie /dla niewtajemniczonych- sklep sprzedający za dolary/ w Krakowie na ulicy Grodzkiej.
-
Powiedzcie jak to jest kiedyś na ryby paczka haczyków ... jakaś żyłka podpórki czasem nad wodą zrobione spławiczki z taśmy ołów i wystarczyło a teraz konia z rzędem kto by nie potrzebował tira na ryby bo wszystko potrzebne :)
-
Powiedzcie jak to jest kiedyś na ryby paczka haczyków ... jakaś żyłka podpórki czasem nad wodą zrobione spławiczki z taśmy ołów i wystarczyło a teraz konia z rzędem kto by nie potrzebował tira na ryby bo wszystko potrzebne :)
Właśnie o tirze, mówi moja żona i córka jak się pakuję i widzą mój dobytek wędkarski .A może to jest dobry pomysł z tym tirem?!. :D
-
Sekra a gdzie Ty chcesz nad wodę nim podjechać ? :) nad Wisłę chyba że go na moście Grunwaldzkim albo gdzieś zostawisz :P na K2 nie podjedziesz nad Skawinkę też nie może gdzieś się da ale nie znam u was takiej wody :D
-
Sekra a gdzie Ty chcesz nad wodę nim podjechać ? :) nad Wisłę chyba że go na moście Grunwaldzkim albo gdzieś zostawisz :P na K2 nie podjedziesz nad Skawinkę też nie może gdzieś się da ale nie znam u was takiej wody :D
Właśnie ten dojazd.Ale pomyślcie Panowie, jaki byłby pretekst do kolejnych zakupów naszych kochanych gadżetów,kiedy wrzuciło by się na pakę ,a tam tyle jeszcze miejsca. :D
-
Pamiętam, jak na początku lat 90 mój ojciec kupił nam po kołowrotku od DAM-a i Abu. Kosztowały jakoś średnią pensję... No i DAM-a mam do dzisiaj i nic mu nie jest, leży sobie w szafie i chyba zacznę go używać znowu, bo naprawdę zacny sprzęt. A Abu... kręcił każdą żyłkę już przy nawijaniu na szpulę. Normalnie nadawałby się do robienia skrętek do przyponów gruntowych :D Nie wiem, jak inżynierowie osiągnęli ten efekt, ale przy tej cenie dupa nas (a szczególnie ojca) długo od tego bolała... :D
-
Pamiętam, jak na początku lat 90 mój ojciec kupił nam po kołowrotku od DAM-a i Abu. Kosztowały jakoś średnią pensję... No i DAM-a mam do dzisiaj i nic mu nie jest, leży sobie w szafie i chyba zacznę go używać znowu, bo naprawdę zacny sprzęt. A Abu... kręcił każdą żyłkę już przy nawijaniu na szpulę. Normalnie nadawałby się do robienia skrętek do przyponów gruntowych :D Nie wiem, jak inżynierowie osiągnęli ten efekt, ale przy tej cenie dupa nas (a szczególnie ojca) długo od tego bolała... :D
Słyszałem że stare Abu mają tendencje do skręcania żyłki. Nie wiem czy wszystkie modele...Raczej nie, bo były bardzo popularne w śród spiningistów.
Stary Svangsta z lat 70tych i Cardinal 66 podobno były bardzo dobre.
Quicki, tak ogólnie, mniej skręcały żyłkę. W ubiegłym roku nabyłem do spławikówki model 1202. Daje radę. Rzadko przy otwartym kabłąku spadają zwoje żyłki. Fakt że jest cienka 0,16.
Ale na drugim 330P mam bodaj 0,22 i też jest przyzwoicie.
-
Pamiętam, jak na początku lat 90 mój ojciec kupił nam po kołowrotku od DAM-a i Abu. Kosztowały jakoś średnią pensję... No i DAM-a mam do dzisiaj i nic mu nie jest, leży sobie w szafie i chyba zacznę go używać znowu, bo naprawdę zacny sprzęt. A Abu... kręcił każdą żyłkę już przy nawijaniu na szpulę. Normalnie nadawałby się do robienia skrętek do przyponów gruntowych :D Nie wiem, jak inżynierowie osiągnęli ten efekt, ale przy tej cenie dupa nas (a szczególnie ojca) długo od tego bolała... :D
W tedy kupione kołowrotki "Abu"/początek lat 90/ to już nie było" to Abu".W tym okresie "z pewną nieśmiałością "w szedłem w Shimano .I tego konsekwentnie trzymam się do dziś .Mam 8 kołowrotķów Shimano :Super X GT,Super X GTM,2 szt.Baitrunner 5000GTE,2 szt.Super Baitrunner XTR8000RA, i 2 kołowrotki Stradic 3000,4000S GTM RC. :)
-
Ale fajny wątek :-)
A propos wspominków: Ostatnio żona wspominała jakąś historyjkę z lat 80-tych i kończąc powiedziała do znajomej: "ale Zbowid mi się włączył", a tamta (nieco młodsza) zapytała: "co to jest Zbowid".
No właśnie. Czasy są takie same, tylko ludzie, Panie, inni :-)
-
Ja tam o Zbowidzie nic nie wiem, ale Vibovit i Visolvit to się jadło na kilogramy (oczywiście na sucho) :D
-
Czarek w tych czasach to juz niewiele osób wie że kiedys były takie firmy jak silstar czy mitchel juz nie wspomne o tym jak napisałeś zbowid czy inne formacje jak ormo, pzpr, zsmp a w kiosku mozna było kupic do czytania trybunę ludu czy świat młodych jak do szkoły chodziłem
-
Panowie, a tak w ogóle w jakim wieku jesteście?
Ja zaraz kończę 38 :(
-
Michale, ja na przykład mam młodszą od Ciebie żonę, a starszą od Ciebie córkę. Jak myślisz, ile mam lat?
-
Ja 27 :)
-
Michale, ja na przykład mam młodszą od Ciebie żonę, a starszą od Ciebie córkę. Jak myślisz, ile mam lat?
Czyli mentalnie i z uwagi na możliwości - to pewnie 35 :-)
- tak jak ja ...
-
Michale, ja na przykład mam młodszą od Ciebie żonę, a starszą od Ciebie córkę. Jak myślisz, ile mam lat?
Mirku, my nie baby, więc myślę, że nie ma co się wieku wstydzić ;)
-
Michale, nic nam nie pozostało, tylko żartować. Popatrz choćby na Czarka, szybko załapał. Ale to Warszawiak, a Warszawiacy z natury lubią żartować...
-
Ja według metryki kończę w tym roku 55 lat ,ale żona ciągle mi mówi ,że mam 20.To w końcu nie wiem naprawdę ile mam. :D ;D
-
U mnie za rok 50 latek stuknie.
-
Glizdziarz, nie tylko Tobie >:O
-
Ciekawostka...
-
W latach 80 tych wszystko było lepsze - muzyka, kobiety (piękniejsze), ryby (dużo i większe) :'( wędlina smakowała jakoś, nawet pogoda jakaś bardziej normalna była - zima to zima... a latem za dziewczynami się latało.
-
Mój zestaw z ostatniej nocki też trochę zaszedł śniedzią :)
-
I było zdecydowanie więcej ryb w wodzie!! :D
https://www.facebook.com/433643950027658/videos/433981123327274/
Z tymi rybami to fakt, z roku na rok coraz gorzej, przez nieposzanowanie pięknego sportu jakim jest wędkarstwo.