Spławik i Grunt - Forum
NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: MarioG w 25.08.2015, 08:26
-
Ostatnio wspominałem w "wynikach nad woda" o pewnym przypadku.
Nad wodą na ktorą jeżdze zauważyłem ze jeden z wędkarzy osiaga doskonałe wyniki. Łowi dużo i spore okazy. Najczęściej przyjeżdza na dzien i nockę a czasem na dłużej. Regularnie. Po 2-3 razy w tygodniu.
Z racji tego, że chyba każdego interesują wyniki innych a i w wyniku nudy z powodu niewielkiej ilości brań zacząlem go brzydko mówiąc obserwować. I niestety czar prysł.
Woda to niewielki zalew pod opieką PZW z minimalnie zwiększonymi wymiarami. Na wodzie obowiązuje zakaz wywózki zanęty itp..
Jednak nie wszystkich. Facet o ktorym pisze doskonale wie co robi i móglby wiedzą i techniką postawić w kącie wielu. Korzysta z czego sie da łącznie z grabieniem dna. Ale nie o legalne techniki tu chodzi.
Koleś regularnie wyplywa pontonem, uważnie rozglądając sie czy nikt nie widzi zarzuca bojkę z ciężarkiem a potem udajac glupiego kręci się przy niej na tym pontonie i ładuje do wody michę lub wiaderko zanęty. Wywozi zestaw a poźniej już zapewne klipuje i rzuca dokładnie w punkt. Małe ryby i rekordowe okazy wypuszcza. Ale ładne kilkukilogramówki skrzętnie pakuje w siatę. Po łowieniu i spakowaniu upewniwszy się uprzednio że nikt nie widzi zwija ją jak najszybciej tak by nie dostrzec zawartości, pakuje w duzy pojemnik i chodu do auta. To co zabiera to nie są przepisowe 2 karpiki na dobe.
No ale chyba nie tylko karpie go interesują bo prócz 2 rozłozonych karpiówek łapie również na bata.
Często przyjeżdza z drugim takim samym "wędkarzem".
Ostatnio miałem dzwonić już po PSR ale czy to ma sens? Musieli by chyba najpierw na goracym uczynku go złapać. Na nęceniu, wywozce czy zabraniu ryb. A wątpię by się czaili i obserwowali.
I tylko tak sobie myślę.
Czy jego zachowanie to klusownictwo czy typowo polskie cwaniactwo.
-
Jeśli łamie przepisy i to nagminnie to nie jest wędkarz tylko kłusownik koniec i kropka.
Ja łowiłem w tamtym roku po 20/40kg ryb na jednej zasiadce, wokoło wędkarze nic nad wodą. Po kilku dniach telefon do Prezesa z donosem że łowie ponad stan ryby i że mają mnie wyrzuć ze stowarzyszenia. Prezes się uśmiechnął i nic nie zrobił, bo mnie zna, a i też łowił raz ze mną chyba w tamtym roki i podpatrywał.
Nikt z donosicieli jakoś nie chciał wtedy zauważyć, że wszystkie ryby wypuszczam, po kolejnym razie i zazdrości ludzi nie wytrzymałem i raz krzyknąłem coś w stylu: Hola patrzcie daruję rybie życie i wypuszczam.
Nikt później już nie zadzwonił z donosem na mnie nigdy więcej, a i obróciło się to w taką stronę, że co odważniejsi w tym roku przychodzili do mnie na pomost, prosząc abym ryb nie wypuszczał tylko ich obdarowywał, bo lubią świeżą rybkę zjeść.
Ech te ludziska :P
-
Swoją drogą, albo w tej wodzie jest dużo ryby, albo mimo wszystko koleś potrafi łowić.
Wywózka, to z całą pewnością nie jest recepta na sukces. Owszem pomaga. Ale jak jest faktycznie to wystarczy pogadać z karpiarzami.
Na marginesie, to mimo że sam lubię wywózkę, to takie zachowanie zdecydowanie neguję. Na małych wodach to nie powinno mieć miejsca.
-
To jest właśnie typowe zachowanie wędkarza, który chce zakombinować. Wywózka z pontonu, nęcenie - to daje wyniki (jedno wypłynięcie i jest zanęcone, bez spodowania, cudowania)... Jednak najgorsze jest to pakowanie ryb do siaty i szybka ucieczka znad wody. Jak dla mnie jest to okradanie innych i typowy przykład kłusownictwa a nie łamania regulaminu, ponieważ ten gość robi to nagminnie. Niestety, nikt nie złapał go za rękę, nie ma dowodów.
