Spławik i Grunt - Forum
PRZYNĘTY i ZANĘTY => Zanęty => Wątek zaczęty przez: Mosteque w 13.10.2015, 21:34
-
Jurek pyta i sodę, to ja spytam o gs.
Kiedyś w jakimś chińskim pieprzniku kupiłem pół kilo i kwitnie w szafie. Skoro dodajemy sól i słodziki, to może szczypta gs też coś da?
Macie z tym jakieś doświadczenia?
-
Nie stosowałem. Glutaminian sodu i hydrolizat białkowy masz w przyprawie do zup magi. Jest to wzmacniacz smaku i zapachu. Można spróbować. :)
-
Co to jest, to większość dobrze wie, przecież nie kupiłem tego, bo mi się nazwa spodobał. Pytanie, czy ktoś sprawdzał, jak działa na ryby ;)
-
Co to jest, to większość dobrze wie, przecież nie kupiłem tego, bo mi się nazwa spodobał. Pytanie, czy ktoś sprawdzał, jak działa na ryby ;)
Pomysł dobry, koniecznie trzeba spróbować. Na pewno silnie uzależnia, Sprawdziłem kiedyś na sobie ;D długotrwałe i regularne przyjmowanie dawek w jedzeniu powoduje po odstawieniu uczucie niedosytu, oraz przestaje nam wszystko smakować przez dłuższy czas, jeżeli jest pozbawione dodatku tego świństwa. Jeżeli działa tak samo na ryby, to może to być "kosa" na zawodach po wcześniejszym przygotowaniu łowiska :D
Niektórzy są uczuleni, osoby takie potrafią omdleć w niedługim czasie po spożyciu nawet niewielkiej dawki. Nieodzowny składnik kuchni Chińskiej. Tam się dodaje "glutu" w trakcie wstępnej obróbki mięsa, podczas gotowania/smażenia, podczas odgrzewania na zamówienie raz jeszcze i często przyprawia się gotowe danie jeszcze raz tym czymś tuż przed podaniem :o W KFC i Mac używają znacznie mniej.
-
Od dawna używam glutaminian. Z całą pewnościa działa korzystnie na żerowanie ryb , niejednokrotnie robiłem z kolegą testy łowiac np na ciasto o identycznym smaku i zapachu rożniące sie tylko obecnością glutamatu i ono zawsze wygrywało. Dodaję go do gotowanych ziaren praktycznie zawsze , dodawałem też do produkowanych w domu kulek proteinowych. Oczywiście trzeba zachować umiar bo jest słonawy
Dodaję go też do wody którą namaczam zanęty ( płaska łyżeczka na 3kg suchej zanęty) i uważam że też działa dobrze
-
I na taką wypowiedź czekałem. Dziękuję! :thumbup:
-
Witam.
Od paru lat używam glutaminian do zanęt. Parę razy robiłem testy ze ta sama mieszanka i kolega łowił bez a ja z dodatkiem. Wyniki były lepsze z glutaminianem. Niestety wiosna oraz pozna jesień i glutaminian robił odwrotny efekt często odstraszając ryby z łowiska.
-
Serwus perforek!
Dzięki za podzielenie się spostrzeżeniami!
-
Ja również dziękuję :thumbup:
-
Nie ma glutaminianu sodu, nie ma ryb.
Również każdy kucharz Wam powie, że glutaminian „przyciąga” klientów.
Początkowo wyizolowano ten składnik z bardzo znanych wodorostów kombu. Glutaminianu nie należy spożywać bezpośrednio. Jest to podstawowy dodatek do potraw kuchni chińskiej, japońskiej, wietnamskiej, czy tajskiej.
Dlatego chińskie zupki są takie smaczne a nic nie są warte.
Podobnie jest z „przyprawą do zup” na bazie glutaminianu która jest teraz łatwo dostępna, a kiedyś była droższa w produkcji naturalna maggi (ja ją stosuję do dziś jako atraktor w postaci zielonej lub mrożonej).
Dawkowanie optymalne (sprawdzone) łatwe do zapamiętania: 10 gram na 10 kg bazy zanętowej suchej.
