Spławik i Grunt - Forum
NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: Michał N. w 05.12.2020, 17:42
-
Zapewne wielu z nas,jak nie każdy,spotkał się z twierdzeniem,że by móc cokolwiek połowić w zimne pory roku,lub w akwenie z ubogim rybostanem,wręcz należy wycieniać zestaw ,czyli zmniejszać haki,rozważniej dobierać grubości przyponów,ale czy aby na pewno to ma uzasadnienie ?
W temacie postaram się opisać własny punkt widzenia oparty na swoich doświadczeniach i obserwacjach. Skupię się na technice gruntowej.
Żyłka główna 0.20,przyponowa 0.08-0.10,hak 18-20.Tak skonstruowane zestawy,serwują nam profesjonaliści w magazynach wędkarskich,lub na youtubie. Finezja ma za zadanie skłonić ryby do aktywniejszego żerowania,lub w ogóle pobierania pokarmu i naszej przynęty w chlodnych porach roku zwłaszcza.
Tyle teorii.
Osobiście nie zgadzam się z powyższym założeniem ,jeśli mowa o technice gruntowej. Można dyskutować,w przypadku,gdy mamy do czynienia z metodą spławikową,ale nie o tym temat.
W chłodnych porach typu przedwiośnie,późna jesień,czy zima nawet,nigdy nie schodzę poniżej rozmiaru haczyka 16 (używam tylko serii Drennan wide gabe) oraz grubości przyponu 0.15. Główną linką jest u mnie plecionka 0.10-0.12,zaś przyponem strzałowym ,żyłka 0.32 bądż przypon koniczny 0.28-0.50. Taki zestaw sprawdza mi się nawet przy temp.wody 4-5*. Nie widzę różnicy w braniach i zacinaniu w stosunku do cieńszego przyponu i haczyka 0.20 ,natomiast mam ten komfort,że mogę bezpiecznie holować również rybę bonusową,bądź użyć większej siły w przypadku wpłynięcia ryby w zaczepy.
Moim zdaniem,od budowy zestawu,ważniejsze jest stworzenie odpowiedniego środowiska,w którym ryby mogą spokojnie żerować. Jest to zależne od pory roku oraz gatunku na jaki polujemy,ale to już jest zagadnienie na inny wpis.
Rzecz jasna ,wielkość haczyka,dobieramy do przynęty i o ile kilka ochotek hakowych ,czy pinek,dobrze prezentuje się na rozmiarze nr.16,o tyle chcąc łowić na pojedynczą ochotkę lub pinkę,musimy już polegać na rozmiarach mniejszych. Nie łowię na tak drobne przynęty,ale warto to też podkreślić .
Zachęcam do przełamania się i pogrubienia swoich zestawów. Nie mam tu na myśli przesadnej skrajności typu haka nr.8 i łowienia nim płoci,ale częstokroć już nawet jedno oczko rozmiarowe wyżej,może nieporównywalnie zwiększyć nasz komfort łowienia. To wyczynowcy ciągle wmawiają,że należy drastycznie odchudzić zestaw,co być może ma sens podczas zawodów (szczerze wątpię),ale nie koniecznie ma rację bytu podczas prywatnej sesji.
Wyczynowcy mają zasadę by łowić możliwie jak najdelikatniej,ja stosuję ideę,by łowić możliwie jak najgrubiej. Dzięki temu holuję mniej ryb,ale większe i mam też mniej spinek.
Na koniec kilka plusów mocniejszej budowy zestawu końcowego
-pewniejszy hol
-większe pole manewru rodzaju przynęt
-o wiele mniej splątań
-możliwość przytrzymania większej ryby bonusowej
-szybsze odławianie
-nadal atrakcyjna prezentacja przynęty
Przemyślenia jak i obserwacje zawarte ,są tylko w moim odczuciu,łowiąc na jeziorach Pzw z mniejszym i większym rybostanem.Nie neguję przeciwnego podejścia do budowy zestawu.
-
Zestaw ma być przede wszystkim SKUTECZNY i spełniać określone założenia. Łowie głównie po komercjach z dużą rybą i celowo pogrubiam zestawy aby mieć pewność, że wyholuję każdą rybę, która mi chwyci. Co do finezji to kwestia indywidualna. Mi osobiście nie chce się bawić i cieszyć z holu 3kg ryby przez x czasu. Raz, że tracę czas a dwa ryba się męczy. Zawsze mam założenie, żeby wyciągnąć rybę możliwie jak najszybciej i "bezboleśnie". Dzisiaj nawet dla złowionego karpia wyciągnąłem z pyska hak z przyponem i rurką antysplontaniowa + koszyczkiem 40g (żyłka na oko max 0.20). Tak się właśnie kończą te finezyjne zestawy na wodach z przewagą dużej ryby. Ale to tylko moje subiektywne zdanie.
-
Ja też nie lubię bawić się w pajęczynki, mój najcieńszy przypon w spławikówce ma 0,12mm z żyłki, i 0,13mm z fluocarbonu, a haczyki najmniejsze to 16. Nie widzę potrzeby większego odchudzania zestawów, gdyż w zawodach nie uczestniczę, a prywatnie na drobnicę się nie nastawiam ;).