Jak więc można chcieć aby ryb było więcej, skoro tak wielu wędkarzy zachowuje się dokładnie w ten sam sposób? Przecież kilku takich 'łowców' - i woda zostaje pozbawiona najlepszych ryb, może zostaje kilka okazów (kto wie czy i takich nie zabrał, jak było ciemno chociażby). :thumbdown:
Tego typu postawa powinna służyć za wzorzec pewnego zachowania, pewnej świadomości. Jest ona skierowana przeciwko innym łowiącym i narusza wspólne dobro, jakim jest dane łowisko PZW, do którego wszyscy członkowie się dokładają. Według mnie jest to kradzież, czyn niegodny i powinien być surowo karany, przez innych zaś wędkarzy potępiany.
Zastanawiam się, czy nie byłoby dobrym wprowadzenie czegoś na zasadzie 'kontroli wewnętrznej', przeprowadzanej przez innych wędkarzy - zwłaszcza w takich przypadkach. Koleś uprawia ten proceder od lat, i dopóki mu się nie przeszkodzi - będzie robił to dalej!
Szok! :o
-
Zastanawiam się, czy nie byłoby dobrym wprowadzenie czegoś na zasadzie 'kontroli wewnętrznej', przeprowadzanej przez innych wędkarzy
Kiedyś, zdaje się, że w latach 70-tych lub na początku 80-tych, był chyba taki przepis, że wędkarz może skontrolować łowiącego obok. Coś tak mi się kołacze po głowie, ale mogę się mylić. W każdym razie, nadanie uprawnień kontrolnych w jakimś ograniczonym zakresie zwykłym wędkarzom, mogłoby być korzystne, jeśli ci nie mieliby intencji ich nadużywania. To jednak mało prawdopodobne.
-
Na ryby jezdze z reguly sam.
Co da mi kontrola? Czy zwrócenie uwagi? Koleś może mnie olać po prostu. A sukcesem mozna bedzie nazwac rowniez to gdy nie dostane w twarz za zwracanie uwagi.
Generalnie brzydze sie donosami ale drazni mnie takie zachowanie.
-
Czy jego zachowanie to klusownictwo czy typowo polskie cwaniactwo.
Typowo polskie cwaniactwo, którego odmianą jest również kłusownictwo.
Im częściej jeździmy na ryby, tym bardziej przekonujemy się jak wygląda wędkowanie w polskim wydaniu :(
-
Później się dziwimy że w Polsce jest mało ryb.Brak słów na takich ludzi.
-
Na ryby jezdze z reguly sam.
Co da mi kontrola? Czy zwrócenie uwagi? Koleś może mnie olać po prostu. A sukcesem mozna bedzie nazwac rowniez to gdy nie dostane w twarz za zwracanie uwagi.
Generalnie brzydze sie donosami ale drazni mnie takie zachowanie.
Nie chodzi mi o tego konkretnego gościa i sprawdzanie go przez Ciebie Mario, miałem na myśli taki ogólny zapis, zezwalający na kontrolę tego co ktoś zabiera (czyli trzyma w siatce) przez innych wędkarzy. Mandatu wlepić nie można wtedy - ale zaraportować do koła już tak. Tam powinny być wyciągnięte konsekwencje... Ja sprawdzam kogoś, ktoś sprawdza mnie - nie ma się co denerwować, po prostu stosujemy 'zasadę ograniczonego zaufania'... :D
-
Z tego co pamiętam można zabrać 5kg ryby dziennie. Niech odpowiednie służby skontrolują go jak opuszcza łowisko. Można też nagrać jak łamie przepisy i wezwać policję, straż leśną. Trzeba zrobić z takimi kłusownikami porządek, bo tylko szkodzą.
Ps: jest coś takiego jak ujęcie obywatelskie
Wysłane z mojego GT-I9305 przy użyciu Tapatalka
-
Może najpierw poprawmy i stosujmy sensowny regulamin! U mnie np. na Leszcza nie ma limitu ani wymiaru. Co zrobisz jak ktoś ma w siatce 20szt 2kilówek? Powołasz się na zdrowy rozsądek? 5kg to jest na drobnicę prócz Krąpia który też jest poza limitem(akurat tu słusznie)oraz na Jazia i Klenia!
-
Niestety takich ,,wędkarzy" jest wielu. U mnie dziadki są jeszcze bardziej cwani - gdy złowią karpika dzwonią np po wnuczka i on w 5 minut jest rowerem, zabiera rybkę i do domu - a rejestr dalej czysty
Zastanawia mnie tylko w tym ich myślenie - no bo kogo oni okradają ? Samych siebie
-
Arek, mi się wydaje, że nie ma czegoś takiego jak zabieranie leszcza bez oporów. Limit wagowy obejmuje właśnie ryby nie objęte okresem ochronnym lub limitem ilościowym, chyba że jestem w błędzie, to mnie uświadomcie...