-
No to nie zostaje nic innego jak próbować, dzięki Mirek! :thumbup:
Ta ja teraz zapytam z innej beczki trochę. Czy macie lepsze wyniki używając Maggi? Ten specyfik jest w UK, ale się nie spotkałem aby ktoś go używał. Kiedyś w jakimś sklepie dorzucili mi kulki proteinowe o podobnym zapachu, pamiętam, że nic nigdy na nie nie złowiłem.
No i ta obserwacja odnośnie zimy... Zastanawiam się czy warto spróbować :)
-
Na naszym ostatnim minizlocie dosypałem GS do zanęty i miałem dużo gorsze wyniki od reszty. Wtedy było już zimno i zanęciłem miejscówkę. Gdy się przesiadłem, zacząłem łowić. Więc ciężko powiedzieć, czy to wina GS czy przenęcenia w zimnej wodzie...
-
Lucjanie. Ja Maggi (kiedyś jako przyprawę w butelkach) teraz hoduję sam na swoje potrzeby, stosuję na płoć wiosną tak w marcu, czyli dużo przed tarłem. Płoć na Maggi idzie niesamowicie dobrze.
Zanętę robię bardzo ubogą (może być tylko bułka tarta zaprawiona Maggi i też będzie dobrze). Do tego białe robaki 3 na haczyk też na noc zaprawione roztartymi liśćmi Maggi (to jest właściwie lubczyk ogrodowy).
Ponieważ na Maggi łowię płocie wiosną, nie mam doświadczenia w innych porach roku i raczej inne ryby w to nie wchodzą. Ale jak to bywa, mogę się mylić.
O ile mnie węch nie myli, zanęty na lina są na bazie Maggi.
-
Odkopię temat i wrzucę ciekawy link do artykułu o E-621
http://dziecisawazne.pl/glutaminian-sodu/
-
Odkopię temat i wrzucę ciekawy link do artykułu o E-621
http://dziecisawazne.pl/glutaminian-sodu/
Wniosek po przeczytaniu artykułu - ryby będą pobudzone i zaniknie im część komórek nerwowych więc będą latwiejsze do zlowienia :P
W myśl powiedzenia - srali muchi, przyjdzie wiosna - będzie lepiej trawka rosła
-
Czy potrzebujemy glutaminianu sodu?
W artykule podaje się przykładowe zamienniki:
• kostki rosołowe – świeże warzywa, oliwka, zioła, m.in. tymianek, estragon, lubczyk
• vegeta – sól morska, świeże warzywa
• sól ziołowa – gomasio (lekko podprażone i zmielone ziarno sezamu oraz siemienia lnianego w stosunku 1:1 wymieszane z solą morską)
• zupa z proszku, np. barszczyk – sok z kiszonych buraczków
• zła i pyskata żona – własna ręka… aaaaaaaaaaaa nie, to inny temat.
-
Co ciekawe, kwas glutaminowy (a to właśnie jego jony w roztworze wodnym są odpowiedzialne za właściwości smakowe glutaminianu sodu) występuje też w sosie rybnym oraz sojowym. Ten pierwszy śmierdzi dość "ciekawie" bo wytwarza się go kładąc zasolone ryby w beczkach na słońcu dopóki nie staną się one płynne w wyniku fermentacji i ten płyn jest później filtrowany i gotowe, pycha ;D A gdyby tak wlać sosu rybnego do zanęty? Ja niedawno skończyłem buteleczkę, jak kupię nowy to wypróbuję.
Na obronę dalekowschodniej kuchni dodam, że klasycznie to właśnie sos sojowy, rybny oraz ostrygowy są głównymi źródłami kwasu glutaminowego w potrawach. Glutaminian sodu jest po prostu tańszy niż te sosy i stosuje się go jako zamiennik.
