Spławik i Grunt - Forum
NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: Michał N. w 06.03.2021, 19:52
-
Każdy z nas,spotkał się ze stwierdzeniem,że methoda nie sprawdza się ,na zbiornikach Pzw. W niniejszym temacie,chciałbym opisać swoje spostrzeżenia,uwagi i wnioski wyniesione z nad wody,a konkretnie jezior Pzw.
Cały sezon 2020 oraz część 2019,poświęciłem na doskonalenie techniki methody . Łowiłem na nią ryby wielu gatunków: płocie,leszcze,krąpie,liny,jazie,klenie,karpie.
Podzielę się swoimi recepturami i wnioskami,oraz błędami.
Szeroko pojęta methoda,to dla większości miks mikropeletu z zanętami opartymi na mączkach rybnych typu MMM. Sam również tak uważałem i o ile taka mieszanka,może sprawdzać się na zbiornikach komercyjnych,o tyle,na jeziorze już nie do końca.
Z moich obserwacji,stwierdzam,że ryby w jeziorach lubią,gdy w polu nęcenia coś się dzieje. Te "coś" to może być praca zanęty w postaci słupa zanętowego,to może być różnorodność frakcji na dywanie zanętowym,albo też gra kolorami,np kilka ziaren kukurydzy,wśród dywanu z konopii,czy też pieczywo fluo. Zmierzam do tego,że w zbiornikach naturalnych,ryba jest ciekawska i ciągle w ruchu. Jakie to ma znaczenie w kontekście methody ? Standardowa mieszanka,oparta na zanęcie rybnej ,nie pracuje w toni,nie uwalnia frakcji ,nie robi zamieszania. Po prostu leży na dnie i powoli się rozkłada. Taka technika jest dobra,gdy akwen jest mały ,płytki i rybny.
Nie potrzebujemy wstępnego nęcenia,rybę ma interesować tylko nasz podajnik,natomiast w przypadku dużej wody,sam podajnik,po prostu ginie w odmentach,jest niewystarczający i mało interesujący. Ryby pływające w toni ,nie mają szans na dostrzeżenie,że coś na dnie się dla nich szykuje dobrego.
Sporo mi zajeło,zanim do tego doszedłem. Nawet dyscyplina czasowego przerzucania podajnika,nie dawała mi rezultatu ,lub słaby efekt. Dopiero zmiana samej mieszanki,dodanie frakcji i wstępnego nęcenia,pozwoliły mi dojść do tego miejsca,gdzie prawie odpuszczam technikę klasyczną,na rzech methody.
Chciałbym podkreślić,że wnioski i spostrzeżenia,są tylko i wyłącznie moimi doświadczeniami wyniesionymi z sesji nad wodą.
Cdn.
-
Popieram przedmówcę. Przerobiłem wszystkie mieszanki Sonubaits, feederbait jak i micro-pellety, a miałem fatalne wyniki.
Przerzuciłem się na tanie zanęty jak traper + atraktor, pieczywo, jakieś dodatki jak melasa itp. - efekty o niebo lepsze.
Jeżeli chodzi o przynęty to wiadomo, każdego dnia coś innego. Ale zauważyłem dobre brania na pop-upy, które na całej długości przyponu są uniesione, wtedy przynęta wisi 10 cm nad podajnikiem. Ryba wtedy głupieje, bo jak mocno pracuje zanęta to myśli, że to wypadło z podajnika. Polecam przetestować taki patent.
-
Nęcenie wstępne.
Zanim przejdę do moich receptur,napiszę jak przygotowuję wpierw łowisko. Zawsze robię wstępne nęcenie. Ma ono przede wszystkim dać sygnał dla ryb ,że coś się w pobliżu dzieje,a także ściągnąć ryby pływające w toni,zwłaszcza,gdy łowię powyżej 5m głębokości.
Wielu z nas ,kojarzy wstępne nęcenia,jako podawanie szczubnych szklanek. Odszedłem od tej praktyki w sumie i w klasyku i w methodzie.