-
Ja zwracam uwagę, jak łowią różne osoby na YT. I te pajęczyny to jest jakaś bzdura. Tak samo łowią na 0,15 jak i 0,08.
Chyba że ktoś naprawdę nastawia się na łowienie czegokolwiek, choćby miało 5 cm długości, to takie pajęczynki mają sens z powodu czystej fizyki.
Oczywiście zaraz pojawią się tutaj dobrzy wędkarze łowiący na te 0,08 i będą twierdzić, że tak trzeba, bo...
Dla mnie to bo... ma rozwinięcie - bo od lat tak łowię i mam wyniki.
Przy okazji zapominają tylko, że wraz pocienianiem przez te lata zestawu, poprawiali także wszystkie inne parametry. Od zanęty po miejsce łowienia.
-
Mosteque, nie nazywałbym tego bzdurą. Zobacz jak często wyglądają wyniki zawodów na PZW... Pierwsze miejsce zdobywa ktoś, kto przez 6h łowienia złowił 3256 g ryb :D Nikt nie nastawia się na grubą rybę, bo przeważnie polegniesz. Zawodnicy nastawiają się na to co co pływa w danej wodzie i jest atrakcyjne pod kątem sportowym. Siedzisz blisko siebie, każda ryba która wpłynie w sektor sąsiada nie jest uznawana... Gdyby nasze wody były bardziej rybne, to jestem pewien, że taktyki wyglądałyby inaczej. Nie piszę tutaj o zawodach na komercjach, gdyż to kompletnie inna bajka. Tam często najgorszy zawodnik łowi więcej ryb niż pierwsza trójka w zawodach PZW :D :D :D I jest to teza raczej tragiczna pod kątem wód PZW :facepalm:
Ja sam łowię grubiej. Przyponem na PZW nie schodzę poniżej 0,16 mm, ale łowię zupełnie rekreacyjnie. Może gdybym startował w zawodach, to zapewne sprawdziłbym delikatniejsze łowienie. Znacznie bliżej mi do sposobu przedstawionego przez Michała N., bo nie chce mi się wiązać trylionów przyponów, a dodatkowo mam szansę na wyholowanie większej ryby, która przecież może się trafić :)
-
Michał, w pełni podzielam Twoje zdanie :thumbup: Dodam jeszcze, że wielu wg mnie popełnia błąd, łowiąc na zestawy super lekkie, z koszykami mającymi prawie zerową wage lub jakieś 5 gramów. Powoduje to, że zestaw feederowy nie jest odpowiednio zakotwiczony, i ryba często pobierając przynętę przesunie koszyk, wyczuje opór i wiadomo co dalej...
Inna rzecz to plusk zimą. Tutaj jednak bym uważał, aby nie dobierać zbyt dużych koszyków. Dlatego zimowy zestaw dobrze odchudzić, przejść na cienką żyłkę główną (0.18 lub 0.20) i koszyki które mają mniejsze rozmiary. Wtedy możemy daleko zarzucać, kompensując mniejszą wagę koszyka. Karp lub leszcz, stojące w zimowej wodzie, rzadko kiedy reagują pozytywnie na zbyt duży plusk i harmider, nie lubią jak się im zarzuca zestaw 'na głowę'. Oczywiście zależy ile ryb stoi na takim zimowisku. Dlatego mądrze jest przesuwać zestaw, tak aby przynętę położyć przed stadem.
-
Może na wodach PZW to ma i jakiś sens skoro nie ma ryb... Nstawiasz się na płocie to wiążesz wszystko cienko a taki bonus -3kg leszcz jest przyłowem i nic się nie dzieje jak i to wszystko porwie. Wiążesz grubiej jak uderzasz w cięższe ryby , to samo przecież robisz np z doborem szczytówki , zanęty czy żyłki głównej. Sam tak nie wędkuje ale próbowałem takiej zabawy owszem. Ale wiem że płoć 10cm- wa potrafi tak samo zassać 20 z ochotka jak i 10 z trzema czy więcej białymi.
-
Maciek, ale ja w sumie to samo napisałem. Takie pajęczyny mają sens, gdy nastawiasz się na jakieś wypierdki, dla których jest wyczuwalna różnica między haczykiem 20 a 16 oraz żyłką 0,08 a 0,15. Dla każdego stworzenia powyżej powiedzmy 15 cm różnica w oporze (itp. itd.) jest pomijalna.
Ale wiem że płoć 10cm- wa potrafi tak samo zassać 20 z ochotka jak i 10 z trzema czy więcej białymi.
O, właśnie.
-
Dla czego taki temat ?
Zauważyłem tendencję wzorowania się na wielu znanych wędkarzach. Nie ma w tym nic złego,ja też ciągle uczę się,ale pewne nawyki metodowe prowadzą do nikąd i jednym z nich,jest właśnie finezja końcowego zestawu,która wzieła się ze spławika,w którym rozgrywali zawody dzisiejsi polscy feederowcy. Rzecz w tym,że spławik i grunt,to inne filozofie połowu.
