Spławik i Grunt - Forum
ORGANIZACJE WĘDKARSKIE => PZW, czyli Polski Związek Wędkarski... => Wątek zaczęty przez: Rebrith w 09.06.2024, 19:00
-
Mijałem dziś kolejny raz okoliczne małe, karpiowe jeziorko i naszła mnie smutna myśl...
Jak wiadomo, PZW ma obowiązek informować kiedy, gdzie i czym będzie zarybiać. Prawdopodobnie chodzi o to, by każdy z nas miał możliwość wtedy się tam udać i naocznie dokonać kontroli, czy faktycznie to robią. OK - idea wydaje się słuszna.
Niestety informacja ta trafia również do mięsiarzy, którzy dzień później przez kolejne 7 dni siedzą tam od rana do wieczora i wszystko odławiają (we wspomnianym jeziorku są to zawsze karpiki 35cm). O kontroli PSR nawet nic nie mówię, bo wiadomo... nie ma o czym gadać.
Jak uważacie - czy ta informacja powinna pozostawać jawna, czy zarybiania powinny odbywać się w tajemnicy najlepiej o 01:00 w nocy żeby nikt nie widział i nie wiedział?
Z jednej strony, brak informacji mógłby się skończyć robieniem wałów w PZW, teraz chociaż odrobinę mogą się bać, że "wścibski wędkarz" przyjedzie sprawdzić.
Z drugiej strony... banda mięsiarzy tylko na to czeka i ich lodówki też.
Tak źle i tak niedobrze?
-
Banda mięsiarzy w PZW jest najlepiej poinformowaną siatką szpiegowską w dziejach ludzkości. Żaden kraj nie dysponuje lepszym systemem obiegu informacji. Więc wszyscy "swoi" mięsiarze od razu by wiedzieli, gdzie, co i jak. Najwyżej my byśmy nie wiedzieli ;)
-
Na tą chwilę nie jest możliwe to aby mięsiarze nie dowiedzieli się o zarybieniu ::)
-
U mnie jest ta sama sytuacja mimo że raczej niewielu mięsiarzy obserwuje stronę RZGW do którego należą moje okoliczne wody to znajdzie się jeden taki kumaty co sprawdzi, rozpowie i informacja pójdzie dalej pocztą pantoflową. Jak rok temu poszła fama o zarybieniu sumem to do siaty ładowali kijanki po 40-50cm. Tak samo zapewne będzie w tym roku bo 6 maja poszło zarybienie szczupakiem i zaraz zapewne będą latali za pistoletami 20-30cm.
-
W okręgu, do którego należę, na dwóch zbiornikach założyli już monitoring. I nie powiem, bo jest skuteczny. Już kilku amatorów chwycili.
A ten krótki wstęp zamieściłem po to, bym mógł uzasadnić to, co teraz napiszę: Informacja o zarybieniach - po mojemu powinna być. Każdorazowo po zarybieniu powinien być zakaz wędkowania przez co najmniej 7 dni. Jak go dopilnować - wspomniany monitoring. Poza tym (odnoszę to do mojego okręgu) pojawiły się bardzo częste kontrole PSR i SSR. Odnoszą skutek.
Dlatego uważam, że informacje powinny być, ale też powinien być zakaz. Ryba zawsze zdąży się "rozejść po zbiorniku", a amatorów łatwego mięska trochę utemperują.
-
W okręgu, do którego należę, na dwóch zbiornikach założyli już monitoring. I nie powiem, bo jest skuteczny. Już kilku amatorów chwycili.
A ten krótki wstęp zamieściłem po to, bym mógł uzasadnić to, co teraz napiszę: Informacja o zarybieniach - po mojemu powinna być. Każdorazowo po zarybieniu powinien być zakaz wędkowania przez co najmniej 7 dni. Jak go dopilnować - wspomniany monitoring. Poza tym (odnoszę to do mojego okręgu) pojawiły się bardzo częste kontrole PSR i SSR. Odnoszą skutek.
Dlatego uważam, że informacje powinny być, ale też powinien być zakaz. Ryba zawsze zdąży się "rozejść po zbiorniku", a amatorów łatwego mięska trochę utemperują.
