Spławik i Grunt - Forum
NAD WODĄ => Łowiska => Wątek zaczęty przez: Mateo w 04.10.2015, 18:34
-
Ja nigdy nie łowiłem na wodach PGRyb.
Ciekawi mnie jak wygląda sytuacja na wodach PGRyb. Jaki obowiązuje tam regulamin? Czy obowiązują rejestry? Jakie są opłaty?
Zapewne w sieci można znaleźć pewne informacje, ale nie ma to jak dowiedzieć się bezpośrednio od użytkowników tego typu łowisk, dowiedzieć się jak to wygląda w praktyce i jak można by te wody ocenić w odniesieniu do łowisk PZW.
Czy można te wody przyrównać bardziej do łowisk komercyjnych niż do wód PZW?
-
A są jeszcze wody PGR? W mojej okolicy wszystkie przeszły pod PZW.
-
Kolega Kamil trochę był nieprecyzyjny. Ja też czasami mówię PGRyb. Tak naprawdę, to jest spółka powstała po PGRyb. U mnie http://www.zlocryb.hg.pl/.
Rodzaj opłaty Jedno jezioro grupy I 4 jeziora z grupy I
cały sezon 14 dni 7 dni 3 dni 1 dzień Cały sezon
Z brzegu(01.04 - 30.11) 70 53 33 23 13 122
Z łodzi (01.06 – 15.11) 115 83 63 43 24 175
Ulgowa (01.04 – 30.11) 36 zł / na jedno jezioro z brzegu.
Jaka jest różnica między tymi wodami a PZW? Taka, że na jeziorach spółki bardzo mało jest zarybień. Co kilka lat jeziora są czesane siatami.
-
Ja tez ostatnio jeżdżę nad wodę, która parę ładnych lat nie była zarybiana. Odnoszę jednak wrażenie, że rybostan jest tam o wiele lepszy niż w wielu wodach PZW. Jest tam jednak stosunkowo niewielu wędkarzy.
A może właśnie tu jest przyczyna. Czyli presja wędkarska. Może również na wodach Przedsiębiorstw Rybackich jest mniejsza, bo jednak trzeba wnieść dodatkową niemałą opłatę.
Znalazłem też coś ciekawego, a mianowicie taką ankietę:
http://www.zlocryb.hg.pl/ankieta.html
Ktoś tam widać interesuje się oczekiwaniami wędkarzy.
Na Śląsku jest zbiornik Goczałkowice użytkowany przez Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów. Przedsiębiorstwo to utworzyło na tym zbiorniku Gospodarstwo Rybackie. Mimo że rybacy łowią mocno sieciami, to nad jezioro zjeżdżają się wędkarze z całego Śląska. Głównie polują oni na sandacze, okonie i spore płocie. Ponoć czasem brakuje już zezwoleń. Tylu jest chętnych.
-
I co ciekawe to jedna z najbardziej rybnych wód na śląsku.
-
Parę lat temu łowiłem na takim jeziorze na Mazurach, gdzieś niedaleko Mrągowa. Zezwolenie nie było drogie. Z rybami cienko, pojedyncze linki, płotki i wzdręgi oraz dowolna ilość drobnej uklei, nic fajnego nie złapałem.
-
Na PGR- ach zawsze było cienko z rybą, ciągli sieciami 2 - 3 razy do roku, a czego nie wyłowili siecią to prądem.
-
U nas jest bardzo mało wód PZW. Dwa jeziora, rzeka Drawa i stawy pokredowe. Dlatego tam jest większa presja wędkarska.
-
Parę lat temu łowiłem na takim jeziorze na Mazurach, gdzieś niedaleko Mrągowa. Zezwolenie nie było drogie. Z rybami cienko, pojedyncze linki, płotki i wzdręgi oraz dowolna ilość drobnej uklei, nic fajnego nie złapałem.
Mam pewien sentyment do pewnego jeziora w okolicach Sorkwit, jeżdżę tam z przerwami od dzieciństwa, tam nauczyłem się wędkować.
Strefa ciszy, woda czysta, głęboka w pewnych miejscach, podwodne górki, wyspy, choć ostatnio czytałem, że woda weszła w 2 klasę. Wcześniej było dużo lepiej.