Wędkarstwo jest trudne. Dobre wyniki trzeba wypracować,ale to nie znaczy,że musimy myśleć bezkompromisowo.
W momencie połowu ,najważniejszym dla mnie czynnikiem ,poza zlokalizowaniem ryby,jest stworzenie dla niej optymalnych warunków do żerowania,a gdy to nam się uda,grubość przyponu i wielkość haka,schodzi na drugi plan.Nadal jest ważna,ale nie najważniejsza.
Co do plusku. Posyłając zestaw na 8-10m głębokości,nie robi to aż takiego spustoszenia,natomiast zgodzę się,że wielkość koszyka jest istotna. W zimnej wodzie,używam raczej mniejszych rozmiarów,choć o nadal sporej gramaturze. Wynika to też stąd,że w klasyku łowię na zestaw Pater Noster.
-
Taki obrazek znad południowych rzek (np. Raba).
Na przepływankę wędkarze "łowią" świnki. Miejscówki podobne, przynęta - taka sama.
Łowią Ci co mają cienkie żyłki ...
Wymiarów nie pamietam ale dla mnie absurdalnie cienkie.
A jednak tylko takie działały.
-
Tak,w metodach spławikowych,gdzie zestaw pracuje i jest widoczny w toni wody,owszem,wycienianie może mieć sens,zwłaszcza w przepływance,gdzie zależy nam na jak najbardziej naturalnym poruszaniu się przynęty.
Dla tego też na wstępie zaznaczyłem,że kwestia dotyczy techniki gruntowej.
-
Ostatnio była o tym mowa w innym dziale i ja z kolei uważam że wszystko musi być wyważone dla optymalnej współpracy. Mam na myśli moc szczytówki, koszyczek, i przypon z hakiem (oczywiście plus przynęta).
Są pewne prawidłowości, i choć wielu uważa, że przynęta nie jest aż tak ważna bo ryba zasysa miks, plus przynętę przy okazji, to jednak któż z nas nie miał sytuacji, że w danym dniu tylko jedna przynęta działała? Czyli dobry miks nie do końca musi być gwarantem sukcesu... I z drugiej strony są dni, że ryba dobrze reaguje na wiele przynęt i jest to w zasadzie obojętne która zostanie założona na hak.
Podobnie z przyponem, było niebyło, nie jest to jakaś nowość, ale jednak pewna szkoła, czy tradycja, że w pewnych okresach są ważne średnice żyłek i mają duży wpływ na końcowy wynik.
Każdą teze w wędkarstwie można dowolnie obalić/potwierdzić przez 100 różnych przypadków, na każdą z historii znajdzie się wielu świadków albo innych osób o tym samym poglądzie.
Każdy łowi wg swojego uznania, ale moim zdaniem trzeba mieć umysł otwarty, i wybierając się nad wodę zwłaszcza w okresie listopad-marzec, warto mieć ze sobą zarówno cieńsze jak i grubsze przypony, tak by właściwie dopasować się do sytuacji nad wodą, i być skutecznym. Stawianie jakichkolwiek barykad ideologicznych w jedną bądź druga stronę tylko nas samych ogranicza i nie rzadko pozbawia nas lepszych wyników....
W wędkarskie jest tylko jedna prawda, mianowicie że każdy dzień jest inny i każda woda jest indywidualna i trzeba się do niej dostosować. Cała reszta to zdarzenia i pewne schematy tu i ówdzie które warto znać i warto próbować pod kątem swoich wód i swoich przygód. :beer:
-
Przypon powinno się dobierac do ryb których się spodziewamy, nastawiamy. Haczyk do przynęty. Grubość ma znaczenie sam nie schodze (na PZW niżej jak 0,14), ale wydaje mi się czasami, że bardziej długość tego przyponu w lecie to i 20 cm są brania a wiosną wodę otwiera dopiero 70 cm przypon i rozmiar mniejszy hak. Ogólnie zasada ktorą się kieruje to używać zestawów jak najlzejszych, które pozwalają bezpiecznie wyholować ryby. Ludzie dochodzą do skrajności przez to, że w polskich wodach czasami złapać coś to już sukces :( . U nas nad zalewem leszcza łowi się na 2 pinki jak załozysz kilka białych to i 2 h bez brania a rozmiar podobny.
-
Polecam przejść na fluorocarbon w przyponach do feedera. Lepiej tonie i nie jest tak podatny na uszkodzenia. I to jest właśnie problem pajęczych przyponów, że bardzo łatwo się uszkadzają. Fluo jest znacznie lepszy, i już te nowe są tak wytrzymałe jak żyłka, więc są same zalety :)
-
Może być taki https://sklepdrapieznik.pl/zylki/46110-zylka-kamasan-fluoro-tech-50m-012mm.html tu jest droższy prestona https://sklepdrapieznik.pl/zylki/22881-preston-reflo-fluorocarbon-50m-014mm.html zawiąże się na nim mały hak powiedzmy rozmiar 16. Nigdy nie używałem ale czytałem że jest sztywniejszy niż żyłka. Do klasyka potrzebuję
-
Jak napisałem wyżej bawiłem się kiedyś takimi zestawami np 18 na 0,10 ale po kilkunastu strzałach przyponowej żyłki dałem sobie spokój z takimi patentami a nie ukrywam , że lubię finezyjne wędkowanie i pewnie nie tylko mi sprawia przyjemność wyholowania bonusa na cienko.