-
Najlepiej, że długowieczni Chińczycy czy Japończycy walą glutaminianu do wszystkiego aż miło. Powinni umierać za młodu i być strasznie spasieni - jakoś im się to tak nie porzytrafia. Te badania o których się mówi w tym artykule, są dla mnie tak samo dobre jak i te potwierdzające, że GMO jest szkodliwe. Bo karmiono soją zmodyfikowaną szczury przez kilka lat i te miały jakieś schorzenia. Ciekawe, że nie zrobiono badań jakie schorzenia miałyby szczury karmione różnymi nie modyfikowanymi ziarnami. Zapewne można by udowodnić, że niemodyfikowane ziarno też szkodzi. Czyli co jeść? :D
Jak to mówią Angole - bollocks! :)
-
Paru osobom może przeszkadzać, jeśli uda się zmodyfikować roślinę, aby nie potrzebowała sztucznych nawozów, była odporna na choroby i szkodniki bez używania pewnych produktów. A ludzie najwyraźniej wierzą, że jak zjedzą modyfikowaną genetycznie sałatę, to wyrosną im liście z uszu i komuś zależy na tym, żeby w to wierzyli.
Jakoś nikt się nie boi, że do jedzenia pakuje się substancje konserwujące, słodzące, wzmacniające smak, zapach, barwę o nie do końca jasnym wpływie na ludzki organizm.
-
To jest piękna sprawa:) To tak jakby zjeść wątróbkę z rakiem i dostać od tego raka wątroby :D
Swoją drogą jak podawali szczurom kilka lat coś i one zaczęły chorować - wnioski musiały być niebywałe, bo szczury właśnie ze 2-3 lata żyją w ogóle, a na jakąś chorobę w końcu zdechnąć muszą.
-
To jest piękna sprawa:) To tak jakby zjeść wątróbkę z rakiem i dostać od tego raka wątroby :D
Śmiejemy się, a z tasiemcem w rybach jest podobnie :D Mam na myśli dorosłe tasiemce znajdowane we wnętrznościach ryb. Wiele razy czytałem, że ryba jest wtedy to wyrzucenia, bo jak się ją zje, to dostaniesz tasiemca (niektórzy nawet je spalają :D ). To nieprawda, bo jeśli znajdujemy dorosłego tasiemca, to znaczy, że ryba jest żywicielem ostatecznym, a zarazić się można od żywiciela pośredniego. No i larwy żyją w mięśniach żywiciela pośredniego.
EDIT: W sumie to niech myślą, że ryby są zarażone tasiemcem i nie wolno ich jeść :)
-
Jak się o tym dowiedzą, to będą zjadać i ryby, i tasiemce! Taki makaron do zupy rybnej na przykład...
-
Sami złośliwcy i prześmiewcy.
Ale jak fajnie się czyta?...
-
Najlepiej, że długowieczni Chińczycy czy Japończycy walą glutaminianu do wszystkiego aż miło. Powinni umierać za młodu i być strasznie spasieni - jakoś im się to tak nie porzytrafia. Te badania o których się mówi w tym artykule, są dla mnie tak samo dobre jak i te potwierdzające, że GMO jest szkodliwe. Bo karmiono soją zmodyfikowaną szczury przez kilka lat i te miały jakieś schorzenia. Ciekawe, że nie zrobiono badań jakie schorzenia miałyby szczury karmione różnymi nie modyfikowanymi ziarnami. Zapewne można by udowodnić, że niemodyfikowane ziarno też szkodzi. Czyli co jeść? :D
Jak to mówią Angole - bollocks! :)
Ciekawostka jest to ze oni maja enzym trawiący glutaminian sodu, a my za to mamy trawiący alkohol :)
-
Wszyscy ludzie piją wodę, a więc to oznacza, że ludzie "umierają od wody"...
-
Wystąp do UE o milion euro na badanie tego zagadnienia. Powinni przyznać :D
-
Kpię sobie Michale, bo dzisiaj trudno dociec, co jest prawdą. Jeśli mówi jakaś gadająca głowa z ramienia państwa czy jakiejś korporacji, to z góry można założyć, że to co mówi jest kłamstwem choćby nie wiem jak daną wiadomość lukrował.
Dwie rzeczy dzisiaj w czasach zakłamania i ogólnego wzajemnego dymania są pewne:
- Jeśli ktoś ci mówi „zrób tak”, to rób dokładnie odwrotnie.