Moje obserwacje są takie. W sezonie letnim obserwowałem rybaków z gospodarstwa w Sorkwitach stawiających sieci co 2-3 dni. raz na jednym końcu jeziora raz na drugim. Jazda na całego. Sieci stawiane raz wzdłuż jeziora a raz w poprzek.
Obserwacja taka sama podczas każdego z pobytów, choć wcześniej sieci były stawiane tylko wzdłuż jeziora.
Pozwolenie a jakże sprzedadzą z uśmiechem, ale na rybę nie ma co liczyć, drobnica, podleszczaki, jakieś małe liny, okonki łapane z gruntu na 10-12 metrach.
-
Łowiłem na kilkunastu wodach należących do prywatnych gospodarstw rybackich, położonych w Wielkopolsce, na wybrzeżu i Kaszubach i wiem, że ....nic nie wiem :-) przewrotnie to ująłem bo niektóre z tych jezior były "wyczyszczone do zera" na jesień, niewodem, inne z kolei były dość rybne. Regulaminy, które tam obowiązują są wzorowane na PZW, wręcz są odwołania wprost, że obowiązuje RAPR. Natomiast ciekawe doświadczenie miałem ostatnio na pewnym łowisku komercyjnym. Samo łowisko prześlicznie położone, wśród lasów, pagórków, takie leśne jeziorko (3ha), żadnych płotów, ogrodzeń, siatek, trawka wkoło i morze tataraku. Na samym łowisku umiarkowana presja wędkarska, kilku wędkujących. Wiem, że niektórzy nie znoszą łowisk komercyjnych, bo kojarzą im się wyłącznie z przysłowiową dziurą w ziemi, czy też wanną z karpiami albo wrzuceniem widelca a 3 pstrągi same się nabijają ale tamto łowisko zupełnie nie pasuje do tego stereotypu. No dobra, ale co z rybami? No były, ba! były bo się pokazywały. Łowiłem tam wraz dwoma kolegami przez 3 dni, z przerwami i po tych 3 dniach to zeszliśmy we trójkę na tarczy, jedno zacięte branie, ale poszła ryba w zielsko i tyle ją widziałem (z doświadczenia wiem ze był to karp, 4-5kg). Łowiliśmy na metodę, na tradycyjny koszyk, na spławik, łowiliśmy na mini kulki, pelety, robaki takie i siakie i kukurydzę, na mielonkę, dumbelsy, no nie wiem sam co jeszcze mógłbym tam podać, nawet na żelki z biedronki próbowałem i .....nic, a ryby były i się śmiały, co 10 minut wielki plusk oznajmiał Pana Karpia rechotającego nam w nos...zanęty polskie i z Sonu miał za nic, a konopie mu nawet nie pachniały, żadnego skubania, wąchania, zeeero! Ryby tylko wyskakiwały i się śmiały,
adiós :-) taka to może być też komercja...na odchodne spytałem właściciela łowiska jakim peletem podkarmia te ryby, bo wędkarze niespecjalnie tam nęcili, mała presja, a ryb dużo, i jeść się im chce :-) na co on odpowiedział, eee, no pelety to za drogie, na zimę to sypnę, by miały trochę tłustego a tak to ziarnem, jak to ziarnem? spytałem naiwnie, no ziarnem odpowiedział, pszenicą, dalej brnąłem...eeee, nie-odpowiedział, pszenica to za droga...żyto im sypię, żyto....:-)
-
ciach
na odchodne spytałem właściciela łowiska jakim peletem podkarmia te ryby, bo wędkarze niespecjalnie tam nęcili, mała presja, a ryb dużo, i jeść się im chce :-) na co on odpowiedział, eee, no pelety to za drogie, na zimę to sypnę, by miały trochę tłustego a tak to ziarnem, jak to ziarnem spytałem naiwnie, no ziarnem odpowiedział, pszenicą, dalej brnąłem...eeee, nie-odpowiedział, pszenica to za droga...żyto im sypię, żyto....:-)
Czyli trza było na ogórka kwaszonego łowić ... :P