Proponowałem zamknięcie wody po zarybieniu. usłyszałem odpowiedź że, to niezgodne z regulaminem. Jedyne co pozostało to bieganie jako SSR i sprawdzanie limitów
-
Proponowałem zamknięcie wody po zarybieniu. usłyszałem odpowiedź że, to niezgodne z regulaminem. Jedyne co pozostało to bieganie jako SSR i sprawdzanie limitów
A widzisz, u mnie w okręgu też nie zamykają. Ale np. na opolszczyźnie tak się dzieje, że zamykają. Niezgodne z regulaminem? Wystarczy zmienić regulamin, to odrobina dobrej woli. Ale jeśli zarząd ma w tym interes, by beretować każdą rybę tuż po zarybieniu - to nic nie da. Przynajmniej teraz...
-
Każdy okręg ma swój regulamin. A że, w nasz związek zajmuje się pozyskiwaniem białka zwierzęcego to regulamin dostosowuje do swoich członków. Wychodzi na to że, no- kilowcy to wywrotowcy i zboczeńcy. Męczą rybę a jej nie jedzą.
-
Panowie, nie tędy droga.
Zarybienia karpiem powinny polegać na tym, że ryba ma czas aby urosnąć. Dlatego wymiar ochronny nakarpia nalezy zwiększyć do 40 cm. Wtedy zabieranie ich zbyt małych jest złamaniem regulaminu. CO najważniejsze, ryba może urosnąć, więc po roku jest dwa razy więcej 'mięsa'. Karpik też się nauczy, że są pułapki w wodzie, będzie trudniejszy do złowienia. Po pewnym czasie będzie ten problem, że karpia w wodzie będzie zbyt dużo, bo każdego roku są zarybienia :)
Tutaj złą ideą jest samo pozwalanie na to, aby odławiać to czym się zarybiło, to jakby zasiać ziarno po to aby chwilę później je wybierać z ziemi. To jest marnowanie potężnych środków finansowych, które można wykorzystać znacznie lepiej. Czy jest jakiś hodowca/rolnik, który kupuje małego prosiaczka, co ma z 4-5 kilo, aby po kilku dniach robić 'świniobicie'? Oczywiście, że takich nie ma, każdy wie, że trzeba świnkę 'odchować', utuczyć. I to jest właśnie niesamowite, że w PZW i w Polsce kanonem stało się tłuczenie świeżo wpuszczonej ryby. Panowie, to jest tak idiotyczne, że pała boli. Jeżeli fani rybiego białka by poczekali zaledwie rok, to po tym czasie mieliby dwa razy więcej mięsa w wodzie do odłowienia! To jest wg mnie kierunek, nie zaś ściemnianie z datą zarybień i inne ciuciubabki.
ALe poruszamy inny problem :) Otóż większość dyrektorów zarządów okręgów zarybiających mocno karpiem chce, aby to trwało dalej tak jak teraz. Wprowadzenie wymiaru 40 cm spowodowałoby, że karpia zrobiłoby się dużo więcej, i w wielu przypadkach trzeba by ograniczyć zarybienia. A to szkodzi lokalnym układom, gdzie kupuje się olbrzymie ilości kroczka. Tak, chodzi o biznes zarybieniowy. Dlatego lepiej rżnąć głupa i wychodzić naprzeciw żądaniom tych, co bez mięsa z karpików nie widzą sensu wędkowania.
-
Przy okazji zawodów z okazji Dnia Dziecka, w trakcie luźnych rozmów, zasłyszałem następującą sytuację, standardowo, zarybienie i duża presja z tym związana, szczęśliwie połączona z wzmożonymi kontrolami. Jako, że okazja do pozyskania mięsa kusi, to trzeba kombinować. Taka sytuacja, przyjeżdża fan młodych karpi, kopie dół, zalewa go wodą i przykrywa go swoim pojazdem ... Przekręt idealny, nie tym razem na szczęście.
-
Czego to nie wymyślą... Jak się można tak upodlić :facepalm:
-
Każdy sposób jest dobry żeby zaberetować jednego więcej niż somsiad.