Teraz robię tak,że koszyk średniego rozmiaru typu 35×50,nabijam albo samą pracującą zanętą,np.płociową,albo chlebem tostowym z zanętą,albo zanętą z ziemią z kretowiska. Do koszyka dodaję grubsze frakcje,typu pare ziaren konopii,pare ziaren mikropeletu,pare białych robaków,ale zaznaczam,że frakcje dodaję w malutkiej ilości. Wstępne nęcenie,w postaci 3-4 koszyków,ma tylko zachęcić ryby do żerowania ,stworzyć ścieżkę naprowadzającą po całej głębokości i pozwolić im odnaleźć docelowo nasz podajnik.
W tym przypadku,grube nęcenie mija się z celem,chyba ,że mamy już większą rybę w polu nęcenia,ale o tym później.
Nęcenie wstępne uważam za konieczne w przypadku jezior. Bez niego,ryby mogą po prostu nie wiedzieć o naszym podajniku. Lubię do wstępnego nęcenia dodać silnego zapachu np.kolendry lub czosnku,ale tylko na samym początku łowienia. Jest to ryzykowne,ale na ogół opłaca się.
Cdn.
-
Mieszanka do podajnika.
Wspominałem już,że ogólnie przyjęte podejście do metodowego miksu,w przypadku zbiorników naturalnych ,nie sprawdza się.
Jakie mieszanki robię ? W 90% pracujące,ale nie takie,które windują w słup,zresztą wtedy nic by na podajniku nie zostało ,po dotarciu do dna. Słup zapewnia nam wstępne nęcenie. Mieszanki pracujące tzn.uwalniające pojedyncze frakcje.
Miks robię sam i jest on różny ,w zależności od docelowej ryby.
Płoć
2 części mielonego peletu, 1 część zanęty płociowej,0.5 części prażonej konopii,1/4 częsci soli,1/4 częsci kolendry. Do tego idzie ziemia,dosłownie garstka,ale wilgotna ,przesiana i dodana do miksu już po jego nawilżeniu ,ma za zadanie przyciemnić miks. Samą zanętę nawilżam wodą w stosunku 1 do 4 na korzyść mieszanki),czyli cztery miary zanęty,jedna miara wody ,a po nawilżeniu ,jedna miara ziemi.
To jest baza. Do podajnika dodaję ziarna konopii,martwą pinkę lub białego,pare sztuk dosłownie,do tego mikropelet,nie za dużo.
Drugą moją mieszanką płociową,jest chleb tostowy (sam na płytszą wodę) oraz chleb tostowy zmieszany z ziemią torfową,wilgotną,połączoną ze zmielonym peletem w stosunku 1 do 2 na korzyść ziemi. Ma to na celu dobre sklejenie mieszanki. Do tego frakcje jak w pierwszej mieszance.
Leszcz.
Tu nie kombinuje. Robotę robi wstępne nęcenie,a podajnik to : 1część mielonego peletu ,2 części mikropeletu,odrobina czosnku sproszkowanego,1/4 części konopii prażonej.Konsystencję robię w taki sposób,że namaczam pelet,powiedzmy 25s,potem do peletu dodaję mieszankę zmieloną,suchą. Mieszam razem i odstawiam na 20 min. Taka konsystencja pozwala mi łowić spokojnie nawet na 6m głębokości. Jeżeli potrzebuję łowić głębiej,dodaję 1 część spożywki przeznaczonej na rzekę. Też ją mielę.
W tym przypadku ,ważne jest zachowanie jednej miary. Ja używam zakrętek od sprejów. Taka zakrętka ma pojemność 80ml. A więc 2 zakrętki mikropeletu i jedna zakrętka suchej mieszanki.
Nie rzadko leszcze ,liny ,klenie,łowię na sam pelet w podajniku. Wtedy namaczam go w taki sposób,że na 4 miary peletu,dodaję jedną miarę wody ,mieszam i odstawiad na 20min. Tak namoczony pelet ,spokojnie trzyma się podajnika nawet na 6m. Głębiej stosuję melasę rozrobioną 1 do 2 z wodą i tak samo namaczam pelet,ale to już na poważniejsze głębokości.
Słowo o wielkości podajników. Na płocie,daję podajniki S lub L. Na leszcze i inne większe ryby,ró żnie,ale nie mniejsze od L ,a często XL.
Cdn.