- Druga sprawa, to stare książki. Jest masa świetnych książek w bibliotekach uniwersyteckich. Często korzystam z takich dwóch.
Jest też trzecie źródło informacji: własne doświadczenie i intuicja.
-
Paru osobom może przeszkadzać, jeśli uda się zmodyfikować roślinę, aby nie potrzebowała sztucznych nawozów, była odporna na choroby i szkodniki bez używania pewnych produktów. A ludzie najwyraźniej wierzą, że jak zjedzą modyfikowaną genetycznie sałatę, to wyrosną im liście z uszu i komuś zależy na tym, żeby w to wierzyli.
Jakoś nikt się nie boi, że do jedzenia pakuje się substancje konserwujące, słodzące, wzmacniające smak, zapach, barwę o nie do końca jasnym wpływie na ludzki organizm.
To ja trochę od dupy strony.
Pewna firma opracowała bardzo skuteczny środek chwastobojczy.
Po jakims czasie mądre głowy wpadły na pomysł, że należy stworzyć rośliny odporne na ten środek. Zaczęli modyfikować ziarno i uzyskali takowe rośliny. Z czasem stawały się bardziej rodne, odporniejsze na choroby poprostu lepsze. Jako, że modyfikowana roslina jest produktem, firma ta zaczęła sprzedawać licencje, na ziarno tej stale ulepszanej rosliny. W kodzie genetycznym, w jego nie aktywnej części, zawarte są znaczniki ułatwiające rozpoznanie takiej rośliny. Natomiast w licencji pod groźba ogtomnych kar finansowych widnieje zakaz używania zebranych ziaren do nowych nasadzeń. A rosliny, jak to rosliny pylą przekazując materiał genetyczny dalej i zanieczyszczają nie modyfikowane uprawy.
Koniec końców okazało się że 95% upraw w Ameryce Północnej stanowią uprawy modyfikowane wprowadzone na rynek przez 3 wielkie firmy. Naturalnego ziarna już praktycznie nie ma.
Stąd w Unii Europejskiej istnieje zakaz uprawy GMO.
Teraz lepsza sprawa. Od lat 70 produkuje się ziarno hybrydowe. Wyselekcjonowane, dające wieksze zbiory od normalnego. Jedynym minusem jest to, że ze zbiorów nie da się wychodować następnych plonów, ponieważ ziarno to nie kiełkuje.
Ostatnio okazalo się, że np we Francji 90% upraw to ziarno hybrydowe. Na domiar złego przepisy stanowią, że ziarno przeznaczone do sprzedaży na siew musi być rejestrowane. Rejestracja ziarna wiąże się z olbrzymimi kosztami. Jeżeli masz plony z ziarna nie rejestrowanego, nie może być ono sprzedane, nawet oddane w celach siewczych. Znowu wchodzą tu pewne firmy jak Monsanto, Bayer, czy Cehave
To, co jesz, to za ile jesz zależne jest praktycznie od kilkunastu koncernów rozsianych na całym świecie.
Taka drobna ciekawostka....
-
Katmay :thumbup:
Warto też nadmienić, że często jest to pomyślane tak, że gdy już zastosuje się kupione od nich ziarno plus odpowiednie nawozy trujące wszystko inne, to już na tej glebie tylko to ziarno wyrośnie. I kółko się zamyka.
-
Zdaję sobie sprawę, że teraz wszystko kręci się wokół kilku korporacji i ich interesów.
Z drugiej strony ochrona praw do odmian jest niezależna od GMO. Taka sytuacja jest np. w przypadku ziemniaków, bo u nas (chyba w całej Europie) nie dopuszcza się do sprzedaży w celach spożywczych ziemniaków modyfikowanych genetycznie. Nasi rolnicy (ci więksi, którzy chcą swoim towarem zaopatrywać największe sieci marketów), działając w ramach certyfikatów jakościowych kupują ziemniaki na sadzonki od wielkich zachodnich firm, są to odmiany certyfikowane. Nie mają oni prawa później części zbioru zasadzić w celach rozmnożenia i sprzedaży, jest to postrzegane jako kradzież. Muszą oni za to na następny sezon kupić kolejną partię ziemniaków do sadzenia.