Mieszkam w Belgii i nie mogę narzekać na brak ryb w łowiskach ogólnodostępnych ( na komercji to nawet nie ma mowy o stosowaniu takich zestawów nawet w Polsce podejrzewam) ale gdybym mieszkam w kraju a wiem jaki mam stan wód u siebie to nie wykluczam stosowania takowych aby w ogóle coś złowić. Po co miałbym wiązać zestaw na lecha jak okaz trafia jak wygrana w totka... ? A oglądając filmy i widząc co stosują feederowcy tylko się w tym utwierdzam bo jeszcze nie widziałem , żeby na wodzie " no kill" jechał na haku 20( ale mogę się mylić oczywiście) .
Tutaj natomiast udając się nad wodę z zamiarem połowu płoci liczę się z przyłowem i nie wiąże już na "cienko" ale posiadam w pudełku parę przyponów aby np połowić z opadu...
I tak jak Azymut napisał , każdy łowi jak chce i jak kogoś kręcą przypony 0,06 to czemu nie( mnie kręcą ale jednak rozum bierze górę)
-
Na facebooku na grupie wędkarstwo jedziemy na ryby jakiś człowiek się chwalił że na zawodach na metodę zajął 2 miejsce ale mogło być lepiej bo 8 ryb mu poszło z przyponami... według mnie nie ma się czym chwalić i takie wyznania nie świadczą najlepiej o wędkarzu i jego umiejętnościach.
Łowił na przypony z żyłki tylko nie pamiętam teraz średnicy "miszcz" 8 ryb okaleczył i się tym chwalił jeszcze.... wiadomo jedna czy dwie ale nie osiem i do tego jeszcze na komercji karpie łowił, to nie wiem czy na 0.14 mm łowił czy jak...
Czasem po prostu nie wolno pocieniać zestawu na siłę bo takie kwiatki wychodzą nad wodą, a potem ja obieram ryby z cudzych haków. We wrześniu nawet jesiotrowi hak karpiowy wyciągałem rozmiar 8 na plecionce 25lb dziwne...
-
Najwięcej krzywdy w tym temacie to robią chyba zawodnicy spławikowi - oni to mają fioła na każdym punkcie:
1. Dasz 0.5kg gliny za mało i już zapomnij o wyniku
2. Dasz przypon 0,09 zamiast 0.08 i już masz połowione, możesz iść do domu
3. Przegrałem, bo dałem o 50ml za mało jokersa
itp itd
-
W zeszlą niedzielę wyciągnąłem karpiowi max 1,5kg z pyska przypon karpiowy z pletki i haka 8 lub 10 (oczywiście karpiowy) sam bawiac się bombką na ds oczywiście wyżej niż 0.14 na przyponie😉😉
-
Metoda to oczywiście inna historia niż klasyczny feeder. Tu się w zbytnią finezję nie ma co bawić. Przynajmniej jeśli chodzi o grubość przyponu i żyłki głównej. Jednak mały haczyk i przynęta już robią robotę przy słabych braniach. Nie schodzę z hakiem poniżej 16 i z żyłką przyponową poniżej 0,18
-
Wg mnie w Polsce należy pomyśleć o pewnych zmianach w podejściu na komercjach, gdyż są tu zdecydowanie większe ryby niż w takim UK. Dlatego powinno się łowić grubiej, powinny być limity w żyłce głównej, tak aby właśnie nie kaleczyć ryb. I sami feederowcy powinni się ogarnąć, bo w przyszłości coraz więcej wód będzie wprowadzać restrykcje, i banować właśnie tych co łowią tą techniką. Gdybym był właścicielem takiej wody, wprowadziłbym żyłkę dla karpiarzy - minimalnie 12 lb, zaś u feederowców 10 lb (0.26 mm), przy rybach 20kg+, 15 i 12 lb. I nie interesowałoby mnie to, jakie są zalecane żyłki do kijów feederowych przez producenta. Bo zdrowie ryb jest najważniejsze.
To zresztą ciekawy temat poboczny - jak takie finezyjne łowienie powinno wyglądać na polskiej komercji, z rybami do 20 kilogramów. Tu musimy my sami o tym pomyśleć, bez patrzenia się na wyczynowców z innych krajów, bo mamy specyficzne warunki.