-
Zapewniam cię Luk że widzę co pisze! Skoro jest wpisany limit Pod Kleniem i Jaziem 5kg Pod płocią i inną drobnicą 5kg. Nawet pod Miętusem 5kg. Nawet Jazgarz ma 5kg. Jedynie Leszcz i Krąp jest bez limitu. Czemu podajesz w wątpliwość moje słowa?(sory jeszcze Amur nie ma limitu! )
-
Phi, wielkie mi :) W moim okręgu jest jezioro, na którym jest NAKAZ zabierania złowionego leszcza.
-
Nawet wymiar ochronny płoci dawniej obowiązujący 15cm. został zniesiony chyba 2 sezony temu! Szok!
-
U mnie powinni wprowadzić górny wymiar 15cm dla płoci,bo złapanie większej to nie kasa sztuka.
-
W okręgu toruńskim są wymiary dolne i górne, nie ma odłowów sieciowych a ryb i tak nie ma. Wniosek z tego taki, że największym drapieżnikiem, szkodnikiem, kłusownikiem i rybakiem w jednej osobie są poprostu wędkarze. To dzięki tym wszystkim zabierającym bez umiaru i wypełniający swoje zamrażarki po brzegi w wodzie nie ma ryb. Konieczne są zmiany w limitach wagowych i ilościowych dopóki w wodach jeszcze coś zostało. Same limity jednak nie pomogą ktoś musi jeszcze to weryfikować i surowo karać za nieprzestrzeganie. Jest mi cholernie ciężko żyć w kraju w którym społeczeństwo nie szanuje dóbr wspólnych
-
Arek, mi się wydaje, że nie ma czegoś takiego jak zabieranie leszcza bez oporów. Limit wagowy obejmuje właśnie ryby nie objęte okresem ochronnym lub limitem ilościowym, chyba że jestem w błędzie, to mnie uświadomcie...
Jest coś takiego, jak zabieranie leszcza bez oporów (niestety):
RAPR
§8
[…]
8. Dopuszcza się zabranie z łowisk ryb innych gatunków nie wymienionych wyżej [tj. objętych wymiarem ochronnym i/lub okresem ochronnym – Log], w ilościach nie przekraczających 5 kg w ciągu doby.
9. Limity nie dotyczą krąpia, karasia srebrzystego i leszcza.
-
Jeśli chodzi o główny cel wędkarza o którym piszę czyli o karpie to można 2szt na dobę.
On kosi więcej.
-
Szkoda gadać Panowie :( Pokolenia które są "nauczone" zabierania "oporowo" muszą po prostu wymrzeć bo aktualny rząd czyt. pierdolnik się za Nami nie wstawi. Brutalna prawda. Przepraszam jesli kogoś obraziłem. Nadzieja w młodych pokoleniach
-
Arek, nie chciałem Cię urazić :thumbup: Jakoś umknął mi w RAPR ten zapis o leszczach po prostu...
Hm, dlaczego pomimo wszystko nie ustalić wymiaru górnego dla leszcza np. 65 cm? Warto chronić większe sztuki, nawet 60 cm byłoby OK. Fajnie byłoby uświadamiać wędkarzy, że małe leszcze w dużej liczbie mogą szkodzić, po co walić w łeb te duże? Zabierajcie mniejsze, duże niech zostaną w wodzie - będą one atrakcją wędkarską!
Panowie, myślę, że powinno się zacząć zadawać pytania. Po co jedziemy z wędkami nad wodę? Jeżeli wędkarze będa odpowiadać, że dla mięsa - to główny wysiłek powinno się kłaść na tworzenie łowisk typu 'no kill'. Wtedy można ludzi pogodzić. Ciekawą propozycją mogłoby być zrobienie takich odcinków na Odrze, Warcie i Wiśle :)
-
Proponuję na odcinku Kostrzynskim ;D Nie miał bym problemu z miejcówkami bo większość przestała by jeździć. No chyba że by kradli(co nie było by takie dziwne)
-
A ja mam wrażenie, że dyskusje o górnych wymiarach to tylko takie marzenia jak 6 w totka. ;-)
A zapytam jeszcze.
Co mi doradzicie przy ponownym spotkaniu tego gościa?
-
U mnie na kilka gatunków są!
-
Mario, mam telefon do dziadka z PZW, chcesz?
-
W rejestrze mamy wszystko.
Łacznie z telefonem do komendata SSR.
Ale slij. Moze sie przydac.
Podeślij też i swój na wszelki wypadek ;-)
A swoja droga to wiesz o ktorego kolesia mi chodzi?
-
Nie mam pojęcia...
Poszedł priv.