Stąd już tylko krok do monopolizacji, bo dominujące sieci marketów mogą ustalić sobie "życzymy sobie takich i takich odmian ziemniaków", których producentem jest akurat np. pewna firma z Holandii.
Niemniej jednak, masz rację, Katmay - modyfikacja genetyczna daje pole do popisu w kwestii ochrony interesów korporacji.
-
Paru osobom może przeszkadzać, jeśli uda się zmodyfikować roślinę, aby nie potrzebowała sztucznych nawozów, była odporna na choroby i szkodniki bez używania pewnych produktów. A ludzie najwyraźniej wierzą, że jak zjedzą modyfikowaną genetycznie sałatę, to wyrosną im liście z uszu i komuś zależy na tym, żeby w to wierzyli.
Jakoś nikt się nie boi, że do jedzenia pakuje się substancje konserwujące, słodzące, wzmacniające smak, zapach, barwę o nie do końca jasnym wpływie na ludzki organizm.
To ja trochę od dupy strony.
Pewna firma opracowała bardzo skuteczny środek chwastobojczy.
Po jakims czasie mądre głowy wpadły na pomysł, że należy stworzyć rośliny odporne na ten środek. Zaczęli modyfikować ziarno i uzyskali takowe rośliny. Z czasem stawały się bardziej rodne, odporniejsze na choroby poprostu lepsze. Jako, że modyfikowana roslina jest produktem, firma ta zaczęła sprzedawać licencje, na ziarno tej stale ulepszanej rosliny. W kodzie genetycznym, w jego nie aktywnej części, zawarte są znaczniki ułatwiające rozpoznanie takiej rośliny. Natomiast w licencji pod groźba ogtomnych kar finansowych widnieje zakaz używania zebranych ziaren do nowych nasadzeń. A rosliny, jak to rosliny pylą przekazując materiał genetyczny dalej i zanieczyszczają nie modyfikowane uprawy.
Koniec końców okazało się że 95% upraw w Ameryce Północnej stanowią uprawy modyfikowane wprowadzone na rynek przez 3 wielkie firmy. Naturalnego ziarna już praktycznie nie ma.
Stąd w Unii Europejskiej istnieje zakaz uprawy GMO.
Teraz lepsza sprawa. Od lat 70 produkuje się ziarno hybrydowe. Wyselekcjonowane, dające wieksze zbiory od normalnego. Jedynym minusem jest to, że ze zbiorów nie da się wychodować następnych plonów, ponieważ ziarno to nie kiełkuje.
Ostatnio okazalo się, że np we Francji 90% upraw to ziarno hybrydowe. Na domiar złego przepisy stanowią, że ziarno przeznaczone do sprzedaży na siew musi być rejestrowane. Rejestracja ziarna wiąże się z olbrzymimi kosztami. Jeżeli masz plony z ziarna nie rejestrowanego, nie może być ono sprzedane, nawet oddane w celach siewczych. Znowu wchodzą tu pewne firmy jak Monsanto, Bayer, czy Cehave
To, co jesz, to za ile jesz zależne jest praktycznie od kilkunastu koncernów rozsianych na całym świecie.
Taka drobna ciekawostka....
Święta prawda. A tym wszystkim kręci grupa Bilderberg.
-
Dokładnie chodzi o firmę Monsanto ,kryją się za tym przeogromne pieniądze ,firma ta ma na celu rządzenie światowymi zasobami żywności .Musimy się przed tym bronić za wszelką cenę ,firma ta produkuje bardzo popularny w Polsce środek na chwasty Randap fajny film o Monsanto.
-
A wracając do tematu to jest coś takiego jak wodorosty KOMBU. Naturalne źródło glutaminianu.
Tanie nie jest, ale można zrobić bulion do nawilżania zanety.
-
Taniej wyjdzie kupić na allegro czysty glutaminian 14 zł za 1 kg niż wodorosty. W tej samej cenie jest 100 g
Wysłane z mojego GT-I9100 przy użyciu Tapatalka
-
Może rybom wszystko jedno ale dobre dashi jest dobre i dla ludzi ;)