-
Luk, ale będąc na Biestrzynniku sam łowiłeś na żyłkę nr 0,13 bo nastawiałeś się na płocie. Czy wędkarz w takiej sytuacji twoim zdaniem powinien używać żyłki 0,20 na przyponie chcąc łowić płotki z opadu? A może wyeliminować inne ryby, prócz karpi z wody żeby rozwiązać problem? Ja znam tylko jedna wodę gdzie są limity co do średnicy żyłki, natomiast większość komercji na Śląsku nie ma ograniczeń w średnicy, dopuszczając tym samym baciarzy, tyczkarzy, i innych spławikowców, co jest logiczne bo to jego klienci i jego kasa. Nikt nie chodzi sprawdzać zestawów nad wodą, nikt nie każe dezynfekować podbieraków, generalnie staw ma przynosić zysk, a wszelkie sprawy techniczne zostają w gestii samych wędkarzy i u mnie na Śląsku takie myślenie dominuje. Na PZW nie ma ograniczeń żadnych, mimo bonusów, i tutaj też tak jest. Wyobraźnia i zdrowy rozsądek, jednocześnie bez dyskryminajci innych wędkarzy. Celem jest zarobić, to jest biznes i nikt nie chce się pozbyć klientów którzy pojadą i zostawia kasę u konkurencji.
-
Traf chciał, że niedawno miałem okazję połowić na starorzeczu niewielkich uklei na niedopasowany do tego zestaw do przepływanki - hak 16, przypon 0,16, spławik 5g na wody płynące.
Śmiem twierdzić, że batem z żyłką zero-zero nic, hakiem 20 i półgramowym spławikiem natrzepałbym ich wielokrotnie więcej. Tutaj wiele brań było zacinanych na przeczucie.
Myślę że finezja zestawu końcowego zależy wyłącznie od tego, jakie ryby są naszym głównym celem. Karpiowi 10 kg różnicy nie zrobi, czy żyłka główna to 0,25 czy 0,30, a dla komfortu holu różnica będzie, bezcelowe jest zatem łowienie takich ryb na pajęczyny. Natomiast przy drobnicy, zwłaszcza łowionej z opadu, różnica będzie zauważalna.
No i nie można też dać się zwariować myśli że "może będzie bonus, to lepiej założę na grubo". Jak łowię pickerem płocie na pinkę na haku, i trafi się mityczny sum, król wód (albo szczupak, zależy kto z którego obozu jest), to trudno. Przynajmniej będzie co opowiadać, że branie prawie wyrwało wędkę i łokieć, a trzask żyłki rozerwał ciszę jak strzał z przyłożonego do skroni pistoletu :)
-
Ja nie chciałem łowić karpi, fajnie brały tam jazie, ale trafił sie bonus. Sam się zastanawiałem, czy pokazać to na filmie, aby mnie nie zjedzono, za męczenie ryb. Coś tam było. I sam się nie czułem z tym dobrze, a karpia podholowywałem pod brzeg z 30 razy, zanim trafił do podbieraka, masakra. Nie polecam.
Musimy jednak zrozumieć, że inaczej będzie z delikatnymi zestawami spławikowymi, które karp zerwie, a co innego jak mamy gruntowe, które regularnie wymiękają. I po to sa miedzy innymi haki bezzadziorowe. Dwa razy miałem sytuację, gdy na komercji straciłem zestaw, raz przy tyczce a raz na wagglerze. W obydwu przypadkach ryba pozbyła się haka, i wyłowiłem zestawy ze spławikami, i haczykami. To dość znamienne, że nie wyjmuje się karpiom maleńkich haków, ja miałem takich sytuacji bardzo mało, w ogóle nie pamiętam tego. Zazwyczaj są to haki 'słuszne'. I co dziwne, często pochodzące z karpiowych zestawów. Trudno mi wytłumaczyć jak oni zrywają takie ryby, zapewne w zaczepach.
Pytanie co zrobić, jak mamy na komercji drobne ryby, i nagle jeden bonus, potem drugi, który zrywa zestaw. Jak dla mnie to proste, przechodzimy na zestaw grubszy, najlepiej feederowy. Ogólnie jednak trudno o karpia niedaleko brzegu jak jest zimno.
Nie uega jednak wątpliwości że trudno to wszystko pogodzić. Wg mnie wygrani będą karpiarze, bo ryba wciąż rośnie, więc właściciele zwrócą sie w ich stronę, to tez są dobrzy klienci, bo siedzą długo, i jest ich coraz więcej. Dlatego feederowcy sami powinni rozumieć, że lepiej na komercjach takich przegrubiać zestawy, bo dojdzie do scysji, wcześniej lub później. Tak na marginesie, angielskie Boddington to nie jest komercja, to zaporówka, gdzie wpuszczono karpie. Ogólnie naprawdę jest tu mało łowisk, gdzie są duże ryby, powyżej 10 kilo, dostępne dla feederowców. Zazwyczaj jest info, że ryba ma do 20 czy 25 lb, ale to chyba mowa o jednej sztuce, którą kiedyś ktoś widział lub o niej słyszał. Po prostu lepiej to wygląda.
To więc jest kolejna nisza dla polskich producentów. Wg mnie można pomyśleć o serii pickerów i feederów przystosowanych do grubej Metody i takowych żyłek. Oczywiście mówię o kiju dobrej klasy nie o Jaxonie. Bo każdy kto się rozwija, chce czegoś więcej raczej. Jaxon to jakby nie było najniższa półka. To zresztą pisze od x lat, że taki Jaxon powinien zrobić to co Leeda, i stworzyć firmę córkę, która miałaby sprzęt wyższej klasy, pod zawody. Tu waśnie polskie firmy powinny wychodzić nam naprzeciw. A tego nie robią, przez co oddają pola Flagmanom czy innych firmo z Europy czy Wysp. I nie uważam wcale, że jest mało tych, co kupują sprzęt droższy. Tych własnie przybywa bardzo dużo, bo szukają czegoś lepszego.