-
U mnie na niektórych zbiornikach PZW wprowadza całkowity zakaz połowu przez 14 dni od zarybienia, a potem przez 2-3 miesiace całkowity zakaz zabierania ryb z gatunków, którymi było zarybiane. Niestyty taka akcja jest tylko na kilku wodach w okregu, ale dobre i to.
-
No tak, tyle że jeśli w głowach dalej jest rybie mięso to nich ich nie powstrzyma. Nie da się postawić strażnika koło każdego nad wodą. O tym, że ktoś z rodziny podjeżdża po rybie truchło dawno już słyszałem. Do tego można sobie chować ryby po krzakach. Ktoś wpadnie a reszta i tak będzie robić co chce.
-
(...)
Tutaj złą ideą jest samo pozwalanie na to, aby odławiać to czym się zarybiło, to jakby zasiać ziarno po to aby chwilę później je wybierać z ziemi.
(...)
W tym momencie przypomniał mi się kawał z czasów systemu słusznie minionego, traktującego o wykopkach ziemniaków zasadzonych dwa dni wcześniej, którego pointa brzmiała: "Możliwe-możliwe, wy nie wiecie co to głód".
Wybaczcie ten mały off-topic.
-
No tak, tyle że jeśli w głowach dalej jest rybie mięso to nich ich nie powstrzyma. Nie da się postawić strażnika koło każdego nad wodą. O tym, że ktoś z rodziny podjeżdża po rybie truchło dawno już słyszałem. Do tego można sobie chować ryby po krzakach. Ktoś wpadnie a reszta i tak będzie robić co chce.
Dawid, nie zgodzę się z taką tezą. Wiesz dlaczego? Bo taki mięsiarz nie ma innej oferty niż PZW. Nie ma gdzie pójść, bo nigdzie taniej nie ma. Dlatego tutaj trzeba widzieć w co gra wierchuszka PZW. Gdyby chciano, to tych co kradną lub łamię regulamin w inny sposób, można by wywalać ze związku, i szybko zrobiłby się porządek. Ale tego nie czynią. Bo im odpowiada taka sytuacja jak teraz. W większości okręgów rządzą stare dziady, wielu delegatów jest z kół, które się nie opiekują żadnymi wodami, natomiast żądają dostępu do wód którymi opiekują się inni.
W PZW możńa zrobić szybko porządek, wywalając z niego recydywistów. ALe ktoś to blokuje. Sytuacja z SSR też jest mega wygodna, bo nie trzeba mieć dużego budżetu jaki szedłby na ochronę, i można się tak bujać. SSR jest absolutnie zbędne, okręgi powinny mieć własne straże. Rybackie spółki pilnują swego bez tworzenia SSR-ów...
-
W PZW Świętokrzyskie wpuścili w tamtym roku Karpie i co Prawda wiem Dobrze że kilka Osób z Kielc łowiło i zabierało wszystko Makabra także Brak Słów a informacje mam od Właściciela Sklepu
-
Panowie pocieszam się tym, że ci mięsiarze to w głównej mierze osoby starsze, które pamiętają "tamte czasy" kiedy być może było i ciężko i jakoś tak zostało.
Coraz więcej osób z młodszego pokolenia dostrzega tą patologie i zachowuje się inaczej.
Ja sam u mojego teścia nie mogę tego wyplenić.
Podczas niedzielnej zasiadki na fajnym zbiorniku brały głównie małe karpiki, nawet nie miałem siatki bo ją zabieram tylko na zawody. Teściu by chciał mierzyć te karpiki bo a nuż któryś ma te 35cm :'( . Zawsze jak wracam z ryb to pyta czy coś przewiozłem. A jak mówię że nie to po co pojechałem. Wiem to smutne. Dlatego wolę jeździć sam.
Pan z kontroli SSR który w tym dniu kontrolował ten zbiornik mówił mi że dwa stanowiska wcześniej gościu miał w siacie ze 3 te małe karpiki. Oni są niereformowalni.
Cały czas w ich głowie jest to: "złapałem, to moje".
Musimy edukować młodszych i odprowadzić do takiej kultury wędkarskiej jaka jest na zachodzie. Może za kilka lat to się nam uda.