-
Tak, leszcza da się złowić na spining, wzdręgę na muche, szczupaka na cokolwiek to oznacza że to jakaś dobra technika połowu każdej z tych ryb? Methoda ma tylu zwolenników co przeciwników i w tym wszystkim najtrudniejsze jest przekonanie tych drugich. W zasadzie to nie ma większego sensu, bo nic na siłę a usprawiedliwianie, wmawianie i usilne nakazywanie nie ma większego sensu.
Na płoć, leszcza nie ma nic lepszego jak jokers i ochotka, na karpia cokolwiek.
-
Nikogo do niczego nie przekonuje.
Tematyka ,to łowienie methodą na jeziorze-moje doświadczenia.
-
Świetnie opisane, tym bardziej że mam zamiar w tym roku przyatakować PZW.
Co do twierdzenia że na PZW nie działa wydaje mi się że to raczej brak umiejętności i znajomości techniki łowienia. Przepisy na zanętę tutaj przedstawione zbyt wiele nie różnią się od innych mieszanek przygotowywanych na komercję wiec tutaj zbytniej filozofii nie ma.
-
Przepisy przepisami,ale chcę położyć nacisk na wstępne nęcenie,przynęty oraz rolę konsystencji na głębszą wodę.
Ameryki nie odkrywam. Tworzenie mieszanek,to schemat,ale polecam wypróbować mój sposób. Mam to przetestowane i można połowić.
-
Uogólniać wody PZW to tak jakby napisać o jednej rzece i się tym sugerować łowiąc na każdej wodzie która płynie. W naszym pięknym kraju mamy ogrom wód. Wiele z nich różni się od siebie diametralnie co za tym idzie sposób łowienia też jest odmienny. Mamy zbiorniki nautralne w tym polodowcowe, mamy zalewy, zbiorniki zaporowe, żwirownie itp. A więc "woda PZW" to chyba zbyt ogólne stwierdzenie. Wody te różnią się też od siebie głębokościami, ukształtowaniem dna, i co najważniejsze rybostanem. Jeśli ktoś chce łowić w ten sam sposób na jeziorze polodowcowym i na zalewie czy też zbiorniki zaporowym lub żwirowni to jest w głębokim błędzie. A więc do sedna opisywanie i twierdzenie co się napewno sprawdzi a co nie jest bezsensu. Trzeba sprawdzić jakie mamy zbiorniki w swoim regionie i do nich dostosować metodę wędkowania. Jeśli będziemy mieli jezioro polodowcowe w którym całą ryba skumulowana jest przy brzegach jeziora z ogromną ilością drobnicy wtedy wędkowanie na metodę nic nam nie da. Tutaj żadna drobna zaneta nie wchodzi w grę jeśli chcemy złowić większą rybę. Jeśli mamy zbiorniki zaporowe lub inne naturalne jeziora na których można szukać konkretnej ryby na dalszej odległości to jak najbardziej można próbować łowić metodą. Umiejętności nie są tutaj wyznacznikiem (oczywiście jeśli jakieś posiadamy)trzeba poprostu dostować sposób łowienia do danego zbiornika i populacji ryb.
-
Napisałem,że to są tylko moje doświadczenia.
Nigdzie nie napisałem,że to bankowy sposób na łowienie.
Zawsze najlepiej jest rozpoznawać swoje łowiska. To najlepsza droga do wyników.
-
Tak wiem, chodziło mi raczej o wypowiedź @pr00. Ja można powiedzieć, że zjadlem zęby łowiąc na jeziorze polodowcowym i nikt mi nie wmówi, że nie mam racji. No ale cóż niektórzy widzę lubią uogólniać lub też najzwyczajniej nie mają pojęcia co piszą.
-
Tak wiem, chodziło mi raczej o wypowiedź @pr00. Ja można powiedzieć, że zjadlem zęby łowiąc na jeziorze polodowcowym i nikt mi nie wmówi, że nie mam racji. No ale cóż niektórzy widzę lubią uogólniać lub też najzwyczajniej nie mają pojęcia co piszą.
Twoje warunki są całkiem inne niż to o czym myślałem. O PZW raczej myślę o małych wodach, a o mówiących o nieskuteczności metody raczej mówią wdkarze niewyspecjalizowani. Nie traktuj wszystkich wypowiedzi tak personalnie, miałem na myśli ogół ten raczej mniej pozytywnie odbierany np. na tym forum.