-
Mam nadzieję,że zostałem dobrze zrozumiany.
Meritum tematu jest takie,że nie jesteśmy wcale zmuszeni do maksymalnego odchudzenia zestawu,by móc coś w ogóle łowić w zimne pory,gdyż podane na wstępie parametry ,to moje min.które stosuję nawet w najzimniejsze okresy i wyniki są zadowalające.
Etyka łowienia na cieniutkie zestawy to rzecz indywidualna,aczkolwiek prywatnie też jestem za tym by na komercjach wprowadzić rozsądne min.mocy zestawu.
-
Nie będzie tego realnie raczej prędko, gdyż większość łowisk jest ogólnodostępna dla każdego wędkarza, i nikt nie odda kasy konkurencji, po drugie jak to realnie egzekwować? Kto, i w jaki sposób ma to robić?
-
Ale przecież pełno jest łowisk, gdzie są obostrzenia co do grubości żyłki. Albo że na feedery nie można. I wtedy strasznie się na to obruszamy ;)
-
A miał ktoś sytuację że właściciel albo pracownik przyszedł sprawdzić średnicę żyłki? Jak to się odbywa?
-
Ja miałem sytuację to znaczy mój kolega gdy wędkowaliśmy razem- podszedł do niego pracownik łowiska i zwrócił mu uwagę, że nie można wędkować na plecionkę tylko na żyłkę ,więc też sobie nie wyobrażam żeby miał ktoś mierzyć grubość plecionki czy żyłki suwmiarką lub innym urządzeniem by wykluczyć cię z łowiska.
-
Ale jak jest np. przepis, że minimum 0,30, to raczej na oko widać, jeśli ktoś łowi 0,26...
-
Plecionka a żyłka to dwa różne materiały, ale czy pracownik łowiska, nie rzadko nie będący wedkarzem odróżni średnicę 0,26 od 0,30? I czy w ogóle ktoś doświadczył pomiaru żyłki podczas łowienia? :P
-
A miał ktoś sytuację że właściciel albo pracownik przyszedł sprawdzić średnicę żyłki? Jak to się odbywa?
Kontrole należałoby robić na wejściu na łowisko. Nie trzeba sprzętu do mierzenia grubości żyłki, wystarczy mieć szpulkę takiej 0.28 i porównać, jest to widoczne gołym okiem :)
-
A miał ktoś sytuację że właściciel albo pracownik przyszedł sprawdzić średnicę żyłki? Jak to się odbywa?
Kontrole należałoby robić na wejściu na łowisko. Nie trzeba sprzętu do mierzenia grubości żyłki, wystarczy mieć szpulkę takiej 0.28 i porównać, jest to widoczne gołym okiem :)
I wyobrażasz sobie kolejkę, każdorazowe sprawdzanie żyłki u każdego wędkarza a w razie odmowy wizytę policji, w związku z odmową świadczenia usługi klientowi. Chyba że ktoś będzie mieć atestowane urządzenie do pomiaru :)
Nie tędy droga, chcemy właścicielom mówić jak mają prowadzić swój biznes? To jest ich kasa i ich zasady.
-
Absolutnie nikomu niczego nie chce narzucać. Prywatną wodą zarządza właściciel, i on robi co uważa za słuszne. Ja tylko napisałem, że ja bym sprawdzał żyłki przy sprzedaży pozwolenia, aby nie było nieporozumień, jak już ktoś łowi. Proszę o pokazanie wędki i mam szpulkę swojej żyłki do porównania, i wszystko jest jasne. Nie byłbym też chamski ale grzecznie rzeczy wytłumaczył. Aby pomóc wędkarzom, miałbym nawet dla nich żyłkę do nawinięcia, na czym bym nie zarabiał (czyli sprzedana bez marży). Jakby chcieli rzecz jasna :)
-
Masz rację, jak ktoś robi łowisko gdzie mają być przede wszystkim tylko okazy, medalowe karpie, amury czy jesiotry, to pełna zgoda. Wtedy można w dosyć rygorystyczny sposób narzucać i przestrzegać zasad. Ale w sytuacji gdzie w wodzie jest wszystkiego pełno? Na Rybołówkę głównymi rybami które się łowi są leszcze, jazie, liny, karasie, jest bardzo ładna płoć. I choć pływają tam też amury, karpie czy jesiotry dobrze ponad 10 kg, to trafiają się rzadko. I teraz dylemat, czy właściciel ma ukrócić sobie zysk odsyłając wędkarzy z cieńszymi zestawami? Przecież ekonomicznie to strzał w kolano, tym bardziej, że jest to bardzo ciężkie do egzekwowania (średnica żyłki) i w sezonie powoduje zakorkowanie się wejścia na łowisko. Nim każdy będzie sprawdzony, przy okazji kilku wędkarzy odesłanych z kwitkiem... Frustracja, nerwy, kłótnie bo przecież za każdą z tych godzin płacisz a tu każą Ci stać w kolejce i pomiary robić. Strzał w oba kolana bo przy takiej strategii facet szybko traci renomę, klientów, kasę.
Nie ma co wyolbrzymiać, łowisko komercyjne to przede wszystkim biznes i kasa ma się zgadzać, a jak właściciel zacznie rzucać kłody pod nogi to będzie piłować gałąź na której sam siedzi. Przy dobrze amortyzujących feederach nawet te żyłki 0,18, czy 0,16 nie są aż taką tragedią... Od święta trafi się jakiś miś, a ryby mniejszą e można ciągnąć skutecznie i szybko w miarę.
Problem to moim zdaniem sytuacja gdzie ktoś próbuje przesadzić w jedną bądź druga stronę. Wybrać komercje i żyłke 0,10 lub Feeder i przynętę na grubego zwierza to próba udowadniania wszystkim jakiś prawd. A wszystko ma swoje miejsce w szeregu. Jeśli ktoś świadomie chce łowić wielkie ryby to niech kupi inna wędkę niż Feeder i dostosuje się do wymogów jakie stawia karp czy inny Jesiotr 15+.
-
Azymut, ale musisz mieć na uwadze, ze ryby rosną. Więc ten problem będzie też narastał. Takie duże karpie są stare, i jak któryś padnie, a kiedys musi, to bardzo łatwo będzie wskazać winnego. Feederowca :)
Co sie stanie komuś, jak założy żyłkę 10 lb na kręcioł? Ja nie widzę niczego złego. Do tego są łowiska, gdzie zbiorników jest więcej, i tam można zrobić podział odpowiedni, podobno na Ochabach jest drugi zbiornik, z mniejszą rybą. I każdy jest zadowolony :)
Ale pamiętajmy, że są też inne aspekty. Na przykład ściąganie zestawów przez dużą rybę. Komuś, kto nie jest doświadczony, karp sporych rozmiarów odjedzie na feederze w hektary, i często splącze zestawy. Dlatego też trzeba miec pewne rzeczy na uwadze.
-
Owszem no takie rzeczy się zdarzają, ale mamy też z drugiej strony systuacje gdzie karpiarze zacinając z krzyża i używając dużych haków rozrywają pyski linów czy leszczy. Niestety w mieszanych wodach, z każdą ryba żadne podejście nie będzie dobre bo każda strona ma swoją rację. Medal ma dwie strony, a rozwiązać tego konfliktu by był wilk syty i owca cała, się nie da.
-
Zwiększenie średnic żyłek jest jakby właśnie rozwiązaniem polubownym.
-
Zwiększenie średnic żyłek jest jakby właśnie rozwiązaniem polubownym.
Poddaję to pod wątpliwość z dwóch powodów.
Pierwszy to natury organizacyjnej i sposobu egzekwowania takich nakazów, opisałem to wyżej.
Druga sprawa to, czy pogrubienie żyłki głównej do poziomu powiedzmy 0,28 realnie wzmacnia nasz zestaw? Śmiem wątpić, gdyż żyłka to tylko jedna ze składowych które składają się na moc zestawu. Jeśli jest ona dopasowana do mocy blanku, przyponu, kolowrotka to wtedy można rybie podnieść poprzeczkę, ale nie w przypadku gdy mowa o przesadnie silnej żyłce przy relatywnie słabej reszcie.
Przykład? Który blank w wedce feederowej realnie wykorzysta siłę żyłki 10 LB? Ja w swoim Korum Feeder Rod miałem bonusa na kiju, żyłka 0 26, dochodzę w pewnym momencie holu do sytuacji gdzie wędka ma już kąt prosty przy rękojeści, ryba jedzie w najlepsze, a blank jest na skraju złamania. Co mi w tym konkretnym przypadku da założenie żyłki 0,28, w sytuacji gdy ja nie potrafię wykorzystać całego zapasu mocy żyłki 0,26? Ba, ja twierdzę że tutaj 0,26 już była mocno przesądzona wartością. Więc ile jest blanków w feederach które w crash testach wytrzymają więcej niż żyłka 0,26, że o grubszej już nie wspomnę? Co dalej? Przypony 0,25 do haka 12 i pelletu 8 mm? A może iść na całość i do koszyczka 30 gram założyć przypon 0,28 i hak nr 4 z przynęta 20 mm?
Nie dajmy się wciągnąć w jakieś absurdalne sytuację. Jądrem tego problemu jest moim zdaniem, że próbuje się na siłę udowodnić jak wielkim orężem jest feeder, podczas gdy w sytuacji nastawiania się na bonusa gruntówka jest po prostu lepsza. Dlatego, ja twierdzę że łowić trzeba normalnie, trafi się dzik to się trafi i trzeba walczyć, a nie robić tu dziwnego zbrojenia się po zęby i ruszania z coltem na czołgi. Zestaw przelotowy i hak bezzadziorowy to jedyne sensowne wyjście z sytuacji.
-
Masz rację, trudno o rozwiązanie idealne. Wg mnie pomocą będzie skonstruowanie kijów pod takie ryby, czyli właśnie heavy carp feederów i pickerów, przystosowanych do podajników do 3 oz. I tu właśnie właściciele/menadżerowie polskich firm powinni czuć co się wydarza. Znając życie Flagman wprowadzi jakiś model szybciej )
-
Patrząc na polskie firmy to mam wrażenie że pickery i feedery mają bo muszą. Spinning jest docelowym targetem w który mierzą szczególnie Mikado i Dragon. Nie wydaje mi się żeby cokolwiek wprowadzili chyba że przyjaciele z CRP dojdą do takich wniosków.
-
Łowiłem kiedyś z kolegą na dużym wyrobisku potorfowym. Nastawiliśmy się na nockę i leszcze, których było tam pełno.
Ja miałem przypon coś ok 0,16 i łowiłem na cztery białe a kolega podobnie tylko na kukurydzę. Od 18:00 do wieczora nie mieliśmy brań. Noc okazała się niezwykle jasna (prawie pełnia) i widzieliśmy w odbiciu księżyca, że w okolicy zestawów co jakiś czas pojawiają się kręgi po spławach wyb.
Zaznaczę że łowisko miało głębokość ok 1,5m i przezroczystość wody ok 30cm.
Nie wiedzieliśmy o co chodzi bo ryby mieliśmy w łowisku. Koło północy mieliśmy się zwijać, gdy kolega rzutem na taśmę założył przypon 0.10 i haczyk na który weszła tylko jedna pinka.
Nie zdążył papierosa spalić przed pierwszym braniem.
Ja zdecydowałem się pójść w jego ślady dopiero przy trzecim leszczu i też zacząłem łowić.
Nie były to duże ryby ale przynajmniej jakieś były.
Gdybyśmy nie przecienili zestawów to na bank wrócilibyśmy o kiju.
Zastanawialiśmy się o co mogło chodzić, bo przecież była noc i woda dość mętna, więc ryby nie mogły widzieć różnicy między 0.16 i 0.10mm.
Jedyne co nam przyszło do głów to to że zmieniliśmy masę zestawu końcowego. Po prostu ryby nie ryły w dnie tylko delikatnie zasysały pokarm z nad dna i wszystko co było cięższe niż jeden biały albo pinka było pomijane. A grubsza żyłka i większy, czyli cięższy haczyk dodatkowo tę masę zawyżał.
Tak że moim zdaniem w pewnych warunkach przy słabym żerowaniu ryb albo przy mulistym dnie wielkość haczyka i grubość żyłki ma znaczenie. Ale tylko ze względu na masę zestawu końcowego a nie jego widoczność.
-
Może masz rację w wytłumaczeniu przyczyny braku brań.
Z jakimi ciężarami mamy do czynienia?
Poniższe wartości są dla ciężarów w wodzie, a więc pomniejszonych od pierwotnych o ich wyporność wynikającą z objętości. Wagi kukurydzy i mad lub pinek mogą się znacznie różnić w zależności od ich wielkości.
Waga kukurydzy -ok. 0,03 g
Waga mady – rząd 0,01 g
Waga przyponu 40 cm ,0,1 mm -ok. 0,0006 g
Waga przyponu 40 cm ,0,16 mm-ok. 0,0016 g
Waga haczyka zależna od średnicy i rozmiaru- dla nr 14 i fi = 0,4 mm, to rząd 0,012 g. Haczyki mniejsze i delikatniejsze, to okolice 0,006 g.
Jak z powyższego widać wpływ wagi przyponów w porównaniu z resztą można spokojnie pominąć. Ich średnica pod tym kątem jest nieistotna.
Najbardziej znaczący na wagę całości jest wpływ przynęty, mniejszy haczyka.
Różnice mogą być jak 3:1, być może większe.
:)
-
Możliwe, że problemem jest prezentacja przynęty. Ryba zimą często przygląda się przynęcie, branie jest powolne. Dlatego tutaj cieńszy przypon może sprawić, że wygląda ona lepiej. Ja zauważam wielką różnice pomiędzy braniami brzan na przyponie z fluorocarbonu 8 lb i 10 lb. Niby różnica niewielka, ale grubszy fluo jest strasznie sztywny, i hak nie leży na dnie normalnie, co może ryby odstraszać.
C do przykładu Świtka warto zauważyć, że to nie wcale przypon mógł robić grę, ale przynęta. W moim mniemaniu to było znaczącym faktorem. Ryby często nie mają zamiaru pożreć jak najwięcej, stąd szybciej zdecydują się na mały kąsek To jest jedna z przyczyn, dlaczego nie chcą zimą już tak bardzo kulek i pelletów.
Koko, dzięki za wstwienie wag tych przynęt! :thumbup: Sam je ważyłeś? Muszę to gdzieś zapisać, bo to cenne dane :)
-
Oczywiście nie ważyłem w wodzie. Pomiary uzyskane są w sposób pośredni.
Wyniki są orientacyjne z powodu dużych różnic w wielkościach ziaren kukurydzy lub mad oraz różnic w ich gęstości. Żyłki mają także różne gęstości, a haczyki wielkości i średnice drutu.
:)