-
PZW -za ogólne. U mnie pobliskie jeziora PZW to prawie sama drobnica . dominują 12-15cm płotki i przezroczyste skarłowaciałe leszczyki. Jeżeli chcę coś z tego "szutu" wyselekcjonować odpadaja kompletnie pracujące zanęty(prażone konopie, słonecznik itp) z dodatkiem np. pinki czy bialego robaka obojętnie czy jest on martwy czy żywy ta szarańcza prędzej czy później to znajdzie -i zaczynają się szybkie nerwowe brania od razu po rzucie. W grę wchodzą tylko zupełnie zgaszone niepracujące zanęty z dodatkiem gliny i jokersa oraz pelletów czy kukurydzy żeby coś nawet średniego wyselekcjonować. Mam podobne odczucia co do zanęt z mączka rybną na większości wód PZW u mnie ryba w ogole w to nie wchodzi. Ale woda wodzie nie równa, boznam wodę PZW gdzie często urzędują karpiarze którzy "dywanuja" pelletem to ryba szybko się przyzwyczaja i leszcze dobrze reagują na zanęty z mączka rybną.
-
Panowie, piszmy po polsku Metoda a nie Methoda. Angielska nazwa to method feeder, pisana małymi literami, spolszczona to Metoda z dużej litery :)
-
Michał super to opisałeś, sposób przez Ciebie podany z chmurną na pewno się przyda na wodach pzw, sprawdzić się też powinien na dużych komercjach. W UK wędkarze czasem do zwabienia ryby do słupa zanęty stosują tzw. "slop" - przemoczoną mieszankę zanętową podaną z ręki , kubka na tyczce, albo przy federze w rakiecie zanętowej.
-
Przynęty
Utarło się,że w Metodzie,używa się przynęt typu dumbelsy,waftersy itp. Na pewno tego rodzaju przynęta jest świetna na karpia,ale chcąc łowić ryby typowe dla jezior,lepiej odejść od tego schematu.
Podczas zasiadki płociowej,najczęściej na metodowy hak,zakładam 2-3 martwe białe robaki,lub też mieszam białe z martwą pinką.
Brania są pewne,efekt samozacięcia również następuje.
W przypadku większej płoci,lubię korzystać z kukurydzy na push stopie. Lepiej mniejsze ziarna. Dobrze mi się również sprawdzają kulki chleba tostowego 5-6mm.
W przypadku leszcza,czy lina,daję np.dwie kukurydze na włosie,albo kawałek rosówki,tyle,że rosówkę nie wkładam do podajnika,a po prostu na włos i rzucam jak klasykiem. Nic się nie plącze. Brania następują ,rybie nie przeszkadza,że przynęta jest obok podajnika.
To nie jest tak,że w ogóle rezygnuję z przynęt typowo metodowych. Klenie,jazie,leszcze bardzo lubią dumbelsy,ale zaczynam od powszechnego robaka i kukurydzy,a dopiero potem kombinuję.
Kukurydzę można dopalać zalewą miodową,czosnkową,malinową. Możliwości jest ogrom.
Coś o przyponie. Zauważyłem,że 15 cm lepiej się spradza od standarowych 10cm. Brania są pewniejsze,zacięcie łatwiejsze. Z rozmiarem haczyka nie schodzę poniżej 16. Nawet 15 cm płoteczka,bez trudu zassie taki hak.
Metoda na jeziorze potrafi dać wiele radości,a do tego jest selektywna. Łowienie jest prostsze od typowego klasyka i wcale nie mniej skuteczne.
Polecam każdemu chociaż spróbować,zwłaszcza latem, na płytkich,zarośniętych zatokach.
-
Tam gdzie woda z czystym dnem jest ,metoda da wyniki zawsze i jest to dobry sposób na każdą rybę,gorzej jak mamy zarośli sporo ,albo mułu na dnie wtedy metoda tak skuteczna już nie będzie ,woda wodzie nie równa, ja się dostosowuję do warunków jakie mam nad wodą ,wtedy decyduje jak będę łowił :beer: